[63]
Zwyczaje normalnego dnia.
Rankiem owinięci w koce wychodzą wszyscy przed kapliczkę. Ranne modły, zbiorowe, potem ciche, wreszcie „Kiedy ranne“ i pieśń:[1]
[64] Potem chwila ciszy. Wódz mówi:
— Bądź pozdrowiony Boże na pracy naszej początku! Zwracamy się twarzą do sztandaru. Cześć sztandarowi! — dwoma palcami prawej ręki salutujemy podnoszącą się banderę.
W niektórych drużynach istnieje zwyczaj zbierania się wszystkich po śniadaniu na dziesięć minut. Nazywa się to — Rada Gromady — albo — wodzowie mówią. W krótkiej chwili dokonuje się przeglądu dnia poprzedniego i wytycza się pewne prace na dzień dzisiejszy. Przy okazji wódz chwali najlepszy zastęp z poprzedniego dnia.
Przed posiłkami często zgłodniali otaczają stół i śpiewają pieśń obiadu:
Dalej żarłoki
Dalej śpieszmy się
Zupa na nas czeka
Wzywa nas z daleka,
Oni już jedzą
A my jeszcze nie
Hejże ha! Hejże ha!
Śpieszmy się.
Hej! niam! niam! niam!
Jak zupa pachnie nam
Hej! nalej! nalej! nalej!
Jak najwięcej zupy nam!
[65] Niebezpiecznie jest dla kucharza gdy złośliwa i zgłodniała banda żarłoków stanie niedaleko i na jakąkolwiek melodię zaśpiewa:
A gdy kucharz będzie miał
Czyste ręce, czyste ręce
To nareszcie, to nareszcie
Nie otruje nas.
W różnych zajęciach mijają godziny dnia. Szorowanie kotłów, rąbanie drzewa, zajęcia zastępów, gry polowe całej drużyny i jedzenie — wiecznie to jedzenie. Tak mija dzień. Wieczorem, otuleni w koce lub poncho wielobarwne, wyszywane, siedzimy w namiotach.
Cichy dźwięk gongu i zaczynamy śpiewać:
Zbierajcie się druhowie.
Ogniska nadchodzi czas,
Las szemrze swe pacierze
I my śpiewajmy z nim wraz.
Niech piosnka brzmi dokoła
Czuj — Czuj — Czuwaj!
Czuj — czuj — czuwaj! czuwaj!
Wychodzimy do ogniska. Wszyscy stoją.
Drużynowy mianuje „strażnika ognia” — Jest nim zawsze naj, naj- pracowitszy, lepszy, starszy, młodszy i t. d.
[66] Gdy płomień bucha ogniście w górę — drużynowy wyciąga rękę w stronę ognia i mówi:
Otwieram radę przy ognisku.
Wtedy śpiewamy wszyscy „Płonie ognisko i szumią knieje“
Potem śpiew, taniec, monolgi, pokazy.
Czasem jakiś nowy klaszcze na znak uznania dla występujących. W odpowiedzi dziwny pomruk rozlega się dokoła, taki sam pomruk, jaki towarzyszy tej chwili, gdy osoba obca, ot taki zwykły „cywil“ wrzuci papierosa lub papier do ogniska.
Co za czasy, co za czasy! ludzie nie wiedzą jak się zachować przy ogniu — tu gdzie spalają się myśli i powstaje przyjaźń.
Nie klaszczemy — to nie teatr. Zadowoleni — w porządku, zbiorowy gwizd, okrzyk, tupot, poklask. Ale nie będzie klepu, klepu łapkami.
Wreszcie poważniejsze pieśni, wreszcie wspólna pogadanka. Potem podziękowanie:
„Dziękuję Komendantowi za to, że podtrzymywał mnie na duchu. Dziękuję Krzyśkowi za pomoc w naprawie kajaka“. A może i przeprosiny. „Przepraszam cię, Adam, za moje wybryki“.
Tak to bratnio, łączymy się w tej chwili ognia i cierni.
Wreszcie musi przyjść moment, gdy ostatnia gałązka straci czerwień ognia i szczeznie. Popiół i [67]popiół pozostaje. Drużynowy wyciąga rękę w stronę ognia. Mówi: Kończę dzisiejszą radę przy ognisku. Przechodzimy pod krzyż. Modlitwa, pieśń wieczorna. Potem prężymy się przed masztem z flagą.
Osuwa ona się wolno, pozdrawiana przez nas prawą ręką, której dwa palce harcerski salut dają.
Harcerze polscy z zagranicy mają zwyczaj mówić w tym momencie te słowa: „Polska jest wszędzie, tam gdzie żyjemy i pracujemy. Wszystkie myśli, czyny i słowa chcemy uczynić godnymi miana Polaków. Chcemy aby tak było — wierzymy, że tak będzie“.
Bandera osunęła się. Rękoma wiążemy się w jedno bratnie koło. Chwila ciszy. Drużynowy rzuca temat skupienie. Cisza. Jedyny to szczery moment, gdy się każdy w sobie z sumieniem się liczy, grzechy rachuje.
Potem:
Idzie noc
Słońce już
Zeszło z pól,
Zeszło z gór,
Zeszło z mórz.
W cichym śnie
Spocznij już
Bóg jest tuż.
[68]
Wstrząśnięcie rękoma przyjaciół, „dobranoc“ i wszyscy mówiąc półszeptem, idą do namiotów.
Sygnał trąbki, gong lub róg ogłaszają nocną ciszę.
Oto obozowy dzień.