<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Wielki nieznajomy
Wydawca J. K. Gregorowicz
Data wyd. 1872
Druk K. Kowalewski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Cały jeden dzień upłynął w oczekiwaniu i trwogach. Grejfer udawał że chodzi jak zwykle nie obawiając się niczego, znajomi coś szeptali, Pilawski się nie ukazywał... Wiedziano tylko iż p. Karol Surwiński dwa razy był u niego. Towarzystwo nie zbyt życzliwe nieznajomemu przybyszowi, wytłumaczyło sobie chwilowe zniknięcie pana Pilawskiego zamkniętego w mieszkaniu nie zbyt dla niego pochlebnie. Greifer choć trworzył się zrazu, ku wieczorowi nabrał lepszéj otuchy i uwierzył w to, że w istocie coś być musi gdy Pilawski wiedząc już o potwarzy, nie dopomina się o nią. Że o niéj był uwiadomiony o tem głośno mówiła hrabina..
Trzeciego dopiero dnia, gdy już pan Stanisław odzyskał straconą pewność siebie i zwykły humor, prawie pewien będąc, iż mu to ujdzie płazem, zaszły następne okoliczności. Major, baron Hotkiewicz stał pod trzema gwiazdami i właśnie cyrulik zajęty był brodą jego gdy do drzwi zapukano. Stary żołnierz huknął głośno. Herein, — Entrez — Favorisca..
W progu ukazał się p. Karol Surwiński i Gabriel Pilawski.
— A! pardon excusez.. przepraszam, zawołał major.. ale broda skończona tylko się ręcznikiem otrę i jestem na usługi, siadajcie. To mówiąc odprawiał cyrulika i przyszedł im podać rękę.
— My byśmy pana barona powinni przeprosić — odezwał Pilawski — że o tak niezwykłéj nadchodzimy go porze.. ale ośmielony przez p. Surwińskiego, ja tu przybyłem z prośbą.
— O! na usługi, jeśli w czem mogę.. bitte bitte, rzekł pospiesznie Hotkiewicz i siadł naprzeciw okraczając krzesełko. Był to jego ulubiony sposób siedzenia, podał cygara.
— Pozwolisz mi pan baron, moją sprawę opowiedzieć, mówił daléj Pilawski. Puścił tu jawnie, niby z jakiegoś listu warszawskiego wyjętą potwarz na mnie p. Stanisław Greifer, jakobym był szulerem i oszustem. Nie jest dla nikogo tajemnicą ten fakt.. są świadkowie. Obrazy takiéj honoru przyznasz pan panie majorze, ścierpić nie mogę, muszę żądać od niego satysfakcji. Do pana dobrodzieja przychodzę prosząc go o opiekę i pośrednictwo. Lecz nie będąc panu znanym, muszę się złożyć dowodem iż na to zasługuję.
To mówiąc pan Pilawski dobył z kieszeni papier.
— Znasz pan baron pewnie hrabiego Za... który powszechnie w Galicji jest znanym, chociaż naprzemiany mieszka tu i w królestwie — oto jest jego list na moje żądanie pisany, a że w téj chwili bawi w Iwoniczu łatwo sprawdzić... Baron ledwie okiem chciał na list rzucić.
— Ale dosyć na pana spojrzeć pour étre persuadé, que vous êtez un galanthomme, odezwał się — bez żadnego listu i świadectwa służę.
Podali sobie ręce.
— Prosiłbym majora zażądać od p. Greifera albo wskazania winowajcy lub odwołania kłamstwa, albo dania mi satysfakcji.
Ist richtig! najsłuszniejsza rzecz.. spuść się pan na mnie. Masz kogo drugiego? zapytał baron.
— Ja służę, stary wojskowy także.. rzekł Surwiński.
— Ubieram się w chwili jednéj — dodał major, bin fertig.. i andiamo z p. Karolem.
Hotkiewicz począł się ubierać spiesznie. Idź pan do domu, my panu damy wiedzieć.
Pilawski powierzywszy sprawę w tak dobre i chętne ręce spokojny ruszył do hotelu. W chwilę potem baron z Surwińskim byli u drzwi Greifera i nim do nich zapukali, usłyszeli go chodzącego po pustym pokoju i świstającego arję z Normy z jakąś furją opętaną. Zapukano.. Proszę.
Na widok majora z Surwińskim, których miny surowe i zafrasowane coś niedobrego zwiastowały, Greiferowi głos zamarł w ustach.. stanął jak wryty.. Powitali się ukłonem. Z powitania tego znać było już deputowanych przychodzących w jakiéjś ważnéj sprawie. Pan Stanisław widocznie tracił animusz, milcząco posunął krzesła.
— Dziękuję, rzekł major, przychodzimy w dosyć przykrym interesie.. ale trudno uczciwemu człowiekowi odmówić.. Surwiński się skłonił, z oczów mu błyskało szyderstwo.
— Co panowie każą? odchrząkując rzekł Greifer.
— Sprawa niemiła.. accidente.. eine malicieuse Geschichte jakaś to plotka poszła po Krynicy o panu Gabrielu Pilawskim, jakby on był awanturnikiem i szulerem. Tę wieść, si fabula vera, miałeś pan dobrodziéj, das ist ein öfentliches Geheimniss, puścić z jakiegoś listu. Przychodzimy więc w imieniu pana Pilawskiego żądać albo imienia potwarcy, albo odwołania publicznego potwarzy.. lub honorowéj satysfakcji.
— Tak, satysfakcji honorowéj — powtórzył Surwiński.
Grejfer stał ręce powkładawszy w kieszenie, dumał.
— Pozwoli pan Baron... wycedził wreście, że ja imienia osoby która w liście tę płochą i może fałszywą wieść puściła, wymienić nie mogę. Przyznaję żem powtarzając nieuzasadnioną pogłoskę — zawinił.. ale przepraszać i odszczekiwać nie myślę. Wiem, że pan Pilawski strzela do gwoździ, zatem..
Zakrztusił się..
— A ja panu poufnie — dodam — uśmiechając się szepnął Surwiński, że na pałasze i szpady bije się jeszcze lepiéj: to gracz.
Grejfer, który już nie miał nic do stracenia ruszył ramionami. — Co mi tam!
— Plotkę trzebaby publicznie odwołać.. dodał Baron.
— A jakiż dowód że to plotka? któż go zna? kto za nim świadczy? przerwał Greifer. Wszak to może być prawda?
— Nie — bo ja bym tu do asindzieja nieprzyszedł w téj sprawie, zawołał baron głos podnosząc erlauben sie mahl das ist beleidigend für mich — pardon.. Scusa signore. I dobył z kieszeni list hr. Za... który Grejferowi ukazał.
Pan Stanisław rzucił naprzód okiem na podpis i pobladł.. potem ramionami ruszył..
— Odwoływanie zawsze jest rzeczą — trudną, rzekł.. winien jestem...
— To nie dosyć — odwołanie swoją drogą, dorzucił pan Karol, a p. Pilawski od wymienienia imienia winowajcy, który list pisał nie ustąpi.
’S richtig i nie może ustąpić — potwierdził baron... Co pan na to?
— Ja imienia osoby zdradzić — nie mogę.. wycedził Greifer.
— A zatem bić się musimy — rzekł baron.
— Zrób duszko testament, dodał p. Karol..
— Ha no! odezwał się chmurno p. Stanisław — w pojedynku nie zawsze ten wygrywa, kto najlepiéj strzela i fechtuje się..
— A za tem, times is a money, przerwał baron, pojedynek nieunikniony — mówmy tylko o warunkach.. kiedy sobie pan życzy?
Greifer stał niemy, ręką potarł czoło, powiódł oczyma po suficie... mimo wrażenia jakiego doznawał i zimnych potów jakie nań biły, musiał fantazją nadrabiać. Kiedy się — panom podoba...
Baron i Surwiński spojrzeli po sobie.
— Co prędzéj to lepiéj, rzekł Surwiński.
— I ja tak sądzę — powtórzył Greifer.
— Jutro — jeśli deszczu nie będzie — zaproponował baron..
— Jutro..
— Gdzie?
— Gdzie się podoba..
— Na drodze do Żegestowa za Muszyną..
— Bardzo dobrze..
— Godzina?
— Dziewiąta rano.
— Zgoda.
— Do pana należy wybór broni — rzekł baron....
Nastąpiło długie milczenie... p. Stanisław bił się na pałasze jako tako, strzelał mizernie... lecz.... przez rozpaczliwą brawurę, chcąc okazać że się nie boi, sam nie wiedząc jak i dla czego, zawołał — pistolety....
Va bene — pistolety, ruszając głową mruknął major... staniecie na piędziesiąt kroków i iść będziecie do barier.. strzał do woli... Pojedynek do pierwszéj krwi i rany. Zgoda?
Greifer ruszył ramionami. — Wszystko mi jedno.
— Ze względu na okoliczności, warunki stawię jak najpomyślniejsze dla pana, mówił Hotkiewicz — nie kryję tego iż mimo nich.. mocno się lękam..
— Ja także — ja także — począł Surwiński, niewidzianie celnie strzela...
— Zatem, bien vu, bien entendu, na palcach zbierając punkta główne kończył baron. Czas, jutro, godzina dziewiąta rano, miejsce, drożyna pod laskiem za Muszyną, broń, pistolety.. piędziesiąt kroków, strzał do woli.. do pierwszéj krwi.
Greifer głową tylko skinął i skłonił się, sekundanci wyszli pożegnawszy go, w téj chwili dopiero obejrzał się obłąkanym wzrokiem do koła i padł na sofę, głowę chwyciwszy w obie dłonie.
— Stało się! zawołał — wszystko skończone!



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.