Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Trzynasta/Rozdział II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wyznania |
Część | Księga Trzynasta |
Rozdział | Rozdział II |
Wydawca | Piotr Franciszek Pękalski |
Data wyd. | 1847 |
Druk | Drukarnia Uniwersytecka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Piotr Franciszek Pękalski |
Tytuł orygin. | Confessiones |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała Księga Trzynasta Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Z pełności to twéj dobroci wszystkie stworzenia twoje istnieją; tyś chciał aby dobro, które się tobie zgoła nie przyda, i w niczém tobie nierówne, lubo nie jest z ciebie, ale że od ciebie pochodzić mogło, by przeto wzięło istnienie. Czémże sobie na to zasłużyły niebo i ziemia, żeś je na początku udziałał? Niech mi się godzi o tę samę zasługę zapytać duchownych i cielesnych istot, które uczyniłeś w twéj mądrości, czyliś im dłużen był to istnienie nawet niedoskonałe i nieukształcone, każdéj w rodzaju swoim duchownéj lub cielesnéj; te istoty, które dla swéj niedoskonałości dążą do nieładu i niezmiernego oddalenia się od Boskiego podobieństwa twojego? Istota duchowna chociaż nieukształconą, wyborniejsza jest od istoty cielesnéj ukształconéj, niemniéj cielesna acz nieukształconą, wyborniejsza jest od zupełnéj nicości. Te więc istoty byłyby zostały w pierwotnym niekształcie, jako zaród od słowna twojego zależny, gdyby to samo słowo nie było przywiązało ich do twéj jedności, dając im w niéj kształt i tę dobroć nieocenioną, którą od najwyższéj dobroci twojéj posiadają. Czyliż dłużen im byłeś tę nawet kształtność, któréj mieć nie mogły jedynie od ciebie?
Czemże zasłużyć mogła u ciebie materyja cielesna, aby przynajmniéj była niewidomą i niekształtną? bo aniby taką była, gdybyś ją nie był udziałał, a skoro jéj nie było, jakże sobie mogła u ciebie zasłużyć na swoje istnienie? Z jakimże zarobkiem popisze się przed tobą ów piérwszy zawiązek duchownego stworzenia, żeby przynajmniéj jak ciemna istota, pływało po przepaści do niéj podobne, lecz do ciebie niepodobne; czemżeby zapewne jeszcze dotąd było, gdyby go Słowo twoje nie było obróciło do swojego początku, i od niego objaśnione, by światłem się stało, nierówném wprawdzie, ale podobném do kształtu, który się z twoją światłością równa? Jak bowiem dla ciała nie jest jedno i to samo być, co jest być piękném, boby każde ciało musiało być piękne; tak niemniéj dla ducha utworzonego, nie jedno jest żyć, co żyć mądrze; inaczéjby nieodmienny był w swéj mądrości. „Ale jemu dobrze jest zawsze trwać przy tobie[1],“ aby tego światła, które nawróceniem uzyskał, odwróceniem się od ciebie nie utracił i nie zanurzył się do życia ciemnéj przepaści podobnego. Bo i my duchowne stworzenia podług naszéj duszy: od ciebie światła naszego odwróceni, „byliśmy niekiedy ciemnościami w tém życiu[2]“ i dotąd jeszcze prowadzimy walkę z ostatkiem téj ciemnéj nocy, póki nie zajaśnieje dzień, w którym „staniemy się sprawiedliwością twoją w jedynym Synu twoim jako góry boże, bo już byliśmy i sądem twoim, który jest jako przepaść wielka[3].“