Złota rybka (Ejsmond, 1927)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Złota rybka |
Pochodzenie | Bajki |
Wydawca | nakładem autora |
Data wyd. | 1927 |
Druk | Zakł. Druk. F. Wyszyńskiego i S-ki |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Złota rybka
(Bajka liryczna)
W cichym stawie, gdzie mrok gości,
zjawiła się rybka mała,
która jedna śród szarości
szczerem złotem migotała.
Skąd przybyła? z jakiej strony?
Różnie powiadają o tem...
Gdy przybyła — staw uśpiony
rozjaśniła szczerem złotem.
I dziwiły się szczupaki
i drzemiące liny w ile,
„Kto to taki, kto to taki,
który światła niesie tyle?“
Był karp jeden. Choć leniwe
są z natury wszystkie karpie
on w swem sercu poczuł miłość,
co jestestwem całem szarpie...
W żyłach mu krew zimna, rybia
zagrała gorącem tętnem.
A choć ryby są bezgłose
on z westchnieniem rzekł namiętnem:
„Rybko! na twój widok złoty
głos zyskałem... Kocham czule,
Łaknę, jasna, twej pieszczoty...
Śnię o tobie w szarym mule...
Tyś tu wniosła słońca promień,
słońca radość.. Rybko, te twe
blaski złote mię urzekły.
Błagam ciebie.. o twą płetwę“.
Rybka rzekła: „Karp na szaro
wcale nie jest w moim guście.
Mam dziś schadzkę z jednym rakiem
nieborakiem przy upuście...
Raka kocham. On mi daje
upominki i prezenty...“
Karp pozostał z bólu — niemy...
I wypłynął wkrótce — śnięty...
Była wiosna... Toń radosna...
Zapach mięty... Żab rechoty..,
Promieniała rybka mała,
jak cud złoty, jak klejnoty...
Czekał na nią rak — kochanek
mchem zielonym obrośnięty...
Podał w szczypcach swojej lubej
ścięte kwiecie wodnej mięty.
Rybka rzekła: „Schowaj dary.
Nie jest mi to wcale miłem
mieć kochanka zacofańca,
który zawsze chodzi tyłem...
Jestem bardzo postępowa.
Skoro staniesz się czerwony
na półmisku — wówczas zyskasz
miłość rybki twej wyśnionej...
Odpłynęła, jak zjawisko,
Rak załamał z bólu kleszcze...
Łamał kleszcze na dzień drugi,
łamał i na trzeci jeszcze...
Żył w sadzawce wdzięczny tryton,
który umiał tysiąc bajek...
Miast fujarki na dżdżownicy
grywał pieśni wodny grajek.
Grał o wiośnie, co sadzawkę
napełniała żab rechotem,
i o rybce, co staw szary
rozjaśniała szczerem złotem...
„Złota rybko, śliczna rybko!
Czas nieczuły chyżo leci...
Czas nieczuły leci szybko.
Rybak rzuca zdradne sieci...
Pogardziłaś sercem karpia,
dałaś kosza i rakowi...
Jest na brzegu rybak młody,
który w sieci ryby łowi..”
Przestraszyła się pogróżki
lekkomyślna rybka miła
i zakochać się na dobre
póki czas postanowiła...
Każdy w stawie o niej marzy...
Każdy w stawie o niej roi,
za wyjątkiem małża, który
śpi ukryty w muszli swojej...
Zakochała się w nim rybka...
A on o tem nic nie wiedział,
nic nie wiedział o swem szczęściu
i ukryty w mule siedział.
W szarym stawie, w mętnej wodzie
była złota rybka mała,
co się w muszli nieruchomej
i nieczułej zakochała...