[1007] [1008]
PIEŚŃ XVIII.
O Ś. Homobonie Patronie Krawców. 13 Listop.
Drogi klejnocie w niebieskiej koronie,
Pozdrawiamy cię święty Homobonie:
W tobie wysokie upatrujem cnoty,
I przewyborne duszy twej przymioty.
Ręki wszechmocnej ty dobroci dzieło,
Samo cię Imię wskazywać poczęło,
Żeś był dobrego Ojca dobrym synem,
W posturze człeczej niebu Serafinem.
Szczęśliwy, żeś twe od młodości lata,
Poświęcił Bogu, nie próżności świata:
Sam cię Bóg na to przysposobił sobie,
Byś mu jak Aniół służył ku ozdobie.
Chrystusa Pana naśladując cnoty,
Ubóstwo jego miałeś za klejnoty:
Post i modlitwa z jałmużną złączona,
Twoja to była pasza ulubiona.
Tyś chleb z szpiżarni głodnym rozszafował,
Nie bacząc czembyś siebie utrzymował:
Lecz Bóg opatrzny nie chciał cię ogłodzić,
Kazał się chlebu bez mąki narodzić.
[1009]
Ty po ulicach szukałeś żebraków,
Osieroconych wiaryś uczył żaków:
Tyś chromym służył, nagich przyodziewał,
Ożył posilon, co już ledwo ziewał.
Tyś dla ubogich dzban wysączył wina,
Aż Galilejska zabrzmiała nowina:
Naczynieś wodą świeżą nalał z studnie,
W słodkie się wino przemieniła cudnie.
Otwarte w północ stawałyć kościoły,
Gdzieś Boga błagał sam tylko z Anioły:
Znać że ci Chrystus drzwi serca otworzył,
Abyś w niem wszystkie starania umorzył.
Ku Stwórcy swemu pałając miłością,
Nieboś zniewolił ducha gorącością:
I w tym upale cały zanurzony,
Jak jedno serce z Bogiem zjednoczony.
Tak na ognistym stanąłeś ołtarzu,
Właśnieś jak świeca skonał na lichtarzu,
Ale cudownie wnet cię Bóg rozświecił,
Gdy wiela ludu chęć ku tobie wzniecił,
Co się opiece twojej polecali,
Skuteczną pomoc z zdrowiem odbierali.
Za co niech będzie Jezus pochwalony,
Dobry człowieku bądź w nim uwielbiony.
Wznieś w niebo ręce, przyłącz twe staranie,
Zjednaj nam łaskę, z upadku powstanie:
Byśmy się z grzechem rozłączyli wiecznie,
Wraz z tobą stali przy Bogu bezpiecznie.