Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Antoni Zygmunt Helcel

<<< Dane tekstu >>>
Autor Oswald Balzer
Tytuł Antoni Zygmunt Helcel
Pochodzenie Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX
Wydawca Marya Chełmońska
Data wyd. 1903
Druk P. Laskauer i W. Babicki
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom drugi
Indeks stron
Antoni Zygmunt Helcel
(*1808 — †1870.)
separator poziomy
P

Pochodził z rodziny niemieckiej, piszącej się Hoeltzel de Sternstein, uszlachconej r. 1583 przez cesarza Rudolfa II. Dziad jego przybył jako urzędnik austryacki do Podgórza; ojciec, Antoni, założył handel win i korzeni w Krakowie, na którym dorobił się znaczniejszego majątku, tak, że mógł nabyć dom w mieście i dobra ziemskie w Królestwie Polskiem, gdzie też Heroldya Królestwa, na podstawie przedłożonych dokumentów rodzinnych, przyznała mu r. 1841 szlachectwo. Ojciec czuł się już Polakiem i wychowywał liczne swoje potomstwo po polsku.

Najstarszem z jego dzieci był nasz Antoni Zygmunt, urodzony 12 listopada 1808 r. w Krakowie. Odbywszy nauki w liceum krakowskiem, miał się z woli ojca poświęcić kupiectwu, ażeby po jego śmierci prowadzić dalej założony handel; ale nieprzeparty pociąg do nauki stanął tym zamiarom na przeszkodzie. W r. 1823 zapisuje się Helcel na wydział prawny Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zamiłowanie do pracy naukowej, którego mu nie mógł dać ówczesny system nauczania uniwersyteckiego, skierowany wyłącznie do praktycznego przysposabiania prawników, potęgował w nim głównie Jerzy Samuel Bandtkie, z którym Helcel rychlo wszedł w bliższe stosunki i któremu zawdzięcza pierwszy popęd do badań historycznych. Na podstawie łacińskiej dysertacyi[1], poświęconej skardze o nieważność testamentu w prawie rzymskiem, uzyskuje Helcel r. 1828 stopień doktora praw, poczem zaraz tegoż samego roku udaje się na uniwersytet wrocławski, następnie berliński, r. 1830 na uniwersytet heidelberski, a następnie na krótki czas do Paryża. Uniwersytety niemieckie, liczące podówczas w swem gronie wielu wybitnych, czasem znakomitych uczonych, wpłynęły dodatnio na utwierdzenie kierunku naukowego Helcla, rozszerzyły zakres jego wiedzy, dały mu dobre przygotowanie metodyczne. Jako prawnik, słuchał przede wszystkiem wykładów znamienitszych profesorów prawa: w Wrocławiu Abegga i Unterholznera, w Heidelbergu słynnego Mittermayera; ale najdzielniejszego mistrza znalazł w Berlinie, w osobie Savigny’ego, założyciela nowej szkoły historycznej w nauce prawa. Wpływ Savigny’ego nie pozostał bez widocznego skutku: utwierdziło się w Helclu zamiłowanie do badań historyczno-prawnych, a nauka mistrza, zrywająca stanowczo z dawniejszem, starożytniczem traktowaniem przeszłości prawnej, pojmująca historyą prawa jako ewolucyą żywego organizmu, roztaczała przed Helclem nowe, szerokie widnokręgi. Z pobytu w Berlinie skorzystał on zresztą jeszcze w inny sposób: słuchał tu wykładów słynnego podówczas ponad zasługę na cały świat Hegla, i wyniósł z nich wielkie zamiłowanie do abstrakcyjnej, formułkowej filozofii niemieckiej, z pod której wpływu, z pewną nawet szkodą dla swej działalności naukowej, nie zdołał się później przez pewien czas wyzwolić. W listopadzie roku 1830 przerwal Hekel pobyt swój w Paryżu i powrócił do kraju. W dwa lata później (1832) poślubiwszy narzeczoną jeszcze z czasów uniwersyteckich, Prandotównę Skrudzińską, uczynił pierwszy krok, ażeby zyskać właściwe pole dla przyszłej działalności naukowej. Wniósł do wydziału prawnego Uniwersytetu Jagiellońskiego podanie o udzielenie mu profesury. Zamierzał wykładać prawo rzymskie, któremu poświęcił pierw szą swoje pracę doktorską, w którem rozmiłował się szczególnie pod wpływem Savigny’ego. Ale kandydatura Helcla była wcale nie na rękę ówczesnemu Wydziałowi prawnemu. Przynosił on z sobą opinią nowatora w zakresie nauki; wiedziano, z jakich źródeł czerpał wykształcenie prawnicze, zdawano sobie dokładną sprawę z tego, że będzie na Uniwersytecie wyobrażał nowe kierunki naukowe, co wszystko mogło uczynić wylom w starym, wygodnym systemie nauczania, jaki tu panował. Żeby więc Helcla poniekąd zniechęcić do zawodu profesorskiego, a zarazem uratować pozory, które nie pozwalały prośby jego wprost odrzucić, odpowiedziano mu, że do wykładów prawa rzymskiego nie może być dopuszczonym, że jednakowoż Uniwersytet mógłby mu powierzyć wykłady, jak twierdzą jedni, prawa cywilnego francuskiego, jak podają inni, lepiej snać poinformowani, historyi dawnego prawa polskiego, jeśliby się ich podjąć zechciał.
Wobec takiego obrotu sprawy nie łatwo było Helclowi powziąć ostateczną decyzyą. Nauka historyi prawa polskiego ledwo że podówczas dopiero zaczęła stawiać pierwsze kroki; z większych publikacyj wykazać mogła chyba dzieło Czackiego (1800) i świeżo ogłoszoną pracę Lelewela (1828), obok jałowej literatury polemicznej z początków XIX stulecia o wpływ prawa rzymskiego na prawo polskie, i dwu cennych, pod koniec drugiego dzie siątka lat tego wieku wydanych monografij R. Hubege. Z prac, dotyczących historyi praw słowiańskich i stosunku ich do prawa polskiego, istniała dotąd tylko publikacya Rakowieckiego (1820-22). Maciejowski zaczął dopiero teraz (1832) ogłaszać pierwsze wydanie swojej Historyi prawodawstw slowiańskich. W tych warunkach wykład całokształtu dziejów prawa polskiego przedstawiał sam w sobie trudności wielkie i znaczne niebezpieczeńswa, nawet dla takiego badacza, który przedmiotem tym zdawna się zajmował. W odniesieniu do Helcla trudność była bez porównania większą: prawo polskie było mu bowiem zupełnie obcem, nie prowadził on dotąd zadnych badań nad jego historyą. Ale gorąca chęć poświęcenia się zawodowi profesorskiemu i zaufanie w młode sily, przełamały skrupuły; zresztą, zarówno ogólny kierunek historyczno-prawny dotychczasowych studyów, jako też nabyte już dawniej pod wpływem Bandtkiego zamiłowanie do badań nad przeszłością własnego narodu, dodawały otuchy i zachęty do podjęcia się tego zadania. Tak więc Helcel przyjął propozycyą uniwersytetu i jeszcze tegoż (1832) roku otrzymał mianowanie na «bezpłatnego nauczyciela» (tyle co docenta) historyi prawa polskiego.

Pierwszy ten okres profesorskiej i uniwersyteckiej działalności Helcla trwał bardzo krótko, niecały rok; już r. 1833, skutkiem przeprowadzonej za wpływem mocarstw opiekuńczych reformy urządzeń wewnętrznych b. Rzeczypospolitej krakowskiej, jako też połączonej z nią reformy Uniwersytetu Jagiellońskiego, w którym zniesiono bezpłatne docentury, musiał ustąpić z zajmowanego stanowiska. Że niewiele mógł wtedy zdziałać, jako profesor czy uczony, tłómaczy sama krótkość czasu, a bardziej jeszcze okoliczność, że sam dopiero musiał się zabrać do poznania i zbadania dawnych urządzeń prawa polskiego. Nie wahał się do tego przyznawać i nie wstydził się szukać pomocy i wskazówek, skądkolwiek one przyjść mogły. Tak zaraz po nominacyi zwrócił się do R. Hubego, niedawno przedtem profesora prawa polskiego w Uniwersytecie warszawskim, z prośbą o radę, w jakim sposobie i porządku ma swe studya prowadzić; otrzymał też wskazówkę, ażeby naprzód zbadał treść statutów i konstytucyj, następnie poznał praktyków z 16—18 stul., wreszcie zaś rozpatrzył się także w dawnych inwentarzach praw polskich. Zasadniczą wagę i pierwszorzędne znaczenie ma tu sama okoliczność, że Helcel, pracujący dotąd w zakresie prawa rzymskiego, zetknał się po raz pierwszy ze źródłami i literaturą dawnego prawa polskiego, że popchnięty został do badań nad jego historyą, które już potem na całe życie pozostały głównem, najważniejszem jego zajęciem naukowem. Stało się to, jak wiemy, przez przypadek; przypadkowi temu zawdzięczyć mamy, że pisarz, który może byłby zasłynął jako zdolny romanista, zmienił przedmiot badań, ażeby z biegiem czasu stać się twórcą właściwej, na ściśle

umiejętnych podstawach opartej nauki historyi prawa polskiego.

Nie odrazu zresztą zwrot ten objawił się całkiem widocznie, choć w samej pracy dla nauki nie ustał Helcel ani na chwilę. Pozbawiony profesury, szukał innego pola dla rozwinięcia swej działalności, i w tym celu założył w Krakowie pismo peryodyczne pod nazwą «Kwartalnik naukowy»[2]. Pomijając ogłaszane przez Bandtkiego w kilku, długiemi odstępami czasu przedzielonych zeszytach, drobne, lubo zresztą cenne jak na ówczesne stosunki pisemko «Miscellanea Cracoviensia» (1814, 1815, 1829), było to pierwsze pismo naukowe, jakie się w ogóle w Krakowie pojawiać zaczęło, a zarazem drugi po «Pamiętniku Warszawskim» poważny organ peryodyczny polski o charakterze ogólnym. Już ten wzgląd dodaje «Kwartalnikowi» szczególnego znaczenia w rozwoju naszego czasopiśmiennictwa, a podnosi je także okoliczność, że redakcya prowadzoną była bardzo starannie, a w szeregu współpracowników udało się Helclowi zgromadzić wiele wybitnych osobistości, które bądź to już wtedy zdobyły sobie piękne imię w literaturze i nauce, bądź też wnet później odznaczyć się miały swojemi pracami, Z współpracowników polaków spotykamy tu Brodzińskiego, Heylmana, Kremera, Łukaszewicza, Maciejowskiego, Mecherzyńskiego, Muczkowskiego, J. Trojańskiego i Wójcickiego; z obcych zasilali pismo artykułami swymi: Hanka, Kopitar, Purkinie i Stenzel. Szczególnie bogatym i wcale gruntownym był dział krytyki literacko-naukowej, nowość, za wzorem zachodnini wprowadzona do czasopiśmiennictwa polskiego po raz pierwszy na tak szerokie rozmiary, w jakich jej dotąd nie spotykano w żadnem innem piśmie naukowem polskiem; obfitym zwłaszcza był dział krytyki dzieł prawniczych, polskich i obcych, prowadzony w przeważnej części niewątpliwie przez samego Helcla.
Mimo wszystkie te zalety, «Kwartalnik» po dwu latach istnienia (1835-1836) i po ogłoszeniu czterech tomów, upadł, przyniósłszy znaczną stratę wydawcy. Stało się to po części dla braku dostatecznego poparcia ze strony publiczności, w części z winy samej redakcyi. W artykułach, ogłaszanych w piśmie, wracano aż nazbyt często do ogólnych tematów filozoficznych, a choć się zastrzegano nieraz, że się tu tworzy podwaliny dla przyszłej narodowej filozofii polskiej, to jednak w istocie rzeczy, jak trafnie wytknął Hube, było to tylko przesadzanie filozofii niemieckiej na grunt polski, owej suchej, abstrakcyjnej filozofii, posługującej się dziwacznemi formułkami, pojęciami i definicyami, których nieraz sami autorowie dostatecznie nie rozumieli. Sam Helcel, uczeń Hegla, podówczas jeszcze pod wpływem jego zostający, nie ustrzegł się niebezpieczeństw stąd wypływających i umieścił w «Kwartalniku» dwie rozprawy filozoficzne[3], nielepsze od innych podobnych. W mglistych, często niezrozumiałych wywodach, publiczność, zdrowym wiedziona instynktem, upodobania znaleść nie mogła, co również spowodować musiało słabe tylko poparcie pisma.
Ujemny wpływ szkoły filozoficznej niemieckiej odbił się poniekąd nawet na takich pracach Helcla, w których do tego nie wiele nastręczało się sposobności. Mam tu na myśli jego artykuł o J. S. Bandtkiem. Już r. 1835, kiedy «Gazeta Krakowska» zamieściła ujemne zdanie o dawniejszym, tyle cenionym mistrzu Helcla, stanął on w jego obronie w osobnem piśmie, do Gazety tej przesłanem[4], a w rok potem (1836) zamieścił w «Kwartalniku» obszerny życiorys Bandtkiego, w którym zarazem starał się wyświetlić jego stanowisko w literaturze i stosunek do społeczeństwa polskiego[5]. Sam akt wdzięczności wobec mistrza zasługuje na pełne uznanie, a i biografia nie jest pozbawioną istotnej wartości; ale w miejscach, w których Helcel przechodzi do rozpatrywania pytań ogólnych, zwłaszcza do charakterystyki naukowości polskiej, daje nam znowu zawiły i mglisty obraz przedmiotu, spisany niezrozumiałym po części językiem filozofów niemieckich.
Wśród tych zajęć redaktorskich, a po części publicystycznych, wracał jednak Helcel chętnie do ulubionej nauki prawa, poruszając zrazu ogólniejsze pytania teoretyczne i praktyczne. W ten sposób powstał jego artykuł o systematyce prawa i zastosowaniu jej do wykładów uniwersyteckich, ogłoszony r. 1835 w «Kwartalniku»[6], jako też wydana osobno r. 1836 książka o postępach prawodawstwa karnego, w najnowszych zwłaszcza czasach[7], rodzaj podręcznika, zawierającego cenne informacye dla prawników.
W «Kwartalniku» ukazał się wreszcie pierwszy owoc badań Helcla nad historyą dawnego prawa polskiego, rzecz o grzywnach w Polsce za czasów Kazimierza Wielkiego[8]. Nieduża ta rozprawka, poruszająca zarazem zasadnicze pytania z zakresu historyi mennictwa polskiego, zdradza już widocznie sposobem opracowania przedmiotu późniejsze właściwości i zalety naukowej działalności Helcla: sumienność, gruntowność i dar bystrej kombinacyi. W rok potem ogłasza Helcel nowe wydanie znanego dzieła Lengnicha o prawie politycznem Rzeczypospolitej w przekładzie polskim[9]. Myśl tego wydawnictwa zrodziła się wśród własnych studyów Helcla nad ustrojem dawnej Polski, jakie na tym, niewątpliwie najlepszym podręczniku z czasów dawniejszych prowadził, sprawdzając go i uzupełniając wiadomościami, zaczerpniętemi wprost ze źródeł ustawodawstwa polskiego. Pragnął on to dzieło przypomnieć szerszym warstwom społeczeństwa, a zarazem podzielić się z niem uzupełnieniami, jakie sam sobie zestawił. Za podstawę wydania obrał zrazu przekład Moszczeńskiego z r. 1761, który jednak porównywał starannie z oryginałem łacińskim i wszędzie stosownie prostował; w dalszym zaś ciągu tłómaczył już całkiem samoistnie oryginał łaciński Lengnicha. Bogate przypisy rzeczowe jakie z rozpatrzenia źródeł prawnych zebrał, wyniosły publikacyą wysoko ponad poziom zwykłego przekładu i dodały jej poniekad znaczenia samoistnego opracowania. Znamienne światło na stosunki ówczesne, a zarazem trudności, z jakiemi walczyć musiała poważna praca naukowa, rzuca okoliczność, że po ogłoszeniu dzieła Lengnicha senat Rzeczypospolitej krakowskiej, z powodu dostrzeżonych «nieregularności» zakazał publicznej sprzedaży książki i dopiero po silnej remonstracyi Helcla i po upływie dłuższego czasu skłonił się do cofnięcia tego zakazu.
Z rokiem 1836, t.j. zawieszeniem «Kwartalnika» i ogłoszeniem ostatniego ze wspomnianych dzieł, następuje dłuższa przerwa w produkcyi literackiej i naukowej Helcla. Kupił wieś Górkę pod Krakowem i tutaj gospodarował aż do r. 1845, poczem dopiero, sprzedawszy ją, osiadł napowrót w Krakowie. Ale nawet i w tym czasie nie porzucił samej pracy naukowej. Już w trzecim dziesiątku lat wieku XIX zajął się gromadzeniem starych dyplomów, które w owych czasach łatwo było można nabywać czy to w antykwarniach, czy też u osób prywatnych. Rozczytując się w nich, poznał cała doniosłość materyału tego dla rozjaśnienia najdawniejszych dziejów Polski w ogóle, a w szczególności starych jej urządzeń prawnych. Rzecz, prowadzona zrazu tylko sposobem amatorskim, przemieniła się w programową robotę od czasu, kiedy Helcel zetknął się z Leonem Rzyszczewskim, szczerym miłośnikiem pamiątek i dziejów ojczystych, który oświadczył gotowość wydania wielkiego zbioru dyplomatów polskich średniowiecznych i stosowne na ten cel fundusze z majątku swego przeznaczył. Zbioru takiego nauce polskiej dotąd niedostawało. Kodeks dyplomatyczny Dogiela, ogłoszony jeszcze w wie ku XVIII, objął tylko akta prawnopaństwowej treści, a ponadto nie odpowiadał już wymogom nowszej krytyki; niefortunnie pod względem metodycznym i krytycznym wypadła także pierwsza z wieku XIX (1840) próba ogloszenia większego zbioru starych dyplomów wielkopolskich, podjęta przez Raczyńskiego. Zresztą znano dyplomy dawniejsze w bardzo tylko nieznacznej ilości i prawie bez wyjątku w niekrytycznych wydaniach bądź to z niektórych dawniejszych dzieł z XVI-XVIII w., gdzie je przygodnie ogłaszano, bądź też z drobnych zbiorków, jakie w początkach XIX stulecia niektórzy uczeni (Hube, Lelewel) w czasopismach lub dodatkach do swych prac naukowych pomieścili. Teraz miał powstać pierwszy wielki dyplomataryusz polski. Że ta publikacya przysłużyła się nauce naszej nietylko obfitością ogłoszonego materyału, ale zarazem ścisłem, krytycznem jego opracowaniem i wydaniem, w tem zasługa przedewszystkiem Helcla, który pracą z początku kierował i sam też w znacznej części jej dokonał. Zgromadził on stosunkowo dość pokaźną ilość nieznanych dyplomów średniowiecznych (do roku 1506) ze zbiorów publicznych i prywatnych, przepisywał ich teksty z największą skrupulatnością i dokładnością, opierając się o ile możności na oryginałach, a zarazem podając odmianki, o ile dyplom jakiś znalazł się w kilku egzemplarzach; rozwiązywał i ustalał, czasem prostował daty, przydawał objaśnienia topograficzne, osobowe i rzeczowe, rozpatrywał w razie zachodzących wątpliwości pytanie co do autentyczności dokumentu. Nie można powiedzieć, żeby ta praca, sama w sobie żmudna, usłaną była różami; niejednę trudność miał Helcel do zwalczenia w komitecie redakcyjnym, złożonym przez Rzyszczewskiego z pięciu uczonych warszawskich, którzy nie zawsze godzili się z tem, zdaniem ich, zbyt pedantycznem opracowywaniem materyału, a znamienną jest rzeczą, że nawet tak poważny, ścisły i sumienny badacz, jak Hube, dał się wobec Helcla słyszeć ze zdaniem, iż znaczna część aparatu krytycznego jest tu rzeczą zbyteczną. Mimo te i inne podobne przeszkody, ukazał się wreszcie w r. 1847 pierwszy tom «Kodeksu dyplomatycznego Polski»[10]. Nie udało się Helclowi opracować całego tomu w sposób jednolity, przypisy jego sięgają tu tylko do nr. 107. Ale myśl, zapoczątkowana przez niego, nie zaginęła; dalsze numery tego tomu, jakoteż dwu części tomu drugiego, w których wydawnictwie nie brał już bezpośredniego udziału (wydane 1847-1853) opatrzył w znacznej części przypisami objaśniającymi A. Muczkowski, według wzoru, stworzonego przez Helcla. Same jednak odpisy do tomu pierwszego, jako też znaczna część odpisów dla tomu drugiego, przygotowane zostały jeszcze przez Helcla.
Znaczenie, jakie przedstawia wydawnictwo tego dyplomataryusza, nie zostało dotąd w szeregu zasług Helcla należycie ocenione, może dla tego, że je zaciemniły poniekąd późniejsze zasługi wydawcy «Starodawnych prawa polskiego pomników». A jednak, jak tamte, także i ta publikacya ma znaczenie przełomowe w dziejach naszej nauki; dała nam ona pierwszy, prawdziwie naukowy dyplomataryusz, w którym zastosowano wszystkie ustalone na Zachodzie nowożytne zasady i prawidła wydawnicze, zarówno pod względem ścisłości w oddaniu tekstu źródeł, jakoteż krytyki edytorskiej; dzieło, które stanowiło wzór dla wszystkich późniejszych naszych wydawnictw kodeksów dyplomatycznych.
Dalszą pracę nad publikacyą dyplomataryusza przerwała potęgująca się, dawno już organizm Helcla trawiąca choroba mlecza pacierzowego, jako też groźne wypadki, jakie zaszły w kraju roku 1846. Od dłuższego już czasu brał Helcel udział w życiu publicznem, zajmował się jego sprawami, pracował w miarę sił nad urzeczywistnieniem zadań społecznych. Jeszcze r. 1833, wspólnie z Konstantym Świdzińskim i Pawłem Popielem opracował memoryał w sprawie zagrożonego skutkiem przeprowadzonej równocześnie reformy Uniwersytetu Jagiellońskiego i przesłał go cesarzowi austryackiemu, jako zwierzchnikowi jednego z państw opiekuńczych Rzeczypospolitej krakowskiej; w samej Rzeczypospolitej podejmował się różnych funkcyj publicznych: był arbitrem przy wprowadzeniu do sądów spraw skarbu i instytutów (od r. 1833), członkiem komisyi kodyfikacyjnej i komisyi emerytalnej (od 1838), zastępcą w komisyi obrachunkowej (od 1843), członkiem komitetu teatralnego, piastował także mandat deputowanego na sejm Rzeczypospolitej. Wypadki galicyjskie z r. 1846 i mylna interpretacya, jaką im nadawano w prasie zagranicznej, skłoniły go do napisania obszernej broszury w języku niemieckim[11], wystosowanej do publicysty niemieckiego Schuzelki, w której dał poważny i spokojny pogląd na stosunki europejskie i polskie, wyłuszczył bystro zasady układu społecznego i państwowego dawnej Polski, wyjaśnił przyczyny jej upadku, ale zarazem odparł niesłuszne zarzuty. Był to pierwszy ważniejszy krok w politycznym zawodzie Helcla. W r. 1848, mimo sterane zdrowie, udaje się na zjazd wrocławski, a następnie na zjazd słowiański w Pradze, gdzie bierze udział w redakcyi znanego projektu oparcia urządzeń Austryi na zasadzie federacyjnej i redaguje sam adres do cesarza, mający projekt ten poprzeć i uzasadnić. Kiedy wreszcie dla rewizyi konstytucyi kwietniowej austryackiej z r. 1848 zwołaną została konstytuanta wiedeńsko-kromierzyska, postawił Helcel w Krakowie kandydaturę swoję na posła, wyłuszczywszy uprzednio zasady i przekonania swoje w osobnej odezwie do wyborców[12], która mu zapewniła mandat do konstytuanty. W odezwie tej ostrzegał przed niebezpieczeństwem, grożącem Słowianom ze strony Niemców, wzywał do skutecznego oporu przeciw ich supremacyi, i zgodnie z zasadami adresu praskiego stawiał program federacyi Słowian austryackich dla urzeczywistnienia wskazanych celów. W Kromierzyżu, wobec ścierających się rozmaitych programów politycznych, zajmował, nawet pośród posłów polskich, stanowisko dość odosobnione; wśród obrad nad projektem konstytucyi wygłosił dwie uwagi godne mowy za wolnością kościoła i w sprawie urządzenia, stosunków gminnych.
Sejm kromierzyski spełzł, jak wiadomo, na niczem; kiedy wnet potem (1851 r.) cofniętą zostala także t. zw. narzucona konstytucya marcowa z r. 1849 i nastąpił nawrót do dawnego systemu rządów, zamknęło się dla Hella, podobnie jak i dla innych, pole do działalności publicznej. Tymczasem jednak, lubo na krótki tylko czas, znalazł po raz wtóry sposobność rozwinięcia działalności profesorskiej z katedry uniwersyteckiej. Kiedy w r. 1848 na Wszechnicę Jagiellońską powołano kilku uczonych polskich, znalazł się w ich rzędzie także i Helcel, zamianowany w październiku profesorem historyi prawa polskiego. Objął wykłady r. 1849 i oddał się nowym obowiązkom z właściwem sobie przejęciem i gorliwością nie zaniedbał przytem zajmować się ogólnemi sprawami uniwersytetu, które w niejednym względzie domagały się reformy. Szkolnictwo austryackie otrzymało podówczas zdolnego, ożywionego dobremi chęciami kierownika w osobie ministra oświaty hr. Thuna, któremu też zawdzięcza niejednę ważną reformę. Korzystając z takiego ułożenia się stosunków, Helcel, wnet po otrzymaniu nominacyi, przedstawił Thunowi obszemy memoryał, dotyczący podniesienia poziomu naukowego na wydziałach prawnych uniwersytetów austryackich wogóle, a uniwersytetu krakowskiego w szczególności. Memoryał kładł nacisk na korporacyjny charakter uniwersytetów, domagał się przeprowadzenia zasady wolności nauczania, a zarazem usunięcia daleko idącej ingerencyi władz administracyjnych w sprawy uniwersyteckie. Jakkolwiek żądania te były tylko zastosowaniem zasad, leżących w charakterze organizacyi uniwersyteckiej i wypływały z istotnej potrzeby nauki, jakkolwiek niektóre z nich przeprowadził sam minister oświaty, to jednak inicyatywa Helcla nie sprawiła dobrego wrażenia na biurokraci austryackiej. Zapamiętano sobie śmiałe jego wystąpienie, a kiedy wnet potem, po cofnięciu konstytucyi, postanowiono znowu zniemczyć uniwersytet krakowski i w związku z tem usunąć z niego profesorów Polaków, nazwisko Helcla znalazło się jedno z pierwszych na liście proskrybowanych. Napór był tak silny, że nawet sam minister Thun po całorocznem wahaniu się musiał ustąpić; r. 1853 Helcel otrzymał dymisyą z profesury, razem z W. Polem, Małeckim i Zielonackim.
Druga profesura Helcla trwała zatem tylko cztery lata. Mimo krótkości czasu miała ona jednak ten skutek doniosły, że zwróciła go napowrót do poprzednio przerwanych studyów nad historyą prawa polskiego, którym odtąd już największą część swojej pracy życiowej poświęcił. Najpierwszym owocem zajęć jego profesorskich był systematyczny wykład prawa prywatnego polskiego, spisany dla własnego, podręcznego użytku przy prelekcjach, ogłoszony z papierów pozostałych, dopiero po śmierci Helcla, przez Bobrzyńskiego)[13]. Jestto tylko fragment całości, obejmujący t. zw. część ogólną i prawo rzeczowe, z pominięciem innych działów prawa prywatnego; a nawet i w tem, co ogłoszono, brakuje niektórych rozdziałów, na które Helcel pozostawił wolne miejsce z zamiarem opracowania ich później. Nie jest to praca na wskroś samoistna; za podstawę wziął tu sobie Helcel ogłoszone właśnie w tych czasach (1851) pośmiertne dzieło Jana Winc. Bandtkiego «Prawo prywatne polskie», którego układ po części zatrzymał, a poszczególne rozdziały stosownie uzupełniał, zmieniał i przerabiał. Ale właśnie owe przeróbki dodają pracy wysokiego znaczenia: usuwa ona różne błędy i niedostatki Bandtkiego, odznacza się daleko gruntowniejszem ujęciem przedmiotu i charakterystyką urządzeń prawnych, wreszcie opiera się już po części na materyale dyplomatycznym, z którego Bandtkie nie korzystał wcale, nie mówiąc już o pełniejszem bez porównania wyzyskaniu materyału ustawowego, jako też dawniejszej literatury prawniczej polskiej. Zapewne z owych czasów, przynajmniej w części, pochodzą inne prace Helcla, spoczywające dotąd w rękopisach, które niegdyś zamierzała wydać Akademia Umiejętności krakowska, ale dotąd ich nie ogłosiła. Należą tu: Historya dawnego prawa polskiego, rozprawa o szlachcie w Polsce, tudzież rozprawa o starostach i prokuratorach.
Najważniejszą wszelako pracą, której początek na owe czasy przypada, są badania Helcla nad genezą i rozkładem statutów Kazimierza W. Aż do początku wieku XIX mniemano, że ogłoszony w Zbiorze Łaskiego z r. 1506, a stamtąd W «Voluminach legum» przedrukowany tekst owych statutów, ze stu kilkudziesięciu artykułów złożony, jest jednolitem dziełem prawodawczem Kazimierza, ogłoszonem na wiecu wiślickim z roku 1347. Pierwszy Czacki poruszył pewne wątpliwości, jakie się pod tym względem nasuwały, nie siląc się bynajmniej na rozwiązanie pytania. Po nim Lelewel (1828) zabrał się do zasadniczego rozpatrzenia kwestyi i doszedł do wniosku, że statuty Kazimierzowskie są właściwie zbiorem rozmaitych ustaw dawniejszych, szczególnie z czasów Łokietka, które Kazimierz W. zebrał w jedną całość i niektóremi przydatkami pomnożył. Wreszcie Hube (1839) wypowiedział mniemanie, że w skład owych statutów weszły statuty ziemi krakowskiej, jeszcze w XIII wieku wydane, pomnożone różnemi konstytucyami późniejszemi, jako też prejudykatami grodu krakowskiego, a wreszcie także ustawami samego Kazimierza. Wszystkie te hypotezy nie zadowoliły Helcla; postanowił on przedmiot ten rozpatrzyć gruntownie na nowo. Kiedy się zabrał do pracy, nie można określić napewno; w r. 1852 jest ona już w pełnym toku, a w r. 1853 jego wywód o ustawodawstwie Kazimierzowskiem jest już może w całości, a conajmniej w przeważnej części gotów, wspomina bowiem Helcel w jednym z listów z tego czasu, iż w wywodzie tym doszedł do innych wniosków, aniżeli poprzednicy.
Było zrazu zamiarem jego poprzestać na ogłoszeniu samej tylko rozprawy naukowej, wyświetlającej sprawę powstania statutów Kazimierzowskich; w toku jednak pracy myśl ta doznała znacznego rozszerzenia. Ze względu na to, że wydane dotąd u Łaskiego i w «Voluminach» teksty owych statutów były zgoła niekrytyczne, jak niemniej że i wydanie Bandtkiego w «Ius Polonicum» (1831), mimo zużytkowania kilkunastu rękopisów średniowiecznych, nie odpowiedziało w całości wymaganiom naukowym, musiał Helcel do napisania swej pracy przedsięwziąć ponowne zbadanie tekstów rękopiśmiennych owego zabytku. Udało mu się ich zgromadzić z górą trzydzieści z rozmaitych bibliotek polskich i zagranicznych, ilość tak pokaźną, jaką żaden z poprzedników jego nie rozporządzał; nawet późniejsze odkrycia aż po dzień dzisiejszy zdołały ją pomnożyć zaledwie o kilka nowych, Helclowi nieznanych rękopisów. Wszystkie te kodeksy porównywał on starannie między sobą, skąd urodziła się myśl, ażeby obok samej rozprawy o statutach wydać zarazem ich tekst, oczyszczony ze wszystkich błędów i naleciałości, w rozkładzie, odpowiadającym ostatecznym wynikom, do jakich doszedł w swej rozprawie. Z pracą ściśle badawczą miało się zatem połączyć także nowe, krytyczne wydanie źródeł. Nie przerwało tej pracy ustąpienie Helcla z katedry profesorskiej r. 1853, ani też trzyletnia gospodarka w nowonabytym i wnet potem pozbytym majątku ziemskim pod Krakowem (Golcza), gdzie Helcel zazwyczaj spędzał tylko lato, wracająć na zimę do Krakowa; owszem, plan i zakres wydawnictwa zwiększały się coraz bardziej. Do statutów Kazimierzowskich postanowił on przydać jeszcze nowe wydanie statutu warckiego z roku 1423, szereg statutów mazowieckich średniowiecznych, po części zupełnie dotąd nieznanych, najdawniejszy urzędowy zbiór ustaw synodalnych polskich od r. 1233 do 1357, wydany na podstawie rękopisu wrocławskiego[14], wreszcie kilkaset wybranych zapisek z ksiąg sądowych ziemi krakowskiej z końca XIV wieku. Wszystkie te materyały, razem z wywodem Helcla o ustawodawstwie Kazimierza W., złożyły się na pokaźny wolumin, który w r. 1857 opuścił prasę drukarską, jako pierwszy tom zbiorowego wydawnictwa p. t. «Starodawne prawa polskiego pomniki»[15].
Powiedziano już dawniej, że «Pomnikami» tymi Helcel sam sobie wystawił pomnik. I słusznie. Zajaśniało tu w całym blasku, w wyższym jeszcze stopniu, niż w Dyplomataryuszu Rzyszczewskiego, edytorskie uzdolnienie Helcla. Tak doskonałej pod względem ścisłości w oddaniu tekstu i nagromadzonego aparatu krytycznego publikacyi nie posiadała dotąd nie tylko literatura prawa polskiego, ale wogóle nawet literatura historyczna polska. Wszystkie najnowsze zdobycze w zakresie metody wydawniczej, do jakich doszła nauka zachodnia zostały tu spożytkowane i zastosowane. To też wydawnictwo Helcla śmiało może współzawodniczyć z najlepszemi tego rodzaju wydawnictwami zagranicznemi. W literaturze naszej miało ono znaczenie przełomowe; wskazało, jakie są wymogi dobrej publikacyi źródłowej, stało się wzorem, do którego dostosowywano — nie zawsze z pomyślnym skutkiem — publikacye późniejsze. Ono wreszcie dopiero, podawszy krytyczny tekst najważniejszych zabytków średniowiecznego ustawodawstwa polskiego, umożliwiło naprawdę konstrukcyjne nad niemi studya, a przez to naukę historyi prawa polskiego na nowe popchnęło tory, nowe jej otworzyło widnokręgi.
Obszerny «Wywód historyczno-krytyczny t. zw. wiślickiego prawodawstwa Kazimierza Wielkiego», zamieszczony na czele tomu, wyczerpująca praca o genezie i rozkładzie statutów Kazimierzowskich, przedstawia również szczególne i doniosłe dla nauki naszej znaczenie. Z dwu głównych tez, jakie tu Helcel udowodnić się starał, pierwsza, najwaźniejsza, iż cały ten zabytek ustawodawczy jest dziełem Kazimierza W., że nie weszły w jego skład ani rzekome statuty krakowskie z w. XIII, ani też konstytucye Łokietka i dawniejszych książąt, ostał się po dziś dzień jako cenna zdobycz naukowa, mimo liczne badania, jakie po Helclu przedmiotowi temu poświęcali poważni uczeni. Mniej zasadną okazała się druga jego teza, jakoby ustawodawstwo Kazimierzowskie rozłożyć należało na cztery odrębne statuty, dwa małopolskie, jeden wielkopolski i jeden powszechny. Wykazano, że teorya ta przedstawia pewne słabe strony, choć nie można powiedzieć, żeby którykolwiek z badaczów późniejszych, stawiających inne hypotezy, rozwiązał tę zagadkę w sposób zupełnie wystarczający i przekonywujący. Jakkolwiekbądź, stwierdzić trzeba, że «Wywód» Helcla był pod wielu względami zjawiskiem nowem, może nieoczekiwanem w naszej nauce. Tak wszechstronnego wyczerpania źródeł, tak gruntownego ich rozbioru nie podawała żadna dawniejsza rozprawa, dziejom prawa polskiego poświęcona; podnieść tu nadto należy trzeźwy i spokojny sąd naukowy, unikanie tanich, ale bezzasadnych hypotez, przytem jednak rzadki dar kombinacyi, a zarazem bystrość poglądów.
To też słusznie można powiedzieć, nie ubliżając zresztą wartości niektórych dawniejszych prac innych badaczów, że była to pierwsza na szersze rozmiary prawdziwie naukowa monografia z zakresu historyi prawa polskiego, której wartość tkwi nietylko w samym wyniku naukowym, jaki przyniosła, ale zarazem w metodzie i sposobie opracowania przedmiotu; one to pracom późniejszym nasunąć się musiały same z siebie, jako wzór do naśladowania. Tak więc pojawienie się niniejszej rozprawy miało również pod pewnym względem znaczenie przełomowe w literaturze naszej naukowej.
W najbliższym czasie po ogłoszeniu pierwszego tomu «Pomników» zabrał się Helcel do wydania innego, dotąd niestety w rękopisie spoczywającego zabytku, wielkiej wagi dla historyi dawnych urządzeń prawnych w Polsce. Był to projekt do kodeksu prawa miejskiego w Polsce, ułożony za Zygmunta I przez Macieja Śliwnickiego († 1551), ogłoszony w pierwszym tomie «Biblioteki Ordynacyi Myszkowskich»[16].
Obok tych prac, poświęconych historyi prawa polskiego, zajmowały umysł Helcla inne pytania, dotyczące ogólnych dziejów Polski. Poświęcił im kilka osobnych prac i wydawnictw, w owym czasie ogłoszonych. Jeszcze r. 1852 ukazała się cenna jego monografia o klasztorze jędrzejowskim[17], oparta przeważnie na materyale dyplomatycznym, który tu po części z właściwą sobie ścisłością w autentycznych tekstach ogłosił. Wnet potem zwrócił się do czasów i przedmiotu zgoła odmiennego. Udało mu się mianowicie nabyć od spadkobierców J. S. Bandtkiego bogaty i cenny zbiór odpisów, jakie uczony ten poczynił jeszcze w czasie pobytu swego we Wrocławiu z t. zw. archiwum Sobieskich, które się tam przez pewien czas znajdowało, zanim je przewieziono do Berlina. Materyał niezmiernie ciekawy i ważny zajął w wysokim stopniu Helcla i posłużył mu naprzód do skreślenia w roku 1857 monografii o dwukrotnem zamęściu księżniczki Ludwiki Karoliny Radziwiłłównej[18], która owdowiawszy, zaręczyła się z królewiczem Jakóbem Sobieskim, ale potajemnie wyszła za ks. Neuburskiego. Następnie (r. 1860) spożytkowal Helcel nabyte odpisy do ogłoszenia wielkiego zbioru listów króla Jana III do «Marysieńki», oraz innych pism z tego czasu[19], źródła pierwszorzędnej wartości do charakterystyki pary królewskiej, jako też wypadków politycznych z końca XVII i początków XVIII w.
Prócz ostatniej, dwie inne z wymienionych tu publikacyj ogłoszone zostały w «Rocznikach» Towarzystwa naukowego krakowskiego; okoliczność, która sama przez się świadczy, iż Towarzystwo to miało w Helclu gorliwego współpracownika. Zajmował się on w ogóle żywo losami tej instytucyi, brał częsty udział w jej posiedzeniach naukowych, starał się o pomnożenie jej funduszów, przeznaczywszy n. p. spodziewany dochód ze sprzedaży «Listów Sobieskiego» na jego cele; w papierach pośmiertnych znalazł się nawet projekt reformy Towarzystwa, przez niego skreślony. Kiedy r. 1864 zbliżył się pięésetny jubileusz fundacyi Kazimierzowskiej Uniwersytetu krakowskiego, i Towarzystwo uroczystość tę wydaniem jakiejś większej publikacyi uczcić postanowiło, podjął się Helcel tego zadania, mimo upadające zdrowie i zajęcia w innych sprawach publicznych. Tak ukazało się w tymże (1864) roku wydanie nieznanej «Księgi pamiętniczej» Jakóba Michałowskiego“[20], ciekawego i obfitego w szczegóły źródła do dziejów Polski z lat 1647-1655. Publikacya ta spotkała się z obszerną, bardzo ostrą, ale w znacznej części nieuzasadnioną krytyką Szajnochy, na którą wydawca odpowiedział w osobnem, również obszernem piśmie[21], odpierając zwycięsko zarzuty przeciwnika.
Obie ostatnie prace przypadają na okres czasu, w którym w życiu Helcla dokonał się pod pewnym względem nowy zwrot. Obok spraw naukowych zajmowały go zawsze żywo sprawy publiczne. W okresie rządów Bacha, po cofnięciu konstytucyi z r. 1849, nie było w Austryi pola do rozwinięcia działalności w tym kierunku; że jednak i wtedy sprawy te nie były obce Helclowi, dowodzą dwa pomniejsze jego pisma z lat 1857 i 1858 «O zadaniach konserwatywnego dziennika» i «Aforyzmy o prawdziwym i falszywym konserwatyzmie»[22]. Rok 1860 przyniósł w Austryi nawrót do konstytucyjnej formy rządów; zaraz też Helcel zwrócił się do spraw publicznych. Dla użytku Gołuchowskiego, któremu cesarz poruczył był reorganizacyą uniwersytetu krakowskiego odpowiednio do potrzeb miejscowych, napisał obszerny memorjał o kwestyi językowej w szkolnictwie galicyjskiem[23], rozbierający tę sprawę ze stanowiska historycznego, prawnego i pedagogicznego. Kiedy pod koniec r. 1860 nastąpiła dymisya Gołuchowskiego i na czele ministerstwa stanął Schmerling, powstała w Krakowie myśl wysłania doń adresu w sprawie samorządu galicyjskiego i zakresu działania sejmu. Opracowania adresu podjął się Helcel[24]; przyjęty z nieznacznemi zmianami przez współobywateli, został on Schmerlingowi wręczony w początkach roku 1861. Po ostatecznem zorganizowaniu sejmów na zasadzie patentu lutowego, otrzymał Helcel w r. 1861 mandat posła na sejm galicyjski z miasta Krakowa, z sejmu zaś wybrany został posłem do Rady Państwa wiedeńskiej, gdzie wypowiedział pamiętną mowę w obronie konkordatu[25]. Wreszcie w r. 1866, pod wrażeniem obrad ówczesnego sejmu, napisał z własnego popędu obszerny memoryał do austryackiego prezydenta ministrów Belcrediego[26], w którym podal trafną charakterystykę społeczeństwa galicyjskiego i jego urządzeń, a zarazem wskazał, w jakich kierunkach urządzenia te domagałyby się reformy.
Było to ostatnie publiczne wystąpienie Helcla. Dawna choroba, trawiąca jego organizm, robiła tymczasem coraz większe postępy, przeszkadzając w niejednej pracy, do której się rwał umysł i serce. Ze względu na zły stan zdrowia, nie przyjął powołania margr. Aleksandra Wielopolskiego, przyjaciela swego z lat młodzieńczych, który mu w r. 1862 ofiarował katedrę profesorską w Szkole Głównej warszawskiej.
Z tego samego powodu także i produkcya jego naukowa w okresie czasu między r. 1860-1866 po części osłabła. Prócz wydania wspomnianej poprzednio «Księgi pamiętniczej» Michałowskiego, przypada na ten czas jedna tylko rozprawa z zakresu historyi prawa polskiego, rzecz o dziesięcinach w Polsce, bardzo zresztą cenna ze względu na gruntowne rozpatrzenie, jako też nowe oświetlenie przedmiotu[27]. Pod pewnym względem w związku z ulubioną dziedziną badań Helcla zostaje jego List otwarty do Bielowskiego w przedmiocie autentyczności i daty wydania t. zw. dokumentu mogilnieńskiego z r. 1175[28], połączony z rozbiorem najstarszych dyplomatów z wieku XII, pierwsza gruntowna rozprawa z zakresu dyplomatyki polskiej, poruszająca zarazem jedno z najtrudniejszych pytań, którego doniosłość w ostatnich czasach należycie w nauce naszej oceniono.
R. 1866 choroba powaliła ostatecznie Helcla na łoże, z którego się już nie miał podnieść. Było to prawdziwe łoże boleści; powolne, stopniowe zamieranie układu nerwowego wywoływało co chwila najstraszniejsze cierpienia fizyczne. Lekarze powagi orzekli, że pacjent winien zaniechać wszelkiej pracy umysłowej i — omylili się gruntownie. Niknącego ciała nie mogły już uratować żadne leki; mogła je podtrzymać chyba strawa, dawana duchowi. Miano się o tem wkrótce przekonać dowodnie. Zaraz w początkach tego ostatniego okresu choroby tak się pogorszyło Helclowi, że lada chwila oczekiwano katastrofy. Szczęśliwy traf zetknął go wtedy z młodym lekarzem, wolnym od szablonowej rutyny, który uchylił zakaz powag, i pozwolił Helclowi na umiarkowaną pracę naukową. O samoistnych badaniach nie mogło już oczywiście być mowy; ale nasuwała się myśl podjęcia jakiegoś wydawnictwa źródłowego. Myśli tej chwycił się Helcel skwapliwie i przystąpił zaraz do jej urzeczywistnienia. I stał się prawie cud: życie, które miało już ulecieć, przedłużyło się jeszcze przez cztery lata, podzielone między pracę i straszne męczarnie ciała, które dały nam jedne z najważniejszych i najpoważniejszych publikacyj, jakiemi się nauka nasza poszczycić może, drugi tom «Starodawnych prawa polskiego pomników», stojący godnie obok tomu pierwszego.
Z czasów istnienia Polski utrzymały się w różnych ważniejszych miastach dawne księgi sądowe, na ogół licząc, w dziesiątkach tysięcy foliantów. Po upadku państwa obchodzono się z niemi przez długi czas po macoszemu: w nieurządzonych archiwach, połączonych z archiwami nowych sądów, czasem na strychach lub w piwnicach, butwiały i niszczały te cenne zabytki przeszłości dziejowej, albo służyły co najwięcej bieżącym potrzebom praktycznym. Nie wszyscy uczeni wiedzieli o ich istnieniu, mało zdawało sobie sprawę, jaki się w nich mieści materyał, a już prawie nikt nie zaglądał do samych ksiąg, ażeby je spożytkować naukowo. Stosunkowo najwcześniej zwrócili na nie uwagę lingwiści, wybierając z najdawniejszych, średniowiecznych aktów zapiski w języku polskim stylizowane, ażeby na ich podstawie opracowywać poszczególne pytania z zakresu gramatyki i historyi języka polskiego. Dla owego celu naukowego, dla którego księgi te były głównem i najważniejszem źródłem, dla historyi prawa polskiego, nie zużytkował ich przez długi czas żaden z naszych badaczów. Prace, dotyczące historyi tego prawa, ogłoszone w pierwszej połowie XIX stulecia, opierały się prawie bez wyjątku na samym materyale ustawowym, i dla tego nigdy nie mogły nam przedstawić dokładnego, wyczerpującego obrazu polskich urzędzeń prawnych; dawniejsze bowiem ustawy nie dotykały wszystkich stosunków życia społecznego, dawały nam tylko materyał urywkowy, fragmentaryczny. W pełni urządzenia te można poznać dopiero z ksiąg sadowych, gdzie w różnobarwnym szeregu prze wijają się przed oczami naszemi najrozmaitsze codzienne sprawy, od najważniejszych do najdrobniejszych, rozstrzygane przez sądy, lub załatwiane przez strony: one dają nam możność poznania całokształtu zasad dawnego prawa zwyczajowego polskiego, niedotkniętego nawet w wielu szczegółach przez ustawodawstwo; one pozwalają także odpowiedzieć na pytanie, o ile i w jakim sposobie normy ustawodawcze znachodziły w praktyce zastosowanie. Dziś, kiedy już wielką ilość dawnych ksiąg sądowych ogłoszono drukiem, rzeczy te nie ulegają dla nikogo wątpliwości; ale wielką i niespożytą zasługą Helcla pozostanie, że ze wszystkich uczonych polskich on pierwszy doniosłość materyału tego we wskazanym kierunku odkrył i ocenił, że ogłosił pierwszą wielką publikacyą, materyał ten obejmującą, i przez to dla badań nad historyą prawa polskiego nowe, obfite i wydatne źródło otworzył.
W Krakowie, jak w innych miastach najważniejszych, istniało archiwum dawnych ksiąg sądowych polskich, połączone z archiwum trybunalskiem, obejmujące księgi dawnego województwa krakowskiego. Podobno już w trzecim dziesiątku lat XIX w. uzyskał doń Helcel przystęp, nie mógł jednak podówczas korzystać z niego w celach naukowych. Już jednak w pierwszym tomie «Starodawnych prawa polskiego pomników», jak wspomnieliśmy powyżej, ogłosił około półtysiąca zapisek sądowych, wyjętych z najdawniejszej księgi ziemi krakowskiej z końca XIV wieku. Obecnie powziął myśl wydania większego zbioru wszystkich ważniejszych i ciekawszych zapisek sadowych krakowskich średniowiecznych, od końca XIV stulecia do r. 1506. Poszukiwania w nie uporządkowanem archiwum krakowskiem za księgami z tego okresu czasu wykryły zrazu ośm foliantów; Helcel zabrał się do ich uporządkowania i odczytania, i przystąpił niezwłocznie do wydawnictwa. W latach 1866-7 wydrukowano w ósemce kilkanaście arkuszy, obejmujących zapiski, z ksiąg owych zaczerpnięte [29]. Druk był już znacznie naprzód posunięty, kiedy odkryto, że w archiwum krakowskiem obok tamtych ksiąg jest jeszcze trzydzieści kilka innych, pochodzenia średniowiecznego, i to takich, które chronologicznie przerywały wątek ogłoszonych w książce drukowanej zapisek. Wobec tego Helcel wstrzymał całe owo wydanie pierwotne, przeznaczając je na zniszczenie i postanowił na nowo przystąpić do ogłoszenia całego, należycie uporządkowanego materyału. Prócz tego nasunęła się sposobność zamieszczenia tu innego jeszcze bardzo ważnego źródła do dziejów prawa polskiego. Właśnie rozeszła się wiadomość, że w Bibliotece gimnazyum elbląskiego złożony został nieznany przedtem, cenny rękopis, zawierający prywatny układ prawa polskiego, spisany w języku niemieckim jeszcze w wieku XIII. Za pośrednictwem A. Sierakowskiego Helcel postarał się zaraz o wierny odpis tego zabytku i zaopatrzywszy go stosownym wstępem, postanowił wcielić do swej publikacyi. Miała ona wyjść pod tym samym tytułem i w tym samym formacie, co i poprzednie jego wydawnictwo średniowiecznych ustaw polskich, jako drugi tom »Starodawnych prawa polskiego pomników»[30]. Druk rozpoczął się w r. 1868, a skończył się z końcem marca 1870 r. Na czele okazałego tomu przedrukowaną została księga elbląska, a następnie zbiór wybranych, ciekawszych zapisek sądowych ziemi krakowskiej aż do r. 1506, liczący z górą 5000 numerów pierwsza wielka publikacya średniowiecznych ksiąg sądowych, jaka się u nas pojawiła.
Rozpoczynając to wydawnictwo, przepowiedział Helcel, jak gdyby wieszczem przeczuciem wiedziony, że danem mu będzie tak długo żyć, dopokąd go nie skończy. Przepowiednia spełniła się co do joty. Dnia 30 marca 1870 r. gasnącym wzrokiem i mdlejącą ręką przeprowadził korektę ostatniego arkusza «Pomników»; nazajutrz skonał. Z chwilą, w której zabrakło dalszej podniety dla ducha, uleciało życie z ciała.
Działalność Helcla rozwijała się głównie w dwu kierunkach: jako działalność publiczna i naukowa. Pierwszą cechowały silnie wyrobione przekonania konserwatywne, nieobojętne na sprawy realnego postępu, zastosowanego do zmieniających się stosunków życia społecznego. W ocenianiu tych stosunków miał często sąd bystry i gruntowny, pogląd szeroki, zawsze zasadniczy. Najczęściej nie znajdował sposobności do bezpośredniego urzeczywistnienia swych pomysłów i zamiarów; rzucał raczej myśli, które później inni przeprowadzali. Wiele z nich wypowiedział i urzeczywistnienia ich domagał się w czasach, kiedy o nich nie myśleli inni; w późniejszych dopiero czasach przeprowadzenie ich stało się rzeczą możliwą. Niewątpliwie jednak najgłówniejszym tytułem zasług Helcla pozostanie jego działalność naukowa. Tu zaś, jakkolwiek nie były mu obojętnemi różne gałęzie wiedzy, zwłaszcza nauki prawne i nauka dziejów w obszerniejszem tego słowa znaczeniu, działalność jego ześrodkowała się głównie w pracy nad historya prawa polskiego. Badania i wydawnictwa, przedmiotu tego dotyczące, stanowią najwybitniejszy, znamienny rys jego zabiegów naukowych. Żeby je należycie określić i scharakteryzować, a zarazem wyświetlić stanowisko Helcla w rozwoju nauki, nie od rzeczy będzie porównać jego indywidualność pisarską z innymi wybitniejszymi badaczami historji prawa polskiego z jego czasów.
Maciejowski pozostał za nim daleko w tyle zarówno co do gruntowności badań, jakoteż jasności sądu i przedstawienia rzeczy, a wreszcie i co do wartości zbyt dorywczo, bez obliczenia stawianych hypotez. Z Lelewelem dzielił dar kombinacyi, ale miarkował go trzeźwym poglądem; przytem, choć sam także polityk, nie naginał sądu historycznego do jakichkolwiek politycznych doktryn. Z Hubem vspólną miał gruntowność i ścisłość badania, ale przewyższał go darem kombinacyi i bardziej zasadniczym, głębszym rozbiorem pytań naukowych. Najwięcej może pod względem właściwości swego talentu zbliżał się do Laguny, zarówno gruntownością badań, jako też konstrukcyjnym zmysłem; przewyższył go jednak znacznie wydatnością produkcyi. Takim jest w swoich pracach samoistnych; wszystkie te, tak szczęśliwie połączone, wszechstronne ich zalety sprawiły, że prace te, zwłaszcza jego wywód o ustawodawstwie Kazimierzowskiem, wywołały pewien zasadniczy zwrot w literaturze naukowej prawa polskiego.
Gdyby jednak zapytać, w czem leży najwazniejsza zasługa Helcla, należałoby może na pierwsze, naczelne miejsce wysunąć jego wydawnictwa źródeł, zatem prace, które w ocenie naukowej działalności pisarza zajmują najczęściej miejsce podrzędne. Ale bo też wydawnictwa owe, zarówno ze względu na ogrom, jako też jakość, jak wreszcie i treść swoję, przedstawiają szczególne znaczenie. Objęły one trzy główne działy źródeł do wyjaśnienia historyi prawa polskiego służących pomniki ustawodawcze, zabytki dyplomatyczne i zabytki dawnej praktyki sądowej polskiej. Z tych trzech działów, aż do czasów Helcla właściwie pierwszy tylko w szerszym zakresie był znany, i on też stanowił główną niemal wyłączną podstawę do badań przedmiotu; wszelako nawet i zabytki ustawodawcze nie były dotąd wydane krytycznie. Pierwszy Helcel dał nam prawdziwie naukowe, doskonale opracowane wydanie najważniejszych pomników średniowiecznego ustawodawstwa polskiego, a przez to stworzył możność pogłębienia studyów, jako też wzór dla podobnych wydawnictw w przyszłości. Bardzo niedostatecznie tknęła się przed nim praca wydawnicza drugiej grupy zabytków, pomników dyplomatycznych; on pierwszy jął się zadania ogłoszenia ich w wielkim, pełnym zbiorze, i źródła te niejako wprowadził do naszej nauki. Co się zaś tyczy zapisek sadowych, to już niemal w dosłownem znaczeniu powiedzieć można, że je Helcel odkrył i pierwszy dla nauki naszej uprzystępnił. Wydawnictwa te, podające zatem nietylko materyał w szczegółach nowy, ale wprost pewne grupy materyałów, po przednio wcale, albo prawie nieznanych i niezużytkowanych, i to pierwszorzędnej wartości i doniosłości, rozszerzyły nadspodziewanie podstawę źródłową badań nad historyą prawa polskiego, dały możność rozwiązania nietylko całego szeregu ciemnych przedtem pytań szczegółowych, ale zarazem stworzenia sobie szerszego i głębszego poglądu na całość dawnych urządzeń prawnych w Polsce. W tem leży przełomowe znaczenie publikacyj źródłowych Helcla.
Zestawiając razem właściwości i zalety zarówno jego wydawnictw, jakoteż i prac konstrukcyjnych, stwierdzić tedy można, że Helcel zapoczątkował nowy zwrot w nauce historyi prawa polskiego. I to pozostanie na zawsze wiekopomną jego zasługą[31].

Oswald Balzer.








  1. Dissertatio inauguralis iuridica de quaerela inofficiosi testamenti secundum iuris Romani principia, Kraków 1828, 8-o str. 40.
  2. Kwartalnik naukowy, wydawany w połączeniu prac miłośników umiejętności. Kraków 1835-1836. 8-o I str. 390. II str. 407. III str. 393. IV str. 398.
  3. O teoretycznej i praktycznej oświacie, jako wstęp do Kwartalnika 1835. I str. I-26; O zawodzie filozofii, jako przyczynek do zawiązania jej w kraju naszym, 1836. I str. 1-50.
  4. Odpowiedź na umieszczony w Gazecie Krakowskiej w nr. 18 artykuł p. n. Kronika literacka. Dod. do Gaz. Krak. 1835. 4-o.
  5. Jerzy Samuel Bandtkie w stosunku do społeczności i literatury polskiej, Kraków, odb. z Kwart, nauk. 1837, 8-o str. 52.
  6. Rys systemu umiejętności prawa ze względu na tegoczesne wykłady części jego w uniwersytetach, Kwart. naukowy 1835. I str. 269-304.
  7. Rys postępów prawodawstwa karnego ze szczególnym względem na nowsze w tej mierze usiłowania. Kraków 1836. 8-o str. 186.
  8. O grzywnach za czasów Kazimierza W., Kwart. nauk. 1835. I str. 305-347
  9. Lengnich Bog., Prawo pospolite Królestwa Polskiego. Wydanie nowe w poprawnem tłómaczeniu, oba łacińskie połączające. Kraków 1836. 8-o str. XVI i 558.
  10. Codex diplomaticus Poloniae, vol. 1. Varsoviae. 1847. 4-o.
  11. Briefe eines polnischen Edelmanns an einen deutschen Publicisten über die jüngsten Ereignisse in Polen und die hauptsächlich bisher nur vom deutschen Standpuncte betrachtete polnische Frage. Pismo to ogłosił Schuzelka w Hamburgu r. 1846, z dodatkiem artykułu przez siebie napisanego, skutkiem czego i same Listy uchodziły przez długi czas za dzieło Schuzelki. Druk ten, dziś bardzo rzadki, powtórzony został w dziele H. Lisickiego, Antoni Zygmunt Helcel II str. 291-397.
  12. Głos A. Z. Helcla do wyborców obwodu obiorczego III okręgu krakowskiego. Kraków 1848. 4-o str. 4.
  13. Dawne prawo prywatne polskie; Antoniego Zygmunta Helcla Pism pozostałych wydanie pośmiertne t. I (jedyny). Kraków, 1874. 8-o str. 233.
  14. Równocześnie i niezależnie od Helcla wydał ten sam zbiór Hube na podstawie rękopisu petersburskiego.
  15. Starodawne prawa polskiego pomniki, poprzedzone wywodem historyczno-krytycznym t. zw. ustawodawstwa wiślickiego Kazimierza W., w tekście ze starych rękopisów krytycznie dobranym. Warszawa, 1857. 8-o str. CCLXVIII i 428.
  16. Iurium constitutionumque Sigismundinarum proposita a Mathia Śliwnicki descriptio e codice antiquo adhuc ignoto opera A. S. Helcelii praefixo proëmio nunc primum edita. Kraków, 1859. 4-o str. X i 146.
  17. O klasztorze jędrzejowskim i będącym tam nagrobku Pakosława, kasztelana krakowskiego. Odb. z Rocz. Tow. nauk. krak. Kraków 1852. 8-o str. 100 i tabl. litogr.
  18. O dwukrotnem zamęściu księżniczki Ludwiki Karoliny Radziwiłłówny i wynikłych stąd w Polsce zamieszkach. Przyczynek do dziejów panowania Jana III. Odb. z Rocz. Tow. nauk. krak. Kraków 1857, 8-o str. 127.
  19. Listy Jana Sobieskiego do żony Maryi Kazimiery wraz z listami tej królewskiej rodziny i innych znakomitych osób przez J. S. Bandtkiego z oryginałów archiwum niegdyś Sobieskich przepisane, uporządkował i dalszymi aż do r. 1737 dochodzącymi pomnożył, tudzież przypisami objaśniającymi zaopatrzył A. Z. Helzel. Bibl. ord. Myszkowskich 1860. Kraków 4-o str. XI i 600.
  20. Księga pamiętnicza Jakóba Michałowskiego, wojskiego lubelskiego, a później kasztelana bieckiego. Z dawnego rękopisu, będącego własnością L. hr. Morsztyna, wydana staraniem i nakładem Tow. nauk. krak. przez A. Z. Helcla. Kraków 1864, 8-o, str. XLVIII i 856.
  21. Odpór zarzutów, uczynionych w t. zw. Przeglądzie krytycznym, ogłoszonym przed kilku miesiącami we Lwowie, przeciwko wydaniu Jakóba Michałowskiego Księgi pamiętniczej. Kraków, 1865. 8-o, str. 172.
  22. Ogłoszone u Lisickiego, Ant. Zygm. Helcel, II str. 27-31 i 32-37.
  23. Uwagi nad kwestyą językową w szkołach i uniwersytetach Galicyi i Krakowa, osnowane na liście doręcznym Jego ces. król. Apost. Mości z d. 20 października 1860 r. Kraków 1860, 8-o str. 40.
  24. Ogłoszony u Lisickiego II str. 98 i nast.
  25. Mowa posła A. Z. Helcla, miana w Izbie posłów Rady Państwa na posiedzeniu z d. 2 czerwca 1862 r. podczas obrad nad wnioskiem komissyi finansowej, zalecającym nieuznanie własności kościelnej w t. zw. funduszu naukowym i zniesienie artykułu XXXI patentu cesarskiego z d. 5 listopada 1855 r. Kraków 1862, 8-o str. XVI.
  26. Memoryał pisany był w języku niemieckim. Przekład polski, z nieznacznemi skróceniami ustępów podrzędniejszych podał Lisicki, Ant. Zygm. Helcel. II, str. 191-243
  27. Badania w przedmiocie historyi dziesięcin kościelnych w Polsce, szczególniej pod względem t. z. dziesięciny swobodnej i dziesięciny oddawanej w gonitwę. Odb. z Bibl. Warsz. Warszawa 1863, 8-o, str. 55.
  28. List otwarty do A. Bielowskiego o najdawniejszych znanych nadaniach klasztoru Benedyktynów w Mogilnie. Odb. z Bibl. Ossoliń. Lwów, 1865, 8-o, str. 59.
  29. Wyjątki z ksiąg dawnych królewskich, wiecowych i ziemskich krakowskich sądowych roków. Kraków 1867, 8-o, str. 312. Książka ta należy dziś do rzadkości bibliograficznych z powodów, o których zaraz niżej w tekście będzie mowa.
  30. Starodawne prawa polskiego pomniki z ksiąg rękopiśmiennych dotąd nieużytych, główniej zaś z ksiąg dawnych sądowych ziemskich i grodzkich ziemi krakowskiej wyciągnął i wydał A. Z. Helcel. Kraków 1870, 4-o str. XIX i 958 (z portretem wydawcy).
  31. Pisali o Helclu: Zborowski Stan., A. Z. Helcel, w lwowskim «Prawniku» z r. 1870 nr. 3 i 4; artykuł okolicznościowy, napisany pod świeżem wrażeniem zgonu, podający krótkie zestawienie prac naukowych, bez gruntowniejszej ich oceny. Maciejowski W. A., A. Z. Helcel, jako prawnik-historyk, w Rozpr. Akad. Umiej. Krak. Wydz. hist. filoz. t. 6 str. 53—258, zawiera o samym Helclu kilka ogólników i niektóre błędne daty, zresztą zaś tylko zestawienie wiadomości do dziejów prawa polskiego, zaczerpniętych z II tomu Starod. prawa pol. pomn. Stosunkowo najcenniejszą częścią tej publikacyi jest korespondencya Helcla z Maciejowskim, tutaj ogłoszona. Obszerny artykuł Z. L. Dębickiego, A. Z. Helcel, życiorys, w Przegl. Pol. z r. 1870 IV str. 356—389, jako też dwutomowe dzieło Henryka Lisickiego, A. Z. Helcel 1808—1870, Lwów 1882, I str. XVI i 390, II str. VII i 397, zawierają tylko rozbiór i ocenę publicznej działalności Helcla. Obszerniejszej pracy, rozbierającej gruntownie jego działalność naukową, dotąd nie ogłoszono; najcenniejsze uwagi o działalności tej podaje Bobrzyński, O dawnem prawie polskiem, jego metodzie i umiejętnem badaniu. 1876.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Oswald Balzer.