Wojna i pokój (Tołstoj, 1894)/Tom IX/LIV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wojna i pokój Tom IX |
Wydawca | J. Czaiński |
Data wyd. | 1894 |
Druk | J. Czaiński |
Miejsce wyd. | Gródek |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Война и мир |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom IX |
Indeks stron |
Od pierwszego wieczoru spędzonego w Piotra towarzystwie, nastąpiła w Nataszce zmiana w oczy bijąca. Prawie bezwiednie zbudziło się nowe życie w jej sercu i przeniknęło ją całą. Naraz wszystko się przemieniło: wyraz jej twarzy, wzrok, ton głosu, nawet chód stał się napowrót lekkim i elastycznym, jakby się zaledwie stopami ziemi dotykała. Wyszło na jaw szczęścia pragnienie, żądając namiętnie zaspokojenia. Od tego dnia począwszy, Nataszka zdawała się zapominać o całej smutnej przeszłości. Z ust jej nie wyszło więcej słowo skargi żałośnej. Nie uczyniła najlżejszej wzmianki o cieniach ponurych, które tak długo życie jej kirem żałobnym powlekały. Z częsta uśmiechała się błogo sama do siebie, rojąc sny złote o przyszłem szczęściu. Chociaż nie nazwała nigdy głośno Piotra, ile razy Marja o nim wspomniała oczy jej rozpromieniały się nagle, a usta drżały mimowolnie z tajemnej rozkoszy.
Uderzała i Marję ta dziwna zmiana w jej towarzyszce. Bolało ją to poniekąd:
— Tak że mało kochała mego brata — myślała nieraz — skoro mogła o nim tak prędko zapomnieć? — Patrząc jednak na nią nie mogła jej tego brać za złe, ani czynić wyrzutów z tego powodu. Zbudziła się tak nagle do życia nowego, tak niespodzianie dla niej samej że i Marja nie miała prawa oskarżać jej o niestałość nawet w głębi serca własnego. Tak nią owładnęło zwycięzko nowe uczucie miłości, że ani myślała, ani byłaby potrafiła ukryć przed kimkolwiek, że boleść zniknęła z jej duszy niepowrotnie, robiąc miejsce radości bez granic.
Gdy Marja wróciła do ich wspólnego pokoju sypjalnego, po stanowczej rozmowie z Piotrem, Nataszka czekała na progu z sercem bijącem gwałtownie:
— Mówił z tobą... mówił, nieprawdaż? — powtarzała z wyrazem radośnym i rozrzewnionym, jakby nim chciała wyprosić z góry przebaczenie. — Miałam wielką ochotę słuchać pode drzwiami, wiedziałam jednak że i tak mi wszystko powtórzysz.
Mimo jej minki pokornej i wzroku błagalnego, te słowa dotknęły i zraniły Marję. Pomyślała o zmarłym bracie. — Ha! — powiedziała sobie w duchu. — Nie ma na to rady... do tego musiało przyjść prędzej, czy później!...
Tonem łagodnym i surowym jednocześnie, powtarzała jej rzeczywiście całą rozmowę z Piotrem. Na wiadomość o jego odjeździe do Petersburga, Nataszka wykrzyknęła zdziwiona tem niesłychanie. Odgadła jednak natychmiast przykre wrażenie, które tem wywołała u swojej przyjaciółki. Rzekła więc z najwyższą czułością:
— Naucz mnie Maryniu co mam czynić. Tak się lękam okazać złą i niewdzięczną w twoich oczach. Zrobię wszystko co każesz.
— Kochasz go?
— Niewymownie! — szepnęła.
— Dla czegóż płaczesz? I ja się tem cieszę, cieszę całem sercem, wierz mi!
— To jeszcze nie nastąpi tak zaraz... Pomyśl tylko co to za szczęście dla mnie zostać jego żoną! Ty zaś poślubisz Mikołkę.
— Prosiłam cię Nataszko, żebyś mi nigdy o nim nie wspominała... Mówmy tylko o tobie!
Obie zamilkły.
— Po co on jednak odjeżdża do Petersburga? — wyrwało się Nataszce niewczesne pytanie. Sama na nie atoli odpowiedziała bez namysłu:
— Tak być powinno... tak będzie lepiej z pewnością... nieprawdaż moja najdroższa Maryniu?