[286]ALCHEMISTA.
Mówisz przede mną, alchemisto stary,
Że z podłych kruszców wydobywasz złoto,
A jeszcze bardziej, że swojemi czary
Możesz mi młgdość przywrócić z ochotą.
Mówię ci z wiarą: Czyń, co się podoba,
Pełnym ci trzosem wdzięczności dowiodę.
Zostańmy przy tem, co lubimy oba:
Ty weźmiesz złoto — daj mi lata młode.
Przewracaj karty starego Hermesa,
Zgłębiaj Paktolu źródła młodociane:
Niechaj ci złotem napełnia się kiesa,
Ja sobie chętnie ubogim zostanę.
Dla ciebie możni otworzą podwoje,
Mieć będziesz laury, oklaski, wygodę,
Ja się skromnemi różami przystroję;
Weź sobie złoto — daj mi lata młode.
Widzę, jak próżność po sercu ci łechce,
Słyszę, jak wołasz upojony szałem:
„Klęczcie przede mną, zakupię co zechcę,
Kopalnię złota w nauce zyskałem!”
Patrzcie, jak skarbów spodziewane plony
Zmieniły twoją żebraczą przyrodę!...
Choćbyś mógł kupić berła i korony,
Weź sobie złoto — daj mi lata młode.
O! daj mi młodość taką, jak ja cenię,
Z duszą potężną, ognistą, namiętną;
[287]
Odbierz ode mnie mądre doświadczenie,
Wlej krew gorętszą w słabe pulsów tętno.
Obaczysz z okna twych jasnych pałacy,
Jak ja wesoło piosenkę wywiodę,
Pod cieniem drzewa jak usnę po pracy!
Weź sobie złoto — daj mi lata młode.
Wiem, na czem bogactw zasadza się chluba,
Lecz czuję powab młodzieńczych słodyczy,
Smutno mi widzieć, kiedy moja luba
Na drobnych palcach me lata policzy.
Gdy smutna jesień moją głowę śnieży,
Błagam cię, mędrcze, o letnią pogodę.
Ta, którą kocham, w bogactwa nie wierzy.
Weź sobie złoto — daj mi lata młode.
Lecz próżna, widzę, twoja obietnica:
Tyś zawsze biedny, a ja zawsze stary.
Poczekaj — mówisz — jutro nów księżyca,
Poczniem na nowo zaklęcia i czary.
Choć wiem, że twoja nauka kłamliwa,
Lecz mi potrzeba wiary na osłodę:
Patrz, jak mi zmarszczek po zmarszczku przybywa!
Weź sobie złoto — daj mi lata młode!