Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Jan Kazimierz Wilczyński
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jan Kazimierz Wilczyński |
Pochodzenie | Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX |
Wydawca | Marya Chełmońska |
Data wyd. | 1903 |
Druk | P. Laskauer i W. Babicki |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom drugi |
Indeks stron |
Jako wydawca niezapomniany Albumu Wileńskiego, świetnej publikacyi artystycznej, J. K. Wilczyński pięknie się zasłużył sztuce i archeologii krajowej, przyczyniając się do rozwoju potrzeb estetycznych w społeczeństwie — a zarazem jako światły nakładca, zapoznał w pewnej mierze i cudzoziemców z garścią obfitą rzeczy polskich. Dzieje kultury naszej, snadź nie rychło jeszcze historyi sztuki się doczekają. Bylibyśmy bliżsi sprawy należytego ugrupowania materyalów odnośnych i korzyści syntetycznych, gdy by pp. kollekcyonerzy, artyści, badacze i lubownicy-znawcy, przystąpili nareszcie do inwentaryzacyi systematycznej, ciągłej, wszelkich przyczynków artystycznych, możliwie przedmiot wyczerpujących! Prześliczny zbiór Albumu Wilczyńskiego nie został dotychczas z całą kompetencyą zanalizowany krytycznie, ani wyczerpująco skatalogowany.
Z zawodu lekarz, Wilczyński zasłynął potem jako starożytnik nader użyteczny i esteta głęboki a wykwintny, zbieracz oświecony i znakomity wydawca. Jak wykryliśmy, Jan Kazimierz — Maciej - Longin - Ildefons Wilczyński przyszedł na świat d. 26 lutego 1806 r. w majętności dziedzicznej Jasany pod Ucianą (parafia), w pow. wiłkomierskim w gub. kowieńskiej. Rodzice byli zamożni, dobrze w kraju zestosunkowani: Zygmunt Wilczyński, w 1808 r.
zmarły, był szambelanem dworu Stanisława Augusta, małżonka — de domo Römerówna, córka Franciszka — z rodu, pełnego cnót obywatelskich a później talentów malarskich. Wilczyńscy mieli synów: Franciszka, Ludwika i Kazimierza, córki: Barbarę i Józefę. W r. 1808 rodzice Kazimierza oprócz wsi posiadali kamienicę w Wilnie, około 60,000 złotych i kilka tysięcy dukatów holenderskich funduszu. Położenie rodzinne sprzyjało ukształceniu i najmłodszego syna, starannie wychowanego w domu. Nauki szkolne odbył wtedy Kazimierz w kollegium ks. ks. Pijarów wilkomierskich, lekarskie zaś w Uniwersytecie wileńskim. Praktykował czas jakiś w grodzie Giedymina, poczem uzupełnił studya w Paryżu. Wyniósłszy z kraju umiłowanie pamiątek historycznych na gruncie idei obywatelskości i piękna, w stolicy Francyi rozwinął w sobie Wilczyński poczucie estetyczne, obracając się wśród kół artystycznych, możnych mecenasów, w skarbnicach sztuk plastycznych, drogocennych zabytków. Powróciwszy do Wilna, w ciągu lat kilku, jako praktyk wzięty a zdolny, Wilczyński z medycyną się nie rozstawał, potem jednak zupełnie ją porzucił i nie wpisał się nawet na członka Tow. lekarskiego. Wrodzone zamiłowanie Wilczyńskiego do rzeczy ojczystych, gorące odczucie potrzeby ratowania zabytków, już to w miarę środków w oryginałach, już to w kopiach; ubolewanie, że tyle dzieł sztuki a kultury krajowej stale się niszczy w kościołach, domach miast naszych i dworów — wskutek nieświadomości, konserwacyi nieumiejętnej i złej woli, to wszystko się złożyło jako pobudki ku szlachetnemu mecenasówaniu Wilczyńskiego sztuce i archeologii swojskiej. Być może, że główne podówczas wypadki barbarzyńskiego odarcia wnętrza kościoła św. Jana z ogromu ozdób przez rektora Pelikana et consortes, zniweczenie fresków i pomników w kościele św. Kazimierza, zburzenie bramy Zamkowej, runięcie z góry monumentu Bekiesza (rycerza Batorowego) i t. p. umocniło Wilczyńskiego w przeświadczeniu o niezbędnem utrwaleniu w reprodukcyach wszystkiego, co na zniszczenie było narażone. W zabiegach swych nie był odosobniony; pracowali wówczas w Wilnie historycy: Kraszewski, Homolicki, Baliński, Malinowski, E. i K. Tyszkiewiczowie, nieliczni jeszcze badacze, którzy coś nie coś z pamiątek w rycinach upowszechnili. Wilczyński był wtedy czynny potrosze, jako kollekcyoner i konserwator-archeolog. Z czasem doszedł on do posiadania szacownego zbioru obrazów, klisz sztycharskich, gobelinów, miniatur, rzeźb, rynsztunków wojskowych, numizmatów, medalików świętych. Staraniem i w części kosztem namiętnego miłośnika zabytków religijnych, odnowiony został w roku 1843 ciekawy pomnik missyjny z r. 1762 św. Jacka Odrowąża. Następnie odbudował Wilczyński pamiątkowy słup ze św. Janem (z XVIII w.). Będąc członkiem petersburskiego Tow. numizmatycznego, Wilczyński ofiarowal Towarzystwu cenne wykopalisko przed Jagiellońskich monet litewskich. Sam był czynny i innych do pracy solidarnej zachęcić umiał. Jakkolwiek za czasu uniwersytetu, sztuka reprodukcyjna tylko odnośnię miedziorytnicza stała na stopie rzetelnego artyzmu (Saunders, Podoliński, Kiśling i inni), to litograficzna za to i potem do doskonałości nie doszła; w rzadkich przypadkach stwarzając rzeczy wytworne. Zakład Przybylskiego po-uniwersytecki produkował dużo i nieźle; Klukowskiego litografia była względnie najlepszą litografią wileńską; Oziębłowskiego najczynniejsza, a róznorodna, była jednak dosyć mierną, często nawet w odtwarzaniu np. obrazków świętych, lichą poprostu. Słusznie więc miarkował Wilczyński, że projektowane wydawnictwo albumowe — mające za zadanie kształcić smak estetyczny szerokiego ogółu i zaznajamiać go z archeologią kraju, jego pięknością, wizerunkami zasłużonych rodaków, przedmiotami jego czci i religijnego kultu — nie powinno w sobie zawierać kamieniorytów wileńskich (Reprodukowały się w Wilnie ładne niekiedy rzeczy: Rustema, Smokowskiego, Żukowskiego, Bachmatowicza, Rypińskich, Kraszewskiego, Kuleszy, Żameta, Raczyńskiego i innych. Szkola malarska uniwersytecka wydała — acz nie znakomitych, lecz użytecznych artystów dużo — i choć uboższa od warszawskiej, więcej od niej zrobiła dla ogółu).
Wilczyński zawiązał stosunki nieprzerwane ze znakomitą firmą litograficzną Lemerciera w Paryżu, nie żałując wielkich kosztów nakładu i trudów podróży częstej, osobistego nad wydawnictwem dozoru, — w tem przekonaniu, że strat nie dozna, mając poparcie w prenumeratorach, kollektorach prowincyonalnych, wreszcie bogatych protektorach sztuki. Praktycznym pomysłem wydawcy, bylo zaopatrywanie piękniejszych edycyj w dedykacye znanym osobistościom w kraju. Jakoż nie tracił. Kraj był Albumem wileńskim wprost zachwycony! Lubo o reklamę prasową Wilczyński się nie ubiegał, miał szerokie uznanie krytyki. Rachunki z firmą wskazują, że Albumu wileńskiego pierwsze litografie wydane zostały w r. 1845, mianowicie: Ulica ostrobramska (podług obrazu warsz. prof. Marc. Zaleskiego) i Odwrót wojsk francuskich u ratusza wileńskiego (podług oryginału z natury Jana Damela); pp. Bichebois i Wiktor Adam wzięli za narysowanie na kamieniu O. Bramy 300 franków, za Odwrót — 325 fr. Do kopiowania w Wilnie i innych miejscowościach kraju obrazów i zabytków, rysowania z natury miejscowości historycznych, wszelkiego przygotowawczego współpracownictwa dla Albumu, zaangażował W.: Żameta, Rypińskiego, Kuleszę, Chruckiego, Rusieckiego, K., Zawadz kiego Fr., J. Wilczyńskiego; z Warszawy: M. Zaleskiego i Breslauera, z Petersburga Sadownikowa; znalazły się tu i przygodne prace Kraszewskiego, Andriollego, M. Czapskiego i innych. Album zawierało i wdzięcznie skomponowane illustracye zdolnego artysty-amatora Antoniego Zaleskiego do Pamiętników Paska i Kwestarza Ig. Chodźki. W lat 10 po wyjściu na świat pierwszych rycin Albumu, zawiązała się w Wilnie pod prezydyum gorliwego starożytnika Eust. hr. Tyszkiewicza komisya archeologiczna, powstało bogate muzeum, szersze pole działalności i dla Wilczyńskiego, muzeum, zkąd mógł czerpać wzory i które sam trochę zasilał. Tow. archeologiczne miało oprócz prezesa E. Tyszkiewicza, wice prezesa M. Babińskiego, sekretarza nauk M. Krupowicza, 75 członków rzeczywistych, 55 honorowych i 45 współpracowników. Praca się ułatwiała i komplikowała. Album Wileńskie się rozszerzało, potęgował się zapał publiczny do przepysznie prowadzonych edycyj! Komisya arch. wileńska i prywatni inni nakładcy już bardzo mało co wydawali w Paryżu. Niezależnie od Albumu wydał Wilczyński bardzo piękny zbiór rycin i chromolitografij p. t. Muzeum Archeologiczne w Wilnie (małe folio), dalej Herby (Paryż. 1858—59.
4-0 duże, 18 rodów, chromolitografij 13) z tek stem M. Malinowskiego, L. Chodźki i własnym. Dalej albumy karykatur A. Bartelsa „Łapigrosz“ i „P. Atanazy Skorupa“ (z tektsem autora) Piękną jest edycya „Wspomnień z Polesia, Wołynia i Litwy“ J. J. Kraszewskiego z mnóstwem illustracyj utalentowanego autora, (Paryż 185, 4-0 wiel.). Podróże po Egipcie i Nubii Mich hr. Tyszkiewicza (Tamże, 1863, 8-o) wydru kował W. jeno tom 1-szy (nb. zredagował go Winc. Korotyński); część 2-ga w rękopisie. Nadto wydał, jak wszystko w Paryżu, b. ładnie pod względem typograficznym modlitewne książki, — Ołtarzyki Ostrobramskie — większy i mniejszy, Złoty Ołtarzyk, Nabożeństwo Codzienne (dla dzieci). Ołt. Ostrobramski większy (str. 816, 8-0) ułożył znakomity kaznodzieja wileński kanonik Lucyan Godlewski; na wstępie „Ostra Brama“ historycznie opisana przez J. I. Kraszewskiego oraz Hymn Syrokomli do N. Panny O., załącznie 24 stalorytów z obrazów krajowych. Kopij z obrazów ś. ś., które się znajdowały lub znajdują jeszcze w świątyniach Litwy i in. stronach, zareprodukował w swym Albumie Wilczyński około 300 (w 8-0 i 16-ce) głównie stalorytowych a b. ładnych, często chromolitografowanych, a nawet fototypowych, dodatkowo i fotograficznych; przeważnie są u Lemerciera oraz u Drouarta wydane, rytowali najwięcej Audibran i Oleszczyński Antoni. Urok tych śliczności podnosiły drukowane na odwrocie poezye Syrokomli, Niemcewicza, Lenartowicza, Deotymy, modlitwy znanego kaznodziei Al. Ważyńskiego i in. Do najlepszych rycin zaliczamy A. Oleszczyńskiego: dwa freski z kaplicy św. Kazimierza, Chrystus, św. Jan Kanty, św. Józef (3 obrazy Sz. Czechowicza), św. Stanisława (z kron. Długosza), św. Franciszka (z Leksyckiego), chromolitografii — św. Kazimierza (lit. Tourwanger). Wspaniałe Album Wileńskie obejmuje setki rycin, kolorowanych, w części tylko sztychów na miedzi i stali (miedzioryty z blach starych, wileńskich i zagranicznych); wyłącznie prawie Album poświęcone jest przedmiotom krajowym, a wykonane prawie tylko w Paryżu (nieco w Anglii, Brukselli etc.) przez najwytrawniejszych mistrzów w specyalności swojej, nie mówiąc już o naszym świetnym rytowniku A. Oleszczyńskim! Wydawnictwo podzielone jest na dwie teki; pierwsza zawiera 29 rycin in folio majori, 2-ga—61 w folio mniejszym; nadto 18 rycin w 8-ce wielkiej. Oprócz tego rozpada się Album na serye, a serya każda na poszyty; w poszycie rycin 12. Ubocznie dołączoną jest edycya Albumu Kijowskiego (12 obrazów św.
i widoków in folio). Katalog wydrukował J. K.
Wilczyński u Zawadzkiego w Wilnie, tytułując z się obywatelem pow. wiłkomirskiego i członkiem kom. Archeologicznej.
Jeszcze w r. 1849 J. I. Kraszewski, zbieracz i znawca pisał w „Atheneum“ wileńskim o Albumie „Zbiór ten prześliczny ze wszystkich względów, na pozór uderza brakiem jedności, rozmaitością formatów, wykonania, a wreszcie przedmiotów“. „P. Wilczyński okazał tu głęboką znajomość sztuki i ludzi, niewiążąc nikogo nikiem, a nawet sam ustępując ze swoją inicyatywą natchnieniu i fantazyi artystów“. „Ryciny są różnych kształtów, różnej fizyonomii, wykonania i smaku i tak lepiej“. Gdzież są u nas przygotowane materyały do takiego Album jak Sommerard’a? gdzie bogate zbiory? wszystkiego szukać potrzeba po Bożym świecie, trochę na oślep, na szczęście; a co się znajdzie, z tego co najprędzej, co najskwapliwiej korzystać. Myślą wydawcy było rozpierzchnione wszelkiego rodzaju pamiątki zjednoczyć, zgromadzić, byle każdy przedmiot zajmujący pod jakimkolwiek względem utrwalił się odtworzeniem tysiącznem. Przyjdzie czas i na systematyczniejsze zbiory, dzisiej nie pora jeszcze“. „Zbiór zaś jak dziś jest, dostępny wszystkim, bo sztuki rozchodzą się pojedyńczo nawet„... Kraszewski podziwia przedsięwzięcie tak kosztownego artystycznego dzieła, „pojętego potężniej, śmielej i lepiej“ niż wszelkie inne w kraju, zaznacza niepowodzenie illustracyj historyi Polski F. Smuglewicza, (w r. 1787 gdzie obiecał Smuglewicz 200 sztychów, a dał w końcu... 9...), które też weszły potem — do Albumu w pięknych czarnych i kolor. odbiciach, oraz los edycyi Zyg.
Vogla... redukowanej z 22-ch pamiątek i widoków z tychże czasów stanisławowskich. Podnosi Kr. odwagę podjęcia ciężaru wydawniczego i chlubne Wilczyńskiego wytrwanie. Katalog wileński nie zawiera całości Albumu, gdyż ten się powiększył jeszcze w latach 1857—61, i w lat kilka potem; Estrejcher w Bibliografii (t. V. str. 79 i następne) także nie spisał całości i jak dotąd nikt tego jeszcze nie zrobił... Wśród portretów np. nie znajdujemy Deotymy, niektórych stalorytów, litografij z rzeczy religijnych, brak również i innych. Album Wileńskie, z wielkim smakiem reprodukowane, nie zawsze ściśle oddawało pierwowzory. Do najlepiej wykonanych należą: Wnętrze kościoła Pana Jezusa antokolskiego, staloryt A. Oleszczyńskiego, Uroczysty wjazd do Rzymu ks. Radziwiłła (z ówczes. oryginału), Grobowce Rudominy i 8 rycerzy chocimskich z Fary nowogródzkiej, St. Radziwiłła z wileńs. bernardyńskiego kościoła, Wizerunek Ostrej Bramy, Katedry: św. Anny, Missyonarzy i t. d. słynnych fresków wileńs. Danckerts’a, Odwrotu francuzów podług J. Damela, Dziedziniec Uniwersytetu wileńskiego; urocze, acz niedoskonale co do ubiorów Paska Pamiętniki, oraz Wesele w Ojcowie zasługiwały na popularność. A Kopeć w podróży do Ochocka (z oryg. rysunku generała), a Żydzi przemytnicy (podług Kukiewicza i t. d.) — wszystko wyborne, ciekawe. Z portretów do lepszych zaliczmy Stef. Batorego (współczesny oryginał był w Wilnie), studyum (Lafosse’a) z autoportretu W. Wańkowicza, dalej — królowej Barbary, Stan. Leszczyńskiego, Jędrzeja i Jana Śniadeckich, Stan. Jundziłła (3 prześliczne staloryty), konterfekta E. Tyszkiewicza, Kraszewskiego, Syrokomli, Dogiełła, Czapskich i t. d. Z widoków najlepsze są te, które w oryginałach wykonali Zamet (Werki, Czerwony Dwór, Rybiszki i inni). Piękne są chromolitografie z zabytków kościelnych i dawnych obrazów. Album zapoznal badaczy monet i medali z autentykami ze zbioru Józefa hr. Tyszkiewicza w Gródku, oraz podał herby podskarbich, W. K. Litewskiego. Wilczyński wydal inuty, jakowych się wyróżnia Halka (śpiew) z wdzięczną postacią dziewczyny podług rysunku A. Zaleskiego. Ze starych miedziorytów rzymskich ładny jest Ks. Józef Poniatowski. Muzeum wileńskie,'Tekst pochyłą czcionką ciekawe, o 48 kartach, z facsimilami rzadkich zabytków, pięknemi chromolitografiami urn i wykopalisk, medali, relikwiarza dawnego, kolczugi ks. Ostrogskiego, insygniów wileńskiej Wszechnicy, figury rzymskiej z Wilczycą (w Wilnie znalezione), litografiami historycz. portretów przez Gremiera wykonanych, dalej rysunki J. Kossaka i Orłowskiego wojska polskiego z w. XVIII etc. Działalność wydawnicza znakomitych zasług męża, ukończoną została zupełnie w początkach lat 70-ch wskutek ciężkiej, długoletniej Wilczyńskiego choroby, zresztą przedtem wypadki krajowe paraliżowały usiłowania; tylko jeszcze sklep wileński funkcyonował, szerząc wytworne edycye właścicieli i przedmioty religijne nie obrażające uczuć wiary i dobrego smaku. Sklep przetrwał do dziś dnia, lubo stracił wiele z charakterystycznych cech dawniejsze287]go wykwintu i pamiątkowości. Dotąd jeszcze powtarzane są w kopiach litogr. niektóre obrazy ostrobramskie i b. ładne widoczki Wilna z rycin na stali. Praca zawodowa a potem wydawnicza nie dozwalała Wilczyńskiemu na pracę literacką, a że miał ku temu zdolności, świadczy choćby doskonale skreślony życiorys wysoce uzdolnionego a przedwcześnie zgasłego artysty Juljana Karczewskiego. Praca ta jest zamieszczona w Ateneum wileńskiem w 1851 r. 1, 116, 124. Ostatnią podróż Wilczyński odbył do Paryża w r. 1870, podczas oblężenia wojennego. W Wilnie niegdyś zestosunkowany i towarzyski w latach ostatnich kilkunastu przed zgonem, -polubił samotność i lekturze się oddawał, coraz mniej interesował się losami zbiorów swoich i wydawnictw i nie rozporządził niemi, jakby należało przewidywać. Szkoda wielka, że całość kollekcyi nie przeszła do publicznych, albo prywatnych dobrze zabezpieczonych zbiorów — ot! po śmierci czcigodnego starca poszło wszystko w rozsypkę, pomimo, że niektóre pamiątki dostały się w dobre ręce. Z Albumu Wileńskiego pozostały klisze i blachy rycin do nabycia. Okolo 30 tysięcy rub. żądają za wszystko. Są też małe resztki edycyi, której dziś już nikt skompletować nie potrafi. Jedyny doskonaly komplet publikacyi Wilczyńskiego jest własnością zbieracza starożytności p. Ant. Szutinasa w Wilnie. Zdaje się w Warszawie sporo rycin z Albumu Wil. posiada bogaty sklep p. Bolcewicza. Jan Kaz. Wilczyński spoczywa na Rosie, pięknym cmentarzu wileńskim; żyć przestał d. 7 marca 1885 r. Jest w Wilnie wspaniała artystyczna pamiątka z imieniem Wilczyńskiego związana — dwa witraże w kościele po uniwersyteckim św. Jana, które pod kierunkiem znakomitego naszego miłośnika sztuki wykonane zostały w Paryżu w r. 1861. Jest to fundacya Księcia Iren. Ogińskiego. Te 12 wizerunków znanych w Litwie obrazów świętych, wymalowali artyści: Laurent i Gizell. Ciekawy, lecz niedokładny artykuł o życiu i wydawnictwach Wilczyńskiego dał Szeliga-Bieliński („Kłosy“, r. 1886, 22 i 29 kwiecień).