[295]ZUZANNA TOPIELICA
WYPADEK Z 1809 ROKU.
BALLADA.
Zerwała groblę szalona fala,
Szumi na błoniach, drzewa obala.
— O! jeszcze powódź łagodna dosyć,
Ja brnąć potrafię, umiem przenosić;
Matko, nim wzbiorą fale szalone,
Ja cię przeniosę na drugą stronę.
— Och! Bóg nam przecie swą łaską świeci —
Ja chora matka... i troje dzieci...
Dzięki ci, dziewczę, dzięki losowi!
Jużeśmy zginąć byli gotowi!
I młode dziewczę, ratując szczerze,
Schorzałą matkę na barki bierze.
[296]
— Na suchym brzegu niech czeka dziatwa,
Tak niedaleko, przeprawa łatwa;
Czekajcie, dzieci, nim przyjdą fale,
Ja wnet powrócę, ja was ocalę!
Grobla zerwana, szaleje fala,
Wyrywa ziemię, drzewa obala;
Zuzanna matkę przeniosła chorą,
Ratować dzieci pośpiesza skoro.
— Ej, dokąd, dokąd? próżna odwaga!
Fale wirują, powódź się wzmaga,
Nurt cię pochwyci, młoda dziewczyno! —
— Ja chcę ratować... oni nie zginą!
Grobla już tonie, szaleje fala,
Szumi, jak morze, huczy z oddala;
Zuzanna w wodę puszcza się śmiele,
Przechodzi kładkę, brnie przez topiele,
Już się zrównała z chatą sąsiada,
Lecz unieść dzieci — daremna rada!
Powódź z łoskotem groblę obala,
Ponad pagórkiem wiruje fala,
Szumiąc i hucząc do morza leci,
Unosi dziewczę i troje dzieci,
Unosi wszystko — w mętnej topieli
Oni już dawno zginąć musieli!
To się Zuzanna mignie nad wodą, —
Któż uratuje dziewczynę młodą? —
To w głąb wiruje, to się wyłoni,
Lecz nikt z wioślarzy nie śpieszy do niej.
Snadź jeszcze żyje — nim śmierć ją spotka,
Gdyby choć czółno, gdyby choć łódka,
Gdyby choć deska — próżna otucha!...
Już leci w Niebo gwiazdka jej ducha!
Groblę i pole powódź zalewa,
Tylko gdzieś baszta, lub konar drzewa
Wskazuje miejsce, gdzie ludzie żyli.
[297]
A nad topielą, z chwili do chwili,
Wznosi się widmo — czy wierzyć oku?
Postać Zuzanny jakby w obłoku.
Woda opada, kraj się zieleni;
Po topielicy ludzie strapieni...
I przepłakali, i zapomnieli,
I już jej pamięć jakby w topieli,
Szumiącą falą czasu przykryta...
Życia i śmierci nikt nie dopyta.
16 marca 1854. Borejkowszczyzna.