[572]
Pieśń o św. Janie Nepomucenie.
Witaj, Janie z Bolesława,
Masz się stawić przed Wacława,
Bo Król tak rozkazuje,
Iż ciebie potrzebuje.
Czemuż rozkaz tak surowy?
Jestem na wszystko gotowy;
Wiem jaka tam nowina,
Smierci mojéj godzina.
Pyta się Król Jana śmiele,
Co mu królowa w kościele
Do ucha powiadała,
Z czego się wyznawała.
Wolę wszystkie męki znosić,
Niż jedno słowo ogłosić;
Większy rozkaz od Boga,
Niż twa, królu, powaga.
Zawołajcie prędko katów,
Zewleczcie do naga z szatów,
Palcie go pochodniami,
I smolnemi świecami.
Złoto ogniem wyczyszczają,
Mnie zaś ogniem doświadczają,
Ochoty dodawają,
Rany twe wyrażają.
Co dla Boga! skały, mury,
Kruszą się twarde marmury,
A ty się mąk nie boisz,
W uporze swoim stoisz?
Wiedz, o królu, że twe męki,
Słodsze niż niebieskie rzeki,
Dla Jezusa mojego,
I dla świętych ran jego.
Wiedźcież już uporczywego,
Uwiążcież u karku jego
Kamień, z mostu Pragskiego
Zrzućcie, jak niemównego.
[573]
Król mi mówić rozkazuje,
Spowiedź usta pieczętuje,
I myśleć się nie godzi,
Co słyszę przy spowiedzi.
Już dekret nieodwołany,
Jesteś już na śmierć skazany;
Upamiętaj się, Janie,
A znajdziesz łaskę u mnie.
Nie śmiem mówić Królu tego,
Co przeciw sławie bliźniego;
Tobie za śmierć dziękuję,
Którą mile przyjmuję.
Płaczcie sieroty ubogie,
Już związane ręce drogie,
Które was ratowały,
I jałmużny dawały.
Już w Mołdawie utopiony,
Kamień drogi zanurzony,
Gwiazdami oświecony,
Do nieba przeniesiony.
Szkoły Pragskie lamentują,
O Doktorze się zwiadują,
Słysząc, że utopiony,
Żal ich nieukojony,
Dziatki małe narzekają,
Za nim w niebo poglądają,
Płaczą nauczyciela,
Wszystkich pocieszyciela.
O zły królu! kanonika
I świętego jałmużnika
Niewinnie utopiłeś
I Pragę zasmuciłeś.
Zgasła świeca na ambonie,
Stracił się klejnot w koronie;
Sieroty się pytają,
Gdzie Ojca swego mają?
[574]
Już w niebie z Bogiem króluje,
Za nami tam oręduje;
Jest tam naszym Patronem,
I sławnym Opiekunem.
Niech doznamy twej przyczyny,
Teraz i w śmierci godziny.
O nasz miły Patronie!
Nepomuceński Janie!