Z cyklu: Circulus vitiosus/całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Kasprowicz
Tytuł Z cyklu: Circulus vitiosus
Pochodzenie Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891)
Wydawca G. Gebethner i Spółka, Br. Rymowicz
Data wyd. 1893
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków – Petersburg
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Z CYKLU:
CIRCULUS VITIOSUS.

1.
ZAGAŚNIJ, SŁOŃCE!

Zagaśnij, słońce! bo na cóż promienie,
Które do serca nie wnikają głębi?
Niechaj do reszty mnie ten lód wyziębi,
Jakim na okół tchnie boże stworzenie...

Dziwnie, że człowiek, co wyszedł zpod ciepłej —
Jak mówią — ręki Mistrza nad mistrzami,
Nawet najmniejszą iskrą nie omami
Bratniego serca i myśli zakrzepłej...

Straszna w tem wszystkiem mieści się zagadka:
Albo człowieka żaden Bóg nie stworzył,
Lub z powszechnego prawa tak wydrożył,

Tak się wypalił duch mój do ostatka,
Że dlań już ognia żadnego nie stanie...
Zagaśnij, słońce! Po cóż rozwiązanie!





2.
PO DESZCZU.

Po deszczu kwiaty odetchły i w górze
Świeżych zapachów pełna atmosfera:
Każdy jej atom snadź kroplę zawiera
Tego balsamu, którym żyją róże...

Chmury rozdarło słońce, ten cud boży,
I świat, co zda się, ze zmęczenia kona,
Zadźwięczał cały, jak posąg Memnona,
Kiedy nań promień swój całunek złoży.

A dusza ludzka, która tonie w krwawéj
Przebojów słocie i wszystkie swe liście
Traci wiosenne, ach! dla Nic wielkiego,

Czyż jest naprawdę lichszą od tej trawy?...
Anioły blasków bytu jej nie strzegą,
I czar wytchnienia znikł dla niej wieczyście!...





3.
ODI PROFANUM VULGUS.

Czemu uciekam od natłoku ludzi? —
Tak mnie niejeden pyta się, zdumiony...
Czyż grzech, co z czoła zrzuca im korony
Bożego piętna, we mnie wzgardę budzi?

Czym jest z tych karłów, co, w dumie niezdrowéj
Wzniósłszy nad miarę serca i rozumu
Kościół dla siebie, drżą, by dotyk tłumu
Tej ich karcianej nie zniszczył budowy?...

Nie! nie! ja w ciemnej swego wnętrza kaźni,
Jak ów pustelnik, wyklęty ze świata,
Z tej się zamykam bolesnej przyczyny,

Aby nie czytać w oczach człeka-brata,
W których swój obraz widzę najwyraźniéj —
Własnej słabości, ach! i własnej winy...





IV.
FLECTAMUS GENUA!

W proch! w proch przed blaskiem, który z serc wytryska,
I serca wzajem zapładnia, że kwitną,
Jako te lilje, patrzące w błękitną
Toń niebieskiego nad nami sklepiska.

W proch! w proch! choć w tobie szatany zazgrzytną,
Choć wić się będzie, jako żmija ślizka,
Ta przemoc złego, która gwałtem ściska
W swoich pierścieniach wszystką żądzę szczytną.

W proch! w proch upadnij!... Zaklęcia daremne!
Świadomość siebie stracił syn człowieczy,
Gdy raz trującej zakosztował cieczy:

Zamiast przed słońcem korną zginać szyję,
Z którego powstał, ach! i którem żyje,
Czci niszczycielki swe — potęgi ciemne!...


Lwów.Jan Kasprowicz.





Zobacz też edytuj


 
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kasprowicz.