Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut/Rozdział XXVIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Juliusz Verne
Tytuł Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut
Data wyd. 1925
Druk Drukarnia Sukcesorów T. Jankowskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Stefan Gębarski
Tytuł orygin. De la Terre à la Lune
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ XXVIII.
Nowa gwiazda.

Tej samej nocy niezwykła wiadomość, od tak dawna oczekiwana, spadła, jak grom, na Stany Zjednoczone i przeleciawszy ponad oceanem za pomocą drutów telegraficznych, rozniosła się po całym globie. Dzięki olbrzymiemu teleskopowi w Long’s Peak dostrzeżono wreszcie pocisk.
Oto treść komunikatu, nadesłanego przez dyrektora obrerwatorjum w Cambridge, wraz z naukową konkluzją wielkiego dzieła, podjętego przez Gyn-Klub.
Long’s Peak 12 grudnia.
Do p. p. członków obserwatorjum
w Cambridge.
„Pocisk, wyrzucony przez kolumbiadę ze Wzgórza Kamieni, został dostrzeżony przez p. p. Belfasta i J.T. Mastona 12 grudnia o godz. 8-ej minut 47 wieczorem, gdy księżyc był w ostatniej swej kwadrze.
Pocisk nie dotarł do swego celu. Przeszedł obok, dość blisko jednak, by być zatrzymanym przez siłę atrakcyjną księżyca.
W tej chwili prostolinijny jego bieg został zmieniony w ruch okrężny o zawrotnej szybkości, a sam pocisk krążyć zaczął po eliptycznej orbicie dokoła księżyca, którego stał się właściwym satelitą. Właściwości tej nowej gwiazdy nie są jeszcze ustalone. Szybkość jego ruchów i obrotów jest nieznana. Odległość, która dzieli go od księżyca; może być oceniona na dwa tysiące osiemset trzydzieści trzy mile w przybliżeniu.
Postawić można dwie hypotezy co do ewentualnej zmiany obecnego położenia rzeczy: albo siła atrakcyjna księżyca przyciągnie ostatecznie pocisk i podróżni osiągną cel swej podróży.
Albo też utrzymując się w obecnym stanie, wirować będzie dokoła księżyca, aż do końca świata.
Przyszłe badania pouczą nas o tem, tym czasem ustalić trzeba, że przedsięwzięcie Gyn-Klubu miało ten jedyny wynik, iż w naszym układzie słonecznym przybyło jeszcze jedno ciało.“
J. Belfast.
Ile sporów wywołało to niespodziewane rozwiązanie. Jaki tajemniczy splot zagadek będzie musiała rozwiązać wiedza przyszłości. Dzięki męstwu i poświęceniu trzech ludzi, nikłe z początku zadanie wysłania pocisku na księżyc, dało rezultat niezmiernej wagi, którego następstw nie można dotąd przewidzieć. Podróżni zamknięci w nowym satelicie, choć nie dotarli do celu, stali się integralną częścią świata księżycowego; grawitowali oni około satelity ziemskiego i po raz pierwszy mogli przeniknąć wszystkie jego tajemnice.
Nazwiska Nicholl’a, Barbicane’a i Michała Ardan powinny być wyryte złotemi zgłoskami, gdyż trzej ci dzielni badacze chcąc powiększyć Krąg poznania ludzkiego wznieśli się w przestworza i poświęcili swe życie największemu w dziejach nowoczesnych zadaniu.
Komunikat z Long’s Peak wywołał powszechne przerażenie. Czy nie było sposobu przyjścia z pomocą dzielnym mieszkańcom ziemi. Nie, gdyż pozostali oni sami poza obrębem ludzkości, przekraczając granice, zakreślone stworzeniom ludzkim przez Boga. Mogli oni wytwarzać powietrze dla siebie w ciągu dwuch miesięcy; posiadali żywności na cały rok. Ale potem?...
Najmniej czułe serca drżały na to straszne pytanie.
Jeden jedyny człowiek nie chciał się pogodzić z tem, że sytuacja jest rozpaczliwa. Jeden on tylko ufał ciągle, a był to ich oddany przyjaciel, jak oni mężny i odważny, dzielny J.T. Maston.
Ani na chwilę nie tracił on ich z oczu. Mieszkaniem jego było odtąd obserwatorjum w Long’s Peak, a jego horyzontem szkło ogromnego teleskopu. Ilekroć wschodził księżyc, wodził on za nim niespokojnym wzrokiem, badał z niewyczerpaną cierpliwością przesuwanie się pocisku po srebrnej tarczy i najwidoczniej szanowny ten człowiek pozostawał w stałem porozumieniu ze swoimi trzema przyjaciółmi, bo nie wątpił, że zobaczy się z nimi pewnego dnia.
— Będziemy z nimi korespondowali, — mówił do każdego, kto chciał go słuchać. Jak tylko pozwolą na to warunki, prześlemy im wiadomości i otrzymamy je od nich. Zresztą ja ich znam, są to ludzie genjalni. Unieśli oni ze sobą w przestworza całą sztukę, całą wiedzę i cały przemysł świata. Z tym można dokonać co się chce, i zobaczycie, że oni sobie dadzą radę.

KONIEC.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Juliusz Verne i tłumacza: Stefan Gębarski.