Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Siódma/Rozdział XVII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wyznania |
Część | Księga Siódma |
Rozdział | Rozdział XVII |
Wydawca | Piotr Franciszek Pękalski |
Data wyd. | 1847 |
Druk | Drukarnia Uniwersytecka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Piotr Franciszek Pękalski |
Tytuł orygin. | Confessiones |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała Księga Siódma Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
Dziwiłem się temu, żem cię już kochał, ale nie próżne widma miasto ciebie; i nie trzymałem się dawnego boga mojego, ale nieskończona piękność twoja porywała mnie ku tobie: lecz niestety! zgubny mój ciężar odrywał mnie zaraz od ciebie, upadałem ciężko z westchnieniem na ziemię tych samych zboczeń, a tym ciężarem były nałogi cielesne.
Ale pamięć o tobie zawsze i wszędzie była ze mną, i żadnym sposobem wątpić nie mógłem, że jesteś jedyną istotą, do któréj winienem być przypojony; acz daleko jeszcze byłem od tego, abym się mógł do ciebie przywiązać: „bo ciało, które się kazi obciąża duszę, a ziemskie mieszkanie tłumi umysł wiele myślący[1].“
Oprócz tego byłem pewny: „że niewidzialne rzeczy twoje od stworzenia świata przez te rzeczy uczynione zrozumiane, poznane bywają: wieczna téż moc twoja i Bóstwo[2].“ Pilnie tego dochodziłem, skądby zjawiło się we mnie podziwienie nad pięknością ciał niebieskich lub ziemskich, i któreby prawidło wtedy posłużyło mi za podstawę, kiedym o przedmiotach odmiennych prawdziwie sądząc mówił: to tak być powinno, to zaś nie tak; tym sposobem wnioskując, odkryłem nad moim odmiennym rozumem nieodmienną i prawdziwą wieczność prawdy.
Stopniowo więc postępowałem od ciał do duszy czującéj przez ciało, a od duszy do wewnętrznéj jéj władzy, któréj zmysł ciała przesyła zewnętrzne przedmioty; i do téj tylko granicy zmysłów nierozumne zwiérzęta instynktem swoim dosięgają. Dotknąłem nakoniec władzy rozumującéj, do któréj sądzić należy o wszystkich pojęciach rzeczy przez zmysły przesyłanych. Ale i ta władza uznając się we mnie także zmianie ulegającą, podniosła się do czystego pojęcia siebie; uwiodła daleko moję myśl od nałogu, od niepokojącego ją i przeciwnego natłoku urojeń, aby jéj odkryła w całéj jasności to światło, które ją otacza, które niewątpliwie wskazuje: że nieodmienne przenosić przystoi nad to co zmianie ulega. Ale skądże poznała to nieodmienne? jeśliby jednak nie miała żadnéj jego znajomości, nie przenosiłaby go z pewnością nad odmienne, aniby téż dojrzéć mogła tego promienia prawdy, który oko człowieka drżącym wźrokiem na moment widzi. Wtedy to „niewidzialne twoje doskonałości odsłoniły mi się przez zrozumienie dzieł twoich“ ale przytępionego wźroku mojego zatrzymać tam nie mogłem. Do zwykłéj słabości powracając, nic więcéj nie zatrzymałem przy sobie, tylko miłą pamięć i żal, że kosztować nie mógłem tych potraw, których zapach wzniecał we mnie wielkie pragnienie.