<<< Dane tekstu >>>
Autor Ernest Buława
Tytuł Wnuka zdrajcy
Podtytuł Ballada
Pochodzenie Piołuny
Wydawca Jana Ignacego Kraszewskiego
Data wyd. 1869
Druk J. I. Kraszewski
Miejsce wyd. Drezno
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Wnuka zdrajcy.
Ballada.

Czy znacie butny dworzec wojewody?
Czy znacie jego włości bezgraniczne?
Jak fala morza, łany okoliczne
Bujają — szumią — kłaniają się nizko,
Niżéj dworzanie, kiedy pan ich młody
Z łowów powraca, w rodzinne ognisko...

Dzisiaj się zamek trzęsie od wesela,
Pary szaleją w ognistych komnatach,
Dzwonią puhary, brzmi dzielnie kapela
I biją działa — że aż w antenatach,
Animusz zda się grać na białych ścianach
Że się drżeć zdają w hebanowych ramach.


Dziś wojewodzie sprawia przenosiny —
Zjechał z swą lubą, pełną wdzięku, czaru,
Ale coś chmurne oblicze rodziny,
A wojewodzie, chociaż pełen żaru,
Z puharu leje ogień w młode łono,
I czasem tylko wpół wykrzyknie: żono!

Wojewodzina jak konwalia biała
Co niepoznana gdzieś na łąkach schodzi,
Stoi z uśmiechem drżąca i nieśmiała —
W koło szaleją towarzysze młodzi, —
Wojewodzina młoda była czczona,
Nieszczęściem tylko — ze zdrajcy zrodzona![1]

W staréj komnacie, w adamaszków cieniu
Spoczęła młoda para po znużeniu,
Komnata niknie, w półcieniach miesiąca
Co złoty promień przez arkady wtrąca;
Śpi panna młoda — lecz czuwa pan młody,
Choć w nim strudzenia więcej niż swobody...

I pojrzał w górę — źrenicom nie wierzy,
Serce mu młotem o piersi uderzy,
Od górnych sklepień, makatą nad łożem
Kapie kroplami krew... o biada! biada!
Z firanek śnieżnych na marmur upada
I tętni głucho, jakby słowem Bożém!...


Zrywa się sępem wojewodzic młody —
Przebóg!... o żono! Patrz — ta krew u góry!
Ach jękła żona w głos drżący, ponury:
To krew co spada na wiek méj swobody!...
Przysięgam!... jam niewinna —! winowajcą
Był dziad mój… biada, mężu! On był zdrajcą!...

Zakryła oczy w śnieżne połamane
Dłonie, a na jéj głowę kropla krwawa
Spadła jak ogień, i skarga wezbrana
W rozdzierający płacz, buchnęła łzawa…
Pan młody ryknął jako pomsta boża:
O wnuko zdrajcy! precz od mego łoża!...

I z swéj komnaty z pochodnią wyleciał,
A drzwiami oddźwięk kapeli przeleciał, —
I panna młoda dziko się zaśmiała,
Wojewodziński kindżał w pięść porwała
I niem dziewicze piersi przeorała —
Gdy cichy księżyc po nad nią przyświecał. —

I wstaje słońce rumiane, jaskrawe,
Goście uciekli — sławne gody krwawe.
I słońce świeci nad łożem dziewczyny.
Ona śpi cicho — w koło niéj maliny
Krwawią się tylko rozsypane mnogo,
Krew już nie kapie — i nie ma nikogo. —


Tylko się sokół stary dziko zżyma
Na złotém berle, ogar dziko wyje,
Już wojewody w zamku nie utrzyma
Wdzięk ani sława — wąż się w sercu wije
A ona śmieje się cicha, dziecinna,
Choć wnuka zdrajcy — alem jest niewinna!...








  1. Przypis własny Wikiźródeł Zdawałoby się, że to odniesienie do ślubu Stanisława Tarnowskiego, (późniejszego profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego a kuzyna Władysława) z Różą Marią Augustą z hr. Branickich, lecz ten ślub miał miejsce w Paryżu w 16 kwietnia 1874, a „Piołuny” wydano w roku 1869, czyli 5 lat wcześniej.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.