Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Paulina Krakowowa
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Paulina Krakowowa |
Pochodzenie | Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX |
Wydawca | Marya Chełmońska |
Data wyd. | 1901 |
Druk | P. Laskauer i W. Babicki |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom pierwszy |
Indeks stron |
Cicha, wytrwała, a rozumna i pożyteczna pracownica na niwie pedagogicznej Paulina z Radziejowskich Krakowowa urodziła się d. 23 czerwca 1813 r. w Warszawie, która była dla niej prawdziwem miastem rodzinnem, gdyż przepędziła w niem cały swój 69-letni żywot, rzadko jedynie i na krótko wyjeżdżając poza rogatki mazowieckiego grodu. Pochodziła z rodziny zamożnych a poczciwych mieszczan, oddawna zamieszkałych na Starem mieście, a co więcej dzieciństwo spędziła w starożytnej kamienicy, należącej niegdyś do słynnej Urszuli Mejerin.
Nic więc dziwnego, że pierwszem uczuciem podrastającego dziewczęcia była miłość ku rodzinnemu miastu i sympatya ku mieszkańcom staromiejskiej dzielnicy, zwłaszcza ubogim, maluczkim, nieznanym światu; tym uczuciom zawdzięczamy piękną, a dziś mało znaną książeczkę Obrazy i obrazki Warszawy (wyszły w 1848 r.) i mnóstwo sympatycznych postaci ze sfery mieszczańskiej w różnych powiastkach dla dzieci, Wspomnienia historyczne, stanowiące zapewne nieraz przedmiot rozmów słyszanych, wzniecały znów zamiłowanie do przeszłości do tradycyj narodowych, przysposabiając światu przyszłą autorkę powieści, na tle dziejowem osnutych; a znajomość z mieszkającą w tej samej kamienicy angielką, która różne w swem życiu przeszła przygody, była pierwszą pobudką do nieocenionych Wspomnień wygnanki.
Pod takiemi wpływami dziewczynka, obdarzona umysłem bystrym i nad wiek poważnym, rozwijała się szybko, tem szybciej, że dzieciństwo jej było pozbawione właściwych temu wiekowi pieszczot i igraszek: matka odumarła ją maleńką, rodzeństwa nie miała wcale, chowała się więc między starszymi, pędząc życie w towarzystwie ojca i zacnej wychowawczyni Podbielskiej, odmalowanej dość wiernie w Pamiętnikach młodej sieroty. Książka ta (wydana po raz pierwszy r, 1833) nie jest właściwie autobiografią autorki, gdyż wypadki są w niej zmyślone, ale odtwarza smutny jej nastrój w dzieciństwie, którego charakterystyczną cechą była tęsknota za towarzystwem rówieśniczek, a w szczególności za przyjaciółką, zdolną podzielić wszystkie jej myśli i uczucia.
Marzenia te spełniły się poniekąd, gdy w dziesiątym roku życia zaczęła uczęszczać na pensyę najpierw do pani Jouffier, następnie do Anny Eitnerówny, gdzie jako 13-to letnia dzieweczka ukończyła cały kurs nauk, wówczas dla dziewcząt tylko trzyklasowy. Łatwo pojąć, jak szczupłą i małoznaczącą musiała być ta edukacya, współczesna pierwszemu wystąpieniu Tańskiej, więc prowadzona w czasach, gdy jeszcze nie spierano się o to, czy kobiety mają prawo do wyższego wykształcenia, lecz powątpiewano, czy wogóle powinny się uczyć czegokolwiek. Jeden lub dwa języki obce, trochę muzyki lub rysunku, trochę robótek kobiecych, trochę bajek mitologicznych, homeopatyczna doza ciekawych wiadomości z różnych dziedzin wiedzy — to było wszystko, co mogły dać pensye ówczesne, zowiące się dumnie — o czem świadczy Krakowowa w «Pamiętnikach młodej sieroty» — instytutami dla młodych osób. Lecz przy swych brakach miały te zakłady jedną dobrą stronę: nie było w nich przeciążenia, które tak przygnębiająco wpływa na dzisiejsze pensyonarki. Nauki nie pochłaniały całego czasu i wszystkich sił swym uczennicom, dzięki czemu dziewczęta zdolniejsze i żądne wiedzy znajdowały możność dopełnienia tych braków, przez pracę samodzielną, nie objętą planem szkolnym, I młoda Paulina z pewnością nie pensyi, lecz samej sobie rozwój swój umysłowy zawdzięczała: czytała dużo, a przedewszystkiem musiała czytać Tańską i pisarzy polskich, przez nią wskazanych; korzystała wiele z literatury obcej, bo prócz własnego znała język francuski, niemiecki i angielski (niemieckiego uczył ją ojciec, a angielskiego wspomniana wyżej sąsiadka angielka), uczyła się zresztą przez rozmowy, obcowanie z ludźmi, a ćwiczyła zdolność myślenia i zastanawiania się przez gorliwe pisanie dziennika, Podkreślamy te szczegóły, gdyż ów popęd do samouctwa stanowi rys charakterystyczny całego współczesnego pokolenia kobiet. Wszystkie one w dzieciństwie i pierwszej młodości okazywały tę samą żądzę wiedzy, tylko rozmaicie przyjmowano usiłowania w celu jej zdobycia: gdy jedne spotykała surowa nagana, a nawet prześladowanie ze strony otoczenia, uważającego tę chęć za zdrożną w dziewczynie; drugim nikt nie przeszkadzał uczyć się i pracować; pierwsze też wyrosły (o ile nie zmarnowały się ich zdolności) na pełne zapału entuzyastki, pierwsze szermierki w walce kobiet o prawo do nauki; drugie — na niewiasty, pogodzone ze swym losem i nie mające popędu do jakiejkolwiek walki, może nawet potępiające niektóre jej formy; pomimo to one przez swe prace oddały niejedną usługę i literaturze ojczystej i nawet sprawie kobiecej, gdyż własnem życiem dały dowód, że kobieta jest zdolną do samoistnej działalności. Do tego właśnie rzędu należała nasza Paulina: ojciec jej nie zabraniał bawić się książką i piórem, więc szła swobodnie za naturalnym popędem i już w 13-m roku życia zapragnęła sama być autorką,
pisząc powieść p. t. Romans, napisany przez trzynastoletnią polkę.
Wślad za tą pierwszą próbą literacką poszłyby zapewne inne, gdyby nie smutne przejścia życiowe, które sprowadziły odrazu egzaltowany, pełen romantycznych rojeń umysł dziewczęcia na twardy grunt prozy codziennego życia, Radziejowski, już starzec 70-letni, stracił skutkiem nieszczęśliwych okoliczności całe swe mienie i dla zdobycia chleba powszedniego podjął się szycia bielizny dla szpitali wojskowych. Los Pauliny zmienił się zupełnie: przywykła do dostatku, znalazła się nagle w dwóch małych pokoikach na rogu Starego miasta i Brzozowej; nie mając dotąd żadnych obowiązków prócz własnego doskonalenia się, musiała nieraz zabrać się do igły, aby ojcu przyjść z pomocą. W roku 1831 uderza w nią, jak grom, śmierć ojca, po której zupełna już sierota znajduje chwilowy przytułek w domu swej koleżanki i przyjaciółki serdecznej.
Żyjąc w czasach, gdy samodzielna praca kobiet była uważana za występek lub nieszczęście, nie chce jednak Paulina poprzestać na wygodnym losie rezydentki, lecz zaraz po otrząśnięciu się z pierwszej rozpaczy przyjmuje miejsce nauczycielki prywatnej. Zrazu nie powodziło jej się w tym wybranym wprawdzie z konieczności, lecz później szczerze umiłowanym zawodzie: w pierwszych dwóch miejscach spotkała się z przesądami i dziwactwami pracodawców, nie umiejących cenić mistrzyni swych dzieci, dopiero w 1833 roku trafia na lepsze miejsce w Warszawie, gdzie przebyia lat cztery, t. j. do zamążpójścia.
Oddawszy w r. 1837 rękę Ludwikowi Krakowowi, nie przestaje bynajmniej pracować, lecz raczej teraz właśnie rozwija swą działalność zarówno literacką, jak nauczycielską. Mąż jej jest skromnym urzędnikiem naprzód w biurze pocztowem, później w paszportowem, żona mu dopomaga w pracy na utrzymanie domu: daje lekcye kilku panienkom, przychodzącym do jej mieszkania. Jednocześnie zawiązuje stosunki ze słynniejszymi literatami współczesnymi i zachęcona przez Jachowicza, zaczyna występować na polu piśmiennictwa. Poprzednio ukazała się drukiem (1833 r.) jedna tylko jej książka: Pamiętniki młodej sieroty; w 1837 Krakowowa staje na czele wydawnictwa p. t. «Pierwiosnek,» które prowadziła przez lat sześć t. j, do r. 1843. «Pierwiosnek» był noworocznikiem t. j. książką w rodzaju kalendarza, pojawiającą się corocznie i mieszczącą zbiór różnych utworów; od licznych wydawnictw podobnych różnił się on tem, że był pismem, zapełnionem wyłącznie przez kobiety. Oprócz prac samej autorki mieścił on utwory znanej już i cenionej Hoffmanowej, oraz pierwociny talentu wielu nieznanych poprzednio autorek: Żmichowska, Ziemięcka, Trojanowska, Nakwaska, Prusiecka tutaj pomieszczały swe pierwsze prace. Takie zbiorowe wystąpienia kobiet były na swoje czasy krokiem bardzo śmiałym, ale ogół dość przychylnie przyjął ich pracę tembardziej, gdy największe powagi literackie współczesne stwierdziły, iż «Pierwiosnek» jest książką, którą bez obawy dać można do ręki każdej młodej panience. Nie dziwimy się temu, znając charakter i dążność 24-letniej wówczas redaktorki. Nie należała ona nigdy, jakeśmy wyżej wspomnieli, do obozu emancypantek walczących, lecz od pierwszego wystąpienia należała do kobiet, zdobywających bez walki pewne prawa dla siebie i swych współtowarzyszek. Najuporniejszych rozbrajała umiarkowaniem i bezinteresownością żądań. «Niech nam wolno będzie tylko uczyć się, pracować i poświęcać się dla drugich» — oto najśmielsze pragnienie kobiet zakroju Krakowowej; oto ich program, który dość wyraźnie sformułowała w następującym wierszu:
Kobieta? puch marny! Kobieta? niebianka!
Kobieta? to cacko! To raju mieszkanka!
To wietrzna istota! Serc ludzkich królowa!
To rodu ludzkiego.... mniej ważna połowa.
Kobieta? A ja wam powiadam zaiste,
Gdy myśli porządnie i serce ma czyste,
Gdy od czczych uniesień i marzeń jest wolna,
Gdy szczerze dla drugich poświęcić się zdolna,
Gdy ziemię swą kocha uczuciem poczciwem,
Gdy myślą od pracy do Boga aż sięga,
O! wtedy kobieta jest świętem ogniwem,
Które ziemię z niebem sprzęga.
Skoro taka kobieta weźmie pióro do ręki, skoro społeczeństwo przyzna jej prawo przemówienia publicznego, to z prawa swego przedewszystkiem w ten sposób skorzysta, iż zacznie rozpowszechniać zacne swe zasady wśród «młodych rodaczek,» a więc wszystkie jej pisma muszą mieć poniekąd charakter pedagogiczny, W danym wypadku kierunkowi temu sprzyjała ta okoliczność, że Krakowowa była urodzoną nauczycielką i pisarką dla młodzieży; — to było jej właściwe powołanie. Stykając się naprzód z dziećmi obcemi, jako nauczycielka, następnie z własnemi, jako matka, nauczyła się przemawiać do umysłów młodocianych i dla nich też później wyłącznie pisała; dla nich wydała w roku 1839 Powieści starego wędrowca, które nadzwyczajną miały wziętość w swoim czasie; dla nich nakreśliła w 1841 r. Rozmowy matki z dziećmi, rodzaj pogadanek poglądowych, o których specyalista J. Wł. Dawid tak się wyraża W swej «(Nauce o rzeczach:» «Nie jest to bynajmniej systematyczny przewodnik do nauki: podane przedmioty małą ledwie cząstkę stanowią tego, o czem, jak sądzi autorka, matka rozmawiać z dziećmi może przy nadarzonej sposobności. Treść ośmiu rozmów składają przeważnie pojęcia
ogólne i wiadomości ciekawe i użyteczne, a więc o ziemi i jej kształcie, odległości słońca, o władzach moralnych człowieka, o motylu, o jedwabnikach i wyrobie jedwabiu, o życiu roślin i pożytku z nich, o pracy, o zarobieniu na życie i t. d. Dążnością ogólną rozmawiającej matki jest wzbudzić w dziecku przekonanie, że świat ten jest przepięknie urządzony, że Bóg nad wszystkiem czuwa i wszystko dla dobra człowieka prowadzi, że rzecz każda ma cel swój i pożytek, choć niezawsze są one dla nas widome. Rzecz ta wogóle bez znaczenia dydaktycznego, jakkolwiek powabną i ciepłą formą wykładu świadczy o pedagogicznem powołaniu autorki.»
Wreszcie w r. 1843 zamiast «Pierwiosnka» zaczęła wraz z Walentyną Trojanowską wydawać pismo dla młodzieży p. t. «Zorza,» któręj ozdobę stanowiły prace samej redaktorki. Tutaj ukazało się jej arcydzieło, Wspomnienia wygnanki, później wielokrotnie przedrukowywane, a zawsze czytane chętnie przez młodszą i starszą dziatwę. Bo też jest to jedna z najbardziej zajmujących książek dla dzieci, pokrewna Robinsonowi i dopełniająca go niejako, Bohaterkami są trzy dziewczyny różnego wieku, pochodzenia i temperamentu, które zapędzone losem na bezludną wyspę, przebywają tam lat kilka, czyniąc tak jak Robinson Kruzoe codziennie nowe odkrycia i wynalazki, zwłaszcza w dziedzinie gospodarstwa domowego i w sporządzaniu odzieży. Równie udatną była następna książeczka p. t. Niespodzianka (pierwsze wydanie 1847 r.); jest to zbiór krótkich powiastek dla dzieci, które świeżo ukończyły elementarz. Jak w każdym zbiorku, są tam rzeczy lepsze i gorsze, lecz żadna powiastka nie jest nudna; wszystkie zawierają myśli poczciwe, ale żadna nie jest przeładowana morałami, a więc i dziś «Niespodziankę» zaliczyć można do najlepszych książek dla malców 7—8 letnich. Mniej rozgłosu miały zaraz po «Niespodziance» wydane Wieczory domowe, mieszczące, obok powiastek i komedyjek, opowiadania o tem, jak się dzieci zabawiały w czasie długich wieczorów jesiennych; — przypominam sobie z dzieciństwa, że pomysly tam podane uważałam za arcydowcipne, a były to pomysły najwidoczniej podpatrzone i podsłuchane u dzieci, Wogóle cechę utworów Krakowowej stanowi pewien przyjemny humor i styl naturalny, pozbawiający je wszelkiej sztuczności i pedantyzmu, który raził w wielu innych pisarzach tej epoki. Ale już po wydaniu następnej książki, którą stanowiły wspomniane wyżej Obrazy i obrazki Warszawy (1848 r.), Krakowowa złożyła na czas dłuższy swe wyrobione już pióro, gdyż dokądindziej wzywały ją obowiązki.
Ukochana jej córka Zosia podrastała, trzeba było myśleć poważnie o jej nauce; matka, chcąc stworzyć dla nauki tej możliwie najlepsze warunki, przyjęła do swego domu sześć dziewczynek i te razem ze swą córką kształciła. Był to pierwszy zawiązek pensyi, którą otworzyła niebawem i prowadziła przez lat 30, t. j. do roku 1878, Pensya ta odrazu zdobyła sobie sławę pierwszego zakładu naukowego żeńskiego w Warszawie; zakres nauk, szerszy niż gdzieindziej, bo pięcioklasowy, macierzyńki stosunek przełożonej do uczennic, sława jej literacka zresztą, złożyły się razem na to powodzenie, a sama nazwa „uczennicy pani Kraków” była najlepszą rekomendacyą dla panny, a zwłaszcza dla nauczycielki, Przełożona zajmowała się pensyą con amore, do pracy literackiej wracała jednak czasami. Owocem tej pracy była wydana w r. 1860 książka p. t. Proza i poezya; jest to rodzaj wypisów dla dziewcząt. Autorka poprzedza je słowem wstępnem, w którem wyjaśnia cel swej pracy. Pojmuje ona, że dzieci starsze nie mogą poprzestać na literaturze specyalnie dziecięcej, lecz winny korzystać stopniowo z literatury ogólnej; nie każdy jednak ma dość zasobną bibliotekę, a przytem czas i możność po temu, aby stopniowo wybierać rzeczy odpowiednie, stąd potrzeba wypisów. W planie miała trzy części, lecz okoliczności dozwoliły jej wydać tylko pierwszą, przeznaczoną dla „dziewczynek, wyszłych z pierwszego dzieciństwa,” więc dla czytelniczek lat 10—12. Wyjątki tam zebrane są po większej części też same, które spotykamy w różnych wypisach, opatrzonych późniejszą datą; widać stąd, jak następcy oceniali trafność wyboru swej poprzedniczki. Uważana z punktu widzenia dydaktycznego, książka ta ma tę jedynie wadę, że autorka zamieściła w niej ze względu na myśl poczciwą lub treść nauczającą niektóre utwory, mniej wzorowe pod względem językowym; a także, iż niepotrzebnie, a w każdym razie przedwcześnie dla dziewczynek, dopiero wyszłych z pierwszego dzieciństwa, pomieszczono tam kilka utworów poetycznych, wymierzonych przeciw zbyt śmiałym dążeniom kobiet, n. p. Zasłona Mahometa Fredry, surowo wzbraniająca nawet „zapału,” a temhardziej „zwrotów męskich” młodym dziewicom. Tego rodzaju tendencya musiała wiele inaczej myślących czytelniczek zrażać do dobrej skądinąd książki, ale my się nie dziwmy i nie oburzajmy, mając w pamięci datę jej powstania: — szósty dziesiątek naszego stulecia to czas ogólnej reakcyi, ku której tembardziej skłoniła się Krakowowa, że z natury była umiarkowana we wszelkich poglądach. Natomiast warto podnieść zaletę zapomnianej dziś książki: Krakowowa chciała, aby już dziewczynki „wyszłe z pierwszego dzieciństwa“ obznajmiały się przez czytanie z literaturą ojczystą. więc nietylko sumiennie podała nazwiska autorów, z których przytacza wyjątki, lecz na początku książki daje o nich wiadomość treściwą, lecz przytem nie suchą, mogącą młode dziewczęta zainteresować.
I znowu po Poezyi i prozie nastąpiła długa przerwa w działalności piśmienniczej naszej autorki. Złamana śmiercią ukochanej córki Zofii i syna Kazimierza, podupadła na zdrowiu, prowadzi przecież z równą gorliwością swój zakład, który opuszcza dopiero na trzy lata przed śmiercią, i wówczas zamiast zażyć zasłużonego spoczynku, powraca do porzuconego pióra. W 1880 roku wychodzi bardzo zajmująca jej powieść historyczna p. t. Branka tatarska, wślad za nią idzie kilka innych, które pomieszcza w świeżo założonych «Wieczorach rodzinnych,» a następnie wydaje w osobnej książce p. t. Powieści z dziejów naszych. Tłómaczy też z angielskiego powieść dla dorastających panienek p. t. Kampanella, a oryginalnie układa zbiór opowiadań dla małych dzieci p. t. Powiastki prawdziwe. Ostatnie te utwory, jakkolwiek rozwleklejsze i słabsze od dawniejszych, bywają z wielkiem zajęciem czytywane przez dzieci. Był to już łabędzi śpiew zasłużonej autorki, która umarła 16 lutego 1882 r. skutkiem anewryzmu serca. Liczny orszak odprowadził jej zwłoki na miejsce wiecznego spoczynku na Powązkach; wdzięczne zaś uczennice uczciły jej pamięć skromną tablicą w kościele św, Piotra i Pawła, Dotąd przecież nie uczciliśmy jej pamięci w sposób, odpowiadający zasłudze: nie mamy zbiorowej edycyi pism Krakowowej, które już dziś są prawie zupełnie wyczerpane w handlu księgarskim; a szkoda, bo są w nich rzeczy, nie starzejące się nigdy, których żaden wychowawca nie powinien wykluczać z biblioteczki dla podrastającej dziatwy.