[312]WSCHÓD SŁOŃCA.
Szarawy brzask. Wiater się zrywa.
Jak morska toń faluje niwa.
Tu-ówdzie świt. Budzą się ptaki.
Od chłodnych tchnień dreszcz przebiegł krzaki.
Woń ros i traw. Rzeźwo a świeżo.
Purpury już widnokrąg brzeżą.
Jeziora toń zarumieniona.
Jak gdy się krew poleje z łona.
W sitowiu szmer. Wzmógł się — i ścicha.
Jak z baśni twór, puszcza oddycha.
Nieb lazur zbladł. Już blizka chwila...
Ostatni tryl słowik dokwila.
Wkrąg wszystko drży... Oczekiwanie...
Wnet ziemi król już zmartwychwstanie.
Nad rzeką mgły rzedną i giną.
W powietrzu chłód. Na niebie sino.
Sto złotych strzał — i noc ucieka.
Sto złotych strzał — i światła rzeka.
[313]
Świecący pył! Morze promieni!
Dyjamenty z ros! Szmaragd z zieleni!
Sława a moc! Płomienna kula
Rozbija mgłę, co świat otula.
Sława a moc! — o złoty bogu,
Pokłon ci, cześć w jutrznianym progu!