Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Ignacy Hołowiński

<<< Dane tekstu >>>
Autor Seweryn Popławski
Tytuł Ignacy Hołowiński
Pochodzenie Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX
Wydawca Marya Chełmońska
Data wyd. 1903
Druk P. Laskauer i W. Babicki
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom drugi
Indeks stron
Ks. Ignacy Hołowiński.
(*1800 — †1855.)
separator poziomy
P

Pośród całej plejady duchów, które w ubiegłym wieku przekazały przyszłości tradycyę przywiązania do Kościoła i rzuciły posiew dojrzewający nieustannie z pokolenia na pokolenie, uwydatnia się postać arcybiskupa Holowińskiego. W grubych ona zaledwie się jeszcze przedstawia zarysach, ale to też jeszcze nie znalazła swojego artysty, któryby ją godną biografią wykończył, wycieniował i tem bodajże na pierwszem miejscu wśród współczesnych mężów Kościoła postawił. Słowem, piórem, przykładem pracował on do ostatniego tchnienia ku pożytkowi świętej Instytucyi, której był przedstawicielem; i zmogła go ta praca ustawiczna i przedwcześnie, w sile wieku męskiego, sprowadziła do grobu.

Według współczesnego stalorytu.

Urodził się Hołowiński w Owruczu d. 24 września 1800 r. Nie wyszedł jeszcze z lat dziecięcych, gdy śmierć zabrała mu ojca, Piotra, w r. 1810. W smutnem położeniu została osierocona rodzina. Spuścizną pośmiertną było tylko dobre imię nieboszczyka, a ośmioro drobnych dzieci wymagało dużo pracy i znacznych kosztów, nimby wyszli na ludzi. To też serdeczne kartki w swej »Tece Rozmaitości« poświęca arcybiskup matce, Dominice, która niezmordowaną pracą, szeregiem osobistych poświęceń, bez żadnej postronnej pomocy, doprowadziła do końca wychowanie dzieci.
Ciężkie były pierwsze lata Ignacego, ale może z nich, mając piękny przykład matki przed oczyma, wyniósł swą wiarę silną w Opatrzność, swą energię, swe gruntowne poczucie obowiązku. Zaledwie ukończył szkołę Międzyrzeczu, duch powołania wprowadził go w mury seminaryum w Łucku. W tym nowym dla siebie stanie chciwie czerpał i pochłaniał specyalną wiedzę, a ten zapał młodego lewity skłonił zwierzchników do posłania go na wyższe studya do Akademii Wileńskiej, którą w r. 1831 chlubnie, ze stopniem magistra św. Teologii, ukończył i stanął w szeregu pracowników Kościoła, jako kapelan Szkoły Szlacheckiej w Żytomierzu. I musiała ta praca być gorliwą, skoro wkrótce nietylko otrzymał godność kanonika kapituły żytomierskiej, lecz i nominacyę na kapelana i profesora religii i moralności w uniwersytecie kijowskim.
Przeniesienie do Kijowa wielką rolę odegrało w życiu ks. Hołowińskiego. Kijów był naówczas ogniskiem życia umysłowego Wołynia, Podola i Ukrainy. W stolicy Rusi bywali Michał Grabowski, Henryk Rzewuski, Kraszewski, Świdziński, Szczeniowski, Przeździecki — słowem, wszyscy, co żywiej zajmowali się duchem umysłowym. Towarzystwo ludzi tej miary musiało wywrzeć wpływ na młodego kapłana. Obdarzony niepospolitemi zdolnościami, pragnął je spożytkowywać nietylko w obrębie wiedzy ściśle kościelnej; ujął za pióro i w krótkim względnie czasie pojawiło się tłómaczenie dzieł Szekspira wierszem miarowym, wydane w dwóch tomach 1840 r. Pierwsza ta literacka praca, osłoniona pseudonimem Kefaliński, zwróciła na młodego autora uwagę publiczną, i choć zarzucano formę przyciężką i jednostajną, podnoszono jako dowód dojrzewania społeczeństwa, sięgającego już po arcydzieła myśli ludzkiej. W ślad za Szekspirem ukazało się tłómaczenie Sonetów Petrarki.
Zamknięcie uniwersytetu kijowskiego uwolniło ks. Holowińskiego od stałych i obowiązkowych zajęć i pozwoliło mu ziścić dawno żywione marzenia — odbyć pielgrzymkę do Ziemi Świętej. — Krótko, bo 6 miesięcy trwała podróż, lecz bogaty dała owoc pod postacią dzieła, pisanego w formie listów do brata: «Pielgrzymka do Ziemi Świętej, odprawiona przez ks. H...» Ileż tu przepięknych obrazów natury, ile prawdziwości w malowaniu ludów, zwyczajów! I podziwiając artystyczną formę, niepodobna nie zastanowić się głębiej nad bogatym umysłem autora, któremu nic nie jest obce: historya, archeologia, geografia, ludoznawstwo, a już wzrusza to serce poczciwe, co z pośród odwiecznych pamiątek z pod południowego słońca wyrywa się i zwraca do ziemi ojczystej, do stron rodzinnych.
Po powrocie do Kijowa nie wrócił ks. Hołowiński do swych dawnych zajęć. Roztworzyło się przed nim gdzieindziej szerokie pole dzialalności. Wkrótce po powrocie ks. Hołowińskiego z podróży w 1842 roku, nastąpiło przeniesienie Akademii duchownej Wileńskiej do Petersburga. Do jej urządzenia i na godność rektora powołano ks. Hołowińskiego. Nowy rektor zabrał się gorąco do dzieła. Według swego uznania dobierał profesorów, najszanowniejszych z byłej Akademii powołał do Petersburga.
I rozpoczęła się praca. — Ducha i serce swe włożył w nią rektor. Rozumiejąc, że w młodzieży leży przyszłość społeczeństwa, starał się podnosić i uszlachetniać młode umysły; dbał o postępy w naukach, lecz nie zaniedbywał także pracy nad kształceniem charakterów. Obok wiadomości ogólno kościelnych, starał się, aby młodzi lewici zapoznawali się z rzeczami swojskiemi, wskazywał piękności polskiej literatury kościelnej, wydobywał na światło dzienne zapomniane świetne postacie mistrzów kaznodziejstwa, jak Wereszczyński, Młodzianowski.
Wśród zajęć rektorskich nie spuszczał z oka spraw Kościoła. Jego to zasłudze przypisać należy, że osierocone dyecezye w Cesarstwie otrzymały w 1848 roku nowych pasterzy. — I tem szczęśliwszym był wynik jego zabiegów, że sam został mianowany biskupem sufraganem mohilewskim cum jure successionis t. j. z prawem następstwa po metropolicie Kazimierzu Dmochowskim.
Kościół zyskał przez to mądrego i dzielnego biskupa. — A trzeba było wiele mądrości, by gładko poprowadzić sprawy Kościoła. Wskutek zmian w kraju zmieniły się chwilowo stosunki kościelne i ukazały się ciemne postacie, jak np. Łaski, Kossowski, które godności i mitry pożądając, gotowe były użyć wszystkich środków, by celu dopiąć. — Mądre rady biskupa Hołowińskiego udaremniły te starania, trzeba było jednak wiele zmysłu politycznego, by uniknąć zasadzek i poczciwie prowadzić pracę kościelną. To też i papież Pius IX ocenił należycie biskupa sufragana i, gdy umarł arcybiskup Dmochowski, nadesłał bulle i paliusz dla Hołowińskiego.
Zasiadłszy na stolicy metropolitalnej, Arcybiskup ujął w żelazne ręce rządy kościelne. Opierając się na prawie i konkordacie, wypleniał przedajność, usuwał niegodnych, a gdy to było nad jego siły, własną pracą i czuwaniem paraliżował ich szkodliwą działalność. Zajęcia pasterskie nie oderwały Arcybiskupa od Akademii; pozostał jej rektorem, a wdzięczna młodzież kochała swego przewodnika, instynktownie odgadując w nim prawego męża kościelnego i syna kraju.
Wśród tych róznorodnych zajęć, znalazł jeszcze Arcybiskup chwile do prac literackich. Co rok ukazywały się jego twory. Wyjątki z «Legend», opowieści czerpanych z Pisma św., z dziejów Kościoła, kraju, wydanych w Wilnie w 1843 roku, przedostały się do elementarzy i podręczników szkolnych, jako cenne wzory stylu. «Teka Rozmaitości» wydana w 1845 r., podała publiczności zbiór krótkich szkiców, z których jeden: «Życie mojej matki» wzruszyć może czytelnika swą rzewną opowieścią o szeregu poświęceń macierzyńskich i ciężkiej niedoli lat dziecinnych. W 1846 roku ukazał się poemat religijny, osnuty na tle opowiadań apokryficznych Ewangelii, pod tytułem «Dzieciątko Jezus», a także powieść pod tytułem: «Rachel».
Troskliwość o prawdziwy rozwój umysłów młodzieży, na którą w swoim czasie wielki wpływ wywierał Trentowski, pobudziła ks. Hołowińskiego do wydania rozprawy «O stosunku bezpośrednim filozofii do religii i cywilizacyi naszej».
Wszystkie te powyżej wspomniane prace łącznie z tłómaczeniem z greckiego: «<Obraz Cebesa i doręcznik Epikteta» wydaniem w 1845 r., razem wyszły z druku w 2 tomach w Wilnie w 1848 roku pod tytułem: «Pisma Żegoty Kostrowca».
Lecz na tem jeszcze nie koniec literackiej działalności Arcybiskupa Hołowińskiego. Pisał on jeszcze w zakresie czysto kościelnym, a choć śmierć nie pozwoliła mu ogłosić tych prac drukiem, wyszły one w Krakowie: «Kazania niedzielne, świąteczne i pogrzebowe oraz allokucye, miane w Petersburgu», «Hymny kościelne» w 1857 r. «Homiletyka» w 1859.
Jako pasterz, ks. Arcybiskup nie poprzestawał tylko na rządzeniu. Wzorem Apostołów pragnął sam nauczać, często też wierni mieli sposobność słuchania swego metropolity w kościele, gdy z namaszczeniem, lecz prostotą z kazalnicy wykładał prawdy Wiary.
Rozpatrując się w tej wielostronnej działalności ks. Hołowińskiego, niepodobna nie przyjść do wniosku, że tak mógł pracować tylko człowiek, co poświęcił w zupełności całego siebie dla ideałów. Żadnego wytchnienia, żadnych rozrywek i przyjemności osobistych! Skutki tej nieustannej pracy poczęły się odbijać na usposobieniu i organizmie Arcybiskupa. — Szukający towarzystwa ludzi w Kijowie, później od niego stronił; wreszcie wyczerpany, wątły z natury organizm, począł wypowiadać służbę. W lutym 1855 r. zapadł ks. Hołowiński silnie na zdrowiu; żadne środki kuracyjne nie przynosiły poprawy, każdy miesiąc zbliżał smutny koniec. Mimo jednak cierpień, nie przerwał Arcybiskup swej pracy. Chcąc dać Kościołowi nowego wiernego sługę, wśród dokuczliwych bólów wyświęcił na kapłana wychowańca Akademii, ks. Felińskiego i miał do niego podniosłą przemowę. — Ale to już ostatni wysiłek. Dnia 17 Października, domowy lekarz, Mianowski, późniejszy rektor szkoły głównej, oznajmił, iż choroba jest śmiertelną. Ze spokojem wezwał Hołowiński młodzież akademicką, pożegnał ją i pobłogosławił. Na łożu śmierci nie opuściła go troska o to, co umiłował, czemu całe życie swe poświęcił».
Umarł dnia 19 Października 1855 r., pochowany w podziemiach kościoła na cmentarzu Wyborskim w Petersburgu. — Wieść o śmierci napełniła radością tych, co za cenę poświęcenia spraw Kościoła chcieli posiąść zaszczyty i godności, z obojętnością przyjętą została przez ludzi nierozumiejących Hołowińskiego, pogrążyła w głębokim żalu miłujących Kościół i zdających sobie sprawę z mądrej działalności Arcybiskupa. Rozmaite wydawano o nim sądy, przytoczę tu słowa tego, on Hołowińskiego najlepiej znał, Arcybiskupa Warszawskiego, ks. Felińskiego: „Utrzymuję, że był on zawsze dobrym i gorliwym kapłanem, że szczerze miłował Kościół i niezmordowanie dla niego pracował. Że był człowiekiem wielkiego rozumu i wielkiego serca, człowiek prawdziwie opatrznościowy, który oddał nieobliczone zasługi polskiemu Kościołowi. — Misya jego była wyłączna, jak wyłączne były jego zdolności i wyłączne okoliczności, wśród których był postawiony...» (Pamiętniki).

Ks. Seweryn Poplawski.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Seweryn Popławski.