Z rozmyślań Polaka/10
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Z rozmyślań Polaka |
Rozdział | 10. Kamień |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1926 |
Druk | Jan Świętoński i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
10. KAMIEŃ.
Wązką drogą polną, obok rowu, szła gromada ludzi. Na środku drogi leżał olbrzymich rozmiarów kamień i aby iść dróżką, trzeba go było ominąć. Czyniąc to, ludzie tratowali rosnące w polu zboże.
— Czemuż nie chwycicie w kilku, lub w kilkunastu za kamień i nie zepchniecie go do rowu? — zapytał ktoś.
— Co też pan bajdurzy po próżnicy, — odpowiedziano. — Leżało se to kamienisko dziesiątki lat, niech se ta leży i nadal.
— Ależ, ludzie kochani. Przecież obchodząc ten głaz i tratując zboże, czynicie szkodę!
— Alboż to zboże nasze? — odparli i poszli dalej.
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Buchner.