[267]
PIEŚŃ IX.
O Opatrzności Boskiej.
Ach nieskończony Boże w swej szczodrocie,
Co pełen łaski jesteś w swej istocie;
Pamiętasz, pamiętasz, o każdem stworzeniu,
Posilasz, posilasz, w głodzie i pragnieniu;
Wzgardę nadgradzasz honorem.
Podajesz rękę wdowie i sierocie,
Ratujesz wszystkich w smutku i kłopocie;
Wspomagasz, największe ubóstwo,
Wyrażasz, w miłosierdziu Bóstwo,
Czyniąc Wszechmocności wzorem.
I gdzie nie może ludzka siła dostać,
Tam Opatrzności twojej kładziesz postać;
Niech będą, jak biedne kruczęta,
Zgubione, od matki kurczęta,
A Bóg i o nich pamięta.
[268]
I owszem niech mnie cały świat odstąpi,
Ogień, powietrze i woda obstąpi,
Porzucą, wszyscy przyjaciele,
Utopią, w łez gorzkich kąpiele,
I wszystkie się zwalą troski:
Wszechmocny Ojciec ten mnie nie odstąpi,
Z każdym łagodnie w nieszczęściu postąpi;
Pogodzi, zajątrzone serce,
Pocieszy, w każdej poniewierce,
I mnie grzesznego wspomoże.
On Joba zleczył na szczęściu i zdrowiu,
Mojżesza nosił po wodach w sitowiu,
Łazarza, lubo śmierć zawarła,
Jonasza, choć ryba pożarła,
Wydarł go onej Bóg z gardła.
Ach serce moje porzuć twe rozpaczy,
Wszak Bóg wszechmocny to wszystko przeznaczy;
Zaniechaj, nad twą dolą skargi,
Zatrzymaj, prędkie do słów wargi,
I do narzekania usta.
Najlepiej sobie poradzisz w twym stanie,
Kiedy się oddasz na Boskie staranie;
Poczekaj, na wyroki z nieba,
Bądź pewien, będziesz miał coć trzeba,
Zaufaj dawcy wszystkiego.
Więc o mój Boże, już do ciebie wołam,
Bo tej przykrości podobno nie zdołam;
Przyjmuję, z rąk twych dopuszczenie,
Lecz żebrzę, o twe przemienienie,
Smutku w żądane pociechy.