[603]8. Wilk i brytan.
Wilk, skóra tylko a gnaty,
Nie mógł z włości mieć intraty
Dla psów-stróżów, co szczekały
I od wsi go odstraszały.
Za płotem spotkał brytana,
Co był zabłądził od pana;
Wilk go porwać, targać w ćwierci
Myślił z żądzą jego śmierci.
Ale wprzód się spotkać mężnie
Trzeba było. Pies potężnie
Był żwawy, duży, karczysty,
Śmiały, mocny i pleczysty.
Zważając to, wilk przezorny
Bierze ze psem ton pokorny:
„Jak piękną tucz masz, brytanie!“
A pies mu: „Łaskawy panie!
„Rozstrząśnij jeno rzecz ścisło!
„Wszak od ciebie to zawisło
„Być tak tłustym: porzuć lasy,
„A będziesz miał dobre czasy!
„Biedny ród twój w nich się błąka,
„Gdy go nie pożywi łąka;
„Gdyby co nie porwał w trzodzie,
„Wyginąłby wszystek w głodzie;
„Bo cóż, proszę, za stan taki —
„Szukać chleba, jak charłaki!
„Nic pewnego, wszystko z znojem,
„Każdy obiad z krwawym bojem:
„Pódź ty ze mną, moja rada“.
Wilk mu na to odpowiada:
„Dobrze, ale cóż za służba
[604]
„Za stół dobry, panie drużba?“
Pies mu rzecze: „Ot, nic prawie:
Szczeknąć, ode dworu żwawie
„Odganiać ród ladajaki,
„Próżne o kiju żebraki;
„Panu się łasić, czeladzi
„Nawet lizać się nie wadzi.
„A za to mięsa kawały
„Będą ci pod nos latały,
„Iż nie wspomnę ustawicznych
„Głaskań i pieszczot rozlicznych“.
Wcześnie, rad szczęściu, wilk skacze,
Z pociechy ledwie nie płacze;
Lecz znienacka postrzegł w drodze
Kark u psu obdarty srodze:
„Cóż to?“ — rzecze. — „Nic“ — „Jakże to
„Nic!“ — „To fraszka! — rzekł pies — przeto
„Na szyi sierść się nie mnoży;
„Wytarła się od obroży”.
Wilk rzekł: „Na uwięzi leżysz?“
„Prawda, że mię wiążą radzi,
„Ale mi to nic nie wadzi“.
„Oj! wadzi, tak, że obiady
„Twemi gardzę dla tej wady;
„Nie chcę, choćbym skarb miał za to:
„Wolę biegać zimę, lato!“
Pies już więcej nie nalega,
A wilk sprysnął i dziś biega.
W. Jakubowski.