[188]ZEMSTA KWIATÓW.
(Z FREILIGRATHA)
1810 † 1876.
Na pościeli z puchów lekkiéj,
Odpoczywa w śnie dziewica.
Sen zakleił jej powieki,
Lecz purpurą grają lica.
Przy jej łożu, z pysznej czary
Co ozdobą jest komnaty:
Sieją wonie i nektary,
Uwięzione w czarze kwiaty.
Ani wietrzyk się nie wkradnie
Przez zamknięte tu podwoje;
A woń kwiatów cicho, zdradnie
Wciąż ją w sieci mota swoje.
W koło cisza i milczenie,
Nagle jakiś szmer się budzi...
[189]
Całe kwiatów otoczenie,
Zaszemrało mową ludzi.
I powstają z kwiatów łona,
Nieujęte jakieś cienie:
Ze mgły szata ich zrobiona,
Czoło zdobią im promienie.
Z purpurowych listków róży,
Nimfa cudna się podnosi:
Włos rozwiany jak po burzy,
Łza jak perła wzrok jej rosi.
Narcyz dumny i wspaniały,
Wstrząsa białą swą koroną:
I wnet rycerz okazały,
Wciela się w narcyza łono.
Twarz rycerza pełna wdzięku;
Czoło wzniosłe, wzrok dostojny;
Z obnażonym mieczem w ręku,
Zdaje się być bogiem wojny.
Lilja, zmazą nie skalana,
W dziewczę się urocze zmienia:
Murzyn wstaje z tulipana,
Czarny, jak duch potępienia.
[190]
Z leśnych dzwonków i konwalji,
Wstaje cały huf Dyjanny:
Odgłos rogów grzmi w oddali,
I gwar słychać nieustanny.
Tu znów, inne jakieś dziwa:
Z kwiatu wstaje młodzian smętny;
Lekko śpiącej pierś odkrywa,
I wzrok topi w niej namiętny.
I w komnacie, gdzie wesoło,
Przed godziną śniły dziewa:
Wnet się w jedno łączą koło,
I chór groźny tak rozbrzmiewa.
„Dziewczę! tyś nas nielitośnie
Z łąk wyrwała, gdzie mieszkamy:
Tam nam było tak radośnie,
A tu nędznie umieramy.
Jakże byłyśmy szczęśliwe,
Na tej łące umajonéj,
Co nas w barwy stroi żywe,
I w liść świeży i zielony.
Przez konary drzew szumiące,
Słońce wciąż się do nas śmiało;
[191]
I korony kwiatów lśniące,
Promieniami całowało.
Teraz, więdniem jak na grobie,
Znikła dla nas wieczna wiosna...
Dziewczę! dziewczę! zemsta tobie,
Zemsta kwiatów bezlitosna!“
I śpiew milknie śród komnaty:
A nad śnieżną dziewy skronią,
Nachylone, mściwe kwiaty,
Dławią ją zabójczą wonią.
Jakieś szepty tajemnicze,
Jakieś groźne słychać słowa...
Coraz bledsze jej oblicze:
I ust barwa karminowa.
Weszło słońce zadziwione,
Patrzy, patrzy co się stało:
Ale dziewczę pogrążone
W sen głęboki — już nie wstało!
Wł. Bełza.