[77]3.
ZGON.
Na skalistej, stromej górze,
Stał warowny zamek stary;
Szczyty wieżyc lśniły w chmurze,
Jak przewidzeń sennych mary.
Lecz choć wkoło broń połyska,
Cicho było jak w klasztorze,
Bo rycerski pan zamczyska
Na śmiertelne upadł łoże.
Konający, wśród modlitwy,
Na przedwczesny zgon nie skarżył,
Lecz o śmierci w gwarze bitwy
Jak w młodzieńczych latach marzył.
Wtem na wałach dano hasło,
Zamek zawrzał jak głąb morza
I z źrenicą pół zagasłą
Konający powstał z łoża.
Z dziwną siłą przywdział zbroję,
Ujął szablę, dosiadł konia
I swe hufce wiódł na boje,
Na przyległe biegłszy błonie.
Jak wśród burzy chmura z chmurą,
Z pędem dwa się zwarły szyki —
[78]
Szwed ustąpił, nasi górą,
Pędzą pierzchłe najezdniki.
Pośród wrzawy, na uboczu
Konał we krwi pan zamczyska;
W mgle gasnących jego oczu
Sen zwycięztwa ogniem błyska.
I przemawiać zdał się dumnie:
— „Konam w boju, jak przystało,
Cienie przodków spieszą ku mnie,
A ziomkowie wspomną z chwałą.“
Żytomierz.Jan Prusinowski.