Śpiewnik kościelny/Pieśni o Świętych Pańskich III

<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Pieśni o Świętych Pańskich III
Pochodzenie Śpiewnik kościelny
Redaktor Michał Marcin Mioduszewski
Data wyd. 1838
Druk Stanisław Gieszkowski
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Indeks stron

PIEŚNI
O ŚŚ. PAŃSKICH.


PIEŚŃ I.
O Ś. Wojciechu Biskupie i Męczenniku.



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \stemDown a2 bes | c d | c2. bes4 | bes2 a \bar ":|" d2 d | \break
   e e | f c | d d | c c | d c4( bes) | \break
   \stemUp a2. g4 | g2 f \bar "|." | s1
}
\addlyrics { \small {
Sła -- wny w_mę -- czen -- ni -- ków gro -- nie,
Za twe pra -- ce i cier -- pie -- nia,
Przyj -- mij od nas dzięk -- czy -- nie -- nia.
} }
\addlyrics { \small {
Woj -- cie -- chu pol -- ski Pa -- tro -- nie:
} }


Sławny w męczenników gronie,
Wojciechu polski Patronie:
Za twe prace i cierpienia,
Przyjmij od nas dziękczynienia.

Wielbimy cię wszyscy społem,
Wyznawając Apostołem,
Czechów, Morawców, Polaków,
Węgrów, Ślązaków, Prusaków.

Zaraz od pierwszej młodości,
Ćwiczyłeś się w pobożności,
Biorąc nauki z ochotą,
Łączyłeś naukę z cnotą.

Zkąd dla wielkich cnot twych wagi,
Zostajesz Biskupem Pragi:
Do Katedry wjeżdżasz cichym,
Ubogim, na koniu lichym.
 
Słowy równie jak przykładem,
Pasterza dobrego śladem,
Pasiesz trzodę powierzoną,
Aby nie była zgubioną.

Czujnyś, pilny i starowny,
Przystępny, z każdym rozmowny:
Na ubogich litościwy,
Za krzywdy swoje niemściwy.

Dla złości rzucasz Prażanów,
Idziesz nawracać poganów,
W Węgrach, w Polscze pozostałych,
Wiernych czynisz w wierze stałych.

Wreszcie dla większej zasługi,
Obiegasz Prusów kraj długi,
I tam wiarę świętą głosisz,
Za co męczeństwo ponosisz.

O Wojciechu! nasz Patronie,
Stawaj nam zawsze w obronie,
A przeważnemi modłami,
Racz błagać Boga za nami.

Uproś i Bogarodzicę,
Maryją czystą dziewicę,
By się za nami wstawiała,
I Syna swego błagała.

O Boże w świętych chwalebny,
Co ich zsyłasz w czas potrzebny,
Daj nam dla zasług Wojciecha,
Dojść tam gdzie wieczna pociecha.



PIEŚŃ II.
O Ś. Stanislawie Biskupie i Męczenniku.



\relative g {
   \clef tenor
   \time 3/4

   \autoBeamOff

   \stemUp g4 \stemDown c c | e8[ c] \stemUp g2 | a8 g g4 f | f e2 \bar ":|" \break
   g4 g \stemDown f' | e d2 | \stemUp g,8 g g4 \stemDown f' | e d2 | \break
   e4 f8[ d] c4 | b c2 \bar "|." 
}
\addlyrics { \small {
Wiel -- ki przed Bo -- giem klej -- no -- cie w_ko -- ro -- nie,
Cny Sta -- ni -- sła -- wie na Skał -- ce w_ko -- ście -- le,
Da -- jesz łask wie -- le.
} }
\addlyrics { \small {
Po -- cho -- dnio świa -- ta, ro -- da -- ku, pa -- tro -- nie,
} }


Wielki przed Bogiem klejnocie w koronie,
Pochodnio świata, rodaku, patronie,
Cny Stanisławie na Skałce w kościele,
Dajesz łask wiele.

Każdego bronisz, prośbami ratujesz,
Jak dobry pasterz owieczek pilnujesz:
Karmisz nauką oraz przykładami,
Módl się za nami.

Ty wszystko możesz wyjednać u Boga,
Ze się oddali od nas każda trwoga:
Racz się przyczyniać za nami grzesznemi,
Sługami twemi.

Ty Piotrowina od trzech lat zmarłego,
Do Bolesława przywiodłeś żywego:
By dał świadectwo, że prawnie posiadasz,
Wsią kupną władasz.

Tem przekonany król Bolesław śmiały,
Odstąpić musiał z innemi zuchwały
Wsi Piotrowina, cnemu Biskupowi,
Tejże kupcowi.

Wzięta do dziś dnia widzieć się nam daje,
W której kaplica z kościołem zostaje,
Na honor Bogu i Stanisławowi
Męczennikowi.

Na pamięć cudu ta jest wystawiona,
Pogrzebem ciała dawno już wsławiona,
W której zwykły się odprawiać ofiary,
Cuda bez miary.

Tyś był Biskupem gorliwym w Krakowie,
Jaśniałeś zawsze prawdą w swojej mowie,
I po ambonach występki gromiłeś,
Jak anioł żyłeś.

Wpadłeś w nienawiść króla Bolesława,
Ze z twych gorliwych kazań wielka sława:
Wyklinasz grzesznych, przystępu nie dajesz,
W kościele łajesz.

Publicznie wołasz na króla śmiałego,
Aby poprzestał czynić co jest złego:
Ten rozgniewany wpada do kościoła,
Żołnierzy woła.

Impetem wielkim, przy mszy Stanisława
Rąbią w kawałki, aż posadzka krwawa:
Na siedemdziesiąt dwie części rozcięty,
Stanisław święty.

Wielki męczennik cierpiał to dla Boga,
By nam pokazał jak jest przykra droga
Do nieba, kto chce iść, pragnie i żąda,
Niech to ogląda.

Cieszą się wszyscy że Stanisław święty,
Za krwi rozlanie jest do nieba wzięty:
Którego członki cudownie się zrosły,
Cud nam przyniosły.

Wobec wszystkiego ludu co tam byli,
W raz z processyją prałaci przybyli:
A wziąwszy ciało na Skałce złożono,
Płacz uczyniono.

Lecz jeszcze palca co go ryba zjadła
Niedostawało, wydarli jej z gardła:
A gdy do ciała przytknięto stosownie,
Przyrosł cudownie.

Tak przez lat dziesięć leżał w tym kościele,
A lud doznawał cudów bardzo wiele;
Lambert zaś Biskup który po nim nastał,
Rozkaz ten dostał:

Ażeby święte ciało przeniesione,
Było na Zamku w katedrze złożone,
Który to rozkaz przysięgą stwierdzony,
I wypełniony.

W sto siedemdziesiąt lat w środku kościoła
Jest wystawione, i kto o co woła,
Odbiera łaski, i kto o co prosi,
Skutek odnosi.

Więc męczenniku święty Stanisławie,
Spiesz nam na pomoc w każdej naszej sprawie:
Uproś u Boga to czego żądamy,
Niech pokój mamy.

W szczęściu i zdrowiu majątku pomnażaj,
Miłość bliźniego w serca nasze wrażaj,
Abyśmy Boga tu żyjąc chwalili,
Bez grzechu żyli.

Błogosław miejsca, pola w tej krainie,
W której twój obraz zdawna z cudów słynie:
Trzymaj w opiece, zachowuj w ochronie,
Miej w swej obronie.

Dyecezyją Krakowską błogosław,
Owieczki swoje w stanie szczęścia postaw,
Ratuj w potrzebie, byśmy w niebie byli,
Boga chwalili.


PIEŚŃ III.
O Ś. Stanisławie Biskupie i Męczenniku.
Melod. jak: Witaj Janie z Bolesł. lub następ.



\relative c' {
   \clef tenor
   \time 3/4

   \autoBeamOff

   \stemDown c8 \stemUp g e g \stemDown c e | e4 d r4 | d8 c b a \bar "" \break 
   \stemUp g \stemDown f' | f4 e r4 \bar "|:" \stemUp g,8 g \stemDown c4 e | d8 g f4 r | \break
   \stemUp g,8 g \stemDown c4 e | f8 d c4 r4 \bar ":|"
}
\addlyrics { \small {
Wi -- taj świę -- ty Sta -- ni -- sła -- wie,
Tyś jest u nas w_wiel -- kiej sła -- wie:
Tyś jest na -- szym pa -- tro -- nem,
I sła -- wnym o -- pie -- ku -- nem.
} }




Witaj święty Stanisławie,
Tyś jest u nas w wielkiej sławie:
Tyś jest naszym patronem,
I sławnym opiekunem.

Tyś jest Biskupem w Krakowie,
Niech tę prawdę każdy powie,
W katedralnym kościele,
Nauczasz ludzi wiele.

Nauczasz nas na świecie żyć,
I jak mamy Bogu służyć,
Wychwalać go społecznie,
Tu na ziemi i wiecznie.

Ty i króla złość strofujesz,
I od grzechu go tamujesz,

Każesz mu pokutować,
I za grzechy żałować.

Pokazujesz wieczność błogą,
Prowadzisz go świętą drogą,
Prowadzisz do wieczności,
Do niebieskiej radości.

Król się nic nie poprawuje,
Na Biskupa się gotuje,
Szuka na niego winy,
Zabić go bez przyczyny.

Wieś Szczytniki zapłaconą,
I monetę wyliczoną,
Biskupowi odbiera,
I pieniądze wydziera.

Biskup mówi: że kupiłem,
Słusznie wioskę zapłaciłem,
I pieniądzem wyliczył,
Abym wioskę dziedziczył.

Król na to wiary nie chce dać,
Naświadectwo każe stawiać,
Świadków by powiedzieli,
Iże o tem wiedzieli.

Szedł Biskup po Piotrowinę,
Który się już osuł w glinę,
Bo trzy lata w grobie spał,
Kiedy na świadectwo wstał.

Piotrowino z grobu wychodź,
I ze mną na świadectwo pójdź.
Niech Król uwierzy tobie,
Żem kupil wieś u ciebie.

Królu tobie śmiele powiem,
Bo jako o tem dobrze wiem,

Biskupowim wieś sprzedał,
I pieniądzem odebrał.

Do grobu go zaprowadził,
Piotrowina się położył:
On wrócił do klasztoru,
I do swojego dworu.

Król nie przestaje w uporze,
Szuka go po jego dworze,
I na zamku w kościele,
Gdzie było ludzi wiele.

Biskup się przed nim ukrywa,
I za miastem tam przebywa,
Ażby złość przeminęła,
Która śmierci pragnęła.

Królci bierze wojska wiele,
I znajduje go w kościele;
Na Skałce przy mszy świętej,
Stanisław Biskup ścięty.

Swą ręką ściął go w kościele,
Chociaż ludzi było wiele,
Nie bojąc się nikogo,
I Boga wszechmocnego.

Kazał go na pole wywlec,
I tam ciało jego rozsiec:
Na siedmdziesiąt dwie sztuki,
Ciało jego rozsiekli.

Nie dałci go z placu zbierać,
By ptaki chciały podziubać,
Orły go pilnowały,
I dziubać go nie dały.

Złożono w kupę to ciało,
Sztuki palca niedostało,

W sadzawce utopionej,
I od ryby połknionej.

Światłość z nieba przystąpiła,
Rybę w wodzie oświeciła,
Ażeby ją złapali,
I palca z niej dostali.

Niosą go exportacyją
Księża, ludzie z processyją,
I składają go w grobie,
Aby tam spoczął sobie.

Dzieci w szkołach płaczą, krzyczą,
Iże Biskupa nie widzą,
Co ich dobrze nauczał,
Miłą mową przychęcał.

I po ulicach ubodzy,
Narzekają bardzo srodze,
Że im ręka upadła,
Co jałmużnę dawała.

I wszyscy obywatele,
I tak bardzo ludzi wiele,
Żałośnie narzekają,
Że Biskupa nie mają.

Już się do nieba przenosi,
I za nami Boga prosi,
Byśmy mieli zbawienie,
Tu na ziemi i w niebie.

Już w niebie z Bogiem króluje;
Za nami tam oręduje,
Byśmy zbawieni byli,
I z Bogiem królowali.

PIEŚŃ IV.
o Ś. Stanisławie Biskupie i Męczenniku.



\relative c' {
   \clef tenor

   \autoBeamOff

   \stemUp g4 \stemDown c c d | e d d c \bar ":|:" e e e e | \break
   d e f d | c e e e | d d c c \bar ":|"
}
\addlyrics { \small {
Bo -- ga w_świę -- tych wy -- chwa -- laj -- my,
W_po -- śród któ -- rych po -- wstał z_pol -- ski,
Sta -- ni -- sław Bi -- skup Kra -- ko -- wski.
} }
\addlyrics { \small {
O -- broń -- ców swych wy -- sła -- wiaj -- my:
} }


Boga w świętych wychwalajmy,
Obrońców swych wysławiajmy:
W pośród których powstał z Polski,
Stanisław Biskup Krakowski.

Przez trzydzieści lat niepłodna,
Żona Wielisława Bogna,
Ta go z nieba uprosiła,
Bogu sługą poślubiła.

Dziecię od pierwszej młodości,
Pałało w Bożej miłości,
Do czego wiedli rodzice,
Pełniąc ślub swej obietnice.

W Gnieznie wprzód, w Paryżu potym,
Słynął swym dowcipem złotym,
Ale Pan Bóg świece onej,
Nie chciał tam mieć zapalonej.

W Krakowie między kapłany,
Na kanoniją wezwany,
Każąc gorącemi słowy,
Przykład z siebie dawał zdrowy.

Po Lambercie człowiek święty,
Gwałtem na Biskupstwo wzięty,
Trzody swej Pasterz pilnował,
Cnoty szczepił, nierząd psował.

Wtenczas był królem Bolesław,
Poddanym z występków niesław,
Biskup nie cierpiąc mu tego,
Zapadł w niełaskę u niego.

Ztąd potwarcom Stanisława
Kazawszy pozwać do prawa,
Czyni trudność Biskupowi,
O wieś kupną kościołowi.

Chcą Piotrowina koniecznie,
Co przodek ich przedał wiecznie,
Lecz pieniądze odebrawszy,
Umarł niezakwitowawszy.

Biskup święty spotwarzony,
Nie mając z żywych obrony,
Na umarłe się odzywa,
A tymczasem Boga wzywa.

Gdy przyszedł czas, u kościoła
Na trupa w grobie zawoła:
W Imię Boga Piotrze wstawaj,
Wieś zapłaconą zeznawaj.

Powstał prawdę zdać umarły,
Usta się wszystkim zawarły,
Król i z radą w strachu byli,
Wieś na kościół przysądzili.

Nierychło potem z Kijowa,
Król się wrócił do Krakowa,
Wylał się na wszeteczności,
I które strach wspomnieć złości.

Biskup widząc Pana złego,
W grzechach nieposkromionego,
Gdy nie miał inszego środka,
Wyklął go z wiernych pośrodka.

Sam Mszą świętą odprawuje,
A szatan też nie próżnuje,
Lecz wnet tyranowej radzi,
Na Skałkę bieżeć czeladzi.

Tam zajuszeni gdy wbiegli,
Jakby porąbani legli,
Bo moc Króla najwyższego,
Broniła krwi niewinnego.

Przecież gdy mu czas przychodził,
Zbroił zły Pan na co godził,
Zabity ojciec od syna,
Upadł Abel od Kaima.

Nad ciałem się napastwili,
Rozsiekane rozrzucili,
Lecz Pan Bóg straż nad członkami,
Zdarzył czterema orłami.

Kanonicy śmiałość wzięli,
Pogrzeb z żalem czynić jęli,
A gdy członki znoszą pilnie,
Same się zrosły usilnie.

Palca tylko nie dostało,
Lecz i ten się wrócił cało,
Bo światłością pokazana,
Dała go ryba spłatana.

A wtem dla błędu pańskiego,
Z woli Grzegorza siódmego,
W Polszcze próżne Bożej chwały,
Trzy lata kościoły słały.

Tyran widząc uszedl z Polski,
Przez niechęć swych i gniew Boski,
A Bóg codalej wiernemu,
Błogosławił słudze swemu.

Przezeń dobrodziejstwa wielkie,
Brały z nieba kraje wszelkie,
Czego i dziś doznawają,
Gdy go w potrzebach wzywają.

Święty Boży służebniku,
Cudotwórco, męczenniku,
Bądź swym rodakom patronem,
We wszystkich potrzebach, amen.


PIEŚŃ V.
o Ś. Jozafacie Biskupie i Męczenniku.


Cerkiewna.

\relative c' {
   \clef tenor
   \time 3/4

   \autoBeamOff

   \stemDown f4 f dis | f4.( d!8) c[ b] | a8. c16 b8[ a] gis[ a] | \break
   \stemUp b8[ gis] e2 | \stemDown f'4 f dis |  f4.( d8) c[ b] | a8. c16 b8[ a] gis4 | \break
   a2 a8 r \bar "." b4 b8 d c b | c4 c8 f e d | \break
   e8 e e4 dis | e4.( d!8) c[ b] | b4 b8 d c b | \break
   c4 c8 f e dis | e d c4 b | a2 a4 \bar 
"|."
}
\addlyrics { \small {
Swię -- tych cnot zbio -- rze, z_cu -- dów wiel -- kich ja -- wny,
W_ży -- ciu, po śmier -- ci wię -- cej nad wiek sła -- wny:
O Jo -- za -- fa -- cie, o Jo -- za -- fa -- cie w_mę -- czeń -- skiej ko -- ro -- nie,
Cie -- bie wzy -- wa -- my, cie -- bie wzy -- wa -- my do -- zna -- ny Pa -- tro -- nie.
} }




Świętych cnot zbiorze, z cudów wielkich jawny,
W życiu, po śmierci więcej nad wiek sławny:
O Jozafacie, o Jozafacie w męczeńskiej koronie,
Ciebie wzywamy, ciebie wzywamy doznany Patronie.

Jutrzenne światło Rusi z Włodzimierza,
W dzień twych urodzin, jedność chce przymierza
Między narody, 2. więc ci z krzyża jaśnie
W dziecinne piersi 2. iskra padłszy gaśnie.

Że zaś ta iskra z obrazu ci dana,
Nie psuła szaty, za cud Boski miana:
Z nią ty wraz rosłeś 2. gorliwą ochotą,
Do Apostolskich 2. prac zebraną cnotą.

Dni twej młodości, usługa w świątyni,
Aniołem w chórze liczą Serafini:
Postać cichości 2. z niewinnością razem,
Znać dały żeś był 2. Chrystusa obrazem.

Zkąd twa naj milsza w kościele zabawa,
Zbrzydł świat, zysk, rozkosz, jak śmierci potrawa:
Wieczność w głębinę 2. myśli twoje chwyta,
Gdzież miłość Stwórcy 2. ustawicznie pyta.

W jedności miłość, a ta jedność święta,
W Trójcy jest wieczna, w kościele zaczęta
Od Apastolskich 2. czasów, w trzecim wieku,
Jaśniała w wielkim 2. Bazylim człowieku.

On których ćmiła Schyzma kiedy dumna,
Z błędów wywodził jedności kolumna:
On głową świata 2. uznał być Papieża,
Jedną owczarnię 2. jednego pasterza.

Jedność dziedzicznie czczą Bazylijanie,
Zaczem Jozafat w tymże chce być stanie:
Cały się udał 2, za Boskim promieniem,
Aby ta jedność 2. dusz była zbawieniem.

Sam żył jak Anioł, prostaczków nauczał
Jak służyć Bogu, grzesznikom dokuczał:
Pokutującym 2. w postach dopomagał,
I w całonocnych 2. psalmach Boga błagał.

Pracą się ręczną dla jałmużny bawił,
Lecz więcej czasu na modlitwie trawił:
Pokornych usług 2. dał dowód codziennie,
Mówił ostróżnie 2. a myślił zbawiennie.

Swarliwych godził, upornych przestrzegał,
A na ratunek chorych prędko biegał:
Tak pragnął cierpieć, 2. że żyć bez cierpienia,
Znał, że próżno się 2. spodziewać zbawienia.

Bo kto swe ciało zbyt w wygodach pieści,
Ten się z Chrystusem cierpiącym nie zmieści:
Trzeźwość zaś świętą 2. tak statecznie chował,
Że nie znał trunku 2. prócz gdyby chorował.

Modlitwa chlebem, łzy napojem były,
Te się za jedność dusz wiernych toczyły:
Pięć słów nauczał 2. by w pytaniach miewać,
Co wierzyć, czynić, 2. strzedz, bać się, spodziewać.

Zkąd każdy grzesznik z nadziei wyzuty,
Widząc go, słysząc, brał się do pokuty:
Przezacna młodzież 2. to anielskie życie
Widząc, jak sam Bóg 2. nadgradza obficie,

Jak pożyteczne ojczyznie te cnoty,
W usługach duszom, z nauk pokój złoty;
Pod jego rządy 2. cisnęła się społem,
Chcąc za tym ziemskim 2. dojść nieba aniołem.

Widziano bowiem między owym ludem,
Że wiara żywa jest prawdziwym cudem:
Z niej wszystkie cnoty 2. heroiczne płyną,
Ma serca w ręku, 2. cudów jest przyczyną.

Cuda są znaki dla zmysłów niewiernych,
W myśl trzeba Boskich oczu miłosiernych:
Bo ludzkie oko 2. łatwo znak omyli,
Lecz rozum nigdy 2. gdy go Bóg zasili.

Ztąd bardziej cnoty w Świętych poważano,
Niżeli znaków cudownych szukano:
Za życia cnoty 2. a po śmierci cuda,
Świadczą że w Świętych 2. nie żyła obłuda.

Wiara w gruntownem posłuszeństwie żyje,
Czynić i cierpicć, na głos skłaniać szyję:
Wzajem posłusznym 2. Bóg posłusznym bywa,
Gdy go w głębinie 2. pokory kto wzywa;

Z tą wiarą czyta każde Boskie słowo
Jozafat, wielbiąc nakłonioną głową:
Mądrość zaś Boska 2. i bez ludzkiej sztuki,
W skruszone serce 2. zlała swe nauki.

Lecz to cud większy że miłością dyszał,
Jezusa we śnie jak Symeon słyszał:
Sam Bóg jest miłość 2. gdzie jego mieszkanie,
Ach! jakiż tam cud 2. niełatwo się stanie.

Do każdej pracy poszczącym Anieli
Spieszą, a przy nim skrzydlastych widzieli,
Kiedy ofiary 2. jaśniały w promicniach,
Lub gdy się karał 2. za swój naród w cieniach.

Gdy w ludziach wiarę, żal za grzechy wzniecał,
Lutrów, kalwinów i schyzmę oświecał,
Arcy-Biskupem 2. biała ruś go czyni,
On do swej mitry 2. grób stawi w świątyni.

Chcąc by Ruś jedność wraz z Rzymskim kościołem
Zawarła wiecznie, on jej Apostołem:
Już się do krwawej 2. gotuje ofiary,
Chce pieczętować 2. życiem jedność wiary.

Jakoż w Witepsku po jutrzennym chorze,
Gdy krzyżcm leżąc modlił się w swym dworze,
Za lud zburzony 2. z płaczem miesza słowa,
Od ojcobójców 2. rozcięta mu głowa.

Już jesteś po mszy w niedziele kapłanie,
Zwloką cię z szat twych, ściągną na skąpanie
W głęboką dźwinę, 2. z kamieniem zanurzą,
Słońce się przyćmi, 2. obłoki zachmurzą.

Kielich twój skończy jedności przymierze,
Wyskoczy z skrzyni, krwi twojej nabierze,
Stanie ku niebu 2. i zaświadczy razem,
Żeś był Chrystusa 2. prawdziwym obrazem.

Niebo ognistym słupem to wyjawi,
Gdzi się ta koncha Koncewicz nasz pławi:
Że jego perła 2. nie tylko w Syonie,
Na wschód i zachód, 2. lecz gdzie słońce tonie

Chwalebna będzie, dla jasności cudu,
Bóg cię do książąt wliczy swego ludu:
Bóg serca królów 2. mieści w swojej dłoni,
I do ubogich 2. kostek je nakłoni.

Tu juz odpłata zaczęła się z nieba,
Bóg sypie dary jak komu potrzeba:
Gdyż ledwo z rzeki 2. wydobyto ciało,
Wraz mnóstwo cudów 2. tam się ukazało.

Tu ojcobójcy trwożą swoją duszą,
Łzy z oczu płyną, a serca się kruszą:
On to Smotrycki 2. Melecy przywodzca,
Który do buntów 2. dodał ludziom bodzca,

Płacze rzewliwie, prosi odpuszczenia,
A od Urbana prosi rozgrzeszenia.
Urban najwyższy 2. Pasterz cud wyznaje,
Z śmiertelnej febry 2. gdy zdrowym zostaje.

Że jedność sprawił a zdrowia użycza,
W katalóg świętych Urban go policza:
Jozafat wtenczas 2. wszystkim w pomoc spieszy,
Ślepych oświeca 2. zrozpaczałych cieszy.

Wtem chór panienek czyste gołębice,
We łzach przy grobie topią swe źrenice:
Orszak młodzianów 2. wraz ziemskie aniołki,
Spieszą do trumny 2. jak do ula pszczółki.

Jedni swe usta wlepią w święte dłonie,
Drudzy żyć pragną przy jego obronie:
Sędziwi w latach 2. do nóg ścielą głowy,
Ratuj Pasterzu, 2. temi jęczą słowy.

Grono kapłanów, cisną swe ramiona,
Pod świętą trumnę, tu nasza obrona:
Zakon zaś woła: 2. o Wołyńska gwiazdo!
Bazylijańskie 2. wspomnij na swe gniazdo.

Tobie kolumna nasza przyświecała
W życiu, po śmierci o tobie znać dała:
Ruś, Litwa, Polska 2. z Rzymem stoją razem,
Twoim się ciesząc 2. jedności obrazem.

Ciesz się zakonie tysiąc lat ubogi,
Dziś Sapiehowie neszą skarb twój drogi:
Radziwiłowie 2. mile zdrowie łożą,
Klejnoty tracą 2. a ten skarb uwożą.

Świat niegdyś schodził Radziwił sierota,
By świętą ziemię oglądała cnota:
Teraz mu Jezus 2. Jozafata ziemię
Oddał, zaszczycił 2. Radziwiłów plemię.

Ach jak szczęśliwaś ty książęca Biało!
Co Połock stracił, tobie się dostało:
Doznajesz codzień 2. łask Boskich promyka,
Kolumna twoja 2. nieba już dotyka.

Lecz znaj swe szczęście, a bój się odmiany,
Bo jak Chryzostom powrócił z Romany
Nawet po śmierci, 2. do swojej stolice,
Jozafat by snać 2. nie miał tej tęsknice.

Winszujmy świętym, czyńmy jak czynili,
Tak się im każdy i Bogu przymili:
Próżnu kadzidło 2. przed ołtarzem palić,
Kto nie chce czynić 2. co chce jawnie chwalić.

Ach Jozafacie! grzesznych nie wyklinasz,
Lecz o poprawę życia upominasz:
Przed niedostępnym 2. Boga majestatem,
Ratuj zbłąkanych 2. za przewrotnym światem.

Otwórz twe oczy, wejrzyj na sieroty,
Którzy chcą twojej naśladować cnoty:
Podźwignij jedność, 2. uspokój uarody,
A rozróżnionych 2. zgromadź do swej trzody.

Niech jedno wierząc, Amen mówim społem,
Jednemi usty, wraz z Rzymskim kościołem:
Jednej owczarni, 2. pod jednym pasterzem,
Niech łaskę, pokój, 2. zdrowie wszyscy bierzem.


PIEŚŃ VI.
o Ś. Walentym Kapłanie i Męczenniku.



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \stemDown c4 d c a | c4. \stemUp a8 a4 g | \stemDown c d c a | \break
   c4. \stemUp a8 a4 g \bar "|:" g g \stemDown bes a | a bes d c| \break
   c4 c d c8[ bes] | \stemUp a4. g8 g4 f \bar ":|"
}
\addlyrics { \small {
Wa -- len -- ty bło -- go -- sła -- wio -- ny,
Krwią mę -- czeń -- ską o -- zdo -- bio -- ny:
Ka -- pła -- nie mą -- dry, gor -- li -- wy,
Mę -- żu wiel -- ce spra -- wie -- dli -- wy.
} }




Walenty błogosławiony,
Krwią męczeńską ozdobiony:
Kapłanie mądry, gorliwy,
Mężu wielce sprawiedliwy.

Sławne było w całym Rzymie,
Twej świątobliwości imię:
Zkąd twą cnotą zachęceni,
Wielu z pogan chrzest przyjęli.

Twą nauką przekonany
Cesarz, chciał kruszyć bałwany,
Lecz bojaźnią uwiedziony,
W błędzie pogan zostawiony.

Asteryusza sędziego,
Z całęm nawet domem jego,
I nauką i cudami,
Sprawiłeś chrześcijanami.

Gdy zaś przez Boskie zrządzenie,
Przyszłoć życia dokończenie,
Prześladowanyś, więziony,
Strasznem biciem udręczony.

Tak za wiarę Jezusowę,
Chętnie schylasz pod miecz głowę:
Przetoś od Boga uczczony,
Wielą cudami wsławiony.

Prosim cię święty Patronie,
Racz nas mieć w swojej obronie:
Spraw niech za twemi modłami,
Bóg się zmiłuje nad nami.

Gdy zaś przez wzgląd twej osoby,
Bóg leczy wszelkie choroby:
Więc i my prosimy ciebie,
Przyczyń się za nami w niebie.

Byśmy w zdrowiu umocnieni,
Chorób, kalectw pozbawieni,
Wiernie tu Bogu służyli,
Po śmierci nieba nabyli.

PIEŚŃ VII.
o Ś. Sebastyanie M. Patronie od powietrza.



\relative c' {
   \clef tenor

   \autoBeamOff

   \stemDown c4 d8 c b4 a | e'8 e d c b4 a \bar ":|" \break
   e'4 d8 c b4 a | c8 b c d e4 e | \break
   d4 e8 c b4 a \bar "|."
}
\addlyrics { \small {
Se -- ba -- sty -- a -- nie mę -- czen -- ni -- ku świę -- ty,
I racz nas bro -- nić śmier -- ci nie -- spo -- dzia -- nej,
Przez two -- je ra -- ny.
} }
\addlyrics { \small {
Racz nam u -- bła -- gać Bo -- ski gniew za -- wzię -- ty,
} }


Sebastyanie męczenniku święty,
Racz nam ubłagać Boski gniew zawzięty,
I racz nas bronić śmierci niespodzianej,
Przez twoje rany.

Któreś ty podjął dla Pana naszego,
Jego wyznając Bogiem, Stwórcą wszego:
Nic się nie bojąc Dyoklecyana,
Złości tyrana.

Lecz jemu radząc by Boga prawego
Chciał poznać, przytem zostać sługą jego,
Odrzekając się plugawych bałwanów,
Chytrych szatanów.

Zarazy chorób gdy nieuleczone,

Opanowały już i
Opanowaćby mogły
naszą stronę:
Ochraniajże nas od gniewu Bożego,
Zwróć strzały jego.


Ubłagaj Boga, niechaj nasze winy,
Odpuścić raczy dla twojej przyczyny:

Zjadłe powietrze niechaj precz oddali,
A nas ocali.

A my już odtąd za grzechy żałując,
I polepszenie życia obiecując,
Za to mu będzie m zawsze dziękowali,
Jego wsławiali.


PIEŚŃ VIII.
o Ś. Cyryllu i Metodym Apost. Słowian. 11 Marca.



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \stemDown c4 a c d8[ c] | bes4 a bes \stemUp g | \stemDown bes a c a | \break
   \stemUp a4 g g f \bar "|:" g g a a | \stemDown bes bes d c | \break
   c c d c8[ bes] | \stemUp a4 g g f \bar ":|"
}
\addlyrics { \small {
Świę -- ci Cy -- ry -- lu, Me -- to -- dy,
Co -- ście Sło -- wiań -- skie na -- ro -- dy,
Do Chry -- stu -- sa na -- wra -- ca -- li,
A -- po -- sto -- ła -- mi się sta -- li.
} }




Święci Cyrylu, Metody,
Coście Słowiańskie narody,
Do Chrystusa nawracali,
Apostołami się stali.

Wyście nas wiary uczyli,
Wyście przodków naszych chrzcili:
Wam winniśmy oświecenie,
Wiary świętej rozkrzewienie.

Coście krajów obieżeli,
Ileście trudów podjęli,
Gdy aż z Konstantynopola,
Zaszliście w Słowiańskie pola.

Krym, Sarmaty, Bulgaryją,
Serwy, Czechy, Morawiją,

Obiegliście Boga głosząc,
Ewangeliją obnosząc,

Ciało Klemensa świętego,
Razem i z kotwicą jego,
Z Chersonu przez tyle drogi,
Przenieśliście w Rzymskie progi.

Od Mikołaja pierwszego,
Ojca wiernych najwyższego,
Zjednaliście pozwolenie,
Na chwały Boskiej zwiększenie,

Aby językiem Słowiańskim,
Obrządki w kościele Pańskim,
Służby Boga odprawiano,
Czem więcej dusz zyskiwano.

O wy wielcy pracownicy!
W Chrystusa Pana winnicy,
Wnieście do Boga swe modły,
Za nas niegdyś lud wasz podły.

Abyśmy tej wiary świętej,
Od przodków naszych przyjętej,
Aż do śmierci dochowali,
Zawsze w niej statecznie trwali.

Byśmy podług wiary żyli,
Bogu nabożnie służyli,
Przodków naszych naśladując,
W cnoty ich wiernie wstępując.

Sprawcie nam grzechów zgładzenie,
Kary Boskiej odpuszczenie,
W dobrem do końca wytrwanie,
Wieczne z Bogiem królowanie.

PIEŚŃ IX.
o Bł. Wincentym Kadlubku Biskupie Krak.
Melodyja jak o Ś. Stan. Wielki przed Bogiem.


Na ziemi polskiej bujnej w świętych plony,
Z rodziców zacnych, pobożnych zrodzony,
Dziś w szczęściu wiecznem cieszy się Wincenty,
Do nieba wzięty.

Na świecie żyjąc rodzicom uległy,
W cnotach gruntowny, w naukach był biegły:
Gdy się nad przyszłym zastanawia stanem,
Został kapłanem.

W zleceniach Króla nie zawiódł nadziei,
Względem młodziuchnej świętej Salomei:
A na Biskupstwo, będąc z cnot swych znany,
Zgodnie obrany.

Po lat dziesięciu godnego urzędu,
Z wielkiej pokory, z wnętrznego popędu,
Składa Biskupstwo, rzadki przykład daje,
Mnichem zostaje.

Rzewny był widok nie do opisania,
Gdy Pasterz trzodę żegnał wśród łez, łkania,
I spieszył boso przez dziesięć mil drogi,
W klasztorne progi.

Święty Patronie, gdy głosim twe czyny,
Twojej do Boga błagamy przyczyny,
By nam dał poznać w jak wielkiej jest cenie,
Duszy zbawienie.

PIEŚŃ X.
O Świętym Mikołaju Biskupie.



\relative c' {
   \clef tenor
   \time 3/4

   \autoBeamOff

   \stemDown c4 c8 c b \stemUp g | \stemDown c b c d e c \bar ":|:" \break
   e4 e8 e e c | d e d c b \stemUp g | \break
   \stemDown c4. d8 e b | c2 r4 \bar ":|"
}
\addlyrics { \small {
Krzy -- knij -- my wszy -- scy, zgo -- dne -- mi gło -- sa -- mi,
Win -- szu -- jąc so -- bie wza -- jem z_nie -- bio -- sa -- mi:
Że się na -- ro -- dził mi -- ło -- ścią prze -- ję -- ty,
Mi -- ko -- łaj świę -- ty.
} }




Krzyknijmy wszyscy, zgodnemi głosami,
Winszując sobie wzajem z niebiosami:
Że się narodził miłością przejęty,
Mikołaj święty.

Ledwie żyć bowiem w pieluszkach poczyna,
Aż zaraz Bogu post ostry zaczyna,
Zachowując go aż do ostatniego,
Skonania swego.

W młodości swojej, marnościami świata
Mężnie pogardza, i wszystkie swe lata
Trawi w naukach, Anielskiej czytości,
I pobożności.

Zmarłych rodziców dobra pozostałe,
Daje ubogim i na Boską chwałę:
A pielgrzymując w świętej Palestynie,
Cudami słynie.

W okręt napowrót z żeglarzami wsiada,
Przyszłą nawałność morską przepowiada:
Lecz za modlitwą jego straszne wały,
Wkrótce ustały.

Panieństwo córek, gdy rodzic ubogi
Myśli zaprzedać, posag w złocie drogi
Okienkiem wrzuca, czystość zachowuje,
Złą myśl tamuje.

Kapłanem będąc gdy od ludzi stroni,
Bóg mu swym głosem wielce tego broni,
Iść rozkazuje do Miry Lickiego
Miasta głównego.

Tam nieznajomy, po śmierci przeszłego
Biskupa, zgodnie z zrządzenia Boskiego,
Od zgromadzenia Biskupów obrany,
Konsekrowany.

Doskonale się w cnotach rozkrzewiwszy,
Światem i sobą zupełnie wzgardziwszy,
Niezliczonemi cudami uczczony,
Został wsławiony.

Trzech osądzonych na gardło niesłusznie
Mieszkańców Miry, od stracenia dusznie
Uwalnia, znowu sądzić rozkazuje,
Złość pokazuje.

Kupca gdzieindziej z zbożem jadącego,
Pieniądz mu dawszy, do miasta swojego
Dziwnie obraca, cieszy utrapionych,
Głodem zmorzonych.

Wszyscy którzy się jemu polecali,
Dziwnej pomocy zawsze doznawali:
Każdy w potrzebie swej był wspomożony,
I pocieszony.

Pełen cnot, cudów, zasług, gorliwości,
Gdy się wybiera do nieba wieczności,
Słyszy wesołe Aniołów śpiewanie,
Powinszowanie.

Nawet po śmierci w Bar cudami słynie,
Nikt się nie zawiódł naa jego przyczynie:
Wszyscy którzy się do niego udają,
Łaski doznają.

I my cię także pokornie wzywamy,
A jako dzieci do ojca wołamy:
Broń nas i ratuj w wszelakiej potrzebie,
Prosimy ciebie.

Spraw, byśmy w twoje ślady wstępowali,
Coraz to więcej cnoty przymnażali:
Byśmy za tobą święty Mikołaju,
Doszli do raju.


PIEŚŃ XI.
O Świętym Wincentym à Paulo.



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \stemDown c2. bes4 | a2 a | \stemUp a4( g) \stemDown a( bes) | d2 c | \break
   f e | d c | d4( c) bes( a) | \stemUp a2 g \bar "|:" g g | \break
   \stemDown bes \stemUp g | a4( g) \stemDown a( bes) | d2 c | f e | d c | \break
   d4( c) bes( a) | \stemUp g2 f \bar ":|"
}
\addlyrics { \small {
Gło -- śmy w_pra -- wo -- wier -- nych gro -- nie,
E -- wan -- ge -- li -- czne -- go mę -- ża:
Co sta -- jąc w_bli -- źnich o -- bro -- nie,
Łzy o -- su -- sza, złe zwy -- cię -- ża.
} }




Głośmy w prawowiernych gronie,
Ewangelicznego męża:
Co stając w bliźnich obronie,
Łzy osusza, złe zwycięża.

Napróżno chce go przed światem,
Los taić w ukrytym stanie:
Niewinność zowie go bratem,
Ozwało się powołanie.

Jeszcze w poranku młodości,
Wśród rowienników zabawy:
Widać po jego litości,
Do jakiej przeznaczon sprawy.

Duszy i serca przymioty,
Razem z Wincentym wzrastały:
Dla Boga pokochał cnoty,
Dla Boga poświęcił chwały.

Uczuć czystością pierś wzmacnia,
Na licach skromność zasiada:
Prostota umysł uzacnia.
Czynami roztropność włada.

Łagodność nauczycielem,
Święta pokora mistrzynią:
Słowo Boże pracy celem,
Wzorowym kapłanem czynią.

Niestety! lecz Bóg tak zrządził,
Już Turczyn za łupem ściga:
Nasz święty po morzu błądził,
Pojmany, łańcuchy dźwiga.

Wincenty w więzach śle modły,
Bóg wielki, dopełnia dzieła:
Dłoń pana kruszec rwie podły,
Co wiary godło cisnęła.

Pod opieką Matki Boga
Płyną; - po krótkiej żegludze,
Kiedy ominęła trwoga,
Pan składa podzięki słudze:

Że go na niewinnych łono,
Z bezbożnego wyrwał kraju,
Gdzie za główny punkt kładziono,
W sprosnem życiu szukać raju.

Już cię nie krępują pęta,
Wolny na łonie ojczyzny:
Miłość cię zapala święta,
I cierpiącym goisz blizny.

Co za obfite dlań żniwo!
Nie zna gorliwości granic:
Przejęty wiarą zbyt żywą,
Krew za nią przelać ma za nic.

Wszędy stając w sierot sprawie,
Twojem to dziełem Wincenty!
Żeś nam w Wilnie i w Warszawie,
Założył twój Zakład święty.

My ciebie naszym patronem,
W sprawie wieczności mieć chcemy:
Broń przed Najwyższego tronem
Nas grzesznych, bo poginiemy.

Patrzmy na ten wizerunek,
Co za dobroć się maluje!
W jego oku już ratunek
Nieszczęśliwy wyczytuje.

Boże wielki! Boże wieczny!
Wysłuchaj prośb twego sługi:
Stan nasz tu nie jest bezpieczny,
Boże widzisz te łez strugi.

Błagamy cię Jezu Chryste,
Racz nas wspierać twemi siły:
By przynajmniej chęci czyste,
Przy zgonie nas uwieńczyły.

PIEŚŃ XII.
O Świętym Wincentym à Paulo.



\relative c' {
   \clef tenor
   \time 3/4

   \autoBeamOff

   \stemDown c2 c4 | d2 d4 | e2 d8[ c] | d4 \stemUp g,8 r8 r4 | \stemDown d'2 d4 | \break
   e2 c4 | b2 d8[ c] | c4 b8 r8 r4 \bar "." c2 c4 | d2 d4 | \break
   e2 d8[ c] | d4 \stemUp g,8 r8 r4 | \stemDown f'2 f4 | e2 e4 | d2 d4 | \break
   e4 c8 r8 r4 | f2 f4 | e2 e4 | d2 e8[ d] | c4 c8 r8 r4 \bar "|."
}
\addlyrics { \small {
Oj -- cze sie -- rot i nę -- dza -- rzy,
Do cie -- bie głos wzno -- szą lu -- dy:
Pła -- czą dzie -- ci, ję -- czą sta -- rzy,
Wej -- rzyj w_stan nasz, ży -- cia tru -- dy,
Wej -- rzyj w_stan nasz, ży -- cia tru -- dy.
} }




Ojcze sierot i nędzarzy,
Do ciebie głos wznoszą ludy:
Płaczą dzieci, jęczą starzy,
Wejrzyj w stan nasz, życia trudy,
Wejrzyj w stan nasz, życia trudy.

Rzuć okiem na naszą ziemię,
W smutnej jesteśmy potrzebie:
Póki ciał dźwigamy brzemię,
Nie przestaniem wzywać ciebie.

Bóg przebłagan męką Syna,
Krzepi nas zesłaniem Ducha:
Że się skruchą gładzi wina,
Że kornych głosu wysłucha.

Ufni w miłosierdzie Pana,
Żebrzem grzechów odpuszczenia:
Dobroć jego niezrównana,
Nie odmówi nam zbawienia.

Twoje przed Bogiem zasługi,
Rodzą niepłonne nadzieje:
Na prośby wiernego sługi,
Bóg swe łaski na nas zleje.

Tobie Boże wiekuisty,
Poświęcamy żywot cały:
Odtąd jak łza będzie czysty,
A przyjm nas do twojej chwały.


PIEŚŃ XIII.
O Świętym Jacku. z Godzinek.



\relative c' {
   \clef tenor

   \autoBeamOff

   \stemDown c2 \stemUp g4 a | g2( f4) e | g g \stemDown a b | c2 c \bar ":|" \break
   e2 d4 c | d4( e) f2 | e4 d c d | e( f) g2 | \break
   f2 e | d4 d c2 \bar "|."
}
\addlyrics { \small {
Ja -- cyn -- cie świę -- ty z_fa -- mi -- li -- i da -- wnej,
W_Pol -- szcze za -- cno -- ścią, za -- słu -- gami sła -- wnej,
W_Wie -- ku dwu -- na -- stym na ten świat zro -- dzo -- ny,
Bądź u -- wiel -- bio -- ny.
} }




Jacyncie święty z familii dawnej,
W Polszcze zacnością, zasługami sławnej,
W Wieku dwunastym na ten świat zrodzony,
Bądź uwielbiony.

Wszyscy cię ludzie zowią swym patronem,
Bo ich pocieszasz w życiu i przed zgonem:
W nieszczęściu prosim bądź naszą obroną,
W smutku zasłoną.

Do szkół oddany nauki pilnował,
Chronił się złego, bo Boga miłował:
Wzór dawał wszystkim w życia niewinności,
W kwiecie młodości.

W dojrzalszym wieku obrał stan duchowny,
Ztąd trwoga i strach piekłu niewymowny,
Bo słowem Bożem grzeszników nawracał,
Z złej drogi zwracał.

Przytomny w Rzymie cudom Dominika,
Godność Prałata zmienia w zakonnika:
Bogactw się zrzeka, ubóstwo obiera,
Światu umiera.

Wrócił do polski w ubiorze zakonnym,
Wiarę rozsiewał narodom postronnym:
Z wielkich cnot Jacka wzięły wzory mocne,
Kraje północne.

Jak zdobi słońce swą jasnością ziemię,
Tak Jacek święty swej ojczyzny plemię,
Oświecał duchem Bożym napełniony,
Na wszystkie strony.

Karząc występki w duchu łaskawości,
Uczył narody zbawiennej mądrości,
Co stwierdzał gdy był niedowiarek jaki,
Cudnemi znaki.

Wzrok ślepym wracał, niemym mowę dawał,
Głuchych, schorzałych cudownie uzdrawiał:
Wskrzeszał umarłych, leczył niemoc długą,
Swoją zasługą.

Wybawiał wielu ciężkiej godnych kary,
Co było skutkiem dobrej w Jacku wiary,
Z paszczęki czartów dusze wydzierając,
Bogu oddając.

Gdy bystra wisła bardzo wylewała,
Przewozu ludziom mieć nie dopuszczała,
Jacek ją przeszedł suchemi nogami,
Z swemi uczniami.

Którzy w tem widząc Boską wcale sprawę,
Wzmocnieni wiarą, na płaszcz jak na nawę
Śmiało wstąpiwszy, mimo bystrość wody,
Przeszli bez szkody.

Matka Jezusa chwałą ozdobiona,
Mnóstwem Anielskich duchów otoczona,
Słowa łagodne do Jacka mówiła,
Mile cieszyła:

Wesel się synu Jacyńcie szczęśliwy,
Prośby twe przyjął Syn mój dobrotliwy;
Wszystko otrzymasz o co prosić będziesz,
Gdy w niebie siędziesz.

Z wielką czcią Jacka w niebo wprowadzono,
A po zapłatę przed Bogiem stawiono:
Szczęśliwy Jacek, dwojakiej korony
Chwałą uczczony.

Wszyscy go święci z weselem czekali,
Chóry Anielskie mile go witali:
Król wiecznej chwały przyjął go do siebie,
Posadził w niebie.

To ci śpiewanie w serdecznej miłości,
Oddajem Jacku, ty za nasze złości
Przejednaj prosim, uczyń łaskawego,
Syna Bożego.


PIEŚŃ XIV.
O Świętym Czesławie.
Melodyja jak wyżej.


Tobie niech zabrzmi Boże cześć i sława,
Przy dniu dorocznym świętego Czesława,

Który twe Imię rozgłaszał przed światem,
Z Jackiem swym bratem.

Sławą ujęty cudów Dominika,
Porzuca chętnie godność kanonika,
I z Patryarchy rąk habit odbiera,
Światu umiera.

Ogniem miłości Boskiej rozpalony,
Z Rzymu w północne udaje się strony:
Czechom, Ślązakom słowo Boże głosi,
Klasztory wznosi.

Gdy dzicz Tatarska polskie niszczy strony,
I aż w Śląsk swoje zapuszcza zagony,
Jego przyznają modłom Wrocławianie,
Swe zachowanie.

Coś życie strawił w kaznodziejskiej pracy,
Twojej przyczyny błagają rodacy:
Uproś nam łaskę byśmy w wierze stali,
Do śmierci trwali.


PIEŚŃ XV.
O Ś. Stanisławie Kostce.

\relative f {
   \clef tenor
   \key f \major
   \time 3/4

   \autoBeamOff

   f4 a c | f8[ e] f2 | d8 c bes4 a | g f2 \bar ":|" \break
   g4 bes8 g bes g | a4 c8 a c a | d8 c bes4 a | \break
   a g2 | g4 bes8 g bes g | a4 c8 a c a | \break
   d8 c bes4 a | g f2 \bar "|."   
}
\addlyrics { \small {
No -- wa ju -- trzen -- ko kra -- ju pół -- no -- cne -- go,
Bądź Sta -- ni -- sła -- wie, bądź Sta -- ni -- sła -- wie mi -- le po -- zdro -- wio -- ny,
Kwia -- te -- czku raj -- ski, kwia -- te -- czku raj -- ski bądź bło -- go -- sła -- wio -- ny.
} }
\addlyrics { \small {
Dro -- gi klej -- no -- cie na -- ro -- du na -- sze -- go,
} }



Nowa jutrzenko kraju północnego,
Drogi klejnocie narodu naszego,
Bądź Stanisławie, bądź Stanisławie mile pozdrowiony,
Kwiateczku rajski, kwiateczku rajski bądź błogosławiony.

Kochanie Boga w Trójcy jedynego,
Pociecho matki Króla niebieskiego,
Spraw o co proszę, 2. aby serce moje,
Pragnęło zawsze 2, Boga jako twoje.

Miłością pałasz Boga wszechmocnego,
Użycz iskierki ognia zbawiennego:
Nie trzeba wodą 2. zalewać miłości,
Twój ogień nasze 2. niech pali wnętrzności.

Jasność twej chwały między ludźmi słynie,
Słodkość cnót twoich na wszytek świat płynie:
Spuść kroplę z Boskiej 2. łaski pragnącemu,
Daj z rąk twych Pana 2. w ręce słudze twemu.

Wesołe niebo wszystko się raduje,
Gdy Kostka Boga na ręku piastuje:
Bierze z Anielskich 2. rąk gościa miłego,
Kostko, odrobin 2. udziel z stołu twego.

Dla tweo Panno kwiateczka wonnego,
Dla twego Jezu Kostki kochanego,
Niech łaska wasza 2. zewsząd mnie otoczy,
A duszę moją 2. z Bogiem swym zjednoczy.

Kostko kosztowna, perło Jezusowa,
Na wysokości nieba gwiazdo nowa,
Daj mi Jezusa 2. twe słodkie kochanie,
Utul rzewliwy 2. płacz i narzekanie.

Ratuj nas ratuj Kostko Stanisławie,
Oddal precz od nas wszelakie bezprawie,
A przeważnemi 2. u Boga prośbami,
Racz się przyczyniać 2. o Kostko za nami.

Niech Bóg łaskawy dla twojej przyczyny,
Przebaczy nasze zdrożności i winy:
Niechaj w nieszczęściach 2. udziela pociechy,
Które my słusznie 2. ponosim za grzechy.

Najukochańszy Chrystusa piastunie,
I ziomków twoich dzielny opiekunie,
Odwracaj od nas 2, karę i gniew Boski,
Przemień w pociechę 2. frasunki i troski.





PIEŚŃ XVI.
O Świętym Kazimierzu.



\relative c'{
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   c2. bes4 | a2 a | a4( g) a( bes) | d2 c | \break
   f e | d c | d4( c) bes( a) | a2 g \bar "|:" g g | \break
   bes g | a4( g) a( bes) d2 c | f e | d c | \break
   d4( c) bes( a) | g2 f \bar ":|"
}
\addlyrics { \small {
Ka -- zi -- mie -- rzu prze -- wy -- bor -- ny,
Mło -- dzień -- cze czy -- sty, po -- kor -- ny:
Nie -- gdyś Pol -- ski kró -- le -- wi -- czu,
A te -- raz nie -- ba dzie -- dzi -- cu.
} }




Kazimierzu przewyborny,
Młodzieńcze czysty, pokorny:
Niegdyś Polski królewiczu,
A teraz nieba dziedzicu.

Ozdobo kraju naszego,
Wzorze cnot wieku młodego,
Któż może ku twojej chwale,
Uwielbiać cię doskonale.

Gdyż ty w małości dziecięcej,
W rozkoszy życia książęcej,
Zupełnie światem wzgardziłeś,
A w Bogu się zatopiłeś.

Chwałę Jezusa miłego,
I Maryi matki jego,
Całą siłą pomnażałeś,
Na tej i nocy czuwałeś.

A ciało twoje pieszczone,
Jak srodze było martwione,
Postami, dyscyplinami,
Ostremi włosiennicami.

Tak syn królewski na dworze,
Jak w pustelniczej komorze,
Pełen cnot, bogomyślności,
Bogu służy w swej młodości.

Wreszcie chorobą złożony,
Gdy był do złego nęcony,
Wolał niewinnie umierać,
Niż przez grzech zdrowie odbierać.

O Boże jakeś łaskawy,
Gdy święte sług twoich sprawy,
Tak wielce sobie szacujesz,
Iż ich w niebie koronujesz.

Przez Kazimierza zasługi,
Odpuść grzechów naszych długi:
Zbaw nas od wszelkiego złego,
Doczesnego i wiecznego.

Uproś święty Kazimierzu,
Abyśmy z Bogiem w przymierzu,
Trwali wiernie i statecznie,
Potem w niebie żyli wiecznie.



uwaga. Na dzień Ś. Kazimierza może być także śpiewana Pieśń o N. M. P. Omni die, str. 202. przez tego Świętego ułożona; lub też po polsku: Dnia każdego, str. 207.



PIEŚŃ XVII.
O Świętym Izydorze Rolniku.



\relative c{
   \clef tenor
   \key f \major
   \time 3/4

   \autoBeamOff

   c4 f f | a2 g4 | g f g | bes2 g4 | \break
   a4 g a | c2 bes4 | a a bes | a2 g4 \bar "|:" c a c | \break
   bes2 a4 | bes g bes | a2 g4 | f f g | a2 bes4 | \break
   c bes a | g2 f4 \bar ":|"
}
\addlyrics { \small {
Wszech -- mo -- cny Bo -- że, cud w_I -- zy -- do -- rze
Świę -- tym spra -- wi -- łeś, że go zba -- wi -- łeś.
Je -- go wo -- ła -- nia, świę -- te wzdy -- cha -- nia,
Mi -- łe ci by -- ły, bo cię sła -- wi -- ły.
} }



Wszechmocny Boże, cud w Izydorze
Świętym sprawiłeś, że go zbawiłeś.
Jego wołania, święte wzdychania,
Miłe ci były, bo cię sławiły.

Wzywał cię Panie, w ubogim stanie,
Miał ufność w tobie, zasłużył sobie,
Aby w pomocy tak w dzień jak w nocy,
Twojej zostawał, chwałę ci dawał.

Byłeś przy pocie w jego robocie,
Z pomocą świętą i niepojętą;
Boś dawał siły gdy się zniszczyły,
Zdrowie, ochotę, bojaźń i cnotę.

Gdy orać z rana wyszedł dla Pana,
Modlitwę świętą czynił, zaczętą
Pracę kończyli, pługiem robili,
Z nieba posłani, Anieli sami.

Tak Bóg wysłucha, nie umknie ucha,
Temu co prosi, pomoc przynosi,
Da urodzaje, czego nie staje,
Bóg opatruje, wszystko gotuje.

Czyli przy szkodzie, czy przy pogodzie,
Cudownie z nieba, da czego trzeba;
Słudze swojemu, co ufa jemu,
Bóg błogosławi, potem go zbawi.

Ztąd niechaj chwała, będzie nie mała,
Bogu wiecznemu, Panu naszemu,
Że dał Patrona, w którym obrona
Jest pracownikom, przykład rolnikom.

Więc gospodarze, którzy ołtarze
Świętego czcicie, tak swoje życie
Prowadźcie święte, jako powzięte
Macie przykłady, cnot wszelkich ślady.

Bogu ufajcie, chwałę mu dajcie,
Z pracy rąk żyjcie, tego pragnijcie,
By wasze poty, ciężkie roboty,
Bóg błogosławił, potem was zbawił.

Uproś Patronie w życiu i zgonie,
Czego nam trzeba, chleba i nieba:
Nasze też role, dobytki, pole,
Błogosław ludzi, prosim cię słudzy.

PIEŚŃ XVIII.
O Ś. Homobonie Patronie Krawców. 13 Listop.



\relative c {
   \clef tenor
   \key f \major
   \time 3/4

   \autoBeamOff

   \stemUp c4 f f | a2 g4 | g8 g g4 a | \stemDown bes a r4 \bar ":|:" \break
   c4 a c | bes2 \stemUp g4 | a8 f \stemDown c'4 a | \stemUp a g r4 | \break
   \stemDown c4 a c | bes2 \stemUp g4 | \stemDown bes8 \stemUp g e4 g | g f r4 \bar ":|" 
}
\addlyrics { \small {
Dro -- gi klej -- no -- cie w_nie -- bie -- skiej ko -- ro -- nie,
W_to -- bie wy -- so -- kie u -- pa -- tru -- jem cno -- ty,
I prze -- wy -- bor -- ne du -- szy twej przy -- mio -- ty.
} }
\addlyrics { \small {
Po -- zdra -- wia -- my cię świę -- ty Ho -- mo -- bo -- nie:
} }




Drogi klejnocie w niebieskiej koronie,
Pozdrawiamy cię święty Homobonie:
W tobie wysokie upatrujem cnoty,
I przewyborne duszy twej przymioty.

Ręki wszechmocnej ty dobroci dzieło,
Samo cię Imię wskazywać poczęło,
Żeś był dobrego Ojca dobrym synem,
W posturze człeczej niebu Serafinem.

Szczęśliwy, żeś twe od młodości lata,
Poświęcił Bogu, nie próżności świata:
Sam cię Bóg na to przysposobił sobie,
Byś mu jak Aniół służył ku ozdobie.

Chrystusa Pana naśladując cnoty,
Ubóstwo jego miałeś za klejnoty:
Post i modlitwa z jałmużną złączona,
Twoja to była pasza ulubiona.

Tyś chleb z szpiżarni głodnym rozszafował,
Nie bacząc czembyś siebie utrzymował:
Lecz Bóg opatrzny nie chciał cię ogłodzić,
Kazał się chlebu bez mąki narodzić.

Ty po ulicach szukałeś żebraków,
Osieroconych wiaryś uczył żaków:
Tyś chromym służył, nagich przyodziewał,
Ożył posilon, co już ledwo ziewał.

Tyś dla ubogich dzban wysączył wina,
Aż Galilejska zabrzmiała nowina:
Naczynieś wodą świeżą nalał z studnie,
W słodkie się wino przemieniła cudnie.

Otwarte w północ stawałyć kościoły,
Gdzieś Boga błagał sam tylko z Anioły:
Znać że ci Chrystus drzwi serca otworzył,
Abyś w niem wszystkie starania umorzył.

Ku Stwórcy swemu pałając miłością,
Nieboś zniewolił ducha gorącością:
I w tym upale cały zanurzony,
Jak jedno serce z Bogiem zjednoczony.

Tak na ognistym stanąłeś ołtarzu,
Właśnieś jak świeca skonał na lichtarzu,
Ale cudownie wnet cię Bóg rozświecił,
Gdy wiela ludu chęć ku tobie wzniecił,

Co się opiece twojej polecali,
Skuteczną pomoc z zdrowiem odbierali.
Za co niech będzie Jezus pochwalony,
Dobry człowieku bądź w nim uwielbiony.

Wznieś w niebo ręce, przyłącz twe staranie,
Zjednaj nam łaskę, z upadku powstanie:
Byśmy się z grzechem rozłączyli wiecznie,
Wraz z tobą stali przy Bogu bezpiecznie.

PIEŚŃ XIX.
O Ś. Onufrym Pustelniku. 12 Czerw.



\relative c {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff
   
   \stemUp f4. c8 f4 g | a4. g8 g4 f | a4. g8 \stemDown a4 bes | \break
   c4. bes8 bes4 a \bar "|:" c4. bes8 bes4 a | d4. c8 c4 bes | \break
   \stemUp a4. g8 \stemDown bes4 a | \stemUp g4. a8 g4 f \bar ":|"
}
\addlyrics { \small {
Wi -- taj dziw -- ny pu -- ste -- lni -- ku,
Trój -- cy świę -- tej mi -- ło -- śni -- ku:
Wi -- taj Per -- ski kró -- le -- wi -- czu,
Nie -- bie -- skiej chwa -- ły dzie -- dzi -- cu.
} }




Witaj dziwny pustelniku,
Trójcy świętej miłośniku:
Witaj Perski królewiczu,
Niebieskiej chwały dziedzicu.

Od ciebie żebrzemy śmiele,
Onufry ziemski Aniele,
Bądź w prośbach naszych Patronem,
Przed najwyższym Boga tronem.

Patryarcho wiernej trzody,
Krynico dusznej ochłody,
Oddal od nas wszelkie trwogi.
Prowadź do zbawiennej drogi.

Wiemy z twojej obietnicy,
Iż wnet od Boskiej stolicy,
Skutek swej prośby odniesie,
Kto do ciebie ręce wzniesie.

Nie żałuj świętej powieki,
Podnieść na nędzne kaleki:
Spraw niech przez cię otrzymamy,
O co Boga upraszamy.

Przeciwne pomieszaj rady,
Zachowaj od wszelkiej zdrady,
Byśmy w łasce Boskiej trwali,
Złej przygody nie doznali.

Wszechmogący, wieczny Panie,
Wysłuchaj nasze wołanie:
A przez zasługi świętego
Pustelnika Onufrego,

Racz się zmiłować nad nami,
Grzesznemi chrześcijanami,
Teraz i w śmierci godzinę,
Wprowadź nas w nieba krainę.

Daj nam i kościoła twego
Podwyższenie, broń od złego,
Daj oświecenie niewiernym,
Wieczny pokój duszom wiernym.


PIEŚŃ XX.
O Ś. Rochu Patronie od powietrza.



\relative c' {
   \clef tenor

   \autoBeamOff

   \stemDown c4 d8 c b4 a | f'8 f e d c4 b \bar ":|" \break
   e4 d8 c b4 a | c8 b c d e4 e | \break
   d4 e8 c b4 a \bar "|." s4 s4 s4 s4
}
\addlyrics { \small {
Wiel -- ce ko -- cha -- ny w_Bo -- gu Ro -- chu świę -- ty,
U -- proś nam zdro -- wie u za -- gnie -- wa -- ne -- go,
Bo -- ga na -- sze -- go.
} }
\addlyrics { \small {
Któ -- ryś dla za -- sług twych do nie -- ba wzię -- ty:
} }




Wielce kochany w Bogu Rochu święty,
Któryś dla zasług twych do nieba wzięty:
Uproś nam zdrowie u zagniewanego,
Boga naszego.

Bo gdy ty będąc jeszcze tu na ziemi,
Słynąłeś światu cudami wielkiemi,
Że sam Bóg z nieba Anioła swojego,
Zesłał takiego

Żebyć uleczył ranę w prawej nodze,
Strzałą okrutną przestrzeloną srodze,
I takeś prędko został uleczony,
I pocieszony.

Tak cię Bóg swoją łaską opatrował,
Że nawet sam pies tobie usługował,
Gdy chleb przynosił posiłkowi twemu,
Tobie samemu.

Ponieważ cię Bóg dał nam za patrona,
Niechże nas zawsze strzeże twa obrona,
Od morowego powietrza prosiemy,
Niech nie giniemy.


PIEŚŃ XXI.
O Bł. Bronisławie Pannie.



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \stemDown c2 bes4 a | d2( f4) d | c bes bes a | \stemUp a2 g \bar ":|" \break
   g2 g4 a | \stemDown c2 \stemUp g | a4 g \stemDown a bes | c2 a | \break
   d4 bes a2 | \stemUp g f \bar "|."  s4 s s s  \break
}
\addlyrics { \small {
O jak są wiel -- kie da -- ry two -- je Bo -- że!
Któ -- re wy -- le -- wasz ze skar -- bu two -- je -- go
Nie -- prze -- bra -- ne -- go.  
} }
\addlyrics { \small {
Któż za nie go -- dnie wy -- dzię -- ko -- wać mo -- że;
} }




O jak są wielkie dary twoje Boże!
Któż za nie godnie wydziękować może;
Które wylewasz ze skarbu twojego
Nieprzebranego.

Sześć to już wieków blizko upłynęło,
Jak Bronisławę szczęście ogarnęło,
Twej chwały wiecznej, nigdy niepojętej,
I zawsze świętej.

W dniach naszych więcej przydajesz jej chwały,
Gdy oprócz Polski, Kościół nadto cały
Widzi ją w niebian umieszczoną gronie,
Na twojem łonie.

O jakaż radość serca nam napawa,
Gdy twoje dary, z których wielka sława
Dla Bronisławy, dziś szczególniej czcimy,
I w niej wielbimy.

Ciesz się Krakowie! Bóg nad tobą czuwa,
Coraz ci nowych patronów nadsuwa:
Szanuj ich cnotę i słuchaj ich rady,
Wstępuj w ich ślady.

Zaufaj w Bogu, Bóg ci nie da zginąć,
Gdy wiarą prawą, cnotą będziesz słynąć:
Modły patronów będą ci skuteczne,
Na wieki wieczne.

Patronko święta miasta i narodu,
Bezbożność, grzechy oddal z tego grodu,
Twą wielowładną przed Bogiem przyczyną,
Niech cnoty słyną.

O Bronisławo! niech twe imię święte,
Zniszczy niesławę, nienawiści wszczęte:
Niech się nawzajem jak bracia kochamy,
I pokój mamy.

Wielu klęskami lud jest uciśniony,
Od ciebie czeka prośby i obrony
Przed Bogiem, więc się racz wstawiać za nami,
Choć grzesznikami.

Do naszych czasów Bóg cię pozostawił,
Aby szczególniej imię twoje wsławił,
Policzając cię powagą kościoła,
Do świętych koła.

Z większą więc dzisiaj ufnością do ciebie
Wołamy, błagaj Pana twego w niebie,
Niech się zmiłuje, niech odpuści winy,
Bóg nasz jedyny.

Niechaj ci chwała zawsze będzie Panie,
Od nas niegodnych, a póki nas stanie,
W twej Bronisławie niech twe imię znamy,
Zawsze kochamy.


PIEŚŃ XXII.
O Ś. Salomei Pannie.



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \stemDown c2 a4 c | bes2( g4) bes | a c f a, | \stemUp a2 g \bar ":|" \break
   g2 g4 a | \stemDown bes2 \stemUp g | a4 a a bes | \stemDown d2 a | \break
   c2 f4 d | c2( d4) bes | a4 a bes \stemUp g | g2 f \bar "|."
}
\addlyrics { \small {
Śli -- czny kwia -- te -- czku a -- niel -- skiej czy -- sto -- ści,
Bło -- go -- sła -- wio -- na Sa -- lo -- me -- o cie -- bie
Pro -- sim, racz bła -- gać Bo -- ga za nas w_nie -- bie.
} }
\addlyrics { \small {
Pe -- łen Je -- zu -- sa, Ma -- ry -- i mi -- ło -- ści:
} }


Śliczny kwiateczku anielskiej czystości,
Pełen Jezusa, Maryi miłości:
Błogosławiona Salomeo ciebie
Prosim, racz błagać Boga za nas w niebie.

Ty pierwociny wieku młodziuchnego,
Kosztowną perłę panieństwa twojego,
Ugruntowałaś w cnotach pobożności,
Płomieniem Boskiej pałając miłości.

Zwyciężycielko świata, czarta, ciała,
W swem przedsiewzięciu odważna i stała:
W cichym małżonku żądześ uskromiła,
Gdyś go do swojej cnoty przywabiła.

Po śmierci męża z królewskiej godności,
Na zakonne się poświęcasz ostrości:
A zbudowawszy nowy klasztor w Skale,
W nim przemieszkałaś aż do śmierci trwale.

Boże! co w świętych przedstawiasz nam wzory,
Pogardy świata, głębokiej pokory:
Spraw to abyśmy ich przykładem żyli,
Ciebie kochałi a światem gardzili.


PIEŚŃ XXIII.
O Ś. Kunegundzie Pannie.
Melodyja jak wyżej


Ty coś zrodzona na królewskim dworze,
Jeszcze przy piersiach umartwienia wzorze,
I czci Jezusa, Maryi Imienia,
Przyjm Kunegundo od nas chwały pienia.

Postanowiwszy zachować panieństwo,
Bolesławowi oddanaś w małżeństwo:
Lecz skłaniasz do tej cnoty wolę jego,
Przez co otrzymał nazwę wstydliwego.

Litość twa znana nad ubogim ludem,
Nie jednym sławnaś za żywota cudem:
Tobie powszechne podanie przyznaje,
Żeś obdarzyła solą polskie kraje.

Klasztor, schronienie panieńskiej czystości,
Budujesz w Sączu, w wielkiej odludności:

Po śmierci męża gdy zstępujesz z tronu,
Tam się zamykasz i trwasz w nim do zgonu.

Boże co w świętych przedstawiasz nam wzory,
Pogardy świata, głębokiej pokory:
Spraw to abyśmy ich przykładem żyli,
Ciebie kochali a światem gardzili.


PIEŚŃ XXIV.
O Ś. Jadwidze Wdowie.
Melodyja jak wyżej


Jadwigo święta, z cnot swoich przesławna,
Ciebie ma we czci naród polski zdawna,
I za patronkę przed Bogiem uznaje,
Opiece twojej poleca swe kraje.

W małżeńskim stanie jaśniałaś cnotami,
Bóg cię obdarzył licznemi dziatkami:
Przez powściągliwość co z mężem ślubujesz,
Godny małżonkom przykład zostawujesz.

Fundujesz klasztor, zbierasz dziewic grono,
Mieścisz w nim córkę Bogu poświęconą,
I sama biorąc sukienkę zakonną,
Dajesz się Bogu na służbę dozgonną.

W modlitwach, postach byłaś ustawicznych,
Ubogim służąc w potrzebach ich licznych:
Słynęłaś darem proroczym, cudami,
Wstawiaj się prosim do Boga za nami.

Boże co w świętych przedstawiasz nam wzory,
Pogardy świata, głębokiej pokory:
Spraw to abyśmy ich przykładem żyli,
Ciebie kochali a światem gardzili.

PIEŚŃ XXV.
O Ś. Elżbiecie królowej Portug. — 8 Lipca.
i O Ś. Elżbiecie królowej Węgiers. — 19 Listop.




<<
  \new Voice = "melody" {
   \relative f {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \repeat volta 2 { 
   \stemUp f4 a8 g g4 f | \stemDown a8 a c a a4 \stemUp g
} \break

   \repeat volta 2 { 
   \stemDown c4 c8 c d4 d | e8 e f c d4 d | \break
   c8 bes \stemUp a4 g f  
} \break
   }
  } 
\new Lyrics {
  \lyricsto "melody" {
<<
   { El -- żbie -- to świę -- ta 
 
   <<
     { Lu -- zy -- tan }
%     \new Lyrics {
%       \set associatedVoice = "melody"
%     Wę -- gier -- ska
%     }
   >>
     kró -- lo -- wa,
   }
   \new Lyrics {
      \set associatedVoice = "melody"
      _ _ _ _ _ Wę -- gier -- ska _ _ _
   }
   \new Lyrics {
      \set associatedVoice = "melody"
      Na wspo -- mo -- że -- nie na -- sze bądź go -- to -- wa:
   }
>>
Ra -- tuj nas za -- wsze twe -- mi mo -- dli -- twa -- mi,
I za -- słu -- ga -- mi. 

  }
}
>>


Elżbieto święta

Luzytan
Węgierska
królowa,

Na wspomożenie nasze bądź gotowa:
Ratuj nas zawsze twemi modlitwami,
I zasługami.

Wszyslkieś swe skarby ubogim rozdała,
Sieroty, wdowy zawsześ wspomagała,
Chorym i nędznym łaskawieś służyła,
Pókiś tu żyła.

Ubogiś zakon Franciszka przyjęła,
I podłąś suknię za purpurę wzięła:
Dziwnie świat depcząc siebieś zwyciężała,
Ciało karała.

Spraw to u Boga twojemi modłami,
Niech pogardzamy świata marnościami,
Byśmy do nieba na gody trafili,
Tam z tobą żyli.

PIEŚŃ XXVI.
O ŚŚ. Obrońcach w czasie powietrza



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \stemDown a4. bes8 c4 c | d d b c | \stemUp a g a \stemDown c | \break
   d4 b c2 \bar "." c4 d bes a | c a \stemUp g g | \break
   \stemDown c4 d bes a | \stemUp g \stemDown c8.[( bes16]) a2 \bar "." \stemUp g4 a \stemDown bes a | c
}
\addlyrics{ \small {
Ro -- chu świę -- ty, cho -- rych lu -- dzi 
o -- so -- bli -- wszy Pa -- tro -- nie:
Racz mieć ży -- cie wszy -- stkich lu -- dzi
w_two -- jej dziel -- nej o -- bro -- nie.
Racz mieć ży -- cie...

} }
[1]




Rochu święty, chorych ludzi
Osobliwszy Patronie:
Racz mieć życie wszystkich ludzi
W twojej dzielnej obronie.
Racz mieć życie...

Ulecz chorych, pociesz zdrowych,
Darem Boskiej miłości:
Niechaj winy z twej przyczyny,
Bóg odpuści wszech złości.

Przez zasługi twego sługi,
Rocha tobie wiernego:
Jezu miły, ulecz siły
Duszy, ciała ludzkiego.

Łaską Boską napełniony
Swięty Sebastyanie,
Niech się przez cię miłosierdzie
Boskie, nad nami stanie.

Rozalija puslelnico,
Módl się do Boga twego:
Byśmy byli uwolnieni,
Od plag gniewu Bożego.

Święta Barbaro patronko
Ludzi umierających:
Ratuj dzielną twoją prośbą,
W chorobach zostających.

Wszyscy święci Patronowie,
Z naszego kraju strony:
Do waszej się uciekamy,
W swoich prośbach obrony,

O Boże w Trójcy jedyny,
Zmiłujże się nad nami:
Pokaż dziwne miłosierdzie
Nad swojemi sługami.


PIEŚŃ XXVII.
O ŚŚ. Obrońcach w skonaniu.



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major 
   \time 3/4

   \autoBeamOff

   \stemDown c4 bes8 d c d | e e d c bes a \bar ":|" \break
   e'4 f8 e d c | bes c d c bes a | \break
   e'4 f8 e d c | bes c d c bes \fermata a \fermata \bar "|." \break
}
\addlyrics{ \small {
P -- óki w_ży -- ją -- cem ma -- my du -- szę cie -- le,
Pó -- ki nam je -- szcze czer -- stwe słu -- ży zdro -- wie,
I -- dzie -- my do was świę -- ci Pa -- tro -- no -- wie.
} }
\addlyrics{ \small {
Spie -- szy -- my do was Bo -- scy przy -- ja -- cie -- le:
} }




Póki w żyjącem mamy duszę ciele,
Spieszymy do was Boscy przyjaciele:
Póki nam jeszcze czerstwe służy zdrowie,
Idziemy do was święci Patronowie.

Ciebie najpierwej prosim poufale,
Wodzu niebieskich wojsk święty Michale :
Przy twoich nogach lucyper się ściele,
Że nie chciał wielbić Boga w ludzkiem ciele.

Przytłum go prosim w naszym życia zgonie,
Stań nam z ognistym mieczem ku obronie:
Gdy do ostatniej przyjdziemy rozprawy,
Ty najprzód nasze ważyć będziesz sprawy.

Więc tak Chrystusa złóż w naszej uwadze,
By nie przeważył nas czart na twej wadze:
Byśmy ochotnym w cnotach idąc krokiem,
Boskim się z tobą cieszyli widokiem.

Aniele święty na strażą mi dany,
Proszę przez wszystkie zbawiciela rany,
Strzeż duszy mojej przy wyjściu jej z ciała,
Aby twarz Boską wraz z tobą widziała.

Przybądź w skonaniu naszem Dyzmo święty,
Wszakżeś ty z łotra do raju przyjęty:
Pokazał Chrystus miłosierdzie tobie,
To samo uproś i naszej osobie.

Niech będzie nasze w tych słowach skonanie:
Gdy do królestwa twego wnijdziesz Panie,
Pamiętaj o nas, niech słyszym usilnie,
Dziś ze mną w raju będziesz nieomylnie.

Barbaro święta, miej o nas staranie,
Gdyż tobie oddał Bóg nasze skonanie:
A przed ostatnim żywota momentem,
Uproś posiłek świętym Sakramentem.

Niech dusza mówi do wyjścia gotowa,
Jezus, Maryja i Józef te słowa,
Iżbyśmy życie tak nasze skończyli,
Byśmy przy tobie wiecznie z Bogiem żyli.







Zobacz też





  1.   W takcie 8 dodano łuk legato, aby dopasować ułożenie tekstu (jego podział na sylaby) pod zapisem nutowym.





 
Tekst lub tłumaczenie polskie jest własnością publiczną (public domain), ponieważ prawa autorskie do niego wygasły (expired copyright).