Wojna i pokój (Lieberman, 1924)/5
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wojna i pokój |
Wydawca | Spółdzielnia Wydawniczo-Księgarska „Nowe Życie“ |
Data wyd. | 1924 |
Druk | Drukarnia „Robotnika” |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Widzieliśmy więc w świetle zdarzeń wojennych i przebiegu działań na placu boju, że głównym ich czynnikiem była maszyna, a nie człowiek.
Genjalność dowódców i bohaterstwo wojsk ustąpiły na drugi plan, los bitew ujęli w swoje ręce inżynier, chemik i robotnik w fabryce wytwarzającej gazy trujące, maski ochronne, pancerze żelazne dla wozów szturmowych i lufy dla dział ciężkiej artylerji. Czemże był najgenjalniejszy nawet dowódca, czy ostać się mogło najwaleczniejsze wojsko, wobec strasznych fal gazowych i wobec tysięcy opancerzonych wozów szturmowych, ziejących z poza wązkich otworów swoich ogniem i zniszczeniem?
Nauka płynąca z wojny światowej pobudzić powinna wszystkich, odpowiedzialnych za losy państwa i siły zbrojne, do porzucenia wreszcie starych, zaśniedziałych zasad, w myśl których usiłowano w czasie pokoju nagromadzać tylko wielkie masy żołnierzy w koszarach. Pamiętać powinni, że o zwycięstwie rozstrzyga nie liczebny stan pokojowy armji, lecz w pierwszym rzędzie ilość i jakość środków technicznych, przygotowanych na czas wojny. Liczebnie wielka armja, utrzymywana w koszarach, osłabia tylko siłę obronną państwa. Wyżywienie jej bowiem, umundurowanie i zakwaterowanie pochłania tak wielką część wydatków, łożonych na wojsko, że na przygotowanie techniki wojennej już niewielka suma pozostaje. W Polsce wyżywienie armji pochłania 70% wydatków na wojsko, na techniczne zasoby zaś wydaje się zaledwie 7%.
Nie dziw tedy, że socjaliści są stanowczymi przeciwnikami długiej służby wojskowej, której następstwem jest liczebnie wielki pokojowy stan armji. W Sejmie zwalczaliśmy dwuletnią służbę, chcąc właśnie ograniczyć liczbę żołnierzy, utrzymywanych w czasie pokoju, przynajmniej do połowy. To ograniczenie spowodowałoby oczywiście ogromną oszczędność wydatków na wojsko, a nadto oddałoby setki tysięcy młodych i zdrowych ludzi społeczeństwu, dla twórczej pracy. Rocznik 1902 dał przy poborze 236 tysięcy popisowych zdolnych do służby wojskowej, i to bez Górnego Śląska, gdzie na podstawie ustawowego przywileju, poboru nie przeprowadzono. Zdawałoby się, iż ci wszyscy młodzi obywatele zostaną wcieleni do szeregów wojskowych — zgodnie z ustawą i konstytucją, które ustanawiają powszechny obowiązek służby wojskowej. Tymczasem tak nie jest. Ponieważ stan pokojowy armji naszej obliczony jest na niespełna 300 tysięcy ludzi, przeto wystarcza w tym celu wcielenie do armji tylko stu dziesięciu tysięcy rekrutów z każdego rocznika[1]. Z powołanego więc powyżej rocznika 1902, sto dwadzieścia sześć tysięcy popisowych, uznanych za zdolnych do służby, nie zostanie wcielonych do szeregów, to jest przeszło połowa. W jednej i tej samej wsi, w jednem i tem samem mieście, jedni, obowiązani do służby, pójdą na dwa lata do koszar, a drudzy, podlegli temu samemu obowiązkowi, żadnej służby wojskowej odbywać nie będą. Gdzież jest równość wobec prawa, gdzie powszechność obowiązku służby wojskowej, uświęcona w konstytucji i osobnej ustawie; gdzie zasady demokracji, na których się opiera ustrój republikański naszej ojczyzny?
- ↑ Dwa roczniki po 110 tysięcy, dają 220 tysięcy ludzi, prócz tego 50 tysięcy zawodowych podoficerów i żołnierzy. Reszta to oficerowie, urzędnicy wojskowi i t. d.