Anna Karenina (Tołstoj, 1898)/Część ósma/VII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Anna Karenina |
Wydawca | Spółka Wydawnicza Polska |
Data wyd. | 1898-1900 |
Druk | Drukarnia »Czasu« Fr. Kluczyckiego i Spółki |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | J. Wołowski |
Tytuł orygin. | Анна Каренина |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Agafia Michajłowna wyszła na palcach, niańka zapuściła roletę, wypędziła z pod tiulowej kotary nad łóżeczkiem muchy, wypuściła za okno ogromnego bąka, tłukącego się o szyby, poczem usiadła, machając brzozową, więdnącą gałązką nad matką i nad dzieckiem.
— Upał, straszny upał!... oby tylko Pan Bóg zesłał nam choć trochę deszczu... — odezwała się.
— Tak, tak... cicho — odparła Kiti, kołysząc się z lekka i ostrożnie przytrzymując pulchną rączkę, którą Mitia poruszał nieustannie, otwierając co chwila i zamykając znowu oczki. Od czasu do czasu tylko, nie przestając ssać, dziecko podnosiło swe długie, zawijające się rzęsy, spoglądało na matkę wilgotnemi oczyma, które w półmroku wydawały się czarnemi. Niańka przestała machać gałązką i zdrzemnęła się; z góry doleciał ożywiony głos starego księcia i śmiech Katawasowa.
„Widocznie rozgadali się bezemnie — pomyślała Kiti — w każdym jednak razie szkoda, że niema Kosti w domu... musiał zajść znowu do pasieki. Przykro mi trochę, że tam bywa tak często, ale to nic nie szkodzi... stanowi to dla niego rozrywkę. Teraz jest jakiś weselszy i w lepszym humorze niż na wiosnę, wtedy był ciągle taki posępny i nieswój, żem doprawdy aż obawiała się o jego zdrowie... a jaki on czasami bywa śmieszny!“ — szepnęła, uśmiechając się.
Kiti wiedziała, co dręczyło jej męża: powodem wszystkich cierpień moralnych Lewina była jego niewiara. Gdyby zapytano Kiti, czy przypuszcza, że Lewin w przyszłem życiu, jeżeli nie stanie się wierzącym, zostanie potępionym, musiałaby pomimowoli przyznać, że tak będzie w istocie, a jednak jego niewiara nie martwiła jej. Kiti, dla której nie ulegało żadnej wątpliwości, że człowiek niewierzący nie może być zbawionym, i najbardziej ze wszystkiego na świecie kochając duszę męża, myślała z uśmiechem o jego sceptycyzmie religijnym i powtarzała sobie, że mąż jej jest tylko śmiesznym.
„Dlaczego czytuje nieustannie jakieś filozofie? — myślała. — Jeżeli to wszystko stoi w tych książkach, to przecież może zrozumieć je z łatwością; jeżeli zaś piszą w nich nieprawdę, to po co czytuje je? Sam przecież powiada wciąż, że chciałby wierzyć. Dlaczego więc nie wierzy? Zapewne dlatego, że za wiele myśli? A myśli wiele zapewne dlatego, że niema odpowiedniego towarzystwa i czuje się samotnym... z nami nie może przecież rozmawiać poważnie. Zdaje mi się, że będzie zadowolonym z tych gości, szczególnie z Katawasowa, gdyż lubi jego towarzystwo i rozmowę“ — pomyślała i natychmiast zaczęła zastanawiać się, gdzie lepiej umieścić Katawasowa, czy razem z Siergiejem Iwanowiczem czy też oddzielnie. I nagle, aż drgnęła cała i przeszkodziła Miti, który rzucił za to na matkę surowe spojrzenie. Kiti przypomniała sobie, że praczka nie przyniosła jeszcze bielizny i że może zabraknąć czystych prześcieradeł i powłóczek dla gości. „Jeżeli nie dopilnuję osobiście, to Agafia Michajłowna da Siergiejowi Iwanowiczowi używaną pościel“ — i na samo przypuszczenie takiego postępku ze strony Agafii Michajłownej, gorący rumieniec oblał jej policzki.
„Trzeba się tem zająć“ — postanowiła, a powracając do poprzednich myśli, przypomniała sobie, że nie nad wszystkiem jeszcze, co dotyczy jej męża, zastanowiła się, i zaczęła sobie przypominać o czem myślała przed chwilą.
„Prawda, Kostia w nic nie wierzy“ — przypomniała sobie i uśmiechnęła się znowu. — „To i cóż strasznego, że nie wierzy! Niech już lepiej zawsze będzie takim, niż żeby miał być podobnym do pani Stahl, lub takim, jaką ja chciałam być wtedy za granicą... Nie... mogę ręczyć, że on nigdy nie będzie udawał!“
I w pamięci jej odżył fakt, jaki miał niedawno miejsce, świadczący o jego dobroci. Dwa tygodnie temu Dolly odebrała od Stepana Arkadjewicza list pełen żalu i skruchy za wszystkie grzechy. Mąż błagał ją, aby ratowała jego honor i prosił, aby sprzedała swój osobisty majątek i popłaciła jego długi. Dolly była w rozpaczy, dowodziła, że nienawidzi męża, że żałuje, iż wyszła za niego za mąż, miała zamiar odmówić mu stanowczo i starać się o rozwód, skończyło się jednak na tem, że przystała na sprzedaż części swej wioski. Kiti z bezwiednym uśmiechem zachwytu przypominała sobie zakłopotanie swego męża, jego niezręczne i nieśmiałe odzywania się, gdy kilkakrotnie chciał przystąpić do zamierzonej rozmowy, i jak nakoniec, pragnąc przyjść Dolly z pomocą, a obawiając się urazić ją, zaproponował Kiti, aby zrzekła się części swego posagu na rzecz siostry. Kiti nie przyszło to przedtem na myśl.
„I on ma zostać potępionym? On, z tem dobrem sercem, z nieustanną obawą, aby nie uczynić komubądź przykrości, nawet dziecku! Wszystko dla innych... nic dla siebie. Siergiej Iwanowicz jest przekonanym, że Kostia spełnia tylko swój obowiązek, zajmując się jego interesami, siostra również. Obecnie i Dolly z dziećmi jest na jego opiece; wszyscy chłopi schodzą się do niego nieustannie, jak gdyby on był ich sługą.“
„Tak... bądź tylko takim, jak twój ojciec, tylko takim!“ — szepnęła, oddając Mitię niańce i dotykając ustami jego policzków.