Wyprawa na wojnę (1882)
(Z Lafontaine’a).
Lew myśląc wojnę zacząć z pewnemi sąsiady,
Zebrał wszystkie zwierzęta do wojennéj rady.
Tam naznaczono, ażeby
Każdy według sił, zdolności, potrzeby,
Wojskowy urząd sprawował
I powinności pilnował.
Słoń miał dźwigać na grzbiecie zwyczajne ciężary,
Wędzonki, połcie, suchary;
Wilk zapędzać barany, koń zwozić obroki,
Wielbłąd nieść piernatami napchane tłomoki;
Niedźwiedziowi kazano do szturmu drabinę
Gotować, kiedy słoninę,
Lub syry kędy wysoko
Waleczne wytropi oko.
Lisowi się dostało być szpiegiem na kury,
Bo ta bestya chytra z natury
I wszystko łacno wyśledzi,
Co kędy robią czubaci sąsiedzi.
Aż ktoś zawołał z poboczy,
Rzuciwszy na osła oczy:
„A ten tu błazen po co? Nie trzeba nam więcéj
Ani osłów, ani zajęcy.
Zając tchórz, zaraz uciecze,
Osieł leniwy, ledwo się wlecze“.
Aż król: „Owszem, niech będą oba mi w szeregu:
Zając, że dobry do biegu,
Będzie mi służył za sprawnego posła,
A zaś trębaczem uczynimy osła“.
U mądrego monarchy, który zna przymioty
Poddanych, wszyscy zdolni do jakiéj roboty:
Ten się bije, ten pisze, ten orze, ten gada;
A żaden darmo przecie z nich chleba nie zjada.
1771, Zab. IV, 255 — 7.