Autobiografia Salomona Majmona/Część druga/Rozdział siódmy
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Autobiografia Salomona Majmona |
Wydawca | Józef Gutgeld |
Data wyd. | 1913 |
Druk | Roman Kaniewski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Leo Belmont |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Cała część druga |
Indeks stron |
Wszystko, co powstaje — ciągnie Majmonides dalej — ma swoją przyczynę najbliższą, która z kolei ma swoją i t. d. aż do pierwszej przyczyny — mianowicie aż do woli Boga. Że jednak to przypuszczalnie wiadomo jest każdemu, obierali tedy prorocy nierzadko krótszy sposób wyrażenia myśli i przypisywali pewien skutek bezpośrednio pierwszej przyczynie, gdyż mogli byli polegać na tem, że ich słuchacze w myślach swoich przyczyny pośrednie sami uzupełnią (interpoliren).
Owe przyczyny pośrednie mogły być bądź fizycznego, bądź moralnego rodzaju, mogły być nawet całkiem przypadkowe — oni jednak przypisywali zawsze skutek bezpośrednio Bogu i mawiali: Bóg to uczynił, nakazał, posiał i t. p.
Chcę tu zacytować pewne ustępy z pism proroków, w charakterze instancyj, które posłużą ci za oparcie przy komentowaniu innych ustępów, jakowych przytaczać nie będę.
O skutkach naturalnych, które zachodzą na mocy niezłomnych praw natury, jak np. topnienie śniegu przy ogrzaniu powietrza i szum morza przy burzliwej pogodzie, powiada się: „On posyła słowo swoje i nakazuje im (płatkom śniegu) topnieć. Rozkazał, ażeby podniósł się wicher burzy, który fale morza szumiącemi czyni. O powstrzymaniu deszczu mówi się: Zabronię obłokom spływać deszczem.
Podobny sposób wyrażania się ma miejsce i w takich okolicznościach, których przyczyną jest wolna wola. Np. wojny, zwycięztwa, lub wymysły i krzywdy, które jeden człowiek przyczynia drugiemu. Tak np. o napadzie Nabuchodonozora powiedziano: Rozkazałem temu, którego w tym celu upoważniłem i t. p.
O Semei synu Gera rzeczono: Dajcie mu pokój, gdyż Bóg powiedział doń: przeklnij Dawida; a to wyraża li tyle, że owo przekleństwo było skutkiem pośrednich przyczyn moralnych, których pierwszą przyczyną jest Bóg. O uwolnieniu Józefa z więzienia mówi się: On (Bóg) posłał króla, który go (Józefa) uwolnił. O zburzeniu monarchii Babilońskiej przez Persów rzeczono: Poślę do Babilonu burzycieli, którzy go (naród) rozpędzą. O Eliaszu, którego utrzymuje pewna wdowa, napisano: Kazałem wdowie, aby go nakarmiła. Podobnież Józef mówi do braci: nie wyście mnie tu posłali, ale Bóg.
Również i o działaniu, którego powodem jest popęd zwierzęcy ku zadowoleniu pewnej potrzeby naturalnej, mówi się: Bóg rozkazał rybie, aby wypluła Jonasza, przez co rzeczono tylko, iż Bóg był pierwszą przyczyną tego popędu, nie zaś to, iż uczynił on rybę prorokiem i objawił jej swoją wolę. Tak samo o szarańczy, która w czasach proroka Joela spustoszyła kraj, powiedziano: Gdyż potężną jest owa (szarańcza), co Jego rozkazy ma wypełnić; a o spustoszeniu kraju Idumejczyków przez dzikie zwierzęta rzeczono: On (Bóg) rzucił los za nie (t. j. za zwierzęta) i ręka Jego podzieliła go (kraj) pomiędzy nie według sznura.
I o zwyczajnych wypadkach mówi się w ten sam sposób. Np. powiada się: Rebeka winna zostać żoną twego syna, jak Bóg orzekł (t. j. według dopuszczenia losu), albo słowy Jonatana do Dawida: Bóg odsyła Ciebie (gdyż jeno przypadkowy rzut kopii wskazał mu ucieczkę).
Ztąd widzisz, jak pismo zbieg różnych przyczyn — mogą to być istotne, wypadkowe, dowolne lub swawolne — za pomocą tych pięciu wyrażeń: rozkazał, orzekł, powiedział, posłał i powołał przypisuje Bogu.
(A zatem miły czytelniku! Bóg — jak to widać z uprzedniego wysłał mnie do Niemiec i rozkazał mi, abym opisał moją biografię, a teraz nakazuje mi, abym zwrócił baczność twoją na ten ustęp, gdyż okazuje się zeń, jak przez mądrą egzegezę można wiarę pojednać z rozumem i doprowadzić do zupełnej harmonii. Dalej wyjaśnia się ztąd, iż oświecenie bynajmniej nie polega z konieczności na zdobyciu nowych wiadomości i nauk; ale raczej na usunięciu fałszywych pojęć, które inni podali nam przez sposób wychowania i nauczania).
Część trzecią rozpoczyna Majmonides wykładem obrazu Ezechiela — Bożego wozu, w którym upatruje alegoryczne przedstawienie prawd kosmologicznych. Że jednak z jednej strony chce je wyjaśnić zgodnie z zasadami rozumu, z drugiej zaś — mianowicie z przyczyn teologicznych uczynić tak nie ma prawa, więc posługuje się pewnym własnym fortelem; cytuje on tylko odnośne ustępy z pisma świętego, bez komentarza, ale w takim porządku i w takiej łączni, oraz z takiemi przypiskami, iż myślący czytelnik sam łatwo potrzebne wyjaśnienie dorobić może.
Jezajasz — mówi dalej — wyraził to ogólnie, co Ezechiel tak drobiazgowo opisał. Nasi mędrcy (talmudyści) już zwrócili naszą uwagę na to, powiadając: wszystko, co widział Ezechiel, widział także Jezajasz. Jezajasz podobien jest mieszczaninowi, Ezechiel — wieśniakowi, który widzi króla w przejeździe. Ów powiada poprostu: widziałem, jak król przejechał, gdyż przypuszcza, iż ekwipaż królewski dosyć jest znany. Ten ostatni natomiast, dla którego powóz królewski jest nowością, będzie go drobiazgowo opisywał. Izajasz, który pochodził z rodziny królewskiej i posiadał wykształcenie, zdawna urobił sobie pogląd na właściwości budowy świata, na porządek i związek wszechrzeczy, zkąd nie czuł potrzeby ich opisywać. Ezechiel natomiast, który do tego wszystkiego doszedł nader późno, a dla którego było to czemś nowem, wdaje się w szczegółowe opisy. (Zaprawdę! talmudyści wcale nie są tak głupi, jak niektórzy o tem sądzą).
Wszystkie rzeczy cielesne — tak ciągnie — które powstają i przemijają, przemijają tylko ze względu na swoją materję; przez formę zachowują one stałe istnienie. A zatem wszelkie fizyczne i moralne choroby i braki mają źródło tylko w materyi.
Skoro już tak jest, skoro Mądrość Boża zapragnęła, aby nie było żadnej materyi bez formy i żadnej formy bez materyi, oraz skoro chce aby wspaniała forma ludzka, która jest Obrazem Bożym, połączona była z ciemną materją, oną przyczyną wszelkich ułomności, — to dała ona formie ludzkiej nad materją władzę, dzięki której może ona rządzić i możliwie naprawiać wszelkie niedobory materyi; a w tej właśnie mierze istnieją wielkie między ludźmi różnice.
Jedni dążą do najwyższej, możliwej dla formy doskonałości, a marzą li o tem, aby otrzymać czyste pojęcia i prawdziwe wyobrażenia o wszystkich rzeczach i tym sposobem połączyć się rozumem Boskim. Sromają się oni nawet najnieodzowniejszego zadowolenia potrzeb cielesnych i silą się bądź tę hańbę ukryć, bądź całkiem się z niej wyzwolić. Jest to tak, jak gdyby król rozkazał komuś wozić nawóz za karę, a ów, pod innemi względami zostając wolnym człowiekiem, starałby się możliwie ukryć swoją hańbę: ładowałby na wóz możliwie mało i jeździłby niedaleko (mianowicie przy nieokreśleniu celu podróży w warunkach kary), aby nie walać sobie rąk i odzieży, oraz nie rzucać się ludziom w oczy. Natomiast niewolnik nie będzie w tem widział osobliwej kary, zbrudzi sobie całe ciało i okaże przytem najwyższą obojętność. Tak są też ludzie, co się wstydzą żądz, osobliwie zaś tych, które dotyczą uczucia (pod którem pojmować należy i smak) doznawanego przy jedzeniu, piciu, spółkowaniu i t. d. Człowiek rozsądny potrzebuje z tego wszystkiego możliwie mało, smęci się tą potrzebą, nie mówi o tem, unika wszelkiej wielkiej uczty. Jego całem dążeniem jest odczuwać swoje przeznaczenie ludzkie, które zawiera się w poznaniu prawd wiecznych, śród których najważniejszą jest poznanie Boga i Jego działań. Tacy mężowie są stale z Bogiem i o nich to rzeczono: „Jesteście wszyscy Bogami i dziećmi Najwyższego!“
Inni, odłączeni od Boga, mianowicie — głupcy, czynią akurat naodwrót, zarzekają się myślenia i gruntownego sądzenia, stawiają sobie za cel zadowolenie tylko tego zmysłu, który jest naszą największą hańbą, mianowicie uczucia, i nie myślą o niczem innem prócz jedzenia, picia i obcowania cielesnego. O nich też się mówi: Toną w winie i kobiety panują nad nimi; jakkolwiek o tych ostatnich istnieje utrwalony zaraz po stworzeniu wyrok: „On (mąż) nad tobą panować winien“.
Tak oto Majmonides nie przestaje kazać o stoicyzmie. Ale że lękać się winienem, iż przy dalszem przytaczaniu jego dowodów na ten temat ściągnąłbym na siebie niechęć dam i galantów — to w tem miejscu wolę przerwać...
W następnym paragrafie Majmonides powiada: materja jest odgradzającą ścianą, która nie dopuszcza, abyśmy mogli otrzymać jakieś realne pojęcie o duchu odrębnym. To właśnie pragnęły wskazać pisma prorockie, powiadając: istnieje przyroda pomiędzy nami. Podobnież mówi psalmista: chmury i mgły otoczyły Go, co znaczy: nasze ciało jest gęstą zasłoną, która nie dozwala nam wejrzeć w jego prawdziwą istotę wewnętrzną — nie zaś, iż Bóg jest ciałem odzianem w chmury obłoki, jakby to mogło wydawać się wedle zwykłego sensu tych wyrażeń.
Dlatego też i objawienie Boże miało miejsce na górze Synaj w gęstych obłokach i chmurach, aby przez to ową prawdę dać do zrozumienia. Jest też dość znanem, że w dzień objawienia, było wiele chmur a mało deszczu. — Otóż ciemność dotyczy nas, gdyż u Boga przeciwnie żadnej ciemności niemasz, jeno wieczyste światło, którego blaski opromieniają wszelkie mroki, zkąd też powiedziano w piśmie: Ziemia oświetloną będzie przez jego glorję.
W dalszym ustępie pokazuje Majmonides wbrew poglądowi djalektyków, że wszelkie zło zawiera się poprostu w pozbawieniu czegoś (Privation).
Następnie dowodzi, że niepodobna podać żadnej wogóle przyczyny finalnej (celowej) bytu świata, czy to uzna się wraz z Arystotelesem wieczność tego bytu, czy też, opierając się na świadectwie pisma świętego, przyjmie się pogląd przeciwny. W pierwszym przypadku poznawać będziemy wprawdzie wraz z Arystotelesem relatywny cel bytu części świata, jako objektu najwyższego rozumu, żadną miarą jednak nie cel absolutnego istnienia świata wogóle, które jest koniecznością. W drugim wypadku również nie możemy poszukiwać celu istnienia świata, jako objektu woli Boskiej, po za samą tą wolą.
W następnym paragrafie stara się autor obalić zdanie tych, którzy chcą uczynić z człowieka cel całego stworzenia, i wywodzi niedorzeczność tego poglądu z zestawienia małości człowieka z niezmierzoną wielkością świata.
Opatrzność Boża polega — w rezultacie rozważań Majmonidesa — na użyciu rozumu i jest mu proporcjonalna. Wszelako mówiące o tem ustępy tego dzieła przytoczyłem już w pracy umieszczonej w Miesięczniku niemieckim p. t. „O Teodycei“ — i do niej odsyłam czytelnika.