Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Józef Kremer
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Józef Kremer |
Pochodzenie | Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX |
Wydawca | Marya Chełmońska |
Data wyd. | 1901 |
Druk | P. Laskauer i W. Babicki |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom pierwszy |
Indeks stron |
Utwory życia umysłowego narodów, ich poezyi i pracy myśli, stanowią konieczne dopełnienie ich kultury zewnętrznej i stosunków politycznych. Sama wiedza przeszłości, choć słusznie budzi nasze zajęcie, nie może jednak mieć bezpośredniego znaczenia dla życia, bo nie jest zdolną zmienić danej krysztalizacyi dziejowej, owego posągu sfinksowego, który ręka czasu wykuwa z twardego kamienia bytu narodowego. Kształty jego zmieniają się jedynie pod uderzeniem ciężkiego młota dziejów. Twory zaś poezyi i dzieła myśli wywierają wpływ bezpośredni na najpóźniejsze pokolenia i przyczyniają się potężnie do zmiany ich nastroju umysłowego, do rozwoju i wyrobienia ich uczuć, myśli i dążności, Dzieła starożytnych poetów i myślicieli wyrwały Europę średniowieczną z więzów scholastycyzmu i odrodziły ducha narodów. Maluczka, podupadła Grecya XIX-go wieku odżywia się dotąd pokarmem duchowym Homerów, Platonów, Sofoklesów i stawia czoło turczynowi. To duch, nie ciało, nie martwe «środowisko» zewnętrzne, wykuwa posąg dziejów! On to jest owym cyklopem, miotającym młotem czasu na wsze strony, kształtującym przyszłość. A duch żyje tylko duchem, nicśmiertelnym, zawsze twórczym, tak w odległej przeszłości, od wieków, jak i w przyszłości. Odżywiać się duchem zarówno wszechludzkich, jak swojskich poetów i myślicieli, — oto tajemnica prawdziwego postępu, nowej samodzielnej twórczości narodÓw. Nie rozprawiajmy tylko o naszych poetach i myślicielach, ale czytajmy ich, przejmijmy się ich duchem!
Wśród naszych myślicieli doby idealistycznej Józef Kremer zajmuje stanowisko najwydatniejsze. On pierwszy, począwszy już od r. 1835-go zajął się opracowaniem Wykładu systematycznego filozofii w naszym języku; on również był pierwszym naszym samodzielnym estetykiem i historykiem sztuki. Kto nie zna filozofii Kremera, kto nie czytał jego Listów z Krakowa i Podóży do Włoch, ten nie może sądzić o naszej filozofii i naszej estetyce; ten ulegnie z łatwością pierwszemu lepszemu powiewowi obcemu i nie spoi swego ducha z duchem swojskiej myśli, nie będzie stanowił samodzielnego ogniwa w łańcuchu życiowym narodowej umysłowości.
Józef Kremer urodził Się w Krakowie dnia 22 lutego 1806 roku. Pochodził z rooziny mieszczańskiej powszechnie szanowanej, dość zamożnej i oddawna osiadłej w stolicy Krakusa. Dwa domy w rynku, oraz ogród, zwany Kremerowskim, były własnością jego ojca. Był to obywatel prawy, zacny, który miał sobie za obowiązek spożytkować swe zasoby materyalne, aby dać trzem synom jak najlepsze wykształcenie i wyrobić na prawdziwie pożytecznych członków społeczeństwa, To też każdy z nich zajął wydatne stanowisko w umysłowości krajowej. Bracia bowiem Józefa: Karol i Aleksander, młodsi od niego, odznaczyli się również swą działalnością obywatelską i naukową; pierwszy, jako dyrektor hudownictwa miejskiego, pełen zasług na polu sztuki swojskiej; drugi, jako uczony lekarz i członek Akademii umiejętności w Krakowie.
Pierwsze nauki pobierał Józef w domu rodzicielskim, a następnie w liceum Ś-tej Anny. Po ukończeniu jego w r. 1823 wstąpił do uniwersytetu Jagiellońskiego na wydział prawny.
Szkolnictwo krakowskie w owym czasie nie znajdowało się w stanie zbyt świetnym. Zaledwie w r. 1780 dokonaną została reforma akademii niestrudzoną pracą Kołłątaja; zaledwie ruch naukowy nieco się ożywił dzięki działalności takich mężów, jak Jan Śniadecki, Szasterowie, Szeidt i inni;
zaledwie szkoły, pozostające pod zarządem akademii, uwolniły się od wpływu jezuitów i uzyskały nowych światłych przełożonych, — gdy wypadki 1792 roku przeszkodziły utrwaleniu się nowowprowadzonych urządzeń. Następujące zaś potem aż po r. 1815 zawikłania wojenne i polityczne nadawały szkolnictwu krajowemu znowu odmienny zupełnie charakter. W szkołach średnich przez długie czasy nauczycielami byli po większej części dawniejsi wojskowi. Przepełnieni wspomnieniem swych przygód awanturniczych, zajęci myślą o dalszym pochodzie dziejów, wobec którego teraźniejszość stała się przemijającą tymczasowością, nauczyciele ci podniecali wprawdzie żywą fantazyę młodzieży, rozbudzali jej ideały dziejowe, przyśpieszali tętno życia powszechnego, które jednostkę łączy z ogółem; ale o pracy naukowej, systematycznej, poważnej wcale nie myślano, «Zwykle tak bywało, — mówi w tym względzie sam Kremer w notatce autobiograficznej — że w połowie lekcyi profesor sprzykrzył sobie gramatykę łacińską, a odsunąwszy na bok książki, opowiadał o Kościuszce, o księciu Józefie, o bitwach, klęskach, tryumfach i spełzłych nadziejach.» Wśród takich warunków rozwijał się wprawdzie w młodzieży romantyzm patryotyczny, ale nauka prawdziwa stała się udziałem wyłącznie tych, którzy sami nad sobą energicznie pracowali. Do nich właśnie młody Kremer należał, począwszy od wyższych klas liceum, a następnie
w uniwersytecie.
Według ówczesnych urządzeń w uniwersytecie Jagiellońskim trzyletni kurs nauk fakulteckich poprzedzonym był dwuleciem filozoficznem, właściwie humanitarnem, t. j. wykładem nauk ogólnie kształcących, jak języki starożytne, literatura ojczysta, historya i filozofia, Studya te odpowiadały bardziej usposobieniu młodego Kremera, niż studya prawnicze. Wskutek tego zajmował się tylko z obowiązku naukami prawniczemi i zdał nawet egzamin na magistra prawa, ale z własnego popędu poświęcał się głównie naukom humanitarnym i filozofii, Przewodnikami jego w tym kierunku byli: Paweł Czajkowski, profesor literatury, retoryki i teoryi poezyi, znany z wydania przekładu «Jerozolimy wyzwolonej» Tassa przez Piotra Kochanowskiego oraz z szeregu własnych rozpraw i pieśni okolicznościowych, następnie Józef Em. Jankowski, adwokat, a przytem profesor filozofii, zwolennik Kanta, autor Krótkiego rysu logiki, wreszcie Jerzy Samuel Bandtke, znakomity bibliograf i lingwista.
Zamiłowanie do estetyki i sztuk pięknych rozbudziło się w Kremerze wcześnie już podczas studyów uniwersyteckich. Po śmierci Michała Stachowicza w r. 1825 dziewiętnastoletni młodzieniec napisał o nim obszerne studyum i przedstawił je profesorowi Czajkowskiemu, który był wielce zadowolony z tej pracy i prosił autora, aby mu ją pozostawił na pamiątkę, Pobudką do tego studyum były niewątpliwie freski historyczne Stachowicza w sali Jagiellońskiej uniwersytetu. Było ich jedenaście, Główniejsze z nich przedstawiały: pierwsze otwarcie akademii przez arcybiskupa Skotnickiego w r. 1364 za świetnych czasów Kazimierza Wielkiego; dalej: uroczyste przeprowadzenie akademików pod osobistem przewodnictwem Władysława Jagiełły do nowej siedziby w sercu miasta w r. 1400; Twardowski, czyniący doświadczenia na górze Lasota przy mogile Krakusa, Anna Jagiellonka, składająca w darze akademii noszony przez siebie łańcuch złoty ze swym wizerunkiem r. 1584 i t. d. Młodzieniec, o żywości umysłu, zdolnościach i fantazyi Józefa, nie mógł obojętnie patrzeć na odtworzenie wybitnych momentów z dziejów akademii, do której sam należał. Freski te, oraz liczne utwory Stachowicza, napotykane w każdym prawie kościele, w każdym niemal gmachu publicznym Krakowa, były pierwszemi wrażeniami artystycznemi przyszłego estetyka i zachęcały go do głębszego zastanowienia się nad znaczeniem sztuk pięknych, oraz nad środkami, przy których pomocy późna potomność wskrzesza popioły praojców, nadaje im kształty żywe, przemawiające bezpośrednio do stęsknionej teraźniejszości.
W tymże czasie odbył młody Kremer w towarzystwie swych kolegów Feliksa Lepolda, teologa, i Michała Rostafińskiego, prawnika, pierwszą swą podróż do Włoch, Było to podczas pierwszych wakacyj uniwersyteckich. Ojciec Kremera
sprawił im wózek góralski płótnem kryty i konika góralskiego i tak zajechali przez Wiedeń i Semering aż do Bruck nad Murem. Tutaj zostawili swój ekwipaż u krewnego pocztmistrza i pieszo puścili się w dalszą drogę. Przewędrowawszy przecudną Styryę i Karyntyę, wkroczyli do Wenecyi, a następnie dotarli aż do Florencyi.
W rok później przepędzał młody Kremer wakacye w Warszawie, gdzie odwiedził Kazimierza Brodzińskiego. O tych odwiedzinach Kremer w późniejszym czasie powiedział, że go Brodziński «oczarował swoją słodyczą i dobrocią, które tchnęły z każdego jego słowa.»
O studyach filozoficznych Józefa na uniwersytecie Jagiellońskim powiemy tylko, że z zachęty Jankowskiego pracował samodzielnie nad Kantem i że go od tej pracy napaści Jana Śniadeckiego na kantyanizm nie odprowadzały.
Ukończywszy w r. 1828 wydział prawny, Kremer, ujęty urokiem głośnego wówczas na świat cały imienia Hegla, udał się do Berlina, aby poznać i słuchać tego mistrza bezwzględnego idealizmu. Wykłady jego wywarły wpływ stanowczy na młodego myśliciela, który od tego czasu w zasadzie przyłączył się do nauki Hegla, choć ją, jak to niżej zobaczymy, pod niejednym względem prostuje i dopełnia.
W Berlinie bawił Kremer przeszło rok, a stąd na Weimar, gdzie, jak sam się wyraził, «złożył osobiście hołd Goethemu,» udał się do Heidelberga, aby uczęszczać na wykłady znakomitych prawników Mittermayera i Thibauta, oraz historyka Schlossera; dla ostatecznego zaś zaokrąglenia swego wykształcenia. swej znajomości świata i ludzi, odbył następnie dalsze podróże do Szwajcaryi, Francyi i Anglii. Najdłużej przebywał w Paryżu w r. 1830. Tu zajęły go żywo wykłady: ekonomii politycznej profesora Say’a, znakomitego obrońcy głośnej zasady: laissez faire, laissez passer; historyi powszechnej Guizota, historyi literatury i estetyki Villemaina, wreszcie filozofii Wiktora Cousina, który wówczas także był heglistą. Naturalnie, że korzystał też sowicie z nagromadzonych w Paryżu bogactw artystycznych, aby zadosyć uczynić potrzebom swego poczucia piękna, rozszerzyć swój widnokrąg w zakresie dziejów sztuki i wykształcić wszechstronnie swój sąd estetyczny. Przepędziwszy wreszcie jeszcze kilka tygodni w Londynie, Kremer po półtrzeciarocznej nieobecności powrócił znowu do miasta rodzinnego z końcem listopada 1830 roku.
Mając zawsze jeszcze na oku zawód praktyczny prawnika, Kremer w styczniu 1831 roku uzyskał w Krakowie stopień doktora obojga praw. Tymczasem wypadki ówczesne powołały go w szranki Marsowe. Młody doktór praw, zamiast pracy przy biurku, zaciągnął się do wojska. Jako kanonier w 6-tej bateryi artyleryjskiej brał udział w bitwie pod Grochowem. Raniony w głowę i w lewe ramię, przewieziony został do Warszawy, potem Modlina, a następnie odesłano go napowrót do Krakowa.
Cóż miał teraz począć? Służba wojskowa była mu zawadą do zajęcia jakiegokolwiek stanowiska publicznego. Pomimo to nie dał się wykoleić z drogi sumiennej pracy. Nie chcąc w bezczynności być ciężarem ojcu i rodzinie, objął miejsce wychowawcy w zacnym domu p. Tad. Skrzyńskiego w Zagórzanach pod Gorlicami. Obowiązki te pełnił przez lat sześć z wielkiem poświęceniem, a następnie w r. 1837 otworzył w Krakowie własną szkołę prywatną, wraz z pensyonatem. Starania bowiem około zajęcia innego stanowiska, bardziej odpowiadającego jego zdolnościom i wykształceniu, zawiodły i tym razem; nie było tedy wyboru. Z tem wszystkiem Kremer nie traktował nigdy zawodu pedagoga jako zła koniecznego, lecz w przeciągu długiego szeregu lat, bo aż do r. 1850, oddawał się temu zawodowi całą duszą i zużytkował na szeroką skalę zarówno swą naukę i zdolności, jak i doświadczenie życiowe dla prawdziwego dobra młodzieży, oddanej jego opiece. Równomierne wykształcenie umysłu i serca było jego ideałem pedagogicznym, który on też w praktyce urzeczywistniał, jednając sobie szacunek powszechny, oraz szczerą wdzięczność zarówno licznych swych wychowańców, jak i ich rodziców. Swoje zasady pedagogiczne zaznaczył Kremer wyraźnie w pięknej mowie, mianej w roku 1870 przy objęciu rektoratu: O zadaniu młodzieży polskiej, kształcącej się w uniwersytecie Jagiellońskim.
Wraz ze swą działalnością pedagogiczną rozpoczął Kremer i swą działalność piśmienniczą. Jeszcze w Zagórzanach będąc, zamieścił w «Kwartalniku naukowym,» w latach 1835 i 1836. obszerną pracę: Rys filozoficzny umiejętności, która później w nowem obrobieniu weszła w skład jego Wykładu systematycznego filozofii. Następnie w roku 1837 wydał osobno Fenomenologię ducha, a w r. 1843 ogłosił pierwszy tom Listów z Krakowa, obejmujący Wstępne zasady estetyki. W tymże czasie napisał zajmującą pracę w dwutygodniku Kurowskiego: O Dziewicy Orleańskiej Szylera i wystawieniu jej na teatrze krakowskim.
Od roku 1837-go został Kremer członkiem Towarzystwa naukowego krakowskiego i brał nader czynny udział w jego pracach. Świadczy o tem szereg rozpraw, czytanych na posiedzeniach Towarzystwa, jak n. p. O związku filozofii Indów z ich sztuką piękną, O zasadach tegoczesnej filozofii natury, O konieczności gminnej i t. p. W latach od 1847 do 1852 pełnił też obowiązki sekretarza Towarzystwa za prezesowstwa początkowo rektora Brodowicza, a następnie od r. 1848 Józefa Majera. W Towarzystwie naukowem zapoznał się bliżej, a po części i zaprzyjaźnił serdecznie ze znakomitymi przedstawicielami ówczesnego życia umysłowego Krakowa, do których głównie należeli: historycy literatury i filologowie: Michał Wiszniewski, Józef Muczkowski, Kajetan Trojanowski, Karol Mecherzyński; przyrodnicy: Ludwik Zeiszner, Józef Majer, Fryderyk Skobel, Stefan Kuczyński; artyści: Józef Brodowski, Rafał Hadziewicz, Wojciech Stattler, a do nich przyłączyli się następnie, osiedlając się w Krakowie, poeci: Lucyan Siemieński, Wincenty Pol i inni.
Wielkie zasługi około podniesienia sztuki krajowej położył Kremer przez zawiązanie w Towarzystwie naukowem sekcyi archeologicznej, która postawiła sobie za zadanie zarówno zbadanie krajowych zabytków starożytności, jak i rozciągnięcie nad niemi opieki. W tym przedmiocie ogłosił też Kremer szereg prac, jak: O tryptyku z wystawy archeologicznej krakowskiej, Kraków wobec Polski i Sukiennice jego, Słowo o bramie Floryańskiej w Krakowie i t. p. Wraz z Józefem należeli do pierwszych członków tej sekcyi: Karol Kremer, Muczkowski, Pol i Żebrawski.
Gdy w maju 1847 r. wskutek śmierci Jankowskiego osieroconą została katedra filozofii na uniwersytecie Jagiellońskim, głos powszechny wskazywał Kremera jako najgodniejszego kandydata. Ponieważ atoli nie posiadał jeszcze wymaganego stopnia doktora filozofii, przeto wyznaczono go zrazu tylko na tymczasowego zastępcę profesora filozofii. Po wydaniu atoli w r. 1849 pierwszego tomu Wykładu systematycznego filozofii, obejmującego Fenomenologię i Logikę, fakultet przyznał mu jednozgodnie ów stopień doktora filozofii, a w roku następnym ministeryum oświaty mianowało go profesorem zwyczajnym filozofii w uniwersytecie oraz profesorem nadzwyczajnym estetyki i historyi sztuki w Szkole sztuk pięknych. Na tem stanowisku pozostał Kremer aż do śmierci, która nastąpiła dnia 2 czerwca 1875 r.
Po otrzymaniu powyższej nominacyi Kremer zwinął swój zakład wychowawczy i poświęcił się już wyłącznie swym nowym obowiązkom, działalności naukowej. Od tego też czasu rozpoczyna się zwrot w życiu i pracy naszego myśliciela. Po długich przeszkodach stanął wreszcie u kresu swych życzeń, osiągnął wszystko, czego pragnął dla zapewnienia sobie właściwego pola do działania. Stanowisko, odpowiadające w zupełności jego zdolnościom i gorącej miłości nauki, otwierało przed nim nową przyszłość. To też nie dziw, że z całą energią garnął się do tej nowej działalności profesorskiej. A była ona wielce doniosłą i zbawienną dla rozwoju uniwersytetu. Przedewszystkiem, śmiało powiedzieć można, że od Kremera zaczyna się nowy zupełnie okres wykładów filozofii na uniwersytecie Jagiellońskim, wykładów systematycznych, umiejętnych, obejmujących całość nauk filozoficznych. Podczas gdy poprzednicy Kremera na katedrze filozofii w Krakowie traktowali zazwyczaj swe wykłady po dyletancku, jako rzecz uboczną obok innych zajęć, Kremer oddawał się swemu zawodowi profesorskiemu ze szczerem zamiłowaniem i sumiennością. Całkowite opracowanie kursów historyi filozofii, logiki, psychologii, etyki, estetyki i historyi sztuki w językach polskim i niemieckim (w tym ostatnim wykładano nauki w Krakowie od roku 1856 do 1861), jest tego najlepszym dowodem. Jeżeli dalej zauważymy, że Kremer bardzo chętnie ze swymi słuchaczami przestawał, że z prawdziwą życzliwością zachęcał ich do pracy, podnosił ich zaufanie we własne siły, przychodził im z pomocą radą i czynem, że jako kolega był łatwym w obejściu, uprzejmym, serdecznym, pełnym ujmującej szczerości, a wolnym od wszelkich drobnych namiętnostek, zakłócających tak często pożycie osób najbliżej siebie stojących, natenczas zrozumiemy, że w zawodzie swoim zjednywał sobie coraz większe przywiązanie młodzieży, coraz szerszą przyjaźń kolegów, coraz powszechniejszą cześć ogółu, Dzięki tym przymiotom kilkakrotnie też pełnił z wyboru obowiązki dziekana fakultetu filozoficznego, oraz rektora uniwersytetu. W Towarzystwie naukowem zaś wybrano Kremera na przewodniczącego w oddziale nauk moralnych, a po zamianie Towarzystwa na Akademię umiejętności w r. 1871, był do końca życia przewodniczącym w komisyi dla filozofii.
Stanowisko profesorskie dało Kremerowi możność rozwinięcia swej działalności piśmienniczej na szeroką skalę. W roku 1852-m wydaje drugi tom swego Wykładu systematycznego filozofii, obejmujący Filozofię natury i ducha ludzkiego. Odbywszy, po wydaniu tej pracy w tymże roku nową dłuższą podróż do Włoch, ogłasza w trzy lata później trzy tomy Listów z Krakowa, z których pierwszy jest drugiem wydaniem Wstępnych zasad estetyki, a dwa dalsze przedstawiają Dzieje artystycznej fantazyi. Następnie od roku 1859-go w przeciągu pięciu lat wydaje najobszerniejsze swe dzieło, sześciotomową Podróż do Włoch, zawierającą wykład historyi sztuki na podstawie poglądowego rozbioru jej bogatych zabytków na ziemi italskiej. Dopełnieniem tego dzieła jest obszerna praca, wydana w kilka lat później (1868 r.), Grecya starożytna i jej sztuka, zwłaszcza rzeźba. Jeżeli do tych dzieł podstawowych dodamy szereg większych i mniejszych prac z zakresu bądź filozofii w ogóle, w której nasz myśliciel od bezwględnego idealizmu z czasem zbliżał się do idealnego realizmu, bądź z zakresu psychologii, logiki, estetyki i historyi sztuki: natenczas uprzytomnimy sobie całkowity dorobek jego czterdziestoletniej działalności piśmienniczej. Dorobek ten zebrany został i wydany z dodaniem życiorysu, rozbioru prac Kremera, oraz notatek uzupełniających pod redakcyą niżej podpisanego, jako Dzieła Józefa Kremera w dwunastu tomach (Warszawa, 1877-1881). Z tego życiorysu i rozbioru prac Kremera korzystamy też obecnie.
W dziejach filozofii, zarówno swojskich, jak powszechnych, Kremer zajmuje stanowisko górujące. Należał on wprawdzie do szkoły Hegla, ale wcześnie odczuł rażące braki tej szkoły i dążył energicznie do ich przezwyciężenia tak ze względu na metodę badań filozoficznych, jak i co do ogólnego na świat poglądu. Nie podzielał on przedewszystkiem bezwzględnej dyalektyki Hegla, lecz domagał się dopełnienia filozofii wynikami badań nauk szczegółowych. Nadto sprzeciwiał się zasadzie bezwzględnej tożsamości myśli i bytu, w imię której Hegel nie rozróżniał należycie rozwoju myśli ludzkiej od rozwoju myśli wszechświatowej, lecz przeciwnie pochód rozwojowy rozumu ludzkiego brał bezpośrednio za podstawę do określenia rozwoju ducha bezwzględnego. Kremer natomiast broni zdania, że rozwój dyalektyczny myśli ludzkiej, a więc i dziejów ludzkości, nie jest sam przez się rozwojem rozumu bezwzględnego, lecz tylko odźwierciedleniem jego treści przedmiotowej w granicach podmiotowego bytu człowieka. Zamiast tożsamości myśli i bytu. Kremer uznaje tylko paralelizm między temi składowemi czynnikami wszechświata.
Wskutek takiego odstępstwa metodologicznego i cały pogląd Kremera na świat przybierał odmienny charakter. Jego teorya poznania utorowała mu przejście od Heglowskiego panteizmu do teizmu, Idea bezwzględna, jako absolut abstrakcyjny, nie jest dla niego ostatnią i najwyższą kategoryą logiki, lecz tylko formą podmiotową ducha ludzkiego, domagającą się dopełnienia przez ideę Osoby bezwzględnej, jako przedmiotowego zjednoczenia czynników myśli, działających we wszech bycie. Dopiero Osoba bezwględna, jako realna istota, jako Bóg, czyni zadość, według Kremera, najwyższym wymogom myśli ludzkiej, zaokrągla i zamyka jej pochód podmiotowy, doprowadza go do kresu, wszechstronnie zadawalającego.
Wiadomo z historyi filozofii, że cały szereg myślicieli ze szkoły Hegla, stanowiący tak zwaną prawicę tej szkoły, usiłował również nadać heglizmowi charakter teistyczny. Czyniono to wszelako zazwyczaj w sposób niezręczny, dogmatyczny, naruszający wewnętrzną zgodność i konsekwencyę zasad filozofii, Okazuje się to jasno na głównych przedstawicielach owej prawicy Hegla, do których należeli: Daub, Morheinecke, Gabler, Filip Fischer, Schaller i inni. Tymczasem nasz myśliciel oparł swój teizm na ściśle określonych zasadach metodologicznych. To też bez przesady powiedzieć można, że gdyby Wykład systematyczny filozofii Kremera wyszedł był w języku niemieckim, natenczas byłby się stał niewątpliwie punktem zbornym dla całej prawicy Hegla, podstawą daleko odpowiedniejszą do pogodzenia heglizmu z pozytywnemi prawdami religii, niż wszystkie prace tego rodzaju wzmiankowanych heglistów. Kremer świadomy był tej doniosłości swych zasad, ale pisząc z przywiązania rodzinnego po polsku, zrzekł się z góry zajęcia wydatnego stanowiska w dziejach powszechnych filozofii, Tem szczersze uznanie należy mu się od rodaków.
W dziejach naszej umysłowości Rys filozoficny umiejętności Kremera z r. 1835 stoi na czele nowej i zarazem najświetniejszej, jak dotąd, epoki filozofii polskiej, Kremer sam bardzo słusznie pracę tę w jednym ze swych listów nazwał „dzwonkiem porannym, wzywającym do badań filozoficznych,” Stanowi ona niejako ogólne tło, na którem się rozwijają późniejsze poglądy samego Kremera, oraz Trentowskiego, Libelta i Cieszkowskiego. W treści i formie tej pracy czynne są zawiązki wszystkich tych myśli, które później miały stanowić znamię charakterystyczne naszej filozofii. Ciepło serdeczne i poetyczny nastrój ducha, w związku z głębokiem poczuciem religijnem, już tutaj wyraźnie na jaw występują, łącząc systematycznie wszystkie zdolności umysłu w jedną nierozdzielną całość. Rysy te Kremer rozwijał też we wszystkich swych późniejszych pracach i wytworzył przez to u nas poraz pierwszy całkowity systemat filozofii, oparty wprawdzie na przesłankach Heglowskiego idealizmu, ale zmierzający coraz bardziej do syntetycznych wyników, w przeciwstawieniu do jednostronnego kierunku abstrakcyjnej dyalektyki. Mając na uwadze te dążności, obejmujące szersze potrzeby ducha ludzkiego, nie tylko myśli, lecz i uczucia, nie tylko nauki, lecz i sztuki i religii, Kremera z chlubą postawić możemy obok takich nowszych myślicieli, jak młodszy Fichte, Ulrici, Lotze i inni, do których się też w ostatnich swych pracach zupełnie przyłączył.
Jeszcze większą doniosłość posiada Kremer dla rozwoju naszego życia umysłowego, jako estetyk i historyk sztuki. Dosięgnął on w tym zakresie wyżyn, niedościgłych ani przed nim, ani po nim dla żadnego z naszych pisarzów. Aż do chwili obecnej nie posiadamy równego jemu przewodnika wśród labiryntu pojęć estetycznych i zawikłanych dziejów sztuki pięknej.
Do czasów Kremera estetyka i historya sztuki leżały u nas prawie zupełnie odłogiem. Pierwszorzędni nasi krytycy, jak Brodziński, Mochnacki, Michał Grabowski i inni, kierowali się wprawdzie w swych sądach pewnemi zasadami estetycznemi, dotknęli nawet przy danej sposobności różnych zagadnień specyalnych z zakresu estetyki, szczególniej z powodu sporu pomiędzy romantykami i klasykami; ale żaden z nich nie powziął myśli usystematyzowania swych zasad estetycznych i wyłożenia ich w związku wewnętrznym, w jednej zaokrąglonej całości. Po Kremerze Libelt, Trentowski i inni rozwijali wprawdzie u nas estetykę, ale wyznać należy, że pod względem rozległości poglądów i pełności ich przedstawienia, nie dorównali Kremerowi.
Co się tyczy historyi sztuki, to do czasów Kremera, jako jedynem dziełem można się u nas było poszczycić skróconem opracowaniem Winkelmanna Historyi sztuki starożytnej, sporządzonem przez hr. Stanisława Potockiego, a wydanem w r. 1815 p. t O sztuce u dawnych czyli Winkelmann polski. Dość jednak przypomnieć, że pierwowzór tego opracowania wyszedł na świat jeszcze w roku 1764, że Potocki w niczem nie rozszerzył ram bardzo jeszcze ścieśnionego historyozoficznego poglądu Winkelmanna, że nawet faktyczne uzupełnienia, wymagane wskutek upływu przeszło pół wieku od chwili wydania oryginału, sprowadzone są do minimum, — aby się przekonać, że i to jedyne dzieło z zakresu historyi sztuki nie odpowiadało swemu przeznaczeniu za czasów Kremera, Nadto, jako przyswojone z obcej literatury, nie świadczyło o samodzielnych badaniach, podjętych przez swojskie siły, nad dziejami sztuki. W nowszych czasach, po Kremerze, znalazło się wprawdzie i u nas większe grono gruntownych i zasłużonych badaczów na polu historyi sztuki, szczególnie swojskiej; wszelako żaden z nich nie przedstawił dotąd ogólnego poglądu na dzieje artystycznej fantazyi.
Wobec takiego stanu rzeczy Kremer zasługuje ze wszechmiar na miano ojca polskiej estetyki i historyi sztuki i zajmuje u nas dotąd pierwszorzędne stanowisko na tem polu.
Zarówno «Listy z Krakowa,» jak i «Podróż do Włoch» wywarły wpływ potężny na rozwój naszego poczucia piękna, a temsamem i na rozwój samej sztuki u nas, Dzieła te po raz pierwszy zbliżyły publiczność naszą do sztuki i spraw artystycznych, a samych artystów natchnęły głębokiem pojęciem piękna i szczerem zamiłowaniem do niego, N astrój poetyczny i ciepło serdeczne, ogrzewające każdy przedmiot, traktowany przez Kremera, udzielały się bezpośrednio licznym jego czytelnikom. Styl zaś przepiękny, o którym Libelt powiedział, że „zeń czuć powiew złotej literatury Zygmuntowskiej, na której autor pióro swoje urobił,“ uprzystępnił wykład najzawilszych zagadnień estetycznych, W ten sposób dzieła te rozbudzały zmysł estetyczny w najszerszych warstwach społeczeństwa, otworzyły oczy miłośnikom dla prawdziwej piękności, nauczyły ich patrzeć na utwory sztuki nie wedle przypadkowych zachcianek mody, lecz ze stanowiska dziejowego rozwoju i jasno określonych kryteryów piękna. Znawstwo sztuki przestało być udziałem pewnej tylko kasty lub nawet kilku tylko wybranych jednostek, a stało się przystępnem dla każdego wykształconego członka społeczeństwa. Co zaś do adeptów sztuki, to z dzieł Kremera nabierali oni przekonania, że samo natchnienie, choćby najgenialniejsze, bez nauki i pracy nie może stworzyć mistrzów prawdziwych. Młodzież, garnąca się do sztuki, znalazła w Kremerze nie tylko miłego towarzysza do wycieczek w świat ideałów, lecz i sumiennego przewodnika dla zapoznania się z najznakomitszemi utworami architektury, rzeźby i malarstwa. A to wszystko przeciwdziałało skutecznie owej cyganeryi artystycznej, która poprzednio u nas panowała i nie dała wejść sztuce swojskiej na właściwe tory. Gorące bowiem przyjęcie dzieł estetycznych Kremera przez całą czytającą społeczność, a szczególniej przez miłośników sztuki, artystów i krytyków, stało się jednym z nader ważnych czynników, które spowodowały świetny rozwój sztuki polskiej w drugiej połowie kończącego się obecnie wieku. W każdym razie przyszły historyk naszej sztuki, chcąc należycie wyjaśnić warunki jej rozkwitu, nie będzie mógł pominąć milczeniem ożywczego wpływu Kremera na ten rozkwit.
Na schyłku dziewiętnastego wieku poezya i sztuka nie tylko u obcych, ale i u nas, stoją znowu na rozdrożu, szukają nowych natchnień, nowych dróg. Nie wątpimy, że je znajdą, bo czas prze naprzód, a żywy jego potok nawet przez skały się przedziera. Ale w tym wartkim pędzie za nowością nie zapominajmy o bogatej spuściźnie przeszłości; korzystajmy z niej, szukajmy w niej światła, ciepła i energii na dalszej drodze życia ku nowym wzniosłym celom. A taką bogatą spuściznę pozostawił nam po sobie Kremer w swych dziełach. Jest to spuścizna sumiennej pracy myśli i głębokiego uczucia; spuścizna jednego z przodowników naszej umysłowości, przejętego nawskroś miłością prawdy, piękna i dobra, miłością przedewszystkiem dla swojskiej twórczości, urzeczywistniającej te najwyższe ideały ducha!
Słusznie powiedział o Kremerze Lucyan Siemieński:
Oczy na gwiazdy, ręka na sterze,
l tak przez czasu obszary.
Tyś myślał szczerze i działał szczerze,
Pełen uczucia i wiary!