[179] Z zawianego młyna.
Stoi mały młyn na stronie,
Jak gniazdko w ukryciu;
Śnieg zasypał koła, groble,
Leży na poszyciu.
Gdy zaprzestał młynarz mlewa.
Bóg je wszczął wysoko —
Sypiąc śniegiem, niby mąką
Wskróś, gdzie sięga oko.
— „Gdybym ja miał,“ młynarz wzdycha,
„Młyn, jaki masz, Panie,
„Dla siół naszych miałbym mąkę
„Po samo świtanie.
„Jak Ty wiejesz śnieg na pola,
„Wiałbym ją pod strzechy,
„Aż umilkłyby te płacze,
„Wrócił żart i śmiechy.
[180]
„Byłoby z tej Twojej mąki
„Dość kołaczy, chleba,
„Tylko, Panie, za młynarza
„Wziąć mnie rychło trzeba.
„Jabym sypał na Twój kamień
„Wciąż czyściuchne ziarna, —
„Nie te, Panie, co ci mielą,
„Z których korzyść marna;
„Mąkę Twoją w piec nasypiesz
„Zaraz Ci uciecze, —
„Nawet bułka jak orzeszek
„Z niej się nie upiecze.
„Trzymać majstra Twego dłużej
„Na nic się nie zdało;
„Gdy mnie przyjmiesz, starczy mąki
„Na Twą ludzkość całą.
M. A. Szymaczek.