Zbytni porządek
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Zbytni porządek |
Pochodzenie | zbiór powiastek Niespodzianka |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1890 |
Druk | St. Niemiera |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
ZBYTNI PORZĄDEK.
Kasia za grzeczność i pilność dostała od mamy prześliczną laleczkę, która miała zgrabne rączki z palcami, nóżki w prawdziwych trzewiczkach, sukienki wytworne, a nadewszystko tak piękną twarzyczkę, jaką trudno znaleźć u lalek; bo też cała maseczka z wosku była zrobiona, a takie zawsze od tekturowych piękniejsze.
Matka, oddając lalkę córeczce, ostrzegła ją, że się z nią bardzo ostrożnie bawić należało, że gdyby upadła lub mocno trąconą została, jużby po niej było.
Kasia porządna, uważna, przez długi czas bawiła się swoją Malcią (tak nazwała laleczkę), ubierała i rozbierała ją co dzień, kładła ją spać, uczyła ją lekcyj, słowem tak z nią postępowała, jak widziała, że matka z nią sama postępuje, a dotąd nie było żadnego przypadku; ale raz przyszła do Kasi znajoma dziewczynka, imieniem Andzia, i poczęły się bawić obiedwie.
Gdy przyszło do ubierania, Andzia rzekła:
— A to ślicznie, Kasiuniu, swoję córeczkę prowadzisz! czyż ona się przed ubraniem nie myje?
— Ach! to prawda! — odpowiedziała Kasia — przez tak długi czas musiała się zabrudzić, a ja jej jeszcze nie myłam! ależ bo ona taka delikatna.
— O! nie bój się — rzekła Andzia — umyjemy ją lekko, a zimna woda jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
I dalejże obie porządnickie zaczęły cienką chusteczką obmywać woskową buzię. Ślicznych się rzeczy doczekały! z owej pięknej buzi znikały rumieńce, przyćmiły się oczki niebieskie, zbladły różane usteczka: biedna Malcia okropnie wyglądała.
— Ach! mój Boże! — krzyknęła na ten widok przestraszona Kasia — cóżeśmy zrobiły?
— Nic to, nic — rzekła przytomna Andzia — ona taka delikatna, przeziębła pewnie od zimnej wody; ugrzejmy ją przed piecem, to przyjdzie do siebie.
Dobra rada! Kasia doświadczała nieraz, że kiedy jej z zimna zbladła i zsiniała twarzyczka, to przy ciepłym piecu lub kominku, wkrótce żywość i kolory wracały; posadziła więc Malcię przed piecem, w którym właśnie jasny ogień świecił, i zawróciła się po cieplejsze dla niej ubranie; ale jakiż żal i smutek ścisnął jej serduszko, gdy wróciwszy zamiast polepszenia, znalazła Malcię bez głowy, tylko na jej sukience struga stopniałego wosku pozostała.
Nie pomogły wyrzekania i gorzkie łzy Kasi, nie wróciła już śliczna woskowa maseczka, a choć matka Kasi kupiła inną główkę dla Malci, dziewczynka ze smutkiem poglądała na nią, i nieraz sobie mówiła:
— Oj! źle to, źle słuchać każdej rady, nie zastanowiwszy się nad nią.
Prawdę mawia babunia:
Kto wprzódy działa, a potem rozważa,
Ten się na smutki i żale naraża.