Wiedza tajemna/Rozdział XV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiedza tajemna |
Wydawca | Wydawnictwo „Współpraca“ |
Data wyd. | 1939 |
Druk | Drukarnia „Współpraca“ |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Nim przejdę do opisu żywota pana Twardowskiego i czynionych przezeń dziwów, słów parę poświęcić muszę sprawie czarownictwa w dawnej Polsce.
Historia magii w Polsce nie znalazła swego dziejopisa.
Cała trudność polega na tym, iż nie było u nas magów wybitniejszych, którzyby potrafili skupić na sobie uwagę współczesnych. Nie mieliśmy, ani polskiego Agrippy, ani polskiego Paracelsa, ani Cagliostra — z nazwisk zaś, które się przechowały — alchemika Sędziwoja i czarownika Twardowskiego — pierwszy stale działał zagranicą, zaś drugi jest raczej legendarną osobistością.
Tymczasem w Polsce istnieć musieli adepci i to wcale wybitni. Jeśli dotychczas pozostali nieznani — winą temu brak należytych poszukiwań śród archiwalnych dokumentów.
Wszak wszechnica Krakowska, narówni Toledańską i Salamancką, słynęła jako główne ognisko badań czarodziejskich w Europie. Stara biografia Fausta powiada, że doktór niemiecki udał się do Polski, do Krakowa „sławnego z czarnoksięstwa przed laty uniwersytetu“, a Górnicki w „Dworzaninie“ wspomina o pewnym miłośniku wiedzy tajemnej, który wielce żałował „iż się na ten czas nie urodził, kiedy jej w krakowskich szkołach jawnie uczono“.
Z dzieła z r. 1570 p. t. „Postępek prawa czartowskiego przeciwko narodowi ludzkiemu“ dowiadujemy się, że „wielu jest w Polsce takich, co się w tych naukach czartowskich obierają, szkodzą duszy i ciału i znałem takich wiele, zwłaszcza tych, którzy się wizjami nikczemnymi zwierciadłem parali (katopromancja), szukając skarbów, albo wiertunków kruszcowych w ziemi (str. 116). W innym miejscu czytamy: „Druga nauka czarnoksięstwa jest, którą zwą teorgią (magia biała). Jej mistrz był Amaldel. Tę to sobie mają za pobożną, gdyż w niej jest wiele imion i karakterów boskich i anielskich. Ta chce wielkiej chędogości i dobrego żywota wiedzenia w swoich sprawach, aby im dobry duch był posłuszen, chce chędostwa na umyśle, w domie, szaciech, w naczyniu, ubierze, piciu etc.“
Dalej niektóre szczegóły wyłowić możemy z dziełka, poświęconego magii p. t.Thesaurus Magicus domesticus, sive aprobatus niger libellus I. E. R. S. in extrema necessitate dicendu. Cracovia post partem salutis A. 1637.
Bezimienny autor powiada, że treść tego dzieła wyciągnął z ksiąg dawnych i własnego doświadczenia i że mimo prześladowań, ogłasza je drukiem, pragnąc przysłużyć się bliźniemu wiadomościami, których w przeciągu 37 lat praktyki czarodziejskiej nabył. Napomina ludzi, pragnących z jego nauki korzystać, aby się z sobą porachowali i rozważyli, czy mają dosyć odwagi obcować z duchami, czy mają czyste sumienie i są ludźmi bez zmazy i zapewnia, że jeśli odpowiedzą tym warunkom, mogą bezpiecznie oddać się czarodziejskiemu rzemiosłu i wiele przezeń nagromadzić skarbów. (Matuszewski. „Czarnoksięstwo“ str. 214). Potem idą przepisy identyczne niemal zupełnie z tymi jakie odnajdujemy w Philosophia Oculta, Clavicula Salomonis, Ars Almadel, Opus majus, Magia ceremonialis, Pseudomonarchia daemonum etc. — skąd wniosek wyciągnąć należy, iż bezimienny autor, mimo zapewnienia o swym doświadczeniu — po prostu skomplikował najbardziej znane zachodnie hermetyczne księgi.
Znajdujemy takie uwagi:
Duch pokazuje się najczęściej w postaci ludzkiej, to jako strzelec, to chłop, młynarz, nawet satyr leśny. Bywa niekiedyś, że jego przybycie, poprzedza wicher, lub skrzypienie zawiasów u drzwi i okien.
Dobrze jest przed rozpoczęciem ewokacji, zwierzyć się księdzu (?) i wysłuchać Mszy Św., tym bowiem sposobem uniknie się łatwiej niebezpieczeństw, grożących duszy i ciału zaklinacza. Tyle możemy powiedzieć o Thesaurus magicus domesticus i o bezimiennym jego autorze.
Wszystko to jednak potwierdza fakt, że u nas kwestią magii i okultyzmu zajmowano się. Wszak na dworze Stefana Batorego („Czary na dworze Batorego“ Aleksander Kraushar) słynny angielski mag XVI w., John Dee, w obecności króla, Olbrachta Łaskiego i innych magnatów czynił cuda niemałe, całkowicie zbliżone do produkcji dzisiejszych mediów. „Nad głową Johna Dee formowała się spora kula, złożona z białej pary, z której wyłaniała się duchowa istota, mianująca samą siebie aniołem Ilem.“ W zdumienie wprowadzały fenomeny dwór cały — nikomu jednak do głowy nie przychodziło oskarżyć maga — medium... o stosunki diabelskie. Z tego jednak nie wynika, aby prześladowanie czarodziejstwa nie istniało w Polsce, o czym powiem na osobnym miejscu.
Skoro więc grunt tak był przygotowany — czemu nie miał się pojawić Twardowski? Rozpatrzmy bliżej sprawę.