Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Jedenasta/Rozdział XXIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wyznania |
Część | Księga Jedenasta |
Rozdział | Rozdział XXIII |
Wydawca | Piotr Franciszek Pękalski |
Data wyd. | 1847 |
Druk | Drukarnia Uniwersytecka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Piotr Franciszek Pękalski |
Tytuł orygin. | Confessiones |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała Księga Jedenasta Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Słyszałem od pewnego męża, że ruchy słońca, księżyca i gwiazd właściwie są czasem; ale nie dzielę z nim mojego zdania, bo dlaczegóżby raczéj ruchy wszystkich ciał być nie miały czasem? Gdyby gwiazdy w swoim biegu stanęły, a koło garncarskie ciągle się obracało, czyliż przeto nie byłoby czasu, którymbyśmy mierzyli jego obroty? Nie przychodziłożby nam tém łatwiéj oznaczyć różność przeciągu jego obrotów, albo téż różnicę ruchów, jeżeliby nierówne były jego chyżości? Tak o tém mówiąc, czyliż i tego w czasie nie mówimy? Czyliżby w słowach naszych nie mogły być jedne zgłoski dłuższe, a drugie krótsze? Jeżeliby nierówna trwałość czasu ich brzmienia, długich dłuższa, a krótkich krótsza, nie dała nam je poznać? O Boże! dozwól człowiekowi znaleźć promyk światła, któryby mu w tym małym punkcie odkrył właściwe znaczenie wszystkich drobnych jako i wielkich rzeczy.
Wiem, że są „gwiazdy i światła niebieskie, które wymierzają pory roku, czasy, lata i dnie;“ są wprawdzie, ale tego utrzymywać nigdy nie mogę, aby krążenie owego koła drewnianego było dniem naszym, nie zaprzeczając mu przez to pewnego czasu; przyznał mi to ów filozof. Ale ja pragnę poznać i zrozumieć siłę i naturę czasu, którym ruchy ciał wymierzamy, i mówimy: n. p. że ten ruch trwa dwa razy dłużéj od tamtego. Albowiem nie tylko zowiemy dniem owę chwilkę przechodzącego słońca po horyzoncie, która odróżnia dzień od nocy; ale prócz tego cały jego okres od w schodu do wschodu, który liczbę dni upłynionych razem z nocami stanowi, i w téj liczbie nocy od dni nie odłączamy. Ponieważ dzień wypełnia się ruchem słońca i jego obiegiem od wschodu, pytam się tedy: czyli ten ruch, czyli trwałość tego obiegu, albo téż oboje razem dzień stanowią? Jeżeli sam ruch czyni dzień? wtedyby niemniéj był dzień, chociażby tylko w takim przeciągu czasu słońce swój bieg odbyło, ile go na jednę godzinę potrzeba. Jeżeli zaś trwałość obiegu? nie byłoby to dniem, jeżeliby od jednego wschodu słońca do drugiego nie dłuższa chwila czasu nad godzinę upłynęła, aleby dwadzieścia cztéry razy słońce okrążyć musiało, aby dzień był dokonany. Jeżeliby zaś to oboje razem dniem być miało? aniby to nazwać można dniem, jeżeliby w ciągu jednéj godziny słońce swój okrąg obiegło; ani téż tego, przypuściwszy: że słońce stanęło, aczby ta sama czasu przewłoka upłynęła, jaką słońce od jednego ranku do drugiego przechodzić zwykło.
Nie pytam się tu czém to jest, co dniem zowiemy, ale czém jest czas; w którym mierząc obieg słońca od wschodu do wschodu moglibyśmy powiedzieć, że słońce mniéj o połowę przeciągu czasu odbyło swój bieg, niżeli zwykło, jeżeli go odbyło w przeciągu dwunastu godzin. Tę zaś różnicę czasu 12 godzin z 24 porównywując, czyliżbyśmy powiedzieć nie mogli, że jeden czas jest dwa razy dłuższy od drugiego, aczkolwiek słońce niekiedy w krótszym o połowy, niekiedy w dłuższym czasie od wschodu do wschodu zarówno swój okrąg obchodzi. Niech mi przeto nikt nie mówi, że ruchy ciał niebieskich są czasami, bo kiedy na prośbę pewnego dowódzcy słońce stanęło, aby miał czas swéj zwycięzkiéj bitwy dokonać, słońce stanęło... ale czas upływał. We właściwym tedy przeciągu czasu jemu potrzebnym, ta walka odbyła się i zakończyła. Widzę nakoniec, że czas jest w pewnym względzie jakąś rozciągłością. Ale, nie jestże to jakiém omamieniem? jestżem zupełnie pewny, że ją widzę? o Boże wieczna Prawdo! o Światło! Ty objaśnij mnie w téj trudności.