Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Trzynasta/Rozdział XVIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wyznania |
Część | Księga Trzynasta |
Rozdział | Rozdział XVIII |
Wydawca | Piotr Franciszek Pękalski |
Data wyd. | 1847 |
Druk | Drukarnia Uniwersytecka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Piotr Franciszek Pękalski |
Tytuł orygin. | Confessiones |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała Księga Trzynasta Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Proszę cię przeto Panie, jako rozlewasz na dusze ożywny sok radości i mocy: tak niemniéj „niech prawda z ziemi wyrasta, a sprawiedliwość niech z nieba pojrzy na ziemię[1]“ i niech nowe gwiazdy zajaśnieją na firmamencie! „podzielmy się z łaknącemi ułomkiem chleba naszego, a pod nasz dach sprowadźmy biédaka niemającego własnéj strzechy; okryjmy sromotę nagiego, i nie pomiatajmy współobywatelami[2],“ którzy z tego nasienia ziemi razem z nami pochodzą.
A gdy ziemia nasza wyda te owoce, spojrzyj na nie i powiedz: że to jest dobre, niech w czasie właściwym rozjaśnieje światłość nasza, a ten piérwszy i ziemski owoc dobrych uczynków niech nas wzniesie do téj wysokości, byśmy się stali godnemi z roskoszą oglądać twoje oblicze, i osiągnąć słowo żywota, abyśmy ukazali się na świecie pomiędzy ludem jako gwiazdy jaśniejące przywiązane do firmamentu pisma twojego.
W niém z nami rozprawiając, uczysz nas czynić różnicę pomiędzy rzeczami duchownemi a zmysłowemi, jako tę która zachodzi między dniem i nocą, albo między duszami rzeczom duchownym, a duszami zmysłowości oddanemi, abyś już nie ty sam jeden w skrytości rozrządzenia twojego, jako przed utworzeniem firmamentu, zatrudniał się odłączeniem światła od ciemności; lecz niemniéj duchowni słudzy twoi na tym firmamencie posadzeni, i każdy w swoim urzędzie, łaską twoją całemu światu okazaną, świécili nad ziemią, rozdzielali dzień od nocy, oznajmiali czasu odmianę; „gdyż stare rzeczy przeminęły a nowe się stały[3], a zbawienie nasze jest bliżéj nas, aniżeli gdyśmy uwierzyli; noc przeminęła, a dzień nadchodzi[4]; bo ty Panie błogosławisz okręgowi roku[5] wysłaniem robotników na żniwa twoje, które cudze ręce zasiały[6];“ i w tym samym czasie wysyłasz robotników do nowego zasiewu, którego żniwo dopiéro przy końcu wieków będzie. Tak więc spełniasz śluby żądającego i ubłogosławiasz lata sprawiedliwego; ale ty zawsze ten sam jesteś i zgromadzasz do gumna nieustających lat twoich upływające lata nasze, bo według wiecznéj rady twojéj hojna ręka twoja sypie w czasie właściwym dobrodziejstwa niebieskie na ziemię. Jeden bowiem odbiera przez Ducha mowę mądrości, jakby większą gwiazdę, która podoba się przyjaciołom jasnéj prawdy, jak ranna zorza wschodzącego słońca; innego obdarzasz przez tegoż Ducha mową umiejętności, jako gwiazdą mniejszą; innemu dajesz wiarę; innemu moc uzdrawiania, owemu czynienie cudów; innemu proroctwo; innemu rozeznanie duchów, innemu dar języków. Wszystkie te łaski są jako gwiazdy; dziełem jednego i tego samego Ducha, który każdemu udziela swych darów podług swéj woli, i rozstawia na właściwych miejscach te gwiazdy dla zbawiennego ludzi oświecenia.
Mowa umiejętności obejmująca w sobie wszystkie święte tajemnice, właśnie jak znaki niebieskie, które zmieniają się według czasów jak łuna księżyca; niemniéj inne dary duchowne, które potém przyrównałem do gwiazd, jak daleko różnią się od światła mądrości, którém z radością jaśnieje dzień wyżéj namieniony, tak jedynie są uważane jako piérwsze gwiazdy nocy. Są jednak te słabsze światła potrzebne tym, których ciała jeszcze nie są duchem owionione, i do których roztropny twój sługa nie mógł mówić językiem mądrości, jakim mówi z doskonałemi[7].
By przeto człowiek wierzący, właśnie jak niemowlę w Chrystusie, mlékiem jeszcze karmiony, dopóki nie będzie zdolny używać stałego pokarmu, i póki nie wzmocni się wźrok jego oczu, by mógł śmiało patrzeć na słońce: nie mniemał że wśród ciemnéj nocy jest opuszczonym, ale tym czasem zaspakajał się światłem gwiazd i księżyca. Tak rozprawiasz z nami w twéj księdze, firmamencie pisma twojego, nieskończona Mądrości nasz Boże! i podnosisz poziomy nasz umysł, byśmy przez głęboką i dziwną rozwagę rozróżniać umieli wszystkie rzeczy, lubo jeszcze zostajemy w okresie postaci, czasów, dni i lat.