Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut/Rozdział XVII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut |
Data wyd. | 1925 |
Druk | Drukarnia Sukcesorów T. Jankowskiego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Stefan Gębarski |
Tytuł orygin. | De la Terre à la Lune |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Telegram.
Prace podjęte przez Gyn-Klub były już właściwie skończone, do chwili jednak, w której olbrzymi pocisk miał się udać w podróż powietrzną ku księżycowi, pozostawało jeszcze 2 miesiące. Niecierpliwość ogólna była wystawiona na ciężką i trudną próbę. Dotychczas najmniejsze zdarzenie podawane było codziennie przez dzienniki, które pożerano z całą pasją; obecnie trzeba się było obawiać, że ta dywidenda w postaci codziennych emocji wypłacana rzeszom bezinteresownych akcjonarjuszów Gyn-Klubu, zmniejszy się znacznie i drżano już na myśl o tem. Ale obawy te były płonne. Bo oto zdarzył wypadek najmniej przewidywany przez kogokolwiek, nieprawdopodobny zgoła i fantastyczny w swej osnowie.
Wypadek ten podniecił na nowo powszechne zainteresowanie sprawą i do głębi poruszył wszystkie umysły. 30 października o godz. 3 minut 47 p.p. przez Valencję w Irlandji i Nową Ziemię nadszedł pod adresem Prezesa Barbicane’a niezwykły telegram.
Prezes Barbicane rozerwał kopertę, przeczytał depeszę i choć, jak mało kto, umiał on panować nad sobą, wargi jego zbladły, oczy zamgliły mu się po przeczytaniu dwudziestu słów telegramu.
Oto dokładny tekst depeszy, która do tej chwili znajduje się w archiwum Gyn-Klubu:
Francja — Paryż. 4. rano
Prezes Barbicane, Tampa-Town. Floryda
Stany Zjednoczone.
Zmienić kulistą formę pocisku na cylindryczną. Pojadę w nim. Przybędę okrętem Atlanta.
Michał Ardan