Życie za życie/List XI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Życie za życie |
Podtytuł | Powieść |
Wydawca | Redakcja „Mód Paryzkich“ |
Data wyd. | 1822 |
Druk | Władysław Szulc i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Masz słuszność, Albino, głos twój doleciał mnie w chwili szału i zbudził, głos twój dostraja mnie do mojej własnej miary. Nie czas mi się roztkliwiać i rozmarzać, powinienem być silnym za nią i za siebie, powinienem zapanować nad sobą, by zdobyć panowanie i nad nią, i zebrać wszystkie siły na tę walkę z duchem, bo walka idzie na śmierć i życie.
Nie łudzę się; wiem iż rzuciłem przyszłość całą w tę miłość i nie żałuję tego, bo tylko taka miłość posiada ożywczą siłę, tylko taka miłość cuda zdziałać może.
Dla mnie niema już powrotu; zrozumiałem to w dniach owych, gdy spotkała mnie pierwsza boleść, pierwsze zwątpienie, gdy szalony, sądziłem już że ją mogę utracić i próbowałem bez niej spojrzeć w życie.
Teraz powoli pomiędzy nas powraca cisza, miłość nasza znów odbija pogodę nieba, jak szyba wody po burzy, i tylko falowanie powierzchni przypomina, że spokój ten nie trwał zawsze. Ale kto nam powróci spokój przedburzny i tę niczem niezmąconą ufność przeszłości?.. kto nam wróci to co jest niepowrotnem?!.
Cierpieniem z anioła wytwarza się człowiek, cierpieniem wszystko budzi się do życia, dochodzi samopoznania i świadomości siebie: cierpienie, to konieczna faza przejścia. Wiem o tej zasadniczej prawdzie bytu, a jednak żal mi tego utraconego raju, do którego niema już powrotu.
Serce moje mięknie i niewieścieje. Czemu budzi się we mnie ten niewczesny żal, skoro wiem, iż to co było, być musiało, to co jest, jest koniecznem? Nie czas mi teraz myśleć o przeszłości, gdy chwila obecna stanowi o całem życiu mojem.
Ty, Albino, przejrzałaś do głębi tego ducha, którego ja, rozkochany, rozwikłać nie mogłem, ty wysoką myślą objęłaś tę istotę i sformułowałaś dokładnie to, co dla mnie było dopiero przeczuciem.
A jednak w tej przeczystej naturze jest coś, co uchodzi nam obojgu, coś, czego zrozumieć nie mogę. Spokój wrócił pomiędzy nas, ale Idalia pozostała smutną, jakby rozżaloną. Na jej jasnem czole przechodzą fale myśli bolesnych, na ustach osiada jakiś tajemniczy uśmiech cierpliwego smutku. Blade dawniej rumieńce zbiegły się na licach gorączkowo i oddzieliły od twarzy, bielszej, przezroczystszej niż dawniej, a wzrok mglisty coraz częściej odwraca się od ziemi i tonie w przestworzach, jak gdyby tam szukała schronienia przed walką i zmęczeniem życia. Czasem znowu spotykam jej spojrzenie, tkwiące we mnie z tak nieujętą tęsknotą, z tak dojmującą boleścią, że wytrwać pod niem nie mogę, i pytam samego siebie, czem zasłużyłem na ten niemy wyrzut? Powtarzam ci, pomiędzy nami jest cóś, czego zrozumieć nie mogę.
Czyż samo realne życie jest dla niej tak nieznośne, że każdy krok postawiony na tej drodze sprawia jej mękę a w takim razie czy mam prawo budzić ją z marzeń, wśród których spokojna prześniłaby życie? Gdy patrzę na jej cierpienie, wyczerpuje się duch mój, ale nigdy miłość, i lękam się zapytać o powód tej boleści, by znów nie wywołać starcia, nie podrażnić tej księżycowej istoty ziemskiem uczuciem i ziemskim wyrazem.
Daremnie rozumuję, daremnie zbieram siły: ja jej uśmiech okupiłbym kosztem krwi mojej całej, a ty chcesz bym po cierpieniach i głogach wiódł ją na życie walk i burz.
Niech śni jak dawniej, niech marzy i roi, niech zrobi ze mnie niewolnika swego: potrafię wszystko przenieść, bylem patrzał na pogodę jej czoła, byle znów uśmiech wrócił na jej usta, byle znów mogła być taką jak wczoraj.
Rozumowania twoje są słuszne, Albino, a jednak ja ich posłuchać nie potrafię. Przeciwko nim staje nieprzeparta logika namiętności i zwycięża. Ja nie mogę być innym niż jestem, inaczej kochać niż kocham, a jeśli nie przetworzyła jej miłość sama, ja nie mam prawa narzucać jej mojej wiary, chociaż mam przekonanie że w niej tylko jest zbawienie, nie mam prawa rozrządzać jej duchem i urabiać go wedle pojęć moich. Wszak każda istota powinna mieć zostawioną wolność sumienia i myśli. Ja nie chcę, nie mogę przez walki i cierpienia przetwarzać jej moralnego jestestwa.
Czy nie mam słuszności? osądź sama, ty co umiesz wszystko pojąć, wszystko zrozumieć, ty z najwyższą inteligencją jaką zaznałem, z najgorętszem, z najczystszem sercem, osądź sama.