Przy polnej drodze wiekiem omszona
Wierzba się tuli na rowie:
Sterczą ku niebu giętkie ramiona
I wiatry świszczą w dąbrowie.
Sterczą gałęzie wiatrem bujane
I liść ich szepce zielony
I chmury barwą ciemną odziane
Dążą w dalekie gdzieś strony.
I wiatry świszczą: „wierzbo w niewoli,
Wierzbo w samotnem ustroniu,
Nie tobie z nami bujać w swawoli
Ni z nami igrać po błoniu.
Nie tobie ładne, płoche dziewczęta
Lotnie całować i kwiaty;
I jak na wieki w miejsce zaklęta
Ponure stroisz się szaty.
„Biedna ty wierzbo! W zamorskim kraju,
Zkąd nas prowadzi tu droga,
Życie tam piękne, jak gdyby w raju
I wiosna kwitnie tam błoga.
Tam nie ma zimy; nieznane lody,
Tam słońca jasne promienia
Budzą odwiecznie płodozmian młody
I nowo kształtne istnienia.
„W dali za morzem! Tam inne życie
Inny świat, inne nadzieje
I Bóg łaskawy darzy obficie
Na piękne łany tam leje.
Tam wonne łasy i cudne kwiaty
I wielkie góry i wody
Palm y zielone i białe chaty
I śliczne miasta i grody.“
„Biedna ty wierzbo! My wiatry Boże
Jak ptak swawolny po niebie
Bujamy sobie raźnie i hoże,