[22]Zdrajcy.
Zagrzmiały w marzeniu uśpione błonie,
Gdy tysiąc kopyt po nich w czwał ruszyło,
I tysiąc kopyt po jesiennym szronie
Ogromną, jak tęcza, drogę wyryło.
Gęsto się sypią wyoranym szlakiem
Jeźdźce okropni — kościotrupy gnane,
Pod jednym srogim ślepo pędzą znakiem,
Okrutnej zemsty ramieniem ścigane.
[23]
Ponad czaszkami błądzących rycerzy
Dziki dwujęzyczny smok ulatuje,
Paszczęka kłami ostremi się jeży,
Jak wiosło wodę, skrzydło chmury pruje.
Nozdrza iskrami parskają, a szpony
Ogniem po łysych czołach ryją: Zdrada! —
A gdzie ów orszak rozpuści zagony
Swoje, przyroda cała woła: Biada!
Trwogą wściekłości ogarnięte duchy
Pędzą w niknącą dal aż poza stepy;
Tam się wszczynają żywe wrzaski, ruchy
I w bratniej walce łamią się oszczepy.
Gdy słońce rozpala złote kagańce,
Dopiero wtedy ustaje zażarty
Bój, bratobójce uchodzą za krańce
Stepu, jak w kniei znikające harty.
Co noc się odbywają te gonitwy,
Co noc tę zgraję piekło w step wyléwa,
Co noc się tracą zdrajce pośród bitwy —
Aż na ostatni sąd ich Bóg powzywa.