................
Bo w duszy trzeba nieraz stłumić owe złote,
Te blaski, które grają tam świetlaną tęczą.
Bo w duszy trzeba zerwać struny, co tam dźwięczą,
I zadusić ku słońcu wiecznemu tęsknotę.
Kto na szyję wziął życia żelazne obroże,
Kto znużony zórz przespał tęczowe świtanie,
Temu śnić się nie mogą słoneczne przystanie,
Ani dusza mu dźwięczeć, jak harfa, nie może.
Więc niech męka tajemnie się w głębiach przepala,
Niech umrą na zawsze najczystsze sny święte
I ogrody wieczyste niech będą zamknięte,
Bo gdy rzucisz kwiat życia, to życie go skala!
V.
Śmierć gra piosenkę — — W zaułek uliczny
Pada dźwięk skrzypiec ostry, metaliczny —
Od latarń cienie włóczą się omdlałe — —
Mgła nocna... We mgle stoi widmo białe,
Na strunach chudą położyło rękę
I gra piosenkę...
A najcudniejszą gra ze wszystkich pieśni.
Bo jej nie mącą w dźwięk zaklęte słowa...
Pieśń to dostojna, a taka surowa,
O jakiej dusza w życiu nigdy nie śni —
W czar naiwności spowita dziecięcej.
Pieśń upojniejsza, jak płomienne trunki...
Milkną w jej dźwiękach łzy i pocałunki,
A co zamilkło w niej — nie wraca więcej!
................
Więc pochwaloną bądźże mi, dziewczyno,
Za ten ostatni sen, za miłość jasną,
Za twoją duszę młodą i wiosenną —
Jakie powoli mgły gdzieś z pola płyną...
Na szybach okien krwawe światła gasną...
Mrok senny pada w ciszę bez promienną...
A zdało mi się, że w tej nocnej zmroczy
Jakieś się słowo przelewa kojące —
A zdało mi się, że przyszły twe oczy
Takie ogromnie smutne, pytające,
A dzień mój jasny, złoty dobiegł końca
I już nie ujrzę wschodzącego słońca — — ................
IX.
Jest najcudniejszą ze wszystkich miłości
Ta jedna miłość, która jest tęsknotą
I nigdy... nigdy dwojga ust nie łączy...
I w snów wpatrzona księżycowe złoto,
Idzie w ułudy świetlanej opończy,
Daleka życia i rzeczywistości.