Trójca Bóg Ojciec, Bóg Syn, Bóg Duch święty, W Trójcy Bóg jeden nigdy niepojęty. Bóg Ojciec przed wiek z siebie Syna rodzi, Bóg Duch od Ojca i Syna pochodzi.
Syn Boży stał się człowiekiem dla ciebie, Wziął duszę, ciało, abyś ty był w niebie; Począł się z Ducha świętego bez męża, Zrodziła Panna, starłszy głowę węża.
Trzydzieści trzy lat żył na świecie z nami, Okrutnie na krzyż przybity gwoździami: Umarł, pogrzebion i do piekłów zstąpił, Wstał zmartwych, potem na niebiosa wstąpił;
A ztamtąd przyjdzie na sąd ostateczny, Dobrym da niebo, złym zaś ogień wieczny. A że zły człowiek łamie przykazanie, W chorobie, szkodzie, w czarach ma ufanie:
A Bóg rozkazał wierz w Boga jednego, Drugie, Imienia nie bierz darmo jego, Trzecie pamiętaj byś święcił dni moje, Czwarte zaś szanuj ojca, matkę twoję;
Piąte nie zabijaj, Szóste nie cudzołóż, Siódme nie kradnij, Ósme fałszu nie mnóż; Dziewiąte żony nie żądaj bliźniego, Dziesiąte ani żadnej rzeczy jego.
Pięć kościelnego mamy przykazania, Dni święte święcić z dawnego podania; Słuchaj Mszy świętej w dni święte uczciwie, Zachowaj posty, jedząc wstrzemięźliwie.
Czyń spowiedź szczerą, blisko Wielkiejnocy, Weź Ciało Pańskie dla duszy pomocy. Siedm Sakramentów: Chrzest i Bierzmowanie, Ciała Krwi Pańskiej także przyjmowanie:
Spowiedź, Kapłaństwo i Małżeństwo święte, I namaszczenie przed śmiercią przyjęte. I tać przyczyna Boskiego karania, Że człowiek łamie jego przykazania.
Aby się dusza dostała do nieba, Zostawać w wierze katolickiej trzeba: Co Kościół Rzymski daje do wierzenia, Trzymaj statecznie, a pewnyś zbawienia.
Jeden Bóg wszędzie, jeden Chrzest przyjęty, I jedna wiara: mówi Paweł święty. Piotr z następcami jest głową w Kościele, Ta wiara sama, innych chociaż wiele
Wiar się rachuje, w nich żaden zbawiony Człowiek nie będzie, ale potępiony. Bóg to objawił swym wiernym dla tego, Iż nie omylna prawda święta jego.
Straszliwa trwoga na świecie powstanie, W ten czas gdy wszystkich ciało zmartwychwstanie: Zaćmi się słońce, miesiąc, wszystkie gwiazdy Na ziemię spadną, aż struchleje każdy.
Strach niesłychany będzie grzesznych ludzi, Gdy ich Anielska trąba z grobów wzbudzi. On dzień ostatni i niebieskie siły Poruszy, oraz odsłoni mogiły.
Przegniłe ciało i skruszone kości, Zarówno przyjdą do swojej całości: Wróci się dusza do swojego ciała, Aby z spraw swoich rachunek oddała.
Na Jozafata staniemy dolinie, Tam się obaczym, wraz wszyscy w godzinie. Lecz niezadługo odmiana nastanie, Zważ, co świat kochasz! zważcie Chrześcijanie!
Matce od córki odłączyć się trzeba, Córka do piekła, a matka do nieba: Albo też córka pójdzie ze świętemi, Nieszczęsna matka! wraz z potępionemi.
Brat z bratem, ojciec z synem się rozstanie, Jedno do nieba, drugie w piekle stanie: I mąż od żony weźmie rozłączenie, Jedno na męki, drugie na zbawienie.
Potem Bóg Sędzia na tronie zasiędzie, Ogłosi wyrok, co tam za płacz będzie! Gdy tam obaczą wszystkie swoje sprawy, Myśli, złe mowy i sprosne zabawy.
Bóg sprawiedliwy wsze dzieła poznaje, Kto jak zasłuży, tak zapłatę daje. Rzecze do dobrych: pójdźcie ze świętemi, Źli zaś na wieki, idźcie z przeklętemi!
Szczęśliwy który w niebo się dostanie, Ach! biada tcmu co w piekle zostanie. Żałuj grzeszniku za twe wszystkie złości, Poprzestań grzeszyć, będziesz w szczęśliwości.
Łaskawy Pan Bóg, nie gubi człowieka, Gorzkich łez jego i spowiedzi czeka: Jeżeli nie chcesz żałować serdecznie. Będziesz przeklęty i zaginiesz wiecznie.
PIEŚŃ II.
W każdem utrapieniu.
Do ciebie Panie pokornie wołamy, Łzy wylewając serdecznie wzdychamy.
Racz na nas wejrzeć z nieba wysokiego, A racz pocieszyć człowieka grzesznego.
Któregoś Panie zbytnie umiłował, I Krwie najświętszej przelać nie litował.
Acz miecz twój srogi bardzo się rozszerzył, By złości nasze swą srogością zburzył.
Lecz nic nie dbamy, w złościach naszych trwamy, Jednakże Panie ku tobie wołamy:
Byś złości nasze łaskawie przebaczył, A gniew swój srogi pohamować raczył.
Użycz łaski twej ku upamiętaniu, Daj serce prawe ku twemu wzywaniu;
Abyśmy zawsze w pobożności żyli, Ciebie z świętemi na wieki chwalili.
PIEŚŃ III.
Zawierająca Akt Skruchy.
Boże w dobroci nigdy nieprzebrany!
Żadnym językiem niewypowiedziany; Ty jesteś godzien wszelakiej miłości; Poszanowania chwały, uczciwości.
Ciebie chcę, pragnę, i ważę samego,
Nad wszystkie dobra tyś u serca mego; Najwyższe dobro, tyś w największej cenie, Sam jeden u mnie, nad wszystko stworzenie.
Choćbyś mnie nigdy za grzechy mój Panie!
Nie karał, przecież żałowałbym za nie; A żałowałbym dla tego samego, Żem cię obraził, Pana tak dobrego.
Więc o mój Boże! i teraz żałuję,
Dla tego że cię nad wszystko miłuję; I to u siebie statecznie stanowię, Że grzechów moich nigdy nie ponowię.
Mam mocną wolą spowiadać się szczerze,
I zawsze trzymać z tobą to przymierze; Co gdy uczynię, spodziewam się ciebie Widzieć z radością, i żyć z tobą w niebie.
O Boże dobry! Boże litościwy!
Racz być mej duszy nędznej miłościwy; Jakoś ją stworzył, pomóż do zbawienia, Użycz twej łaski, broń od potępienia.
PIEŚŃ IV.
Pokutującego Grzesznika.
Straszliwego Majestatu Panie!
Za me grzechy płakać łez nie stanie:
Jam stworzenie twe wyrodne, Świętych oczu twych niegodne, Twój Majestat nieskończony, Przed którym klękają Trony, Obraziłem!
Nie śmiem oczu podnieść z publikanem,
Ale sprawa z bardzo dobrym panem; Skoro w oczach łzy obaczy, Wszystko mi darować raczy; Lecz ztąd w sercu większa rana, Żem tak łaskawego Pana, Śmiał obrazić!
Kto da oczom łez obfite rzeki!
Trzeba bowiem płakać całe wieki; Żem wiecznego Boga mego Za moment czegoś marnego, Ja grzesznik zapamiętały, Pana wiekuistej chwały, Śmiał znieważyć!
Nędzny prochu! na coś się odważył?
Stwórcęś swego haniebnie znieważył; Wieszli co jest grzech przeklęty? Słuchaj co rzekł Paweł święty:
Każde przestępstwo mandatu, Jest zniewagą Majestatu Najwyższego!
Bym był zepchnion na bezdno piekielne,
I tam gorzał za grzechy śmiertelne, Całą wieczność gorząc srodze, Już tej krzywdy nie nadgrodzę, Chyba że mi sam daruje, Na wieki nie powetuje, Tej zniewagi!
O! nad wieczność i ogień piekielny,
Straszliwszyś mi jest grzechu śmiertelny! Zadość tobie nie uczynię, W owej ognistej dolinie, Chyba dla krwi Syna swego, Odpuści dług grzechu mego, Bóg łaskawy!
Jakoż ufam, że mój grzech wyznany,
Przez najświętsze Jezu twoje rany, Zgładzisz z dobroci twej wiecznie, Gdy za niego, ach serdecznie! Płakać będę z wielkim wstydem, Mówiąc pokornie z Dawidem: Ach zgrzeszylem!
Duszom które już twej sprawiedliwości,
Wypłacają się w czyszczowej ostrości:
Daj Trójco święta odpoczynek wieczny, W niebie bezpieczny.
Ratuj umarłych z wiarą Trójcy świętej,
Przyjmij ich do twej chwały niepojętej:
Jako twym sługom odpuść Boże winy, W Trójcy jedyny.
PIEŚŃ VI.
O Trójcy Przenajświętszej.
Po całym świecie niechaj chwała będzie, w Trójcy jedynemu,
Wszechmogącemu Ojcu i Synowi, Duchowi świętemu. We trzech Osobach jesteś jeden Panie, Nie pojmie tego człowiecze mniemanie, I rozum ustanie.
Bo nietylkoć my twego Majestatu pojąć nie możemy,
Którzy na świecie mizerne stworzenia dobrze nie żyjemy; Lecz i tym trudno którzy już są w niebie, Aby pojmować godnie mogli ciebie, Niepojęty Panie.
Więc upadamy przed twym Majestatem Wszechmogący Boże,
Daj skutek łaski czego ludzki rozum pojmować nie może, A odpuść grzechy stworzeniu swojemu, Spraw by był koniec życiu bezbożnemu, Pokornie prosimy.
Nie patrz na nasze obrzydłe występki, bez liczby i miary,
I nie przepuszczaj na nas sprawiedliwie zasłużonej kary: Bo przyjdzie zginąć Ojcze miłościwy, Za wszyslkie grzechy, kiedy będziesz mściwy; Niechaj nie giniemy.
Niechaj nad nami twoje miłosierdzie będzie miły Panie,
Bo to przewyższa straszliwą surowość i słuszne karanie, Na któreśmy tak ciężko zasłużyli, Gdy ustawicznie tylkośmy grzeszyli: Znamy zbrodnie swoje.
Przecież my twoje lepianki mój Panie, wejrzyj na stworzenie,
Daj pomoc łaski, a nie daj zaginąć, raczej daj zbawienie; Bo cóż za prace mieć będziesz w nadgrodę, Miasto pożytku, niesłychaną szkodę; Zmiłuj się nad nami.
Kto się w opiekę poda Panu swemu, A całem sercem szczerze ufa jemu, szczerze ufa jemu;
Śmiele rzec może: mam obrońcę Boga, Nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga.
Ciebie on z łowczych obierzy[2] wyzuje, I w zaraźliwem powietrzu ratuje.
W cieniu swych skrzydeł zachowa cię wiecznie, Pod jego pióry uleżysz bezpiecznie.
Stateczność jego, tarcz i puklerz mocny; Za którym stojąc, na żaden strach nocny,
Na żadną trwogę, ani dbaj na strzały, Któremi sieje przygoda w dzień biały.
Ztąd wedle ciebie tysiąc głów polęże, Ztąd drugi tysiąc, ciebie nie dosięże
Miecz nieuchronny, a ty przecie swemi, Oczyma ujrzysz, pomstę nad grzesznemi.
Iżeś rzekł Panu: tyś nadzieja moja, Iż Bóg najwyższy jest obrona twoja;
Nie dostąpi cię żadna zła przygoda, Ani się znajdzie w domu twoim szkoda.
Aniołom swoim każe cię pilnować, Gdziekolwiek stąpisz, którzy cię piastować
Na ręku będą, abyś idąc drogą, Na ostry kamień nie ugodził nogą.
Będziesz bezpiecznie po źmijach zjadliwych, I po padalcach deptał niecierpliwych.
Na lwa srogiego bez obrazy wsiądziesz, I na ogromnym smoku jeździć będziesz.
Słuchaj co mówi Pan: kto mię miłuje, A zemną sobie szczerze postępuje;
Ja go też także w jego każdą trwogę Nie zapamiętam, i owszem wspomogę.
Głos jego u mnie nie będzie wzgardzony, Ja z nim w przygodzie, odemnie obrony
Niech pewien będzie, pewien i zacności, I lat sędziwych i mej życzliwości.
I tak, nadzieję mam ja w tobie Panie,
Że choć nierychło, wszak i na mnie kanie
Z skarbów niebieskich, łaska nieprzebrana, Od ciebie Pana.
PIEŚŃ IX.
O Opatrzności Boskiej.
Ach nieskończony Boże w swej szczodrocie,
Co pełen łaski jesteś w swej istocie; Pamiętasz, pamiętasz, o każdem stworzeniu, Posilasz, posilasz, w głodzie i pragnieniu; Wzgardę nadgradzasz honorem.
Podajesz rękę wdowie i sierocie,
Ratujesz wszystkich w smutku i kłopocie; Wspomagasz, największe ubóstwo, Wyrażasz, w miłosierdziu Bóstwo, Czyniąc Wszechmocności wzorem.
I gdzie nie może ludzka siła dostać,
Tam Opatrzności twojej kładziesz postać; Niech będą, jak biedne kruczęta, Zgubione, od matki kurczęta, A Bóg i o nich pamięta.
I owszem niech mnie cały świat odstąpi,
Ogień, powietrze i woda obstąpi, Porzucą, wszyscy przyjaciele, Utopią, w łez gorzkich kąpiele, I wszystkie się zwalą troski:
Wszechmocny Ojciec ten mnie nie odstąpi,
Z każdym łagodnie w nieszczęściu postąpi; Pogodzi, zajątrzone serce, Pocieszy, w każdej poniewierce, I mnie grzesznego wspomoże.
On Joba zleczył na szczęściu i zdrowiu,
Mojżesza nosił po wodach w sitowiu, Łazarza, lubo śmierć zawarła, Jonasza, choć ryba pożarła, Wydarł go onej Bóg z gardła.
Ach serce moje porzuć twe rozpaczy,
Wszak Bóg wszechmocny to wszystko przeznaczy; Zaniechaj, nad twą dolą skargi, Zatrzymaj, prędkie do słów wargi, I do narzekania usta.
Najlepiej sobie poradzisz w twym stanie,
Kiedy się oddasz na Boskie staranie; Poczekaj, na wyroki z nieba, Bądź pewien, będziesz miał coć trzeba, Zaufaj dawcy wszystkiego.
Więc o mój Boże, już do ciebie wołam,
Bo tej przykrości podobno nie zdołam; Przyjmuję, z rąk twych dopuszczenie, Lecz żebrzę, o twe przemienienie, Smutku w żądane pociechy.
Któż mnie pocieszy w biedzie i frasunku!
Kto w utrapieniu doda mi ratunku; Wszakże twa tylko miłosierny Boże, Najświętsza dobroć mnie ratować może, I dodać pomocy.
Za nic światowe ukontentowania,
Które częstokroć czynią narzekania; Za nic rozkoszy i uciechy świata, Na których ludzie trawią dni i lata, A te są ich zgubą.
Ludzka się przyjaźń częstokroć rozdziela,
W nieszczęściu trudno znaleść przyjaciela; W szczęściu się każdy przyjacielem staje, W nieszczęściu żaden pomocy nie daje, Jeszcze się naśmiewa.
Więc ja mój Jezu do nóg twych upadam,
W tobie nadzieję jedyną pokładam; Chciej mnie pocieszyć w utrapieniu mojem, Albowiem ufam w miłosierdziu twojem, Litościwy Jezu.
O Matko Boska ty najwięcej możesz
Po Bogu, komu zechcesz dopomożesz; Dopomóż i mnie nim zawrę powieki, Nie daj zaginąć duszy mej na wieki: Ratuj mnie Maryja!
PIEŚŃ XIII.
O odpuszczenie grzechów.
Jezu związany, rozkuj kajdany, W które mnie złość podała: Zrzuć ze mnie pęta, w które ponęta Światowa uwikłała.
Wielki Kapłanie! widzisz wzdychanie, Daj z grzechów rozgrzeszenie: Bym z twej przyczyny, wolny od winy, Mógł otrzymać zbawienie.
Prawda że krwawą męką twą, prawo Dane do nieba miałem: Lecz przez śmierlelny grzech: jak piekielny Niewolnik postradałem.
Ale odarty jak przed tobą stanę? Cechę wierności z piersi moich starłem, I niewinności sukienkę mi daną, Ocierając się między ludźmi, zdarłem!
Zgubiwszy pismo przechodu wolnego, Jak się tamtędy przebierać odważę, Gdzie hufiec pułku milijonowego, W przysionku Pańskim odprawuje straże?
Przecież ja pójdę cokolwiek mię czeka, Pójdę do ciebie, bo mi powiadano: Że byleś ty się obejrzał na człeka, Zaraz go w stanie szczęśliwym widziano.
Tak jak dziś jestem niedołężnym płazem, Zbitem naczyniem o które nie stoją, Pokorę tylko wziąwszy z sobą razem, Poniosęć głupstwa i nikczemność moją.
Mnie się rozstąpią wybranych twych rzesze, Mnie nic nie będzie po drodze ustraszać; Jeszcze ich mojem przybyciem pocieszę, Bo powiem: że ja idę cię przepraszać.
Gdzie będą twoi Aniołowie stali, Pójdę, i jak im przypomnę z daleka Ich towarzyszów, co poupadali! Nad ułomnością zlitują się człeka.
Potem przed tronem twym padnę i powiem: Z dalekich krajów przyszedłem w te strony, Za moim skarbem, weselem i zdrowiem, Ubogi, smutny, na siłach zniszczony!
Jużbym ja nie chciał mieć Pana inszego, Ani twej woli w czem kiedy być sprzeczny; Ale gdy moją znasz skłonność do złego, Trzymaj mnie ty sam, bo ja niestateczny.
O! który jesteś w niebie, Boże Ojcze Panie,
Niech świat twe Imie święci, zna twe panowanie.
Niech się twa wola dzieje, w niebie i na ziemi,
Opatrz nas dzisiaj chlebem i darami twemi,
Które po wsze dni z rąk twych hojnie odbieramy,
A jako winowajcom naszym przebaczamy,
Tak też racz nam win naszych przebaczenie sprawić,
Ustrzedz wszelkiej pokusy, i od złego zbawić.
PIEŚŃ XX!. Na dziękczynienie Panu Bogu. Z łacińskiego: Te Deum laudamus.
Skan zawiera nuty.
Chór I. Ciebie Boże chwalimy, ciebie uwielbiamy, Chór II. Ciebie Panem nad Pany, z serca wyznawamy. Chór I. Ciebie Ojcze Przedwieczny, wielbu ziemia cała, Chór II. Tobie cześć, pokłon, dzięki, tobie wieczna chwała.
Chór I. Ciebie wszystkie Anioły Panem swym być znają, Chór II. Tobie niebo z wszystkiemi Mocarstwy cześć dają. Chór I. Cherubin, Serafiny, chwałę czynią tobie, Chór II. Bezustannemi głosy wykrzykując sobie:
Święty Bóg! Święty! Święty! w niebie królujący,
Pan zastępów wojskami Duchów władający.
Wspaniałości twej chwały, pełne całe nieba,
Wszystek świat nie ogamie jej tak jako trzeba.
Wielbi cię Apostolski Chór twych służebników, Wielbi mnóstwo Proroków, wojska Męczenników: Wyznawcy, Panny, Wdowy, wszyscy Święci społem, Chwałę twą wyśpiewują, swym głosem wesołym.
Tobie Kościół powszechny nieśmiertelny Panie,
W całym okręgu świata głosi twe wyznanie:
Żeś Ojcem Majestatu swego niezmiernego,
Wielbiąc i Syna twego jednorodzoncgo;
Oddając cześć i chwałę Pocieszycielowi, Co mówił przez Proroki, świętemu Duchowi. Jezu Chryste tyś Królem chwały niepojętej, Tyś się Ojcu urodził w przedwieczności świętej.
Tyś jest wieczny Syn Ojca, jedyny, prawdziwy,
Ciebie niechaj uwielbia kto tylko jest żywy;
Bo gdyś nas chciał odkupić krwią swoją nie złotem,
Nie wzgardziłeś o Stwórco! Panieńskim żywotem.
Tyś sam starł żądło śmierci, tyś nam nieba bramy Otwarł, i wskazał drogę którą tam iść mamy. Ty w chwale Boga Ojca siedzisz po prawicy, Od ciebie my będziemy sądzeni grzesznicy.
Przeto wcześnie prosimy ratuj nas twe sługi,
Któreś krwią swą odkupił; daruj nasze długi.
Spraw byśmy w liczbie świętych byli zapisani,
Na wieczną śmierć od ciebie nie byli skazani.
Racz zbawić lud twój Panie, racz nam błogosławić, Racz nas twoje dziedzictwo w chwale wiecznej stawić. Ty sam zarządzaj nami, podług woli twojej, Spraw byśmy ci służyli tak jako przystoi.
Niech ci Boże każdego dnia błogosławimy,
Niech zawsze i na wieki Imie twe chwalimy.
Racz nas Panie od grzechu zachować dnia tego,
I nie odwracaj od nas miłosierdzia swego.
Zmiłujże się nad nami zmiłuj dobry Panie, Pokaż nam twoją łaskę, twoje zlitowanie: Wszak tylko w tobie samym ufność pokładamy, Niech tedy miłosierdzia twojego doznamy. W tobie mamy nadzieję, tak się spodziewamy: Że nas wiecznie nie zhańbisz, bo w tobie ufamy.