Atlantyda (zbiór)/Maurycy Jókai
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Maurycy Jókai |
Pochodzenie | Atlantyda |
Wydawca | Bibljoteka Groszowa |
Data wyd. | 1926 |
Druk | Polska Drukarnia w Białymstoku |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
Rok 1848 był dla Węgier rokiem nietylko wyzwolin politycznych, ale przedewszystkiem była to godzina przebudzenia najwyższego sił twórczych genjuszu narodowego. Związana z potężnym duchem „wiosny ludów” — ukazała się na Węgrzech cała falanga pierwszorzędnych pisarzy, zarówno poetów, jak i prozaików. Nigdy poezja węgierska nie przemawiała tak wspaniale, jak wówczas, ustami nieco starszych autorów, jak Vözösmarty i Kisfaludi, oraz młodszych, jak Petöfi i Jan Arany. Wówczas też powstał teatr węgierski i prasa, bardzo obfita i wszechstronna. W malarstwie odznaczył się Orlar, w muzyce — Liszt.
Nareszcie zakwitła powieść, która i przedtem miała świetnych przedstawicieli, jak baron Eötvös (jego „Notarjusz wiejski“ znany jest w przekładzie polskim) oraz M. Jósika, węgierski Walter Scott (po polsku jest jego „Ostatni Batory“). Autorzy ci przedostali się potrochu poza granicę ojczyzny, której język jest mało znany i mało dostępny; a stało się to za pośrednictwem samychże madziarów, którzy tłumaczyli dzieła węgierskie na język niemiecki. Jednakże wszystkich pisarzy tego kraju pod względem rozgłosu i upowszechnienia — przewyższył Maurycy Jókai.
Urodzony w roku 1825 — stał się on dnia 19 lutego roku 1925 przedmiotem wielkich uroczystości narodowych — jako w setną rocznicę urodzin.
Niewątpliwie zasłużył na to, gdyż bogactwo jego wyobraźni, umiejętność malowania typów ludzkich, męskich i kobiecych, bohaterskich, wspaniałych, szlachetnych, niepospolity dar obrazowania i opowiadania — tworzenia sytuacyj nadzwyczajnych, niespodziewanych — już to tragicznych do najwyższego stopnia, już to niesłychanie komicznych i zabawnych; wreszcie — moc wzruszania serc czytelników do głębi — dają mu prawo do sławy długowiecznej.
Rok 1848 był esencją jego twórczości: odrodzenie ojczyzny — w której walkach Jókai magna pars fuit — było tym motorem, który poruszał wszystkie fibry jego duszy i którego płomieniem było wielkie słowo: Wolność.
Główne jego powieści toczą się koło roku 1848, tj. koło walk o wolność Węgier. „Inne czasy, inni ludzie”, „Synowie człowieka o kamiennem sercu”, „Zamek bezimienny”, „Czarne diamenty“, „Poruszymy z posad ziemię“ i wiele innych osnute są na sprawach tego pięknego momentu dziejów węgierskich.
Po za tem sięgał Jókai w przeszłość („Złote czasy Siedmiogrodu”, „Turcy na Węgrzech“, „Kobiety z Egeru”, „Biała Pani z Liwoczy“) i wreszcie w zjawiska współczesne, po rewolucji 1848 roku — („Dziś“, „Moje, twoje, jego”, „Węgierski nabab”, „Karpathy Zoltan”, „ Złoty człowiek“, „Cygański baron“, „Bogaci nędzarze”). Pisał też wiele innych utworów, czasami wprost poematów, prozą, jak np. „Oceanja. Historja świata zaginionego“, gdzie opowiada fantastyczne dzieje modnej dziś Atlantydy, a czyni to w sposób niezmiernie wdzięczny i przytem tak, jakby przeczuł wszystkie nowoczesne hipotezy Manziego i Devigne’a w tym przedmiocie. Wiele tych utworów tłumaczono na język polski, przeważnie z niemieckiego, choć niektórzy tłumaczyli też z węgierskiego oryginału (B. Jaroszewska, A. Lange). Bądź jak bądź, tym przekładom zawdzięczamy znajomość dzieł tego pierwszorzędnego pisarza, którego nie dziw, że naród cały kochał nie zwyczajnie, choć krytyka niejedno miała mu do zarzucenia.
Dla nas ten kult wolności — jakim dyszały powieści Jókaia — był źródłem szczególnych wzruszeń, gdyż pod ich maską, za naszych lat młodzieńczych, przemycaliśmy właśnie marzenia o wolności. Duch rewolucyjny roku 1848 wiązał się w naszem sercu z innemi momentami insurekcji, spisków i buntów. I można śmiało powiedzieć, że niemało Jókaiowi zawdzięczamy.
Jókai miał w sobie pierwiastki, które dadzą się spostrzec u innych autorów, jak Walter Scott, Aleksander Dumas ojciec, Wiktor Hugo, nawet Jules Verne; ale najwięcej ma pokrewieństwa z Sienkiewiczem i można go nazwać Sienkiewiczem węgierskim.
Gra on tam i grać będzie rolę podobną. Sienkiewicz tworzył w okresie niedoli narodowej „dla pokrzepienia serc”. Jókai przeciwnie pracował w momencie bardzo świetnym dziejów swej ojczyzny, momencie, którego wagi, niestety, Węgry nie oceniły należycie. Wywalczoną wolność zrozumieli zbyt samolubnie — i poskąpili jej tym narodom, co żyły w granicach ich kraju. Zbyt posłuszni byli Berlinowi. Odwróciła się karta. Dziś Węgry są nieszczęśliwe. Ale ten ogień, który zapłonął w roku 1848 — wielką poezją węgierską — nie zamarł. On żyje — i tylko rola jego się zmieniła. Jak Petöfi dziś inaczej będzie czytany, tak inaczej będzie czytany Jókai. W nieszczęściu swojem Węgrzy na kartach jego powieści — znajdować będą „pokrzepienie serc”. Jókai — który był dla nich dotychczas tylko malarzem fantastycznych wizyj przeszłości i teraźniejszości — stanie się ich istotnym Sienkiewiczem.
Bo choć wielu poza nim bardzo dobrych powieściopisarzy posiadają Węgrzy — to jednak żaden mu nie dorównał.
M. Jókai napisał 300 powieści. Wydał nadto kilka zbiorów poezji (1880); między innemi ułożył piękną baladę pt. „Biała Dama Polski“, osnuta na tle powstania z roku 1863. Mniej szczęśliwy był w twórczości teatralnej. Wspaniale natomiast opracował część węgierską dzieła o Austro-Węgrzech, które zapoczątkował arcyksiążę Rudolf. Pracował też, jako publicysta i feljetonista różnych dzienników, jak „Esti Lapok“ (Listy wieczorne), „Hon” (Ojczyzna), „Nemzet“ (Naród) i humorystycznej „Komety”.
W roku 1848 ożenił się ze sławną aktorką Różą Laborfalvi, która umarła w 1882 r., mając lat 70, ożenił się powtórnie z młodą dziewczyną — mimo protestów rodziny — i napisał z tego powodu romans pt. „Człowiek 70-letni nie jest człowiekiem starym”.
Istotnie do końca swoich dni zachował niepospolitą żywotność i młodzieńczość ducha. Nie zestarzał się on nigdy, jak nie zestarzały się jego dzieła.
Umarł w roku 1904.