[181]Skan zawiera grafikę.
»PAX«.
Widziałam, we śnie, jakby orle skrzydła
Ogromne, w locie do słońca,
Wpośród błyskania i szumu
Jasnych sztandarów tysiąca.
Nigdy nad orne pola i nad łąki
Cudniejsza nie wzeszła zorza...
Żarem się od niej zajęły
Błękity nieba — i morza.
I wyszło z lasów i z pól ornych — drżenie
Rodzajnej, płodzącej siły...
I za tchem wiatru, jak żywe,
Liście się, trawy rzuciły...
A one jasne sztandary, wzniesione,
Jak złotej chwały trofeje,
W ogromnych szumach śpiewały
Ludów cierpienia i dzieje...
I wiały na nich krwawe pióropusze,
I wiał z nich łachman junaczy,
[182]
Jak sito skłuty ostrzami
Bagnetów, w boju rozpaczy...
Czarne i rdzawe plamy, pył, kurzawa,
Barwę ich pierwszą pokryły —
Płomień kartaczów, dział dymy,
I proch z poległych mogiły...
A wiele z onych proporców, wiejących
Pod jasną zorzą niebiosów,
W ogromnym szumie chrzęst miały
Ciężko walących się kłosów...
Spojrzę ja, — aż tu, jakby magnetycznym
Tchem owionięte miłości,
Wszystkie odziały się bielą
Cichej, słonecznej jasności...
I nagle wszystkie ku sobie schylone,
W uścisk się jakby złączyły...
Jakby z tryumfów, z klęsk, błysła
Nadziei jedność i siły...
I pod szerokiem błękitów sklepieniem,
Pod żywym ogniem tej zorzy,
Jeden — jak skrzydła anielskie, —
Sztandar rozwinął się boży!
A pod nim z krwawej ruiny, ze zgliszcza,
Z mroków, gdzie krzywda się chowa,
Z hańby stuleci, z klęsk wieków,
Ludzkość podniosła się — nowa!
Skan zawiera grafikę.