Za zbłąkanych
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Za zbłąkanych |
Pochodzenie | Poezje Kornela Ujejskiego cykl Skargi Jeremiego |
Wydawca | F. A. Brockhaus |
Data wyd. | 1866 |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Maleje, Panie, maleje Twój naród;
Widomej śmierci osłabia go zaród,
Duch jego siły z ciałem się rozprzęża,
Toć łatwiej u nas o karła — niż męża!
Niby nas wiele — a jakżeż nas mało!
Wszystko się w inną stronę rozleciało,
Twojego głosu prawie nikt nie słucha;
Pękły ogniwa, — nie stało łańcucha!
Lud nasz, o Panie! co wichrzy się spodem,
Dotąd się jeszcze nie nazwał narodem;
Jak liść jesienny zgromadzony w lesie.
Tam on ulata — gdzie go wiatr uniesie.
Do obosiecznych podobny on mieczy:
Kto nim zamachnie, wprzód siebie kaleczy,
A straszne jego i śmiertelne cięcia.
Bo on ma siłę — choć siłę zwierzęcia.
I jak łódź, długo więziona w przystani,
Zerwawszy łańcuch, buja po otchłani,
I skał niepomna ukrytych pod wodą,
Zgubną swawolę nazywa swobodą,
Tak lud nasz wybiegł w bezdroża manowców;
A więc Ty Panie, coś strażą wędrowców.
Tę łódź błądzącą, do brzegu nakieruj.
My jej wioślarzem — a Ty Panie steruj!
Inni znów, ślepą trapieni bojaźnią,
Wrogu hołdują, z wrogiem się przyjaźnią;
Jadem powolnym krąży w nich zepsucie.
Pycha w nich piątrzy a trawią ich chucie.
Jeźli się skruszą, to sercem niecałem;
Jeźli się zerwą, to krótkim zapałem;
Niezdolni wznieść się do żadnej ofiary,
Popchnięci, w przyszłość idą — lecz bez wiary!
Słabe to duchy! Marne samoluby!
Syny to ciała, frymarki, rachuby!
U nich to wielkie, co stoi przed twarzą,
To tylko ciężkie, co na dłoni zważą.
Kiedy ich matka z grobu wstaje wskrześnie,
Oni wołają: Zawcześnie! zawczesnie!
I każą biednej aż do jutra czekać,
A sami będą przed jutrem uciekać.
O! Panie, oni jeszcze niezgubieni,
Ale niełaską Twoją nawiedzeni.
O, Panie! otchnij ich potęgą słowa,
A jeszcze życiem tryśnie pierś jałowa.
Tyś wielki Panie! za Twoim rozkazem,
Co było miękkiem — staje się żelazem,
Go było ślepem — to przewidzą nagle,
Go było nizkiem — puszcza skrzydeł żagle.
Tyś wielki Panie! na ruch Twego palca,
Zgubną moc swoją traci jad padalca,
Dla głów wyniosłych przepaść się otwiera,
A wiecznem życiem płonie — co zamiera!