[59]Słońce w menażce.
(czyli o obrzędach i zwyczajach obozowych)
Latem w lesie, w zagajniku, w uroczysku, rozbijamy obóz. Z boku płynie mały strumyk lub szemrze spokojnym nurtem — rzeka. Nad głowami napina się jasnością niebo osłonecznione. Obok ramię przy ramieniu stoją nasi serdeczni przyjaciele bracia.
Nareszcie! Pełną piersią wdychamy powietrze — prawdziwe. Na ostatnich kamieniach ulic zostawiamy nasze myśli „miastowe”.
To wszystko, co przedtem w mieście wydawało się narzucone i sprawiało wrażenie oklepanego, staje się zrozumiałą prawdą.
Powstają wśród sosen nowe człowiecze przekonania, rodzą się niepisane Prawa Puszczy i Gromady. Widzimy piękno praw traperów, indian i naszych juhasów, nie dziwią nas, odkryte przez wiele różnych szczepów te same symbole słońca — mocy.
W pokorze i ciszy myśli, swe życie pieczętujmy [60]mądrością Puszczy, mądrością wypływającą z prawiecznych praw dzieła Bożego.
A oto obóz:
Stanęły namioty półkolem pośród drzew, krzewów, kwiatów i zuchów. Nie ma tu „autostrad” piachem sypanych, a każdy krzaczek najmniejszy ogrodzono — niech więc nikt nie depcze po żywych tworach leśnych.
Przed namiotami w kręgu przy ognisku stoją małe foteliki z pni lub gałęzi zrobione. Za wodzowskim fotelem dumnie wyrasta między korony drzew pal totemowy drużyny, świadek zwycięstw i klęsk, troskliwymi rękoma chłopców dostarczony do obozu.
Gdzieś z boku, za namiotami stół jadalny, a z ogniska wciąż dymek dniem całym, cicho rozpływa się siną ścieżką między zielenią drzew i traw. Między namiotami w kwiatach tonie mała kapliczka lub strzelisty krzyż. Przed namiotami drzewne znaki, ozdoby.
Nie kopiemy ziemi, nie ruszamy podściółki tak bardzo lasowi potrzebnej.
A nad całym obozem u korony wysokiej sosny, sznuermsznurem szczepiony, furkocze biało-czerwoną plama lechicki znak — sztandar narodowy. Na tablicy rozkazów przybija się wigierski rozkład dnia.
6.25 obóz wstaje,
6.30 modlą się do Boga i oddają cześć sztandarowi.
[61]6.40 ćwiczą ciało,
7.30 porządkują leża i siebie,
8.10 Wodzowie mówią,
8,208.20 posiłek ranny,
9 praca,
12 woda i słońce,
13 główny żer,
13.40 milkną języki i gardła,
14.20 zbieranie wieści,
14.40 czas wolny,
15.10 zajęcia,
17 podwieczerz,
17.15 gry,
19 wieczerz,
20 woda,
20.15 ognisko, mycie, modlitwa, zdjęcie sztandaru,
21.45 przygotowanie do snu,
22 wszyscy śpią.
Rozkład w ciągu dnia wydzwania się gongiem lub sygnałem na rogu. Nie przystoi tu przecież gwizdka używać, tu gdzie prawa legowiska rządzą:
1. Pierwszą zasadą gromady puszczańskiej i innych znających drogi, ścieżki i tropy Puszczy jest: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”, a drugą: „Co powiedział Stary Wilk — powiedział“ i trzecie „Wszyscy myślą, jeden mówi, wszyscy czynią”.
[62] 2. Niechaj się więc nikt z gromady puszczańskiej nie waży w czymkolwiek szukać swego żeru z krzywdą drugiego lub zapomnieniem o którymkolwiek z braci, ani zmienić choćby na jotę, co powiedzianym zostało przez wodzów gromady, ani oddawać się bezmyślności i składaniu na innych lub bezczynności, albo zbytniej gadaninie, a zaś wszędzie winna panować miłość uczynna, karność żelazna, ład i porządek — i roztropność współdziałania, i wielka moc i siła, aby wszystko stężało, zjędrniało, wzmocniło się jak ściana boru nieugięta, jak toń jeziora nieprzenikniona.
3. Na czele gromady puszczańskiej stoi wódz Puszczy i ma przy sobie swoją radę, która wraz z nimi znosi ciężar dnia i upał, i jest odpowiedzialna za całość gromady.
4. Porządek i kolejność łowów jest następujący: Po wschodzie słońca w znaku 6,30 wszyscy rzucają swe leża i wybiegają na świat Boży, po czym stosują się do rozkazów swych wodzów.
5. W niedzielę i dni poświęcone Bogu w rannej porze oddają dłuższy pokłon Stwórcy Puszczy i są z Nim na rozmowie, a potem spoczywają.
6. W legowisku każdy pracuje i wypełnia bezwzględnie wszystko, co mu poleconym zostało z tym jednak, że gdyby w czym został pokrzywdzony lub miałby lepszy sposób wypełnienia pracy lub myśl o lepszej pracy, będzie mógł w każdej chwili [63]
o tym powiedzieć starszym i zastosować się do ich sądu.
7. Niechaj wreszcie wszyscy i każdy z osobna, wielcy i mali, starsi, młodsi i najmłodsi wiedzą i pamiętają, że wszyscy jesteśmy w gromadzie braćmi i jedną wielką, puszczańską gromadą, i że, czy radość, czy smutek jednego jest radością i smutkiem wszystkich, i że najmniejszy nawet wilczek ma w każdej chwili dostęp do starszych i najstarszych, i wypowiedzieć może wszystko, co chce dla dobra i na pożytek swój własny i całej gromady, by wszystkim nam dobrze było i z nami wszystkim dobrze”.