Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/August Hiacynt Dziarkowski
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | August Hiacynt Dziarkowski |
Pochodzenie | Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX |
Wydawca | Marya Chełmońska |
Data wyd. | 1901 |
Druk | P. Laskauer i W. Babicki |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom pierwszy |
Indeks stron |
Dziwne zaiste uczucie ogarnia piszącego, jeżeli, zabierając się do skreślenia żywota człowieka dla społeczeństwa swego niewątpliwie zasłużonego, zaraz na wstępie spostrzega, iż nie będzie mógł czytelnikom swym powiedzieć nic pewnego ani o dniu urodzenia, ani o kilkudziesięciu pierwszych latach życia tego, o którym pisać zamierza. Gdyby to jeszcze chodziło o jakiego starożytnego greka albo rzymianina, a chociażby nawet o humanistę z wieku XVI-go, brak danych takich nie raziłaby może zbytecznie, łatwo bowiem każdy domyślałby się, że widocznie szczegóły te z biegiem wieków musiały zatonąć w niepamięci, jeżeli nie wspomina się o nich. Inaczej jednak rzeczy się mają, gdy mowa o człowieku, który, oddawszy współobywatelom i krajowi zasługi znakomite, dni swoich dokonał w drugiej ćwierci wieku bieżącego. Brak taki musi uderzyć każdego, budząc podejrzenie, iż powstał może tylko z niedbalstwa, czy niedopatrzenia nagannego ze strony pisarza. Zdarza się wszelako, że pomimo poszukiwań skrzętnych nie zawsze udaje się wynalezienie szczegółów, o które chodzi, chociaż należą one do przeszłości stosunkowo wcale niedawnej.
Uwagi powyższe nasuwają się przy rozpatrywaniu żywota Augusta Hiacynta Dziarkowskiego, lekarza dzielnego i obywatela prawego — wiadomo o nim na pewno tylko, zę był dzieckiem Warszwawy, ale o dniu i roku urodzenia jego nigdzie dowiedzieć się niemasz sposobu. Istnieje wprawdzie kilka życiorysów jego, ale żaden, niestety, pod tym względem objaśnić nas nie umie. Gdy się napróżno naszukało w księgach, nie zawadzi czasem zajść na cmentarz i spytać nagrobka, w tym jednakże wypadku i to nie doprowadza do celu, ponieważ Dziarkowski spoczął w ziemi bez grobowca i napisu. Podobno w Warszawie istnieje jeszcze archiwum po b. Towarzystwie przyjaciół nauk, którego członkiem przez długie lata był Dziarkowski, może tam znalazłoby się wyjaśnienie, ale archiwum wymienione, dotąd nie jest dla nikogo dostępne. Wobec tego musimy się, na teraz przynajmniej, wyrzec nadziei odnalezienia daty urodzin.
S. Kośmiński[1], opierający się, jak się zdaje na Encyklopedyi Orgelbranda, pisze, iż Dziarkowski urodził się około r. 1747, oraz, że w Strasburgu i Halli przykładał się do nauk lekarskich, które w drugiem z tych miast ukończył W r. 1782 i otrzymał dyplom doktorski. Ta ostatnia data jest niewątpliwie pewna, ponieważ rok wymieniony znajduje się na rozprawie doktorskiej, drukowanej w Halli p. n, «De prima causa morborum quatenus et a partibus fluidis oriri potest.» Jeżeli zaś i pierwsza byłaby nie nazbyt od prawdy odbiegającą, to Dziarkowski kończąc uniwersytet musiałby był mieć już około lat 35, a że za owych czasów nauki lekarskie nie trwały zwykle nawet lat pięciu, nasuwa się przeto pytanie, czem się mógł zajmować aż do trzydziestego roku życia swego, a na nie odpowiedzi pewnej nigdzie znaleźć nie można. Mój pod tym wględem domysł wypowiem poniżej.
Po powrocie do kraju Dziarkowski, posiadający widocznie stosunki i poparcie w Warszawie, otrzymał od rządu polecenie udania się na Podole i Ukrainę dla toczenia walki z wybuchłą tam właśnie zarazą morową. Usiłowania jego w kierunku tym musiały być uwieńczone powodzeniem, ponieważ za działalność swą zaszczycony został przez króla Stanisława Augusta medalem złotym «bene merenti». W r. 1786 osiadł stale w Warszawie, gdzie zajmował się wykonawstwem lekarskiem prywatnem, oraz był lekarzem w szpitalu Dzieciątka Jezus. W r. 1788 na zlecenie rządu dokonał rozbioru chemicznego wód w Bejscach w Sandomierskiem, z czego wnioskować wolno, iż musiał cieszyć się sławą chemika biegłego, że zaś wówczas lekarze wogóle, mniej jeszcze niż dziś, zajmować się byli zwykli chemią, będącą u nas wyłącznie w rękach aptekarzów, więc może nie byłoby pozbawione prawdopodobieństwa przypuszczenie, że Dziarkowski, zanim się zabrał do nauki lekarskiej, poprzednio był już aptekarzem, toby nam też tłómaczyło dostatecznie jego tak późne ukończenie nauk uniwersyteckich. Domysł ten zyskuje nadto poparcie przez to, że w r. 1794 na żądanie Departamentu wojny napisał i wydał farmakopeę polną[2], czegoby z pewnością nie był zdołał uczynić, gdyby mu zawód aptekarski był obcym zupełnie. W roku wymienionym też złożył liczne dowody gorliwości obywatelskiej, a widząc niedolę ludu warszawskiego i litując się nad cierpieniami jego, niedość, że chętnie i bezinteresownie niósł pomoc lekarską, ale nadto ofiarował wtedy na ulepszenie szpitali 24,000 złp., sumę, jak na owe czasy, nasyć znaczną.
Z opustoszałej pod rządem pruskim Warszawy wyprowadził się w r. 1799 i osiadł w Płockiem, gdzie w zaciszu wiejskiem przez lat kilka żył w spokoju, oddając się pracom naukowym. Wtedy to wyszła książka jego p. n, «Wybór roślin krajowych dla okazania skutków lekarskich ku użytkowi domowemu,» (Warszawa, 1803; wyd, II tamże, 1806; wyd. III tamże, 1821), ciesząca się u publiczności powodzeniem wielkiem i zasłużonem, Również w czasie tym ogłosił kilka rozpraw drobniejszych, odnoszących się do szczepienia krowianki[3], nad którego rozpowszechnieniem pracował słowem, piórem i czynem z gorliwością niezwykłą, pomimo, że spotykał się z oporem nietylko społeczeństwa, ale nawet niektórych powag lekarskich. O tych rozumnych i zacnych zabiegach jego tak się wyraża Bergonzoni[4]: «Niech mi w tem miejscu wolno będzie podać do wiecznej pamięci odwagę kolegi naszego Dziarkowskiego, który najpierwszy w kraju naszym, a szczególniej w tej stolicy wziął się do uskutecznienia i rozszerzenia tego szczęśliwego środka (t. j. szczepienia krowianki), któremu zawsze skutek pomyślny odpowiadał; co stało się prawdziwem zachęceniem dla innych lekarzy, aby się wzięli do śmiałego w tym przedmiocie działania. Powiększył sobie przez to ten uczony mąż prawo do narodowej wdzięczności, na którą z innych także powodów i gorliwych przedsięwzięć dla zdrowia ludzkiego sprawiedliwie zasłużył»
Utworzone z łaski Napoleona księstwo Warszawskie zawezwało znów Dziarkowskiego do szerszej działalności, o czem sam tak mówi: «W roku zaś 1807 powołany z spokojności domowej już zupełnie naruszonej (przez ruchy wojsk francuskich w Płockiem), przeznaczony od komisyi Rządzącej, owej matki następnych władz rządowych, do Dyrekcyi najwyższej lekarskiej, gdy jej organizacyą zajęty byłem, nie przepomniałem przy niej zamieścić i szkoły nauk lekarskich, potwierdzonej przez powyższą magistraturę, która dopiero w roku 1809 swój skutek odebrała, znowu obarczony nowemi mozołami i zwalczeniem przeszkód ówczesnych w tworzeniu ich, wsparty odwagą i patryotyczną gorliwością nieoszacowanych kolegów Wolffa, Czekierskiego, Brandta, Hoffmana, Weissa, medycyny doktorów, Celińskiego — aby pamiętną na późne wieki, jak najpotrzebniejszą dla wszelkich klas obywateli uczynić przysługę, pierwszą zaś w dziejach podobnych instytutów oświeconego świata,»[5]. Twierdzenia powyższe, dla dania próbki stylu zawiłego, którym się posługiwał Dziarkowski, powtórzone dosłownie, wymagają pewnego sprostowania. Nie chcąc bynajmniej posądzać go o samochwalstwo rozmyślne, przypuścić należy, iż piszącego po lat dziesiątku pamięć starca zawiodła i że w najlepszej wierze przeinaczył cokolwiek rzeczy skądinąd prawdziwe. Dziarkowski był istotnie członkiem najwyższej Dyrekcyi, a następnie Rady lekarskiej, ale organizacya jej, chociaż się do niej także bezwątpienia przykładał, przez rząd nie jemu, ale J. Chr. Arnoldowi powierzoną była. Co się zaś tyczy założenia wydziału akademicznego lekarskiego, którego dziekanem był Dziarkowski, aż do chwili wcielenia go do uniwersytetu królewsko-warszawskiego, to nadmienić wypada, że pierwsza myśl założenia szkoły tej, podług źródeł bardzo poważnych, nie od niego, ale od Fr. Brandta wyszła, a Dziarkowski z kilku innymi lekarzami tylko przyczynił się znacznie do jej urzeczywistnienia.[6]. Właściwie błędnem jest też zaliczenie Hoffmana i Weissa do założycieli wydziału, pomimo że nazwiska ich znajdują się na medalu, wybitym na pamiątkę założenia szkoły; jest tam także wymieniony J. B. Freier, pominięty przez Dziarkowskiego, ale i on się tam znalazł niewłaściwie. Trzej wymienieni lekarze należeli wprawdzie od samego początku istnienia jego do wydziału, Hoffman i Freier jako profesorowie, Weiss zaś jako prosektor Brandta, nie będąc jednak założycielem[7]. Bądź co bądź, przyznać w każdym razie należy Dziarkowskiemu, że w znacznej mierze przyczynił się do powstania tak potrzebnej i użytecznej szkoły, oraz że jej chętnie i bezinteresownie służył, starając się wszelkiemi siłami o jej rozwój pomyślny.
Gdy w r. 1817 wydział akademiczny lekarski przyłączony został do nowo utworzonego uniwersytetu, Dziarkowski otrzymał katedrę patologii i semiotyki, oraz godność dziekańską, ale już w roku następnym, przywalony wiekiem i tyloletnią pracą znużony, uchylił. się od obowiązków profesorskich, nie przestając wszakże pracować dalej w nauce i pełniąc do śmierci prawie służbę lekarską w szpitalu św. Ducha.
Więc należał do Towarzystwa przyjaciół nauk, jak wspomniałem już powyżej, był nadto członkiem czynnym Kr. Towarzystwa ekonomicznego i Towarzystwa lekarskiego warszawskiego; piastował także godność radzcy w ministeryum spraw wewnętrznych.
Powszechną czcią i uznaniem otoczony, żywota zacnego dokończył w d. 15 marca r. 1828.
Oprócz prac drukiem ogłoszonych, powyżej już wspomnianych, na wzmiankę pochlebną zasługuje jeszcze jego Poradnik domowy (Warszawa, 1819; Cz. I, str. XV, 328 i 9; Cz. II, str. 816, 8, 2, i 4 tabl.), o którym na początku przemówienia «Do Czytelnika» tak się sam wyraża: «Wydając dziełko o roślinach krajowych na użytek domowy w roku 1803, na końcu jego przyrzekłem wygotować i drugie pod tytułem wychodzącego dziś na widok publiczny. Usunąwszy się od wielkiego świata, pracowałem nad niem lat trzy, a w r. 1806 po raz ostatni przejrzane miało pójść do druku w Warszawie, gdy właśnie w te czasy, wojenne obroty niepodobnym przewóz z województwa Płockiego uczyniły, sławni też goście, dostawszy się w zawiślańskie strony, niewinne to dziełko w ustronnym domeczku tak począstkowali, iż ze szczupłej pozostałości nie wypadło dla wydawcy, pragnącego się współrodakom z przyrzeczonego długu uiścić, jak nową nad niem zająć się pracą,» Obowiązki publiczne długo nie dozwalały na dokończenie dzieła, więc też dopiero po usunięciu się od nich mógł je wydać. Chociaż książka sama, jako przestarzała, utraciła wartość praktyczną już prawie zupełnie, to jednak zasady, któremi autor powodował się, pisząc ją, jako wiecznie młode i prawdziwe, zawsze godnemi będą uznania i naśladowania.[8]
- ↑ «Słownik lekarzów polskich» str. 105.
- ↑ Pharmacopoea castrensis et nosocomialis exercitus nationalis. Warszawa, 1794.
- ↑ Wymienia je Kośmiński w «Słowniku lek. po1.,» str. 106.
- ↑ Michał Bergonzoni — dr. med., urodzony w Bolonii w r. 1744, do Polski przybył w r. 1775, do r. 1790; w którym osiadł w Warszawie, trudnił się wykonawstwem lekarskiem po dworach wielkopańskich i w Lublinie; w r. 1792 otrzymał indygenat i mianowanie na lekarza naczelnego całej siły zbrojnej; też same obowiązki pełnił w wojsku ks. Warszawskiego. Był członkiem czynnym Tow. przyj. n. i od r. 1805 do 1819 prezesem działu umiejętności. W r. 1812 wystąpił ze służby wojskowej. Umarł w Warszawie d. 5 marca r. 1819. Życiorys jego, napisany przez F. Kincla, znajduje się w Roczn. Tow. kr. warsz. przyj. nauk, t. XIII. str. 467 i nast. — Słowa podane w tekście wyjęte są z życia L. Lafontena w przywiedzionych Rocznikach, t. X, str. 185.
- ↑ Z przedmowy «Do Czytelnika» w «Poradniku domowym» (Warszawa, 1819). Cz. I, str. X.
- ↑ A. Helbich «Wiadomość o życiu Brandta» (Pamiętnik Tow. lek. warsz. T. I, str. 517 nasy.)
- ↑ A. Helbich, l. c. str. 518 i J. Tomorowicz u Gąsiorowskiego «Zbiór wiadomości do hist. sztuki lek. w Polsce» T. III, str. 49 i życiorys Hoffmana w «Słown. lek. pols.» Kośmińskiego.
- ↑ Wyszczególnienie całego dorobku naukowo-literackiego Dziarkowskiego znaleźć można w Kośmińskiego «Słown. lek. pols.,» str. 106. Por. też K. Wł. Wójcickiego «Cmentarz powązkowski», t. II, str. 15, gdzie wymieniona jest jeszcze jedna praca razem z K. Siennickim wydana, a zarówno przez L. Gąsiorowskiego, jako też przez S. Kośmińskiego pominięta.