Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Dwunasta/Rozdział XXVIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wyznania |
Część | Księga Dwunasta |
Rozdział | Rozdział XXVIII |
Wydawca | Piotr Franciszek Pękalski |
Data wyd. | 1847 |
Druk | Drukarnia Uniwersytecka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Piotr Franciszek Pękalski |
Tytuł orygin. | Confessiones |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała Księga Dwunasta Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Dla innych zaś, słowa Pisma ś. nie już gniazdem, ale cienistemi są krzewinami, na których widzą piękne owoce liściem osłonione, unoszą się i latają nad niemi, z radością szukają ich, a świegotając zrywają je i kosztują. Widzą oni, gdy czytają te słowa lub słyszą, że twoja wiekuista i nieprzemienna trwałość o Boże! przewyższa wszystkie przeszłe i przyszłe czasy, że zgoła żadnego nie ma doczesnego stworzenia, któreby twojém nie było dziełem, że wola twoja tém samém jest, czém ty jesteś, przeto żadnéj nie ulega odmianie; że nie za nagłém i niespodzianém zjawieniem się twéj woli stworzyłeś całe to przyrodzenie, którego przedtém nie było. Wiedzą że stwarzając wszelką istotę, wywiodłeś nie z siebie, na twoje podobieństwo, które jest kształtem wszech rzeczy, ale z nicości niekształtne jéj niepodobieństwo, zdolne jednak przyjąć kształt przez wyrażenie na niéj postaci podobieństwa swojego. Wiedzą, że każda istota do ciebie się udając, według objęcia i własności swego jestestwa, bierze od ciebie jednego wszystko, przez co wszystkie stworzenia są bardzo dobre, czyli to: kiedy cię otaczają i trwają przy tobie, czyli téż: gdy stopniowo pewną czasów i miejsc odległością od ciebie są oddalone, działają między sobą i okazują piękną rozmaitości zgodność, która chwałę twoję objawia. Otóż jest, co widzą, i cieszą się objaśnione światłem twéj prawdy, ile im tego możność na téj dolinie nędzy dozwala.
Z pomiędzy nich jeden rozważa wstęp księgi Rodzaju: „Na początku stworzył Bóg“ mniemając że to wieczna mądrość jest początkiem wszystkiego, bo „i ona mówi nam.“ Inny niemniéj rozważając te słowa, przez początek rozumié zaczęcie stwarzania rzeczy, i tak wnosi: Na początku stworzył, że Bóg przede wszystkiém stworzył. A z pomiędzy tych, którzy zgodnie uznają „na początku“ ma się rozumieć w mądrości, stworzyłeś niebo i ziemię: jeden z nich mniema, że imieniem nieba i ziemi nazwano materyję stworzystą, z któréj potém udziałane zostały. Inny te imiona przypisuje istotom już ukształconym i rozróżnionym. Ów sobie wyobraża pod imieniem nieba naturę duchowną, w kształcie ukończoną, a pod imieniem ziemi materyję cielesną w niekształcie umieszczoną.
Ale i pomiędzy temi, którzy pod wyrazami nieba i ziemi niekształtną jeszcze materyję rozumieją, z któréj dopiero niebo i ziemia ukształcone być miały, rozmaite są zdania; jeden bowiem uważa w niéj wspólny zawiązek duchownych i zmysłowych stworzeń; drugi uważa zaród samego tylko materyjalnego i ogromnego stworzenia, którego niezmierne łono obejmuje wszystkie istoty widome i przed oczy nasze wystawione. Ani ci nareszcie jednako nie rozumieją tych słów, którzy mniemają, że te stworzenia już urządzone i doskonałym porządkiem rozróżnione, zowią się niebem i ziemią: bo jeden uważa stworzenia niewidome i widome; drugi same tylko widome, to jest: oświecone niebo, którego jasność podziwiamy, i ziemię ciemnościami odzianą, ze wszystkiemi istotami, które w sobie obejmują.