Wspomnienia z Zakopanego/V
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wspomnienia z Zakopanego |
Wydawca | Księgarnia E. Wendego i S-ki |
Data wyd. | 1901 |
Druk | Rubieszewski i Wrotnowski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Dolina pod kopułą grubej chmury, która brzegami otula wszystkie góry dookoła. Mimo tego nie ciemno wcale, owszem, dość jasno; chwilami jakąś szczerbą przesiąka światło i leje strumień jasności na jakąś polanę, na cząstkę lasu, a w tej jaśni olśniewająco zabłysną sylwetki siwych, mlecznych drzewek oszadziałych — i znowu zachodzą w jednolitą szarość. Czasem zajaśnieje jakiś wąwóz, jakiś stok porosły buczyną, a wtedy tem czarniej odcinają się smrekowe regle. W dolinie szadź, lecz tylko na drzewach i zlekka na rudej, gliniastej ziemi. To też gromady jesionów i jaworów, szlaki olszyny nad potokami, krze osobno stojące, jaśnieją w czerwonawem tle, jak najdelikatniejsze kłęby pajęczyny, odbijając od czarniawego tła smrekowego boru, który ledwie tylko draśnięty szadzią, jak szpakowata głowa bruneta. A na tem wszystkiem uwydatniają się smukłe, subtelne, nikłe, jak koronka, jak pióropusze, modrzewie, z rudawym odcieniem, przebijającym poprzez śnieżną powłokę szczególnej barwy.
Jakąś niewidzialną szczeliną w wązką dolinę górską wciska się światło, oblewa jasnością jedną ścianę wąwozu, a druga rozjaśnia się żółtawym, omdlewającym odblaskiem, jak wnętrzna strona ramienia od oświetlanego boku, lub podbródek marmurowej bogini od jej śnieżnej piersi.