Zwyczaje i obrzędy harcerskie/całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor Tadeusz Kwiatkowski
Tytuł Zwyczaje i obrzędy harcerskie
Wydawca Harcerskie Biuro Wydawnicze „Na Tropie”
Data wyd. 1939
Druk Drukarnia „Lech”
Miejsce wyd. Warszawa
Ilustrator Władysław Czarnecki
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
TADEUSZ KWIATKOWSKI
Zwyczaje i obrzędy harcerskie
(wydanie II zmienione)
Harcerskie Biuro Wydawnicze „Na Tropie” Ska z o.o.

WARSZAWA               ROK 1939
rysunki w tekście
Władysława Czarnieckiego.[1]
przedmowa
Zbigniewa Trylskiego.[2]

Druk. „Lech”, Warszawa, Koszykowa 33, Tel. 8.90-66.



PRZEDMOWA.[3]
WSTĘP

Obrzęd harcerski, to nasz serdeczny druh. Ileż to razy on właśnie pomógł nam zespolić ducha w zastępie, czy kręgu Jednej Sosny, ile to razy pchnęliśmy przy pomocy niego chłopaków na tor głębszych myśli. Obrzęd dawał nam atmosferę szczerości i prawdziwego braterstwa, był nam tak drogi i miły, jak ciepły powiew wiatru od lasu, jak stokłośny szum złotawego zboża.
Każdy obrzęd pachniał ziemią i niebem a wiązał się słońcem i srebrnym księżycem.
Ileż to razy przez obrzęd czuliśmy się mocniejszymi i lepszymi. Hej, obrzęd, obrzęd!
„Jest wielu ludzi dorosłych — mówi Bambaju — rozkochanych w obrzędach, z zamiłowaniem biorących udział w uroczystościach, procesjach, recepcjach, paradach, dla których sprawa orderu czy dyplomu stanowi najważniejsze zagadnienie życia. A cóż dopiero dzieci! Dzieci, dla których życie fantastyczne jest często realniejszym od codzienności, dla których forma i symbol stanowią zwykły sens rzeczy. Obrzędy, dzięki swej niecodzienności i uroczystej formie wzbudzają w dzieciach dreszcze zachwytu”.
Obrzędy i zwyczaje Słowian, plemion polskich, miały swe odwieczne niepisane prawa. Przez długie wieki wychowywały one dusze młodych w niepisanych prawach człowieka. Harcerski obrzęd czy zwyczaj również jest niepisanym, mocnym prawem wszelkich porywów i myśli. Jest on różny, jak każde prawo, setny wieloraki, ma w sobie gamy odcieni; jest obrzędem, zwyczajem i obyczajem, jest poważny i wesoły aż do szaleństwa, wzrusza i śmieszy. A tak, jak śmiech i łzy, modlitwa i praca splatają się z sobą w życiu ludzkim tak samo i obrzęd splata się w swych różnych formach.
A wiedz, wodzu, że nie sposób tych wszystkich obrzędów przeprowadzić w twej drużynie. Nie kładź do zupy więcej niż dwa grzyby, nie rób makabrycznych spraw z piszczelami i straszeniem. A uśmiech i pogoda prowadzić będą ciebie przez Szlak.

Cicho, cichoooo — wielka tajemnica!

Nowa zbiórka drużyny zastępu to nieznane, znowu coś lepszego niż przedwczoraj. Zainteresowanie zbiórkami wzrasta, gdy są one dobre, ciekawe, nieznane lub wzruszające. A wzruszają i podnoszą w duchu zbiórki, w które wplótł się obrzęd. Deszcz tnie, wiatr koło uszu gwiżdże, chlapanina i błoto czy szczypiący w policzki mróz nie straszne są dla dzielnych. Każda chwila w drużynie jest tak ciekawa i miła, że warto przebrnąć przez te atmosferyczne przeszkody, by spotkać się z obrzędem.
Cicho, cichooo — wielka tajemnica — szepcą dokoła bo oto odbywa się:


Przyjęcie do drużyny.

Chłopiec zgłasza się do drużynowego z prośbą o przyjęcie do drużyny. Stare „wygi” miały już niejedną próbę odwagi i niejedną przygodę. Ten nowy „biszkopt” jest jeszcze słabym cieniem harcerza. Musimy mu dać przeżycie a zarazem doświadczyć go i zorientować się co do jego walorów fizycznych i umysłowych. Trudno mówić o formie próby. Można ją urządzić dostosowując do warunków środowiska.
Z rana o 6-ej „biszkopt” udaje się na ulicę wskazaną w liście, otrzymanym w dniu wczorajszym. Zamiast drużynowego w oznaczonym miejscu znajduje się kartka, na której ma wskazaną dalszą drogę. Po drodze chłopiec powinien zrobić dobry uczynek. Dalej przy pomocy zapałek rozpala ogień w obecności drużynowego, który w rozmowie z chłopcem stwierdza znajomość prawa i przyrzeczenia harcerskiego. Potem z drzewa znajdującego się pod ręką wykona zabawkę, którą ofiaruje spotkanemu dziecku.
Po wdrapaniu się na drzewo znajdzie na kartce pytanie, na które odpowie piśmiennie. A wieczorem tego dnia jeden z wywiadowców wypróbuje cierpliwość i pogodę „biszkopta”. Po tej próbie „biszkopt” ma prawo przyjść na zbiórkę drużyny.
Na zbiórce wszyscy stoją w szeregu. Dwóch zastępowych przyprowadza „biszkopta” przed front drużyny. Drużynowy pyta:
— Czy po ostatniej próbie masz jeszcze szczerą wolę należenia do drużyny?
— Tak. Pragnę być w drużynie i w Harcerstwie.
— Wobec tego przyjmuję cię do drużyny. Prawem i obowiązkiem twoim jest przyniesienie drużynie chwały. Pamiętaj, byś zawsze był „Czwartakiem’, Podawszy mu lewą rękę odprowadza go do zastępu. Wszyscy wznoszą okrzyk drużyny i robią „rakietę”.
Można próbę chłopca rozciągnąć na dłuższy okres czasu.


A w izbie:

Na głównej, honorowej ścianie izby wiszą chorągiewki zastępów. Wiszą oparte o dwie ramy. A między nimi pyszni się sztandar drużyny. Na początku zbiórki służbowy, albo najbardziej zasłużony wystawia chorągiewkę w kącie zastępu, tu gdzie się zastęp zbiera, radzi i pracuje. W izbie obowiązują prawa, którym wszyscy podporządkowują się. Pierwszym z nich to jest „gdy tu wchodzisz zostaw swoją ważność za drzwiami”, drugie prawo jest większe i wielce szanowne. Wywiesza się je w pięknych ramkach, powtarza w ważniejszych momentach.
Jest to prawo w 10 punktach napisane przez M. Rodziewiczównę.
1. Czcij i zachowaj ciszę, pogodę i spokój domu tego, aby stały się w tobie.
2. Będziesz stale zajęty pracą wedle twych sił, zdolności i zamiłowania.
3. Nie będziesz śmiecił i czynił bezładu ani zamieszania domowego porządku.
4. Pamiętaj, abyś nie kaził myśli i ust mową o złym, marności i głupstwie.
5. Nie będziesz opowiadał, szczególnie przy posiłku o chorobach, kalectwach, kryminałach i ich skutkach.
6. Nie będziesz się gniewał ani podnosił głosu z wyjątkiem śpiewu i śmiechu.
7. Nie będziesz zatruwał powietrza domu złym i kwaśnym humorem.
8. Nie wnoś do domu tego szatańskiej czci pieniądza i przekleństwa spraw jego.
9. Zachowaj przyjacielstwo dla Bożych stworzeń, jako psy, ptaki, konie, wiewiórki.
10. Nie okazuj trwogi, a znoś ze spokojem wszelki dopust Boży, jako głód i chłód, biedę, chorobę, najście niepożądanych ludzi.

Na zbiórkach zastępu każdy ma swoją pracę. I tak istnieje „magister gymnasticum”, „magister cantatum”, „dominus sciptor”, „referendarius” itd. Słowem każdy działa jak może i nie ma w zastępie ludzi niezadowolonych. Zasłużeni członkowie zastępu w chwilach uroczystych wydobywają ze skrzyni zastępu buławy, których „dorobili się” w próbach harcowych. Przy herbatkach zastępu usługuje „nemeczek”, który cierpliwie ma obowiązek obsługiwać wszystkich. Zbiórka zastępów w izbie kończy się umieszczeniem chorągiewki zastępu na ścianie, z której ją zdjęto i prześpiewaniem pieśni.
Zbiórka drużyny.

Istnieją różne zbiórki drużyny. Oto zwyczajnie zbieramy się na dziedzińcu szkolnym, w lesie, na rozstaju dróg. Stajemy zawsze w szyku zastępowym. Inaczej sobie nie wyobrażamy zbiórki drużyny. Zastępy przecież to żywe organizmy, których nikt nie ma prawa łamać po to, by scalić w dwuszeregu.
Oto jak wyglądają te szyki:
O drużynowy.
. zastępowy.
— zastęp.
1. w półkolu 2. zastępami (w szeregu) 3. gwiazda 4. równoległy 5. koło[4]
Szyk już jest. Chłopcy czują się dobrze tylko w zastępach, a i drużynowemu łatwiej utrzymać przy pomocy zastępowych porządek. Tu idzie o honor zastępu, każdy chce pokazać swój zastęp jak najlepiej. Prężą się chłopcy, patrzą jasno przed siebie, duma ich rozpiera, ich zastęp prezentuje się najlepiej, a ponieważ każdy tak myśli, więc rzeczywiście cała drużyna wygląda dobrze.
Jeszcze słychać cichy pomruk idący przez szeregi.
Cisza!
Przed front występuje pierwszy przyboczny. On to na uroczystych zbiórkach wygłasza prawa szczepowe drużyny. Mówi głosem donośnym.

„Żyjesz w szczepie i pracujesz dla szczepu, a twoje kłopoty są kłopotami twoich braci, twoje radości są radością twoich braci.

Wola wodza jest wszystkich wolą.

Wszystko co jest niewygodą, cierpieniem, przykrością — to próba naszego uśmiechu. Nie bądź dla szczepu uciążliwym intruzem”.

Po tych słowach, które wypowiedział pierwszy przyboczny, występuje sekretarz, odczytuje rozkaz, drużynowy omawia ćwiczenia, dalszą część zbiórki odbywa się przeważnie zastępami. Zbiórkę kończy krąg splecionych dłoni, i mocny śpiew, hymn drużyny.


Rozpoczęcie pracy w nowej drużynie.

Drużyna stoi przed stołem, na którym ustawiono świece. Jest ich tyle, ile punktów Prawa harcerskiego. Harcerze zapalają kolejno swe świece i wygłaszają po jednym punkcie Prawa. Pierwszy z nich mówi: Druhowie — zgromadziliśmy się tu dziś, by przyjąć Was do braterstwa skautowego. Wszyscy staramy się wypełnić nasze obowiązki względem Boga i Ojczyzny i żyć według Prawa i Przyrzeczenia harcerskiego. Ta płonąca świeca jest naszym symbolem. Jej płomień przedstawia Ducha, który musi płonąć w każdym sercu prawdziwego harcerza. W tym Duchu wszystko jest możliwe, lecz bez niego droga jest długa, ciemna i trudna. W Duchu harcerskim zapalam teraz pierwszą świecę, przypominającą pierwszy punkt Prawa” itd. Potem kolejno inni wypowiadają następne punkty Prawa.
Po tej uroczystości instruktor wzywa wszystkich do wspólnej pracy. Zbiórka kończy się wspólnym śpiewem. (Skauci amerykańscy).


Rozpoczęcie pracy w drużynie.

Drużynowy opracował program pracy drużyny, to samo zrobili zastępowi. Na pierwszej zbiórce drużyna nad wieczorem zeszła się w cichym uroczysku, może to jeszcze pod Jedyną Sosną. Wśród zapachu błotnistych przejść leśnych w ciszy przedwieczornej słychać głos drużynowego — czyta program.
Dokoła w kręgu stoją chłopcy.
Po odczytaniu programów zastępowi i drużynowi wkładają je do pudełeczka blaszanego, które zakopią pod Jedyną Sosną. Za rok przyjdą ci sami i osądzą ich wykonanie.
W tym momencie drużynowy mówi:
Przyrzekamy wszyscy, iż plany nasze wykonamy. Czy młodzik lub ćwik czy zastępowy lub drużynowy słowa tego chcemy dotrzymać. Wszyscy mówią — przyrzekamy. Na końcu śpiewają hymn drużyny.


Wprowadzenie zastępowego.

„Ceremonia odbywa się na zbiórce drużyny. Drużynowy przedstawia dlaczego opróżniło się miejsce zastępowego i podaje motywy wybrania przez siebie lub przez zastęp nowego zastępowego. Na dany znak zastępowy — elekt występuje przed drużynowego. Drużynowy mówi doń mniejwięcej tak:
— Powiedziano Ci, jakie są obowiązki i jaka odpowiedzialność zastępowego, a tyś mię zapewnił, że chcesz objąć tę służbę. Teraz wzywam cię do powtórzenia swego zapewnienia wobec drużyny, szczególnie wobec Twojego zastępu.(Naturalnie prywatna rozmowa odbyła się przed ceremonią). Zastępowy odwraca się twarzą ku swemu zastępowi i mówi:
— Przyrzekam, że zawsze sprawy zastępu będę stawiał przed moimi osobistymi sprawami, sprawy drużyny przed sprawami zastępu, że zawsze będę dawał dobry skautowy przykład moim podwładnym.
Następnie zastępowy wprowadzony zwraca się do drużynowego, który podaje mu lewą rękę i mówi:
— Ufam Ci, że dotrzymasz tego przyrzeczenia i wręczam Ci odznakę twego zastępu. Tu drużynowy podaje chorągiewkę zastępu, a poprzedni zastępowy oddaje sznurek. Po wręczeniu odznak najstarszy zastępowy występuje i wręczą najmłodszemu, właśnie powołanemu, chorągiewkę zastępu na lasce. Nowy zastępowy podaje rękę każdemu z braci zastępowych i każdemu członkowi swego zastępu.
Jeden z zastępowych zamyka ceremonię wzywają do okrzyku na cześć nowego zastępowego”.


Wśród zastępowych.

Gdzieś w głębi lasu wśród wykrotów, stoi kilka z pni wykonanych foteli. Co dwa tygodnie zjawiają się tutaj zastępowi. Strażnik ognia rozpala ognisko. Śpiewają wszyscy poważny, przeciągły hymn Puszczy. Potem wbijają buławy wodzowskie w ziemię.
„Nowy” zastępowy staje przed wodzem „paki zastępowych” i mówi:
— Wodzu, objąłem nowy zastęp i chcę go wprowadzić na nowy trop wiedzy o Puszczy. Pozwólcie mi stać się waszym bratem.
Wódz drużynowy odpowiada:
— Żeś przyszedł do Puszczy w pokorze dla Jej powagi i świętości — wejdź w nasze grono. Postaraj się czcić prawo Puszczy.
Tak dołożę wszelkich starań by to uczynić — odpowiada zastępowy, zasiadając z innymi w kręgu.

Węzeł na chuście

Stary zwyczaj skautowy każe mieć na chuście zawiązany węzeł by pamiętać, iż w każdym dniu trzeba spełnić dobry uczynek względem bliźnich. Po dokonaniu dobrego uczynku węzeł na chuście rozwiązuje się. Ale gdy chusty nie nosi się zimą czy ze względu na ubranie, drużyny ustanawiają mały znaczek, znany tylko wtajemniczonym. Po dokonaniu w ciągu dnia dobrego czynu można ten znaczek drużyny wpiąć w klapę marynarki. W ten sposób poznają chłopcy tych, którzy już coś dobrego zdziałali.


Boże Narodzenie.

Kuligiem z „laufrem” na czele, trzymając pochodnię, pędzimy w las. Na oszronionym drzewku przyczepiliśmy świeczki. W ciszy mroźnego wieczoru łamiemy się opłatkiem. Płoną świeczki pośród ciemnych lub oszronionych drzew. Potem chwytamy się za ręce. Hej, Kolęda, kolęda!
Z poza krzaków wychodzi św. Mikołaj. Wygłasza przemówienie do wszystkich zebranych a potem wręcza podarunki, które przedtem wszyscy powkładali mu do worka. Po rozdaniu tych podarunków, wśród których jest wiele złośliwych darów, (np. tekturowe zelówki dla największego łazika, drut do spodni dla eleganta itd.) składa się na kocu przywiezione jedzenie i każdy je co chce z tej masy jedzenia. Potem długim wężem maszerują zastępy do drzew i oglądają pnie. Może gdzieś przyczepione dary od K. P. H. jakieś łopatki, apteczki lub książki. A potem powrót do sań, droga oświecana płomykami świeczek, zdjętych z choinki.


Wielkanoc.

Normalnie drużyna uroczystość wielkanocną obchodzi w lokalu, dzieląc się święconym jajkiem. Jakoś inaczej wygląda ta uroczysta chwila u włóczęgów — samotników tych wszystkich, którzy nie mając rodzin spędzają często sami lub z przyjaciółmi. W Wielką Sobotę idą z plecakami w pole. Dojrzą kaczeńce wychylające żółte głowiny z nad wody, usłyszą pierwszy radosny świergot. Na drugi dzień, w Wielkanocną Niedzielę zaszyją się w lesie, rozsypią na pniu okruszyny chleba i jajka dla ptaków, potem podzielą się jajkiem, prześlą życzenia swoim najbliższym i zjedzą wielkanocne śniadanie. Słońce się do nich uśmiechnie, a nieufne ptaszki powoli sfruną na swój stół i w przelocie pochwycą chleb i kruszone kawałki jajka.
Ale tak postępują jeno samotnicy — włóczędzy.


Dzień Św. Jerzego.

Często pierwsza wiosenna wycieczka odbywa się dopiero w tym dniu. Szczególnie gdy chodzi o drużynę. Często przyrzeczenie, ćwiczenia młodzików albo pasowanie zuchów na harcerzy.
Dzień św. Jerzego jest dniem, w którym odbywają się wyprawy po Wielką Przygodę. Obładowane sprzętem technicznym wyruszają zastępy poto, by spełnić wiele dobrych uczynków, zreperować lub pomóc gospodarzom w sadach, zabudowaniach gospodarskich.
Te wyprawy cechuje specjalna atmosfera zastępów, przesiąknięte humorem i żywą chęcią pomocy. Po południu zastępy spotykają się w umówionym miejscu i opowiadają drużynowemu o dokonanych pracach. Ognisko w tym dniu jest poświęcone braciom skautom innych krajów i harcerzom z całej Polski. Pisze się przy ognisku karty do zaprzyjaźnionych drużyn skautowych lub skautów, wysyła się upominki.
Dzień św. Jerzego to dzień braterstwa i temu zagadnieniu trzeba wszystkie zbiórki czy wycieczki poświęcić.


Pasowanie.

W wielu drużynach utarł się zwyczaj pasowania zuchów na harcerzy i przejścia harcerzy do skautów skautów do starszych harcerzy.
Tak pokolenie harcerskie przesuwa się na coraz to wyższe szczeble „drabinki harcerskiej”.
Odbywa się to przeważnie na początku września. Zuchy, które ukończą już 11 lat lub przejdą do V klasy szkoły powszechnej, kwalifikują się do pasowania na harcerzy.
Drużynowy zuchów orientuje się na początku roku harcerskiego, który z jego chłopców przejdzie w tym roku do drużyny harcerskiej. Może określić dosyć dokładnie ich liczbę, oraz przedstawić ich charakterystykę drużynowemu harcerzy na kilka miesięcy przed właściwym momentem pasowanie.
Nie tylko może — ale powinien to uczynić[5].
Dlaczego?
Ponieważ drużynowy harcerzy musi przygotowywać się na przyjęcie zastępu z byłych zuchów — przede wszystkim wybierając z pośród najlepszych swych kandydatów na zastępowych przyszłego zastępowego byłych zuchów.
W samej uroczystości pasowania powinny wziąć udział obydwie drużyny.
Sam obrzęd winien zawierać następujące momenty:

  1. Krótkie i charakterystyczne popisy zuchów i harcerzy.
  2. Przemówienie drużynowego zuchów do pasowanych zuchów.
  3. Pasowanie zuchów na harcerzy.
  4. Wręczenie czapek harcerskich z lilijkami, przypięcie naramienników, odczytanie Prawa harcerskiego.
  5. Rozkaz drużyny harcerzy, przyjmujący nowych harcerzy i mianujący nowego ich zastępowego.
  6. Uroczyste powitanie w drużynie harcerzy.
  7. Nowy zastępowy wyznacza termin pierwszej zbiórki.

Przyjęcie harcerzy do skautów odbywa się bez obecności rodziców czy kogokolwiek. Zwyczajowo uroczystość powinna się odbywać na zamkniętym dziedzińcu lub w lesie zdala od ludzi. Naprzeciwko siebie stoi drużyna skautów i harcerzy, tylko ci którzy mają przejść do skautów. Inni harcerze stoją w dali. Drużynowy harcerzy mówi:
Przyprowadziłem Wam, skauci, nowych kandydatów. Zaprawieni są w harcach i ćwiczeniach, są gotowi i chętni.
Drużynowy skautów stoi pośród całej drużyny ustawionej w półkolu i mówi:
Dobrze, zobaczymy czy są gotowi do trudnej służby.
Wznosi okrzyk drużyny skautów. Na to hasło wszyscy skauci otaczają nowych kandydatów ustawiają ich w szereg, a następnie sami stojąc naprzeciwko siebie dwójkami splatają ręce. W ten sposób tworzą ruchomą długą drabinkę. Drużynowi harcerzy i skautów wrzucają na ręce pierwszej dwójki pierwszego kandydata, a potem następnych. W ten sposób kandydaci posuwani z rąk do rąk przechodzą przez tą żywą drabinkę.
Potem skauci z jednej strony, a kandydaci z drugiej strony ciągną za końce grubej liny. Przeciągnięcie liny przez kandydatów jest zapowiedzią ich dobrej służby. W następnym momencie wszyscy stają w kręgu, mocno chwyciwszy się za ramiona, wznoszą okrzyk drużyny, śpiewają marsz drużyny. Za chwilę pada komenda i skauci stają w szeregu — przed nimi o trzy kroki również w szeregu stoją kandydaci. Drużynowy skautów nakłada kandydatom zielone naramienniki z płomykami, objaśnia ich symbol — mówi:
Trojaka jest droga dojścia do doskonałości.
Trzy te płonące polana znaczyć ją będą w waszych nowych poczynaniach a to przez doskonalenie się, stałą gotowość do służby, szukania miejsca w społeczeństwie. Nie ma z tej drogi ucieczki — musicie iść naprzód. Jeden nasz wspólny cel — Bóg i Polska. Twarda ma być wasza służba, i twardych z siebie uczynić macie ludzi, by na nas, jak na żołnierskich bagnetach mógł wesprzeć się cały kraj.
Czuwaj!
Na tym obrzęd przejścia harcerzy do skautów kończy się.


Wychowanek najwyższego szczebla.

Jeżeli drużyna wychowa sobie Harcerza Rzeczypospolitej (mniejsza i słabsza H. O.[6]) niech mu drużynowy poświęci chwilę przy ognisku — powie jak to młody wódz doszedł do tego stopnia, jak dawniej bywało w drużynie.
Mały ten obchód na cześć H. R. przynosi mu wielką przyjemność, drużynowemu pozyskuje oddanego wodza i daje okazję do przypomnień chłopcom wielkich kart historii drużyny.
Od 1939 r. Pan Prezydent Rzeczypospolitej zgodził się przyjmować w dniu św. Jerzego tych Harcerzy Rzeczypospolitej, którzy w ciągu ostatniego roku zdobyli ten stopień.

Przyjęcie skautów do kręgu starszych harcerzy.

W środku dużego koła stoją nowi kandydaci na starszych harcerzy. Wódz obmywa każdemu z nich ręce, na znak oczyszczenia, a potem pyta:
Czy znasz Prawo harcerskie?
Czy jesteś gotów uczynić zeń drogowskaz swego życia? Czy chcesz przez całe swoje życie postępować w myśl zasady starszych harcerzy, która brzmi: chcę służyć? A gdy oni na te trzy pytania odpowiedzą: tak, stają wszyscy na baczność. Wódz daje im odznaki starszych harcerzy. Brzmi hymn harcerski.
(Pierwszy raz w ten sposób przyjmował Baden Powell w Londynie).


Pal totemowy.

Drużyna posiada własny pal totemowy, który od lat jest w drużynie i pokoleniom już służył, był znakiem siły, tradycji drużyny. Na nim są ślady historii lat, wielu lat wytężonego i barwnego życia drużyny. Zimą czy jesienią tkwi on w izbie, latem na obozie góruje nad namiotami i pracującymi chłopcami.
Gdy ktoś odbędzie próbę ćwika lub wywiadowcy wbija się złotą lilijkę na pal, gdy ktoś zdobędzie sprawność, to znak tej sprawności rozpalonym do białości żelazem wypala się na jednej ze ścian pala. Narastają na nim nazwy obozów, wędrówek, zwycięstwa w walkach i zawodach. Cała tu historia drużyny gromadzi się z pośród faktów.
Więc nie inaczej, a tylko wypaleniem znaczcie ślad sprawności, a nabiciem lilijek, kółka czy wieńca stopień zdobyty.


Otrzymanie buławy.

Zastęp, który uznał swego zastępowego za bardzo „morowego” i dzielnego, ustanawia nadanie buławy wodzowskiej zastępowemu. Po wykonaniu buławy wręcza się ją drużynowemu. Na zbiórce drużyny zostaje odczytana wzmianka o nadaniu buławy. Następnie drużynowy uderza go buławą po ramionach, podnosi z klęczek i całuje w obydwa policzki, mówiąc:
„Oceń zaszczyt, którego dostąpiłeś i bądź nadal dobrym wodzem”.
Zastępowy salutuje drużynowego, następnie własny zastęp. Drużyna śpiewa swój marsz. Potem zastępowy staje na czele zastępu (25 w. d. h.).


Dwa zwyczaje zebrań instruktorskich.

Są dwa zwyczaje, które można połączyć w jeden. W czasie zebrania instruktorów Chorągwi jest w zwyczaju wręczanie listów nominacyjnych instruktorskich nowym podharcmistrzom, działaczom czy harcmistrzom. Wręczenia listów nominacyjnych dokonuje sam Komendant Chorągwi, składa w swoim imieniu i w imieniu grona instruktorskiego życzenia dobrej pracy. Również w czasie zebrania instruktorskiego nowo wybrany Komendant Chorągwi otrzymuje od ustępującego Komendanta złoty sznur funkcyjny, obiecując dołożyć wszystkich sił i najlepszych myśli do budowy i rozwoju Chorągwi.
Nadmienić tu trzeba, że zwyczaj przejmowania funkcji na jakimkolwiek stanowisku instruktorskim w harcerstwie łączy się zawsze z przekazywaniem sznurka służbowego.


Defilada.

Ileż to kłopotu? Idziemy po wojskowemu, czy angielskim rozstawnym szykiem — a może tak?
Zastępy defilują szeregami. W środku boiska stoi małe wzniesienie. Zastępy okrążają kilkakrotnie ten środkowy punkt coraz bardziej zblizając się do niego. Z góry wygląda to podobnie do skręconej spiralnie skorupy ślimaka. Wreszcie zastępy stoją, tworząc rzędami koło o wielu szprychach. Odbierający defiladę wchodzi na wzniesienie i przemawia lub dekoruje harcerzy. W tym czasie wszyscy siedzą na ziemi. Na zakończenie, wznoszą trzykrotnie czapki — krzycząc — hip, hip, hurra! (Jamboree w Holandii).
A inaczej?
Oto drużyna defilująca idzie czwórkami wprost na trybunę, gdzie stoi odbierający defiladę. W odległości zaś dopiero około 12 kroków, czwórki rozdzielają się i jedna para idzie w lewo, druga w prawo wstecz wzdłuż całej kolumny. Odstępy między czwórkami dość duże.
Przy tym sposobie defilowania wszyscy mogą wygodnie zobaczyć odbierającego defiladę i nawzajem, ten ostatni może zobaczyć wszystkich defilujących. Przy zwrocie (miejsce to należy zaznaczyć linią) powiewają czapkami lub wznoszą okrzyki (artykuły pisma „W Kręgu Wodzów”).

Zwyczaje 23 w. d. h.

Tu podaję zwyczaje „pomarańczowej drużyny. (Materiałów dostarczył Bob Próchnicki).
1. Zbiórki zastępu przybocznych i zastępowych „wtajemniczonych”, lokal — strychy, piwnica, stare szopy, albo pokoje z kominkami.
Lokal wyłożony pomarańczowym papierem, palą się świece, wszyscy mają dawne krajki Drużyny i są w pelerynach będących oznaką Bractwa. Po załatwieniu spraw i dyskusji — moment kulminacyjny — obieranie pomarańczy.
O oto jak wygląda zaproszenie na zebranie Bractwa Pomarańczowego:[7]
Znaczy to: „o godzinie 5 w pełnię księżyca 1938 r. zbiórka w naszej „chacie”.
„Pomarańczowe ognisko” na tle namiotu i cyfra 23 są elementami odznaki drużyny. Zwracamy więc baczną uwagę na wszystko co da się wyrazić liczbą 23, nasze zdobnictwo jest przede wszystkim pomarańczowe, wszędzie, zawsze chcemy mieć płonący ogień.

Wyjaśnienie cyfry 23:
tlenu jest 23% w powietrzu,
Powstanie Styczniowe rozpoczęło się w nocy na 23 stycznia,
23 kwietnia — dzień św. Jerzego,
23 listopada została założona drużyna,
23 skończyło w 1935 gimnazjum i założyło organizację wychowanków gimnazjum.
Życzenie pomarańcza — to najlepsze życzenie.


Dzień zaduszny.

Gdy nadchodzi deszczysty wietrzny listopad, odnawia się stary harcerski zwyczaj. Suną postacie harcerek i harcerzy po cmentarzach. Ciszę jesienną przerywa szelest oczyszczanych grobów żołnierskich i harcerskich. Drużyny w izbach zamierają na moment ciszy przed tablicami poległych o wolność Ojczyzny. Odnawiają się dawne czyny, dawne dni. A po dniach jesieni i zimy przychodzi wiosenny


Dzień 12 maja.

Cisza żałobna rozpostarła się nad szeregami harcerzy. Głucho dudni werbel. Raz, drugi, trzeci, warkot werbla wbija się grobowym żalem w serca harcerzy.
— Baczność!
Głowy opuszczone do dołu, sztandar pochylony dotyka piachu leśnego. Twardo, głośno czyta drużynowy rozkaz Wielkiego Marszałka, wydany do Legionów w Oleandrach. Znów warkot werbla dudni po lesie, ściska serca.
— Zarządzam chwilę ciszy. Zastanówmy się w tej chwili, jaką to pracą, czy dobrym czynem uczcimy naszego Patrona.
A po chwili ciszy brzmi melodia „Pierwszej Brygady”. Gdy cichną słowa pieśni, każdy idzie samotnie do domu.


Wyzwolona dzielnica.

W mieście są dwie, trzy uliczki koło rynku lub gdzieindziej. Dominuje tam brud, nędza i zobojętnienie. A pewnego dnia gdy słońce pada na twarze, do głowy przychodzi dobra, pierwszej klasy myśl: to będzie wyzwolona dzielnica.
I na alarmowej zbiórce drużyny mówi się mniej więcej tak:
Ta dzielnica jest do zdobycia. Pomożemy oczyścić, poreperujemy co się da, zaopiekujemy się dziećmi, chorymi i starcami. Za trzy miesiące nikt nie może poznać tej dzielnicy.
Rzeczywiście po trzech miesiącach króluje tam uśmiech, czystość. Kwiaty wyglądają z okien, a staruszkowie pod opieką harcerzy patrzą na świat i słońce. Dzieci na czystym placyku mają już zbiórkę zuchów. Taki oto czasem istnieje zwyczaj.


Pożegnanie.

Czasem trzeba opuścić gniazdo swojej drużyny i na innych ścieżkach szukać tropów życia. W takiej chwili urządza się wieczerzę, podczas której wspomina się wspólne przeżycia, wycieczki, obozy. Drużynowy żegna ustępującego przemową, w której wskazuje na nici braterstwa zadzierzgnięte w drużynie, prosi o życzliwość i dobrą pamięć, a w końcu wręcza podarunki odchodzącemu (skauci łotewscy).


Okrzyki.

Rzecz ważna, potrzebna, a często nadużywana.
A oto ich kilka. Jeden z nich na czyjąś cześć, inne wyrażają stan — „dobrze nam“.

1) bum sa li la li
bum sa li la li
bum sa li la li
ha haśpiewająco

2) o zigle zaum pa
zaum pa
o zigle zaum pa
zaum pa
zi zi zi

3) o raju raju bambaju (cienko śpiewająco)

4) Anachozem — odpowiedź: kęsim (trzy razy)

5) ridzim — aja
ridzim — aja
ridzim — — ajooo!

6) kalia — yyy (trzy razy)

Malcy wielkiej przestrzeni.[8]
Na tęczowym szlaku Siedmiu Kotów.
(obrzędy i zwyczaje na zimowisku).

Braterstwo nart, słońca, wspólnych przygód i tęczowego szlaku szklących się brylantów gwiazdek śniegu czasem zda się mocniejszym niż po okresie wspólnego zjedzenia beczki soli.
Jakżeż ten humor wisielczy, zabrany słońcu i pochrzęstowi nart, wiąże wszystkim serca i ręce. Spójrzcie na to bractwo jednakowo opalone, o pozdzieranych nosach i nieuchwytnym zapachu tego, co się zwie: ciut, ciut od śmierci. I oto wśród tych wszystkich, którzy to „ciut, ciut od śmierci”, wytwarzają się pewne nawyki, zabobony, zwyczaje niczym w złoto skrzydłym gronie lotników czy wśród morskich urwipołciów.
Pierwszy zwyczaj to noszenie jednakowych chust i nauszników. Mogą być różne spodnie, buty i narty, ale chusty, ale nauszniki muszą być jednakie. Szkoda inaczej gadać.
Drugi zwyczaj ma miejsce podczas pierwszego treningu narciarskiego. „Biszkopty narciarskie” są okładane nartami. Kto pierwszy raz na śniegu, niech zazna jego właściwości. A więc po tym okładaniu nartami dostaje się dużą „pigułę” śniegu za kołnierz. Cicho! nie wolno ani mrumru pisnąć.
Na wielu już zimowiskach, a w pierwszym rzędzie w Ośrodku Harcerskim w Górkach wprowadzono bardzo miły zwyczaj rannej inspekcji.
Każdy z zastępów posiada oddzielną sypialnię. Rano musi być ona dobrze wymieciona ze śmieci, łoża zasłane, a nie od rzeczy będzie gdy jakieś kilimki, obrazeczki lub wycinanki ozdobią ściany sypialni. Na zapowiedź inspekcji zastępy przygotowują wesołe powitanie komendanta. Wesoły pokaz, powitanie przez okrzyk, wszyscy się chowają pod łoża i w pewnym momencie wyłażą stamtąd, lub prowadzą taką pogwarkę z jednego kąta sypialni w drugi: Hallo, czy ty wiesz, czy ty wiesz, dzisiaj w nocy przeziębiłem się.
Oj czy to prawda, oj czy prawda to! odpowiada drugi.
Wszyscy wołają: Prawda, prawda, więc kichniemy Apsik, apsik, apsik.
Można również komendantowi nadać sprawność zamiatacza, wówczas musi zamieść calutką sypialnię i zaśpiewać „w tę porę” piosenkę.
Inne zwyczaje są poważniejsze — rzadko używane, ale zimowi łazicy bardzo sobie je cenią.

Powitanie Nowego Roku.

W noc sylwestrową zarządza się alarm. Zbiórka całej drużyny odbywa się w polu przy trzech drzewach. Przed rozpalonym ogniem ustawia się wysoki tron ze śniegu. Na sznurze wyciąga się przed śnieżny tron kukłę słomianą, która ma na plecach płachtę z numerem kończącego się roku. Kolejno harcerze stojący w kręgu wypowiadają swoje żale do starego roku. Odbywa się sąd. Wszyscy kciuki palcy zginają w stronę ziemi.
Stary rok o dwunastej godzinie przy uderzeniach w gong zostaje spalony. Na śnieżny tron zastępowi sadzają Nowy Rok (również słomiana kukła, ale ładniejsza, ho, ho!). Wszyscy wypowiadają życzenia. Potem następuje ogólna karuzela. Na marszu drużyny kończy się uroczystość, (Chorągiew Warszawska).


Toboggany.

Jest zwyczajem bardzo silnych drużyn wyruszania jakiegoś tam dnia z zimowych leż na wycieczkę z rozbiciem na trzy dni obozu na śniegu.
Każdy zastęp ładuje swój sprzęt, narty, namioty na toboggany i staje w szlejach.
Przed karnie ustawione zaprzęgi zajeżdża na nartach komendant zimowiska. Zwija banderę na maszcie i wydaje komendę:
Napiąć szleje! Marsz!
W tym momencie zastępy wydają okrzyk zastępu i posuwają się kolejno drogą na miejsce obozowania.
Na początku drogi, podczas najcięższych momentów ciągnienia tobogganów i na nowym miejscu obozowym śpiewa się pieśń „toboggany” skomponowaną na zimowisku Chorągwi warszawskiej.
A oto ona. Śpiewa się ją długo, twardo, przy ostatnich tonach smętnie i cicho.

  <<
  \relative c' {
    \time 3/4
    \key d \major
a8 a8 d4 d4 | a8 a8 d4 d4 | a8 a8 d4 d4 | e4 f8 e8 d4 | c4 b4 a4 | a8 a8 d4 d4 | a8 a8 d4 d4 | e4 f8 e8 d4
  }
  \new Lyrics \lyricmode {
    Tobo gga ny tobo gga ny tobo gga ny cią gnie my po przez śnieg sanie nar ty i_śpi wo ry lub ??? ???
  }
  >>


  <<
  \relative c' {
    \time 3/4
    \key d \major
    c4 b4 a4 | a4 g'2 | a,4 f'2 | e8 f8 e4 d4 | c8 b8 a4 r4 | a8 a8 d4 d4 | a8 a8 d4 d4 | a8 a8 d4 d4 ||

  }
  \new Lyrics \lyricmode {
em e es o hej! - o hej! - je dzie - - my - słońce sto i ponad na mi tobo gga ny
  }

  >>

Takie oto są zwyczaje zimowiska. Zamyka je zwyczaj ostatniej gry polowej, której fabułe splata się z Klondike, przemytnikami, konną kanadyjską policją królewską i karczmą „Siedmiu kotów“. Czasem to jest gra z rozbójnikami tatrzańskimi, policją polską, jakimiś turystami, kupcami, ale zawsze toczy się koło karczmy „Siedmiu kotów“.

Taki to już ostatni zwyczaj zimowiskowy.
Słońce w menażce.
(czyli o obrzędach i zwyczajach obozowych)

Latem w lesie, w zagajniku, w uroczysku, rozbijamy obóz. Z boku płynie mały strumyk lub szemrze spokojnym nurtem — rzeka. Nad głowami napina się jasnością niebo osłonecznione. Obok ramię przy ramieniu stoją nasi serdeczni przyjaciele bracia.
Nareszcie! Pełną piersią wdychamy powietrze — prawdziwe. Na ostatnich kamieniach ulic zostawiamy nasze myśli „miastowe”.
To wszystko, co przedtem w mieście wydawało się narzucone i sprawiało wrażenie oklepanego, staje się zrozumiałą prawdą.
Powstają wśród sosen nowe człowiecze przekonania, rodzą się niepisane Prawa Puszczy i Gromady. Widzimy piękno praw traperów, indian i naszych juhasów, nie dziwią nas, odkryte przez wiele różnych szczepów te same symbole słońca — mocy.
W pokorze i ciszy myśli, swe życie pieczętujmy mądrością Puszczy, mądrością wypływającą z prawiecznych praw dzieła Bożego.
A oto obóz:
Stanęły namioty półkolem pośród drzew, krzewów, kwiatów i zuchów. Nie ma tu „autostrad” piachem sypanych, a każdy krzaczek najmniejszy ogrodzono — niech więc nikt nie depcze po żywych tworach leśnych.
Przed namiotami w kręgu przy ognisku stoją małe foteliki z pni lub gałęzi zrobione. Za wodzowskim fotelem dumnie wyrasta między korony drzew pal totemowy drużyny, świadek zwycięstw i klęsk, troskliwymi rękoma chłopców dostarczony do obozu.
Gdzieś z boku, za namiotami stół jadalny, a z ogniska wciąż dymek dniem całym, cicho rozpływa się siną ścieżką między zielenią drzew i traw. Między namiotami w kwiatach tonie mała kapliczka lub strzelisty krzyż. Przed namiotami drzewne znaki, ozdoby.
Nie kopiemy ziemi, nie ruszamy podściółki tak bardzo lasowi potrzebnej.
A nad całym obozem u korony wysokiej sosny, sznurem szczepiony, furkocze biało-czerwoną plama lechicki znak — sztandar narodowy. Na tablicy rozkazów przybija się wigierski rozkład dnia.

6.25 obóz wstaje,
6.30 modlą się do Boga i oddają cześć sztandarowi.
6.40 ćwiczą ciało,
7.30 porządkują leża i siebie,
8.10 Wodzowie mówią,
8.20 posiłek ranny,
9 praca,
12 woda i słońce,
13 główny żer,
13.40 milkną języki i gardła,
14.20 zbieranie wieści,
14.40 czas wolny,
15.10 zajęcia,
17 podwieczerz,
17.15 gry,
19 wieczerz,
20 woda,
20.15 ognisko, mycie, modlitwa, zdjęcie sztandaru,
21.45 przygotowanie do snu,
22 wszyscy śpią.

Rozkład w ciągu dnia wydzwania się gongiem lub sygnałem na rogu. Nie przystoi tu przecież gwizdka używać, tu gdzie prawa legowiska rządzą:
1. Pierwszą zasadą gromady puszczańskiej i innych znających drogi, ścieżki i tropy Puszczy jest: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”, a drugą: „Co powiedział Stary Wilk — powiedział“ i trzecie „Wszyscy myślą, jeden mówi, wszyscy czynią”.
2. Niechaj się więc nikt z gromady puszczańskiej nie waży w czymkolwiek szukać swego żeru z krzywdą drugiego lub zapomnieniem o którymkolwiek z braci, ani zmienić choćby na jotę, co powiedzianym zostało przez wodzów gromady, ani oddawać się bezmyślności i składaniu na innych lub bezczynności, albo zbytniej gadaninie, a zaś wszędzie winna panować miłość uczynna, karność żelazna, ład i porządek — i roztropność współdziałania, i wielka moc i siła, aby wszystko stężało, zjędrniało, wzmocniło się jak ściana boru nieugięta, jak toń jeziora nieprzenikniona.
3. Na czele gromady puszczańskiej stoi wódz Puszczy i ma przy sobie swoją radę, która wraz z nimi znosi ciężar dnia i upał, i jest odpowiedzialna za całość gromady.
4. Porządek i kolejność łowów jest następujący: Po wschodzie słońca w znaku 6,30 wszyscy rzucają swe leża i wybiegają na świat Boży, po czym stosują się do rozkazów swych wodzów.
5. W niedzielę i dni poświęcone Bogu w rannej porze oddają dłuższy pokłon Stwórcy Puszczy i są z Nim na rozmowie, a potem spoczywają.
6. W legowisku każdy pracuje i wypełnia bezwzględnie wszystko, co mu poleconym zostało z tym jednak, że gdyby w czym został pokrzywdzony lub miałby lepszy sposób wypełnienia pracy lub myśl o lepszej pracy, będzie mógł w każdej chwili o tym powiedzieć starszym i zastosować się do ich sądu.
7. Niechaj wreszcie wszyscy i każdy z osobna, wielcy i mali, starsi, młodsi i najmłodsi wiedzą i pamiętają, że wszyscy jesteśmy w gromadzie braćmi i jedną wielką, puszczańską gromadą, i że, czy radość, czy smutek jednego jest radością i smutkiem wszystkich, i że najmniejszy nawet wilczek ma w każdej chwili dostęp do starszych i najstarszych, i wypowiedzieć może wszystko, co chce dla dobra i na pożytek swój własny i całej gromady, by wszystkim nam dobrze było i z nami wszystkim dobrze”.


Zwyczaje normalnego dnia.

Rankiem owinięci w koce wychodzą wszyscy przed kapliczkę. Ranne modły, zbiorowe, potem ciche, wreszcie „Kiedy ranne“ i pieśń:[9]
Potem chwila ciszy. Wódz mówi:
— Bądź pozdrowiony Boże na pracy naszej początku! Zwracamy się twarzą do sztandaru. Cześć sztandarowi! — dwoma palcami prawej ręki salutujemy podnoszącą się banderę.
W niektórych drużynach istnieje zwyczaj zbierania się wszystkich po śniadaniu na dziesięć minut. Nazywa się to — Rada Gromady — albo — wodzowie mówią. W krótkiej chwili dokonuje się przeglądu dnia poprzedniego i wytycza się pewne prace na dzień dzisiejszy. Przy okazji wódz chwali najlepszy zastęp z poprzedniego dnia.
Przed posiłkami często zgłodniali otaczają stół i śpiewają pieśń obiadu:

Dalej żarłoki
Dalej śpieszmy się
Zupa na nas czeka
Wzywa nas z daleka,
Oni już jedzą
A my jeszcze nie
Hejże ha! Hejże ha!
Śpieszmy się.

Hej! niam! niam! niam!
Jak zupa pachnie nam
Hej! nalej! nalej! nalej!
Jak najwięcej zupy nam!

Niebezpiecznie jest dla kucharza gdy złośliwa i zgłodniała banda żarłoków stanie niedaleko i na jakąkolwiek melodię zaśpiewa:

A gdy kucharz będzie miał
Czyste ręce, czyste ręce
To nareszcie, to nareszcie
Nie otruje nas.

W różnych zajęciach mijają godziny dnia. Szorowanie kotłów, rąbanie drzewa, zajęcia zastępów, gry polowe całej drużyny i jedzenie — wiecznie to jedzenie. Tak mija dzień. Wieczorem, otuleni w koce lub poncho wielobarwne, wyszywane, siedzimy w namiotach.
Cichy dźwięk gongu i zaczynamy śpiewać:

Zbierajcie się druhowie.
Ogniska nadchodzi czas,
Las szemrze swe pacierze
I my śpiewajmy z nim wraz.
Niech piosnka brzmi dokoła
Czuj — Czuj — Czuwaj!
Czuj — czuj — czuwaj! czuwaj!

Wychodzimy do ogniska. Wszyscy stoją.
Drużynowy mianuje „strażnika ognia” — Jest nim zawsze naj, naj- pracowitszy, lepszy, starszy, młodszy i t. d.
Gdy płomień bucha ogniście w górę — drużynowy wyciąga rękę w stronę ognia i mówi:
Otwieram radę przy ognisku.
Wtedy śpiewamy wszyscy „Płonie ognisko i szumią knieje“
Potem śpiew, taniec, monolgi, pokazy.
Czasem jakiś nowy klaszcze na znak uznania dla występujących. W odpowiedzi dziwny pomruk rozlega się dokoła, taki sam pomruk, jaki towarzyszy tej chwili, gdy osoba obca, ot taki zwykły „cywil“ wrzuci papierosa lub papier do ogniska.
Co za czasy, co za czasy! ludzie nie wiedzą jak się zachować przy ogniu — tu gdzie spalają się myśli i powstaje przyjaźń.
Nie klaszczemy — to nie teatr. Zadowoleni — w porządku, zbiorowy gwizd, okrzyk, tupot, poklask. Ale nie będzie klepu, klepu łapkami.
Wreszcie poważniejsze pieśni, wreszcie wspólna pogadanka. Potem podziękowanie:
„Dziękuję Komendantowi za to, że podtrzymywał mnie na duchu. Dziękuję Krzyśkowi za pomoc w naprawie kajaka“. A może i przeprosiny. „Przepraszam cię, Adam, za moje wybryki“.
Tak to bratnio, łączymy się w tej chwili ognia i cierni.
Wreszcie musi przyjść moment, gdy ostatnia gałązka straci czerwień ognia i szczeznie. Popiół i popiół pozostaje. Drużynowy wyciąga rękę w stronę ognia. Mówi: Kończę dzisiejszą radę przy ognisku. Przechodzimy pod krzyż. Modlitwa, pieśń wieczorna. Potem prężymy się przed masztem z flagą.
Osuwa ona się wolno, pozdrawiana przez nas prawą ręką, której dwa palce harcerski salut dają.
Harcerze polscy z zagranicy mają zwyczaj mówić w tym momencie te słowa: „Polska jest wszędzie, tam gdzie żyjemy i pracujemy. Wszystkie myśli, czyny i słowa chcemy uczynić godnymi miana Polaków. Chcemy aby tak było — wierzymy, że tak będzie“.
Bandera osunęła się. Rękoma wiążemy się w jedno bratnie koło. Chwila ciszy. Drużynowy rzuca temat skupienie. Cisza. Jedyny to szczery moment, gdy się każdy w sobie z sumieniem się liczy, grzechy rachuje.
Potem:

Idzie noc
Słońce już
Zeszło z pól,
Zeszło z gór,
Zeszło z mórz.
W cichym śnie
Spocznij już
Bóg jest tuż.

Wstrząśnięcie rękoma przyjaciół, „dobranoc“ i wszyscy mówiąc półszeptem, idą do namiotów.
Sygnał trąbki, gong lub róg ogłaszają nocną ciszę.
Oto obozowy dzień.


Modlitwa na początek obozu.

Zwyczaj skautów francuskich wymaga by na początku obozu kapłan mówił tę oto modlitwę.
„Bóg, Pan nasz jest wśród obozu Waszego“. „Dlatego też obóz wasz będzie świętym. Módlmy się. Boże Wszechmogący i Wieczny, Któryś przez czterdzieści lat nie chciał mieć na ziemi innego sanktuarium jak uświęcony namiot ludu izraelskiego, racz wnieść namiot Twój wśród harcerzy, którzy są również Twoim ludem. Oddal od naszego obozu wszelkie nieszczęście i grzech wszelki.
Przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Amen.“


Pierwsze mycie.

Wieczorem, gdy księżyc wschodzi (o ile oczywiście jest) drużynowy zarządza zbiórkę i chłopcy na jego znak biegną na wyścigi do rzeki i myją się. Woda mająca właściwości oczyszczające nie tylko pod względem fizycznym, ale i duchowym — zmyć powinna wszelkie dawne urazy i niechęci. Drużynowy w czasie mycia mówi kilka słów na ten temat (M. Kapiszewska).


Pierwsze ognisko.

Camp Ecole de Scoutisme Français de Cappy ma taki zwyczaj:
Do ogniska zwołuje harcerzy komendant śpiewem piosenki obozowej (może być marszem drużyny). Potem mówi, patrząc wszystkim w oczy:
— Kto nie ma odwagi na przeżycie w atmosferze pracy i dyscypliny niech odejdzie.
Gdy nikt się nie rusza, komendant płonącą głownią nakreśla ukośny krzyż na drodze wiodącej do świata. Jest to symbol zamknięcia dni przeżytych pośród miast i prochu ulic.
Szkoła instruktora Anglii w Gilwell Parku ma taki zwyczaj:
Komendant stoi z prawicą wyciągniętą ponad ogniem. Palce ręki formują pozdrowienie skautowe. Komendant mówi:
— Tak, jak płomienie wskazują do góry, taki niech będzie nasz cel. Jak te kłody żarzą się czerwono, takie niech będą nasze wysiłki. Jak szary popiół znika, tak niech znikną nasze błędy. Jak dobry ogień ogrzewa krąg, tak niech nasze ideały świat zagrzewają.
Bracia skauci — rada ognia otwarta.
W Szkole Instruktorskiej w Górkach Wielkich i nad Wigrami stosuje się taki zwyczaj:
Podczas pierwszego ogniska każdy z nowych obozowników obowiązany jest dorzucić kilka gałęzi do ognia na znak wspólnego braterstwa.

Przyjęcie chłopca do pierwszego ogniska.

Rozpalono ogień. Drużynowy wrzucił głownię z poprzedniego ogniska, rok temu palącego się w innej stronie Polski. Kilka pieśni i na skinienie drużynowego dwóch zastępowych przyprowadza „biszkopta“ z zawiązanymi oczyma. Drużynowy zwraca się do niego: Co cię skłoniło przyjść do naszego ogniska?
„Chcę być z wami w kręgu ognia i w tym ogniu spalić swe złe myśli.“
— Więc dojdź do ognia i rękę wyciągnij nad nim na znak przynależności do nas.
Chwila ciszy. Jeden z zastępowych zdejmuje chłopcu opaskę z oczu. Drużynowy wyznacza mu miejsce w kręgu. Potem chłopiec pełni przez wieczór służbę, jako strażnik ognia.
A nocą…


Chrzest obozowy.

Pierwszą wartę pełni chłopiec, przyjęty dziś do kręgu. Druhowie z jego zastępu wykradają się z obozu i udają napastników. W miarę możliwości starają się go złapać i przywiązać do drzewa, zostawiając go na pewien czas samego. Gdy wreszcie powraca do obozu i kładzie się spać, a sen zmorzy powieki wówczas przyjaciele smarują mu twarz węglem.
A jeżeli:
zażądają wykonanie roboty to wszyscy palce jednej ręki do drugiej złóżcie:

dyb, dyb, dyb,
dob, dob, dob,
dobra, zrobimy, co będziemy mogli.

Tak witajcie każdą pracę.


Przesądy starych obozowników.

Nie palić ogniska drzewem wiśniowym, ani jabłoni.
Nie słuchać, co głupi opowiada.
Nie podawać ręki przez próg… namiotu.
Nie chodzić w zaprasowanych spodenkach.
Nie robić ani kroku bez noża skautowego.
Nie myć zębów we dwóch jedną szczoteczką.
Nie krzyczeć w przestrzeń, gdy księżyc w pełni świeci.
Nie wrzucać niedopałków, śmieci i słomy do ogniska.


Kwiat paproci.

Nie, nie dostaniesz, nie znajdziesz go. Ale zastęp, który najczyściej utrzymuje namiot i otoczenie i siebie przez trzy dni, otrzymuje od komendanta liść paproci.

Wici.

Stary to zwyczaj słowiański w wojennej potrzebie znany. Na widocznym z całego obozu miejscu ułożony jest stos chrustu. W dzień lub wieczór drużynowy zapala niespostrzeżenie stos. Harcerz, który pierwszy zauważy płonące wici, zwołuje swój zastęp umówionym zawołaniem, które jest związane z godłem zastępu.
Ciche wici urządza się, gdy spodziewany jest napad innej drużyny (M. Kapiszewska).


Nadanie sprawności, stopnia.

Czasem w nocy jest alarm. Wyruszyliśmy na ścieżkę leśną. Kilka kilometrów już mamy za sobą. Stop! Nazbierać drzewa! Za chwilę ogień płonie tajemniczym znakiem nocy. Oboźny czyta rozkaz: Nadaje się tym a tym leśnym braciom sprawność łazika wiejskiego, trapera, trzy pióra lub leśnego człowieka. Drużynowy podchodzi bliżej i wręcza chłopcu wyhaftowane krążki sprawnościowe i kawałeczki kory na skórzanym sznurku. Kora to symbol sprawności leśnej. Śpiewamy hymn drużyny. I znów jak zawsze, zastępowi trzymają w rękach listy z tajemnicą łowów nocnych.


Nowy stopień.

Pamiętacie o tym chyba, że ktoś z Was zdobył ćwika. Zabierzcie mu krzyż, dajcie do nabicia złotą lilijką i potem oddajcie mu — całym zastępem. Po wiedzcie tylko tyle: „Nabiliśmy ci tę lilijkę, byś wiedział, żeś „Wilk“ i o swej gromadzie pamięć zachowasz w czynie harcerskim i pracy na szlaku“.


Próba dzielności ducha.

Wśród harców[10] tężeje duch i ciało, tysiączne nici przeżyć i wspomnień wiąże chłopca z zastępem i harcerstwem. Czuje w sobie siłę i pewność, że zasłużył na miano harcerza.
Czas podać go próbie dzielności i hartu ducha.
Chłopiec chce, by to była naprawdę próba sił, wymagające rzeczywistego i wszechstronnego wysiłku i trudu. Wszak marzeniem jego jest zasłużyć w tej próbie na przyrzeczenie harcerskie.
Próba odbędzie się w obozie. Dwu starych wygów pójdzie z chłopcem w las lub w góry, w nieznaną dzicz. Trochę żywności, nóż — to cały ekwipunek. Chłopiec ma w ciągu dwu dni dać sobie radę samotnie, orientując się wedle słońca i gwiazd, krzesząc ogień, szukając jagód i grzybów, ciągle tropiony i wystawiany na niebezpieczeństwo ze strony ćwików (często w przebraniu). Niechaj prowadzi dzienniczek, by drużynowy wiedział, co chłopiec przeżył, doświadczył i przemyślał. Trzeciego dnia wiedzie droga przez ludzkie siedziby, niechaj znajdzie wśród ludzi przyjaciół, niech spełni coś dobrego, a jeśli nie wystarczy dzień, niech nawet dwa dni szuka sposobności do harcerskiej przysługi. Już wrócił do obozu. Przy ognisku zdaje sprawę, jak mu przedstawił się świat i nieustępliwa przyroda, a dwaj jego tajemniczy towarzysze świadczyć będą za nim przed gromadą.
Powstanie Wódz i wypowie swój wyrok, gorąco przemówi do serc, odbierze przyrzeczenie, wzywając na świadków szczerej woli chłopca gromadę, dusze wielkich bohaterów i wodzów, ostatnie tchnienie harcerzy, którzy za polską ziemię i lud — dawali życie.
Wódz przypnie krzyż harcerski i przez braterski pocałunek przyjmie do gromady harcerzy.


Nawęzy.

Chłopcy w czasie obozu mogą się ubiegać o nawęzy. Nawęzy to słowiańskie oznaki naszych praojców. Nawęzy mogą być pęczkiem roślin, lub kamyczkiem, który ma specjalne znaczenie w okolicy. Nawęzy dostają ci, którzy zdobyli w obozie najwięcej sprawności lub dokonali określonych regulaminem drużyny jakichś specjalnych czynów.


Włóczek wędrowniczy.

Kto pierwszy raz wziętym został na wędrówkę musi przejść okres próby. Wreszcie pod koniec wędrówki komendant przy ogniu wędrowców da mu oznakę włóczęgi drużyny lub znak szczęścia wędrowniczego — niedźwiadka. Nie można już potem z nią się rozstać. Służyć ona będzie szczęśliwie przez niejedno lato wędrownicze.


Uroczyste ognisko.

Rozpoczyna się je w ten sposób: Wszyscy stają, w środku kręgu stoi dziesięciu z żagwiami. Komendant przemawia, zapala od ogniska swą żagiew, a nią wszystkie dziesięć pochylone wszystkie razem w stronę ognistej żagwi komendanta. Potem

kolejno mówią punkty Prawa harcerskiego, obchodzą trzykrotnie ognisko i wbijają zapalone żagwie w ognisko. W tym momencie komendant mówi o wielkich wodzach, czy o bitwie grunwaldzkiej, (10 lipca), o pierwszej kadrowej (6 sierpnia), śmierci bohatera i zwycięskiej bitwie warszawskiej, w czasie której poległ harcerz ks. Ignacy Skorupka (15 sierpnia). Hymn Narodowy kończy podniosłym nastrojem te chwile.


Miano puszczańskie.

Nie dostaniesz za piękne oczy miana puszczańskiego. Trzeba je wypracować, zdobyć. Długie lata służby miną, nim zasłużysz się na nie.
Praca, czyn bohaterski, mocne umiłowanie Puszczy i Przygody oto słuszne podstawy do nadania komuś miana puszczańskiego. Jedyny to obrzęd obok przyrzeczenia to moment nadawania miana puszczańskiego. Reszta to przecież zwyczaje, ale nie obrzędy.
Wieczorem przy ognisku pod koniec obozu zbiorą się w małym kręgu oznaczeni mianem puszczańskim.
Reszta tworzy drugi krąg. A ci pierwsi gawędzą, tak jak to Maria Rodziewiczówna opisała w naszej, najprawdziwszej z harcerskich książek książce p. t. „Lato leśnych ludzi“.
„Nareszcie, gdy obsiedli wszyscy stół z wieczerzą, ozwał się Rosomak:
— Jest tu wśród nas Coto?
W chłopcu zabiło na gwałt serce.
— Nie ma u nas żadnego Coto! — odparł Pantera — Jest leśny nasz druh, Orlik bojowy, co z gołymi rękami na rysia się rzucił.
— A dlaczego się rzucił? Czy życia swego bronił?
— Nie bronił swego, ale cudzego życia i takiego słabego stworzenia — zwierzęcia, człowiekowi służy ciche i posłuszne, a bywa przez ludzi wyzyskiwane zwykle tylko i krzywdzone. A Orlik bojowy, jako bratu i przyjacielowi skoczył na ratunek i omal swego życia nie postradał. Przeto mu cześć i chwała za taką duszę miłosierną.
— Chwała! — powtórzyli wszyscy.
— A czy Orlik bojowy czci w tej puszczy Boga Mistrza, co te cuda uczynił i bratem się czuje każdego stworzenia, co z nami tu żyje?
— Czczę i szanuję! — szepnął wzruszony chłopak.
— A czy Orlik bojowy opanował nocny lęk puszczy i nie trwoży go wodna toń, ni bezdeń trzęsawisk?
— Śmiały jest i odważny — rzekł Żuraw.
— A czy Orlik bojowy trudzi się i pracuje z umiłowaniem trudu i pracy?
— Radosny pracownik jest! — poświadczył Szczepański.
— Tedy Orlik bojowy jest naszym bratem i druhem serdecznym rzekł uroczyście Rosomak, powstając i wyciągając prawicę.“


Palenie wad.

Podczas obozu każdy z chłopców poznaje swoje wady, stara się je wyplenić. W ostatnim dniu przy ognisku wrzuca w płomień kartkę z kory z wypisanymi wadami, postanawiając, o ile możności, wyzbycie się zupełnie swoich przywar.


Zakończenie obozu.

Zakończenie obozu to odczytanie rozkazu, podziękowanie, przyznanie stopni i sprawności, zabranie z ostatniego ogniska polana spalonego.
Potem mówimy modlitwę (Marii Rodziewiczówny):
„Pozdrowiony bądź Mistrzu, cudów piękna i mądrości Stworzycielu!
Tyś jest tu z nami w każdym kształcie, dźwięku, woni, i z Tobą myśmy to lato przebyli.
Niech Ci będą dzięki za dzień każdy i za każdą chwilę, niech Ci będą dzięki, żeś nam otworzył oczy i uszy, by Twoje piękno zrozumieć i żyć nim, jak chlebem.
Niech Ci będą dzięki za zdrowie duszy i ciała, za słońce i zdrój, kwiat i jagodę, za znój i spoczynek, za pogodę naszych serc!
Zachowaj Ojcze nasz, co odchodzimy i to, co tu zostaje, a z czym żyliśmy to lato, jako bracia, w całości i mocy, i zdrowiu, byśmy przetrwali i odnaleźli się w radości nowego życia, na bytowaniu w tym Twoim chramie!
Serca nasze, Ojcze, na światy rozszerzaj, myśli nasze ku Twej mądrości kieruj i jako w tym borze bądź naszym Władcą i Prawem.

Amen, amen, amen!
„Dzwony, dzwony szumiące”.
(obrzęd Przyrzeczenia).

„Dzwony, dzwony szumiące“ w sercu huczą w chwilę jedyną życia. Przyrzekam, przyrzekamy. Słowa w duszy wyrosłe, wyryte zgłoskami na całe życie moje czy twoje, nas wszystkich — braci.
„Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym Prawu harcerskiemu“. Pokolenia już powtarzały te słowa, które nadają życiu jednostki wartości ducha.
Na polanie, w poszyciu młodych świerków, czy pośród skalnych szczytów składają chłopcy i dorośli mężczyźni Przyrzeczenie harcerskie. Nie w mieście, nie w dusznej sali, czy na brudnym podwórku, wśród rodziców i znajomych, lecz tu w świecie Bożym.
Ono tu ma swą wartość, tu ma swe znaczenie.
Przyrzeczenie jest jednym obrzędem oprócz nadania miana puszczańskiego. Oprócz tych dwóch obrzędów mamy w Harcerstwie wiele zwyczajów i obyczajów — ale obrzędów więcej nie mamy.
Przyrzeczenie składa się pojedyńczo nie w masie, nie chórem.


Leśny obrzęd.

Wieczorem przy ognisku zbiera się cała drużyna. Jeśli to jest dwudniowa wycieczka to pierwszego wieczoru, a jeśli stały obóz to w ostatni dzień obozu. Naokoło rozpalonego ogniska tworzą krąg młodzicy. Przed nimi drugi krąg, bliżej ognia, wywiadowcy. Przy samym ognisku, stoją ćwicy, Harcerze Orli i Harcerze Rzeczypospolitej. Przed nimi ustawiają się ci, którzy za chwilę złożą przyrzeczenie. A wszystkie „biszkopty“ bez stopnia — z boku przyglądają się całej uroczystości. Drużynowy wzywa kolejno chłopców i pyta: Czy kto chce powstrzymać się od przyrzeczenia. Jeśli się nie czuje na siłach, niech ma odwagę cofnąć się teraz, a hańbą jest zdradzić później!
Po złożeniu przyrzeczenia przez każdego osobno drużynowy przypina krzyże, a przyboczny przytwierdza na lewych naramiennikach cyferki drużyny. Potem drużynowy podaje rękę przez ogień. Wszyscy tworzą bratni krąg. Śpiewają.

Bratnie sobie słowo dajem!
Że pomagać będziem wzajem.

Druh — druhowi druh.
Hasło znaj: Czuj duch!


Polowy obrzęd.

Cztery zastępy ruszyły w cztery strony na gry i ćwiczenia. Cały dzień spędziły osobno. Kandydaci do Przyrzeczenia pozostawali przez kilka godzin koło krzyża lub kapliczki. Po nich późnym wieczorem przyjdą zastępy i poprowadzą do swoich ognisk. Słychać głos trąbki. Wszyscy gaszą ogniska i w ciszy podążają w stronę rozpalonego przez drużynowego. Kandydaci zgłaszają się do drużynowego i mówią z osobna: druhu drużynowy, przyj mijcie ode mnie harcerskie przyrzeczenie. Chcę stać się prawdziwym harcerzem!
Drużynowy odpowiada: wyciągnij dłoń w stronę ognia i wyrzecz słowa Przyrzeczenia.
Wtym momencie staje za chłopcem uproszony przedtem „ojciec chrzestny“, który kładzie mu obie ręce na ramionach. Chłopiec mówi Przyrzeczenie.
Potem chłopcy mówią przez ogień życzenia nowym harcerzom.


Rycerski obrzęd.

O zachodzie słońca zastępy zdobywają mury starego zamczyska. Zastępy ustawiły się promieniście do rozpalonego ognia. Na jednej stronie murów umocowano maszt.
Baczność! Cześć sztandarowi.
Bandera frunęła ponad murem.
Trębacz przestaje grać sygnał wojska polskiego.
Spocznij!
Płynie krótka gawęda o rycerzach i ich prawach. Pochyla się sztandar drużyny.
Śpiew z wszystkich piersi: Bogurodzico.
Chłopcy składają dwa palce prawej ręki na drzewcu i mówią słowa Przyrzeczenia.
Drużynowy wręcza chłopcom krzyże i książeczki.
Ogień gaśnie. Sygnał trąbki: Alarm. Zastępy biegiem rozchodzą się na nocne ćwiczenia.


Przyrzeczenie jest cennym momentem życia każdego z nas. Trzeba ten moment cenić samemu, a chłopcom, którzy złożyli już przed tym przyrzeczenie, a są świadkami tego obrzędu należy wytłumaczyć, iż duchowo powinni powtarzać za składającym słowa Przyrzeczenia.




Posłowie.

Jak słońce kwiatom jest potrzebne by się otworzyły, rozpieściły radością świata, tak zwyczaje i obrzędy są potrzebne ludzkim sercom.
Obrzędy mają swój czar, jak wielka gra Skauta Naczelnego, która zapaliła i oczarowała chłopców świata.
Szanujmy obrzędy i zwyczaje naszych drużyn. W nich często drzemie siła, która zdolna jest nami poruszyć, spleść nas z każdym dobrym czynem. A to przecież najważniejsze — czynić Dobro.







  1. Przypis własny Wikiźródeł Ilustracje Władysława Czarnieckiego (1906–1977) będą możliwe do udostępnienia na Wikiźródłach w 2048 roku.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Przedmowa Zbigniewa Trylskiego (1899–1972) będzie możliwa do udostępnienia na Wikiźródłach w 2043 roku.
  3. Przypis własny Wikiźródeł W niedostępnej tutaj przedmowie Zbigniew Trylski „Kozioł Wódz” opisuje rolę zwyczajów i tradycji w budowaniu wspólnoty, zarówno na poziomie pojedynczej drużyny, jak i całej społeczności harcerskiej.
  4. Przypis własny Wikiźródeł Ilustracje przedstawiająca układy poszczególnych szyków będzie możliwa do udostępnienia na Wikiźródłach w 2048 roku.
  5. Obrzęd ten napisany został przez hm. D. Datonie.
  6. Przypis własny Wikiźródeł H. O. – Harcerz Orli, stopień niższy od Harcerza Rzeczypospolitej.
  7. Przypis własny Wikiźródeł Ilustracje będzie możliwa do udostępnienia na Wikiźródłach w 2048 roku.
  8. Przypis własny Wikiźródeł Rozdział autorstwa Barbary Dorajczykówny będzie możliwy do udostępnienia na Wikiźródłach w 2080 roku.
    Rozdział przedstawia różne zwyczaje praktykowane w drużynach zuchów. Jest kilka przykładów ceremonii założenia drużyny, przyjęcia nowego zucha, rytuały podczas zwykłej zbiórki i wiele obrzędów towarzyszącym nadaniu poszczególnych sprawności, gwiazdki i złożenia obietnicy.
  9. Przypis własny Wikiźródeł Pieśń Zbigniewa Trylskiego (1899–1972) będzie możliwa do udostępnienia na Wikiźródłach w 2043 roku.
  10. Napisał Adam Czyżewski





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Tadeusz Kwiatkowski.