<<< Dane tekstu >>>
Autor Edward John Hardy
Tytuł Świat kobiety
Rozdział Córki i siostry
Wydawca Księgarnia Teodora Paprockiego
Data wyd. 1890
Druk Emil Skiwski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Waleria Marrené
Teresa Prażmowska
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ XXII.
Córki i siostry.
Czyż nie zobaczymy tych córek i tych sióstr?
Shakespeare „Król Lear,“ akt 3.

ŚŚliczna myśl — powołanie.
Ewa. Przypuszczam, że ci młodzi ludzie, tak dobrze wyglądający, są to studenci, albo chirurdzy, albo coś podobnego.
Maud. Niezawodnie. Czy wiesz, Ewo, chciałabym bardzo być dozorczynią szpitalną.
Ewa. To dziwne. Wszakże i ja to samo myślałam.
W taki sposób Punch niedawno wyśmiewał mięszane powody, popychające niekiedy kobiety do przyjęcia obowiązków sióstr-dozorczyń. Jest to sposób wyjścia z powszednich stosunków na bardziej interesującą widownię. Być siostrą-dozorczynią jest uważaném powszechnie za rzecz bardziéj heroiczną, niż być zwykłą dobrą siostrą, — tak jak być dobrą córką nie nadaje należytego znaczenia.
A jednak w wielu razach nie potrzebujemy szukać trudnych obowiązków, ale winniśmy spełniać te, co są nam najbliższe. Niech każda naprzód stara się być dobrą córką i siostrą. Nawet miły uśmiech lub dobre słowo w danym razie znaczą bardzo wiele. „Niech mnie pokrają na dziesięć tysięcy kawałków — mówiła raz młoda Amerykanka, — jeśli nie umiem wielu rzeczy, o których się nigdy mojéj matce nie śniło.“ Angielskie dziewczęta wyrażają się może w tym względzie mniéj dosadnie o swojém wyższém wykształceniu, ale w głębi ducha są o niém równie silnie przekonane. Niedziecięce uczucia, a nawet lekceważenie zbyt często można spotkać pomiędzy naszemi pannami. Nieszczęściem, nie są one wcale podobne w tym względzie do pani Carlyle, o któréj mąż pisał: „Posłuszeństwo rodzicom, zupełne, niczém niezachwiane, leżało na dnie jéj istoty. Mówiła często, iż to nawyknienie do posłuszeństwa było w życiu zbawieniem dla niéj i że wszystko, co dobrego miała w sobie, temu posłuszeństwu zawdzięczała.”
Każda kobieta w domowém kole ma swoje zadanie — zadanie miłości, pomocy i ukojenia, zarówno w drobnych przykrościach i zawodach, nieodłącznych od codziennego życia, jak i w wielkich smutkach, które zbyt często nas nawiedzają. Niech córka opuści niekiedy zabawę, by matki saméj nie zostawić, lub ojca rozweselić trochą muzyki wieczorem. Niech zawsze pamięta, ile winna ojcu; czynna jego miłość dostarcza jéj wszystkich potrzeb życia, które nieraz zdobywać musi z rozbolałą głową i niespokojném sercem. Należy mu więc dom miłym czynić.
Kraj cały doznał zawodu, gdy pierworodném dzieckiem królowéj była córka, nie syn. Książę Albert pisał wówczas do swego ojca, będącego w Koburgu: „Niezawodnie byłbym wolał syna i Wiktorya także,“ ale zaraz dodaje: „maleńka jest bardzo zdrowa i żywa.” Opowiadano mi, że kiedy strzały armatnie oznajmiły ten wypadek Londynowi, powstał ogólny okrzyk: „Tylko córka!” Kiedy chodzi o królewską rodzinę, z którą połączone są mniéj więcéj losy narodu, nie można się dziwić tym słowom. Tam jednak, gdzie idzie o zwykłą rodzinę, niezależnie od kwestyi interesów, największém szczęściem jest właśnie, gdy pierworodném dzieckiem jest córka. Jakże często najstarsza córka okazuje się pomocą dla rodziców i aniołem opiekuńczym domu! Przyznajemy, iż rzadko bardzo możemy sympatyzować z wykrzyknikiem: „Tylko córka!”
Dziewczęta często niecierpliwią się zpowodu, iż nie mogą iść w świat i zarabiać; ale córka i siostra może być sama przez się nieocenionym skarbem, którego za żadne pieniądze nie dostanie. Jeśli córka nie zawsze może coś dodać do zasobow domowych, może zawsze dać trochę czasu i starań swéj małéj siostrzyczce, któréj właśnie wyrzynają się ząbki; może dać sznurek albo haczyk bawiącemu się łowieniem ryb braciszkowi. Może pomódz staréj Maryi, kucharce, albo zastąpić pokojówkę, która przez ten czas pójdzie odwiedzić swoją starą matkę. Może się ubrać tak skromnie i ładnie, być tak uprzejmą, tak uśmiechniętą, iż matka, spoglądając na młodą, wesołą twarz, sama się rozweseli. Może napisać do ojca, nieobecnego z powodu swych zajęć, długi list, ze wszystkiemi nowinami domowemi, za który on wdzięczny jéj będzie. Może słuchać cierpliwie nudnych rzeczy, opowiadanych przez starą babkę, chociaż słyszała je już nieraz; może roześmiać się, gdy tego potrzeba, i uszczęśliwić staruszkę serdecznym pocałunkiem na dobranoc.

Nie ci kapłańską służbę pełnią tylko,
Którzy kapłańskie wzięli pomazanie;
Każdy, kto bliźnich szczęścia darzy chwilką,
Najpierwsze spełnia zadanie.


Weselem ptaszki sławę głoszą Pana,
Blaskiem swym gwiazdy i słońce;
Nam, którym miłość za prawo jest dana,
Zasługą — serce gorące.

Matka, wyjeżdżając raz w daleką podróż, prosiła trzy swoje córki, by wyraziły jéj dowodnie swą miłość. Jedna przyniosła marmurową tabliczkę z jéj imieniem, druga równiankę wonnych kwiatów, trzecia zaś powiedziała: „Matko, nie przyniosłam marmuru ani kwiatów, nie mam ich, ale mam serce, a w tém sercu wyryte jest twoje imię i pamięć o tobie. To serce, pełne miłości, towarzyszyć ci będzie w podróży i zostanie z tobą, gdziekolwiek będziesz.“
Ten ostatni podarunek jest najlepszym ze wszystkich, jakie córka matce lub ojcu ofiarować może. Choćby nawet nigdy grosza nie zarobiła, będzie to najdroższa nagroda za wszystko, co dla niéj uczynili. Opłaca ona swe miejsce przy domowém ognisku, pomagając matce dźwigać ciężar gospodarstwa i rzucając słodkie słówko lub uśmiech, niby kroplę oliwy, na wzburzony umysł ojca. Czegóż więcéj ojciec za swoje trudy może żądać od córek, jeśli nie wesela, uśmiechu i miłości? „Śmiech dziewczęcia — mówi de Quincey — należy do najmilszych dźwięków, jakie słyszéć można.“ A wielu ojców zgodzi się ze mną, iż to, co rozpędza troski, jest stokroć cenniejsze od złota i srebra. Czyż Tomasz Moore byłby był w stanie wytrwać wśród swoich cierpień, gdyby nie stała przy nim szlachetna córka Małgorzata Roper? Po jego śmierci otrzymała tę ukochaną głowę, wystawioną jednak wprzód na London-Bridge, przechowywała ją całe życie, a umierając, złożyć kazała na swoich piersiach i z nią pochować.
Crabb Robinson opowiada, iż pewna młoda osoba tak była głęboko wzruszoną czytaniem „Delfiny i Korynny,” iż kiedy pani de Staël przybyła do Londynu, udała się do niéj, rzuciła do jéj nóg i prosiła, by pozwoliła służyć sobie jako kopistka. Pani de Staël przyjęła ją bardzo łaskawie, ale jednocześnie starała się wykazać całe szaleństwo podobnego postanowienia: „Wyobrażasz sobie — mówiła, — że to rzecz przyjemna podróżować po Europie, widziéć rzeczy i ludzi najbardziej zajmujących; wierz mi jednak, przyjemność zostawania w ojczyźnie jest stokroć większą, a szczęścia, jakie w domu znaléźć można, nie opłaci największa sława. Masz ojca, ja nie mam. Masz dom, ja zmuszoną byłam podróżować, gdyż zostałam wygnaną. Bądź zadowoloną ze swego losu; gdybyś mój znała, nie zazdrościłabyś mi.” Te słowa odniosły skutek: młoda osoba powróciła do domu uleczona, stała się pracowitą, rozważną i wiodła odtąd użyteczne życie. Gdyby córki chciały zrozumiéć, iż pierwszym ich obowiązkiem jest rozjaśnić dom rodzicielski, mniéj słyszelibyśmy narzekań, które Punch wyśmiał w ten sposob: „Świat jest pusty, moja lalka jest wypchana otrębami, a ja chcę pójść do klasztoru.”
Jakkolwiek można być pożyteczną w domu, wiele panien myśli teraz, iż najlepiéj dla nich dom ten opuścić; zajmują więc miejsca w sklepach, na poczcie i t. p., ażeby módz w godzinach wolnych od pracy naśladować obejście zarobkujących mężczyzn. Tysiące jest podobnych dziewcząt w Londynie; największą ich przyjemnością włóczenie się po ulicach, pieniądze zarobione zaś co do grosza wydają na stroje lub gorzéj jeszcze. Piękne przygotowanie do małżeńskiego życia!
Pani Manooverer mówi, iż jest bardzo szczęśliwą ze swemi córkami, tylko nie zdołała ich jeszcze za mąż wydać. Cokolwiek myślą o tém matki, ojcom rzadko bardzo pilno jest rozstać się z córkami; nie uważają wogóle, by zięć stanowił odpowiednią kompensatę. „Ważna to rzecz, młodzieńcze — mówi zrozpaczony ojciec, — przyjść do starego człowieka i wziąć mu jedyną córkę, radość domu, promień słońca jego dni ostatnich. Daję wam przecież moje błogosławieństwo, życzę szczęścia i...” „Ależ ja jéj nie zabieram — przerwał młody z niezmierném wzruszeniem, — oboje zostaniemy z tobą...”
Siostry mogą bardzo wiele dobrego uczynić w swéj rodzinie przez wpływ na młodsze rodzeństwo. Maleństwa są zwykle z niemi swobodniejsze, niż ze starszemi, mają więc ku temu ciągłą sposobność, nieraz większą nawet niż matka. Mogą także wpoić w braci, nieraz zepsutych szkolném towarzystwem, poszanowanie dla kobiety. Niech nie postępują jak te panny, co żałują swych chwil i talentów dla braci, rachują się z każdém słówkiem do nich zwróconém, a poza domem, w towarzystwach, starają się zachwycić każdego mężczyznę. Młodzi ludzie narażeni są na różne pokusy; jest dla nich rzeczą bardzo ważną, gdy mają siostry, które kochają, z których są dumni, bo to w danéj chwili może ich powstrzymać od upadku. Niech siostra porzuci zajmującą książkę, ażeby zaśpiewać duet ze starszym bratem, albo téż zabawić się z młodszym w jaką grę dziecinną, która go tak uszczęśliwia. Codzień ten młodszy podrasta i minie sposobność przywiązania go do siebie temi jedwabnemi nitkami wspomnień, nigdy nietracącemi swéj siły. „Więc masz się żenić?” — pytał młody człowiek drugiego. „Wkrótce.” „Zapewne sądzisz ją aniołem?” „O! nie, mam cztery siostry.”
Wogóle bracia dużo wymagają od sióstr, a wzamian niewiele dla nich chcą uczynić. Niektórzy przecież nadmieniają, że jest to winą sióstr, które źle użytkują z ich energii i dobréj woli. Gdyby jednak siostry starały się braciom dom uprzyjemnić, uwzględniając ich gusta i antypatye, staraliby się oni jaknajwięcéj wieczorów w nim spędzić i sprawiłoby im to prawie tak wielką przyjemność, jak kochankom chwile razem przebyte. Tymczasem panna, mająca starającego się, uważa brata za osobę zbyteczną. Wiem, iż pisząc te wszystkie uwagi, żądam bardzo wiele od sióstr, nie wątpię jednak, iż rozumne i dobre dziewczęta mogłyby więcéj jeszcze dla swych braci uczynić, a czyniąc to, wpłynęłyby szczęśliwie na ich charakter i uczyniły dom prawdziwie rodzinnym, a tém samém szczęśliwym.
Historya podaje nam tyle przynajmniéj nazwisk sławnych sióstr, co żon, — sióstr, które pracowały nad tém, ażeby brata uczynić pożytecznym, wielkim, sławnym. Z pomiędzy wszystkich wymienię tylko dwie: Karolinę Herschel i Dorotę Wordsworth. Grób téj ostatniéj znajduje się po prawéj stronie grobu brata na cmentarzu w Grasniere, pod cieniem jodeł, w blizkosci górskiego strumienia. Obok leżą téż wierna małżonka poety i jego dzieci. Pielgrzymi ze stron wszystkich odwiedzają to miejsce, ale niewielu z nich zna wpływ Doroty na twórczość brata. Bezimienny autor opisuje to ślicznie w następującym wierszu, umieszczonym w Spektatorze:

Siostrą mu tylko — siostrą była;
Przecież jaśniała wesołość w jéj oku.
Nigdy: „Jam jemu wszystko poświęciła,”
Zawsze myślała: „Stać mu mam u boku.”

Przez całe życie modłów jéj osnową
Nie jéj pomyślność, lecz sława poety!
A świat nie wiedział, że wieszcz odział w słowo
Wszystkie uczucia i myśli kobiety.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Edward John Hardy i tłumaczy: Teresa Prażmowska, Waleria Marrené.