[52]
ZE WSPOMNIEŃ DZIECINNYCH.
DLA SIOSTRY.
Zrodzon na grobach śród kajdan brzęku,
Śród szmeru wiejskich pacierzy,
Na mej piastunki pieściwem ręku,
Słuchałem życia rycerzy.
[53]
A opowiadał mi ojciec stary,
Matka mówiła najwcześniej,
Gdy płaczącego uczyła wiary,
A siostra śpiewała pieśni.
Mówili dziecku prostemi słowy
Lub śpiewem rzewnej tęsknoty,
A nie wiedzieli, że mu do głowy
Już płynie marzeń rój złoty;
Że, kiedy uśnie, śnią mu się męże
Skrzydlaci, niby anieli,
W zbrojach i hełmach, w dłoniach oręże,
Odziani w skrwawionej bieli.
I nie wiedzieli, kiedy zbudzone
Dziecko zapłacze, bywało,
Że mu się śniły bronie wzniesione,
Że padających widziało.
Utula z płaczu matka stroskana,
Cacka podaje do ręki;
Darmo — aż dziecku siostra kochana
Zanuci tęskne piosenki.
I uśnie dziecię, uśnie, jak ptaszę,
Gdy słowik w wieczór zanuci,
Aż mu się przyśnią orły, pałasze,
I na łóżeczku się cuci.
Nad łożem ojca kord wisiał krzywy;
Ku niemu zwraca oczęta,
Na licach uśmiech igra mu żywy —
I klaszcze w drobne rączęta.
O, sny me złote, o siostry pieśni,
Jakże mi tęskno za wami!
Czemuż tak często dziś mi się nie śni,
Że lecę między orłami?
Na mojej ziemi mnożą się groby,
Wróg coraz silniej uciska,
I wieją ciche pieśni żałoby,
A szabla jeszcze nie błyska.
[54]
Wywiedli konia z ojca stajenki,
A ojciec wsiadać mi każe:
„Weźno bułanka, chłopcze, do ręki!
Jak się masz trzymać, pokażę.“
A matka z okna: „O, ja się boję;
On spadnie, on taki mały!“
„Trzymaj się, chłopcze, konia we dwoje!
Ha, ha! Patrz, jaki zuchwały!“
Potem mi ręką pogładzi lico,
A mnie tak w duszy gorąco,
Żebym chciał lecieć gdzieś błyskawicą
W dal jakąś dziką, świecącą.
Toż na najwyższą wyskoczę sosnę,
W dali utonę oczyma...
Marzę i płaczę — w marzeniach rosnę
Gdzieś w lecącego olbrzyma.
Przedemną jasny piorun się pali,
Szablicę trzymam we dłoni,
A za mną tłumem wojsko się wali,
I lecim po mogił błoni...
Coraz to dziksze wstają zjawiska,
Coraz groźniejsze postaci,
Już mi tysiące piorunów błyska...
Z marzeń mnie budzi głos braci.
Tam do nauki matka mnie woła!
Gdzie byłem, patrzają niemi,
A ja zeskoczę z smutkiem u czoła,
Z oczyma na pół łzawemi,
I słucham matki, jak opowiada;
A gdy nauka przeminie,
Biegnę do siostry — a ona rada
Nuci piosenkę chłopczynie.
Ogniste mary, senne krainy,
Jakże wy dzisiaj dalekie! —
Czy takto wyście duszę chłopczyny
Przysposabiały na spiekę?
[55]
Oh, a ty, tęskna pieśni siostrzana,
Coś łzy chłopięcia koiła,
Czyś ty mi w chwilach mojego rana,
Że będę śpiewał, wróżyła?
Bywajcie zdrowe, wspomnienia moje!
Pieśni siostrzana — bądź zdrowa!
Od bolu wdziałem na serce zbroję,
A tarczą pokryta głowa.
Może was nigdy nie ujrzę więcej,
Pierwsze anioły mego żywota..
Wyście świeciły duszy dziecięcej
Nad głową — jak tęcza złota.
1856.